I stało się. Nareszcie. Włocławek uratowany. Zagrożone wielkim bezrobociem miasto ma w końcu obrońcę. I to jakiego? Platworma Obywatelska na straży spokoju mieszkanców postawiła byłego strażnika miejskiego ze Świecia, wielkiego zwycięzcę Big Brothera a dzisiaj wybitnego posła, Janusz Dzięcioła.
Planujący sprzedaż "Anwilu", największego włocławskiego zakładu pracy, Aleksander Grad nie miał ostatnio łatwego życia. Protestowali mieszkańcy, związkowcy nie zostawiali na ministrze skarbu suchej nitki, a posłowie PiS i SLD zadawali trudne, niewygodne pytania. Tak człowieka umęczyli, że na fryzurze przybyło siwych włosów. Przybyłoby jeszcze więcej, gdyby nie kujawscy parlamentarzyści koalicji. Ci, jak zwykle merytoryczni, siedzieli cichutko, nie w głowie było im pytać o cokolwiek, walczyć o miejsca pracy swoich wyborców. Bo w dobrej rodzinie nkt ze soba się nie bije.
Aleksander Grad w nagrodę zaprosił do siebie koleżanki i kolegów z PO i PSL. Rozmowa, a jakże, przy kawie, ciasteczkach i słonych paluszkach, przebiegała w miłej i konstruktywnej atmosferze. Niewygodnych pytań o "Anwil" nie było. Nie było też trudnych wyjaśnień ministra. Bo pocóż zawracać głowy i tak już strudzonych posłów. Po ble, ble, ble z jednej strony, było ble, ble, ble z drugiej. I skończyło się konsruktywną obietnicą, że minister przygotuje kiedyś kompleksową informację o problemie "Anwilu". Koleżanki i koledzy w nagrodę zaprosili na luty ministra do Włoclawka. A co tam, niech chłopina zobaczy w końcu to 1000-letnie miasto nad Wisłą.
Nie ma pewnych informacji dlaczego na kawie i ciasteczkach nie zjawili się koleżanki i koledzy z SLD i PiS. Ale jak podają lepiej lub gorzej zorientowane źróda, drzwi do gabinetu pilnował były straznik miejski. Źródła te podają też, że Janusz Dzięcioł podczas lutowej wizyty będzie chronił mieszkańców Włocławka przed ministrem Gradem.
napisz pierwszy komentarz