Co wiecie Polacy o Katowicach ?
CO DALEJ Z DOMEM POWSTAŃCA? PIOTR SPYRA: LEPIEJ ZRUJNOWAĆ NIŻ SPRZEDAĆ Nad katowicką ulicą Jana Matejki ciąż...
CO DALEJ Z DOMEM POWSTAŃCA?
PIOTR SPYRA: LEPIEJ ZRUJNOWAĆ NIŻ SPRZEDAĆ
Nad katowicką ulicą Jana Matejki ciąży od lat jakieś fatum. To w tej centralnej i prestiżowej lokalizacji znajduje się chyba najwięcej zrujnowanych nieruchomości w całym Śródmieściu - do sławnej w całej Polsce pozostałości po kamienicy Jerzego Seiferta po sąsiedzku powoli dołącza Dom Powstańca Śląskiego.
MICHAŁ KIEŚ
Przedsiębiorca, publicysta miesięcznika "Nowa Gazeta Śląska", były przewodniczący katowickich struktur Ruchu Autonomii Śląska, obecnie członek zarzadu. Od marca ubiegłego roku członek Rady Społecznej Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach, współinicjator powstania Zespołu doradczego ds. Polityki Rowerowej przy UM w Katowicach.
NIECO HISTORII
Wybudowany u schyłku lat ‘30 siedmiokondygnacyjny modernistyczny gmach mógł imponować wyniosłością, przywodząc na myśl olbrzymi ceglany okręt. Pierwotnie nieruchomość należała do Związku Powstańców Śląskich, kolejne zmiany własnościowe następowały wraz z historycznymi przełomami- w 1945r. właścicielem został Związek Bojowników o Wolność i Demokrację, a w 1990r. kontynuator prawny ZBoWiDu, Związek Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych z siedzibą w Warszawie. W 2002r. zlikwidowano znajdujące się w Domu Powstańca Kino Zorza, którego miejsce zajęły kolejne kluby muzyczne, słynące z rozlicznych awantur, w tym m.in. morderstwa amerykańskiego studenta medycyny. Dziś Dom PowstańcaŚląskiego jest wielkim strupem, niemal całkowicie pozbawionym tynku, z ledwo wiszącymi balkonami. Związek Kombatantów RP, pomimo uwłaszczenia na znacznym majątku, popada w coraz poważniejsze tarapaty finansowe, przeznaczając niemałe pieniądze z wynajmu powierzchni na doraźne łatanie budżetu zamiast na niecierpiące zwłoki remonty. Tym sposobem Dom Powstańca Śląskiego stopniowo popada w ruinę. Sytuacja ta wymusiła decyzję o jego sprzedaży, ogłoszoną w maju tego roku. Cena wywoławcza, pierwotnie wyznaczona na poziomie 11 milionów złotych, szybko została zredukowana do 4 milionów. Można tylko przypuszczać, że powodem tak dużej obniżki jest fatalny stan techniczny obiektu i sytuacja na rynku nieruchomości.
LAMENT, BO PRYWATYZUJĄ!
Gdy po pół roku znaleziono w końcu potencjalnego nabywcę, który deklaruje gotowość do przeprowadzenia kosztownego kapitalnego remontu, w sprawie zabrał głos II wicewojewoda województwa śląskiego, Piotr Spyra. Na swoim blogu oznajmił, że kombatancka organizacja nie ma moralnego prawa do zbycia historycznego gmachu. Co proponuje Spyra, poza samą kontestacją? Niewiele. Chcąc zablokować transakcję kupna-sprzedaży, zwrócił się do pełniącej obowiązki wojewódzkiego konserwatora zabytków Małgorzaty Lachowskiej o pilne wpisanie Domu Powstańca Śląskiego do rejestru zabytków. Dawno nie mieliśmy w regionie tak błyskawicznej decyzji o umieszczeniu obiektu na tej elitarnej liście. Warto zauważyć, że Małgorzata Lachowska ubiega się obecnie o funkcję wojewódzkiego konserwatora, powoływanego przez wojewodę. Inicjatywa Piotra Spyry na pewno byłaby godna pochwały, gdyby nie jej potencjalnie opłakane skutki. Działanie to jest bowiem motywowane wyłącznie chęcią zatrzymania sprzedaży, która dla budynku oznacza niecierpiącą zwłoki rewitalizację, chroniącą go przed ruiną. Jak dowodzą liczne przykłady z naszego województwa, figurowanie w rejestrze zabytków nie gwarantuje samo z siebie żadnemu obiektowi ocalenia. Wystarczy wspomnieć o niszczejącym od lat zabytkowym ratuszu w dzisiejszym Chorzowie Batorym, wyburzonej przed kilkoma laty zabytkowej hali huty Hohenlohe na katowickim Wełnowcu czy też niknących pozostałościach po unikalnej szopienickiej hucie. Wpis do rejestru zabytków w przypadku prac remontowych też niczego nie gwarantuje- w Katowicach znane są przypadki termomodernizacji zabytków przy zastosowaniu styropianu i akrylowego tynku, a nawet ingerencji w istotne elementy architektoniczne, jak np. podziały okien w zniszczonej remontem kamienicy na rogu ulic św. Jana i Dworcowej. W praktyce liczy się wyłącznie zamożność właściciela i jego świadomość historycznej i architektonicznej wartości obiektu.
CO W ZAMIAN?
Przeczytaj także: Debata o wystawie w Muzeum Śląskim, czyli nacjonalizatorzy w natarciu
Piotr Spyra nie ma żadnego pomysłu na uratowanie Domu Powstańca przed postępującą degradacją, a jeśli ma, to nie raczył się nim publicznie pochwalić. Wie tylko, że gmach nie może trafić w ręce prywatnego inwestora. To dziwne, że z taką inicjatywą zwrócił się dopiero teraz, pomimo że budynek od dekad popada w ruinę, a on sam od wielu lat pełni eksponowane publiczne stanowiska. Można przypuszczać, że nie przeszkadzały wicewojewodzie od lat zlokalizowane w tym uświęconym miejscu nocne obskurne kluby z dudniącą muzyką techno i bywalcami o poszerzonych źrenicach, ale drażni go wizja remontu, uporządkowania budynku i wprowadzenia doń funkcji nie urągających jego historycznemu statusowi.
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz