Czekając na wenę twórczą...
Krzysztofjaw, ndz., 05/05/2013 - 11:38
Bycie pisarzem, felietonistą, poetą, reżyserem... artystą wszelakim to... twórczość
pod wpływem natchnienia twórczego a raczej nie ciężka i mozolna praca... Wtedy
wiersze, książki, teksty, scenariusze, obrazy... powstają "niczym grom z jasnego
nieba"... nawet nieraz nie wiadomo kiedy i w jaki sposób...
Pisząc np. powieść bywa tak, że się nie śpi tylko pisze nawet kilka dni. Wiersz czy określony tekst powstaje jako "impuls" natchnienia w kilka, kilkanaście minut jakby poza twórcą... twórca wie, co ma napisać i jak, wie od czego zacząć i czym ma się wiersz czy tekst skończyć. W czasie jego pisania doznaje często kolejnych i kolejnych "natchnień szczegółowych" i pisze dalej... to, co chciał dzięki natchnieniu napisać... Podobnie powstają obrazy, rzeźby... w formie "wizji natchnienia" stworzenia czgoś, co później zostaje zmaterializowane...
Sztuka i wszelkie dzieła artystyczne są niczym fotografie twórczego natchnienia a rzemiosło jest o tyle potrzebne, aby można było właśnie zmaterializować (wywołać jak kiedyś zdjęcia) owe natchnienie... Oczywiście bywają też wspaniałe dzieła rzemiosła powstałe bez natchnienia, ale to już nie jest artyzm...
Taki stan weny twórczej może trwać okresami całe życie, może być jednorazowy i krótkotrwały...
Chwilami ciężko być piszącym choć trochę a'la twórcą a najgorsze są te dni, kiedy nie można dosłownie sklecić żadnego zdania...
Koszmarem jest tedy nie mieć weny twórczej. To tak jakby widzieć fatamorganę na pustyni. Niby jest zielono, niby widać źródło życiodajnej wody a przecież... tego nie ma, to złudzenie. Podobnie rzecz się ma przy braku weny twórczej... Wydaje nam się, że jesteśmy w stanie coś napisać a to tylko ułuda. Słowa nie przychodzą w ogóle i nie układają się w zdania. Nie ma ich i nikt nie jest w stanie ich wskrzesić... A jak się znajdują to... brakuje znaczenia tych słów, a one same wydają się bez znaczenia. Myśli są niepoukładane i nieuczesane. Głowa pusta i boli, i wyje do niebios o natchnienie...
Pragnie się wtedy myśleć tak szybko jak niegdyś... aby wiedzieć już na początku jakie będzie zakończnie tekstu a jego zakończenie aby wpływało tak jak kiedyś na jego treść i początek.
Jakże w takim stanie trudno jest znaleźć myśl, która ucieka niczym cień za którym gonimy a on zawsze jest przed nami lub to on nas goni... To tak jakby po burzy nie było słońca a kolejna burza i tak bez końca.
Jakby się wtedy chciało, aby znów tekst powstawał przez kilka chwil a głowa była pełna pomysłów i wena twórcza nadal była oraz trwała wiecznie... I wierzy się wtedy, że znów nadejdzie....
Oby... Oby... znów nadeszła i obym tekstami przekazywał dalej choć trochę prawdy i dawał odrobinę nadziei na lepszy czas dla Polski, naszej Ojczyzny...
Pozdrawiam, czekając na twórcze natchnienie...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Pisząc np. powieść bywa tak, że się nie śpi tylko pisze nawet kilka dni. Wiersz czy określony tekst powstaje jako "impuls" natchnienia w kilka, kilkanaście minut jakby poza twórcą... twórca wie, co ma napisać i jak, wie od czego zacząć i czym ma się wiersz czy tekst skończyć. W czasie jego pisania doznaje często kolejnych i kolejnych "natchnień szczegółowych" i pisze dalej... to, co chciał dzięki natchnieniu napisać... Podobnie powstają obrazy, rzeźby... w formie "wizji natchnienia" stworzenia czgoś, co później zostaje zmaterializowane...
Sztuka i wszelkie dzieła artystyczne są niczym fotografie twórczego natchnienia a rzemiosło jest o tyle potrzebne, aby można było właśnie zmaterializować (wywołać jak kiedyś zdjęcia) owe natchnienie... Oczywiście bywają też wspaniałe dzieła rzemiosła powstałe bez natchnienia, ale to już nie jest artyzm...
Taki stan weny twórczej może trwać okresami całe życie, może być jednorazowy i krótkotrwały...
Chwilami ciężko być piszącym choć trochę a'la twórcą a najgorsze są te dni, kiedy nie można dosłownie sklecić żadnego zdania...
Koszmarem jest tedy nie mieć weny twórczej. To tak jakby widzieć fatamorganę na pustyni. Niby jest zielono, niby widać źródło życiodajnej wody a przecież... tego nie ma, to złudzenie. Podobnie rzecz się ma przy braku weny twórczej... Wydaje nam się, że jesteśmy w stanie coś napisać a to tylko ułuda. Słowa nie przychodzą w ogóle i nie układają się w zdania. Nie ma ich i nikt nie jest w stanie ich wskrzesić... A jak się znajdują to... brakuje znaczenia tych słów, a one same wydają się bez znaczenia. Myśli są niepoukładane i nieuczesane. Głowa pusta i boli, i wyje do niebios o natchnienie...
Pragnie się wtedy myśleć tak szybko jak niegdyś... aby wiedzieć już na początku jakie będzie zakończnie tekstu a jego zakończenie aby wpływało tak jak kiedyś na jego treść i początek.
Jakże w takim stanie trudno jest znaleźć myśl, która ucieka niczym cień za którym gonimy a on zawsze jest przed nami lub to on nas goni... To tak jakby po burzy nie było słońca a kolejna burza i tak bez końca.
Jakby się wtedy chciało, aby znów tekst powstawał przez kilka chwil a głowa była pełna pomysłów i wena twórcza nadal była oraz trwała wiecznie... I wierzy się wtedy, że znów nadejdzie....
Oby... Oby... znów nadeszła i obym tekstami przekazywał dalej choć trochę prawdy i dawał odrobinę nadziei na lepszy czas dla Polski, naszej Ojczyzny...
Pozdrawiam, czekając na twórcze natchnienie...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
- Krzysztofjaw - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. Przepisywałam
modlitwy ze starej książeczki do nabożeństwa i pomyśałam, że najlepszym adresatem prośby o natchnienia dla nas jest jednak Duch Święty...
O Duchu święty, Duchu Boży światła i miłości. Tobie ofiarowuję mój rozum, serce moje, wolę moją i wszystko, czym jestem, w czasie i w wieczności. Niech rozum mój zawsze słucha głosu Twych namów niebieskich, niech będzie zawsze posłuszny nauce Kościoła katolickiego, którego nieomylnym jesteś kierownikiem. Niech serce moje pała zawsze miłością Boga i bliźniego, niech wola moja zawsze z Boską wolą się zgadza, by całe życie moje wiernie naśladowało życie i cnoty Pana i Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa, któremu wraz z Ojcem i z Tobą niech na zawsze będzie cześć i chwała.
Modlitwa z książeczki "Kwiat Eucharystyczny", którą do druku podpisał w Krakowie, dnia 25.VIII. 1939 roku, ks. kard Adam Sapieha
Pozdrawiam
2. Również pozdrawiam i dziękuję
Również pozdrawiam i dziękuję za modlitwę.
Nieraz po prostu człowiek staje się bezradny i bezsilny wobec tej strasznej rzeczywistości. Dopada nas zwątpienie i niewiara w moc sprawczą jakichkolwiek tekstów. Wtedy nie ma w ogóle siły na pisanie...
Ale... trzeba wierzyć, że będzie lepiej a Duch Święty niech przenika nasze serca i umysły...
Jeszcze raz pozdrawiam
Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
3. @Krzysztofjaw
A ja właśnie dość mozolnie piszę rozważania, które zaczynają się tak:
Jesteśmy sobie potrzebni
Niby to oczywiste i niby o tym wiemy. Ale ja chcę to wyrazić expressis verbis...
Jesteśmy sobie potrzebni. Tutaj, na Blogmedia 24, w internecie i w rzeczywistości.
Uświadomiły mi to wydarzenia kilkunastu minionych dni...
Piszę dość mozolnie, bo jednocześnie przepisuję modlitwy ze starej książeczki do nabożeństwa ora poprawiam inne teksty.
Ale ponieważ i tak muszę siedzieć przy komputerze, to mam nadzieję, że dokończę te rozważania jeszcze dzisiaj...
Pozdrawiam