Liczy się tylko kasa i polityczna korzyść

avatar użytkownika Janusz40

 Teoria, iż w polityce działa zasada negatywnej selekcji, zwana przez niektórych teorią autobusu (jest pewność, iż pasażerowie dowolnego autobusu postawieni w charakterze rządu państwa - mieliby lepsze kwalifikacje merytoryczne i moralne od rządu rzeczywiście sprawujacego władzę) - jest stosunkowo łatwa do zweryfikowania. Wystarczyłoby mianowicie porównać stan majątkowy delikwentów przed przed objeciem ważnego państwowego stanowiska i po latach piastowania urzędu.

         Tajemnicą poliszynela jest wiedza o dużych majątkach naszych notabli - nawet tych oficjalnych. Wiedza o majatkach ukrytych jest starannie kamuflowana i właściwie nie ma skutecznych prawnych narzędzi, by ją pozyskać i nieprawne oraz nieujawnione dochody rozliczyć. Ba - nawet ujawnione dochody nie są właściwie przez urzędy podatkowe rozliczane (vide Piskorski). Organy państwa nie wykorzystują informacji będących w powszechnym obiegu (pewne osoby są traktowane jak święte krowy - vide Kwaśniewski, o którego majątku "wygadał się" Oleksy). Znacznie gorszą sprawą jest powszechna tolerancja w stosunku do osób, które dopuściły się czynów nagannych (przestępczych) przy zdobywaniu materialnych korzyści, wykorzystując przy tym sprawowanie ważnego urzędu. Znane są korupcyjne sprawy prezydenta Sopotu - Karnowskiego, bodaj burmistrza (czy prezydenta) Gorzowa, który nawet siedząc w areszcie nie przestał być prezydentem, niezbyt jasny jest udział w aferach ministrów Borowskiego i Sawickiego. Prezydent Krakowa - Majchrowski w czasie swoich kilku kadencji stworzył swoją prywatną ogromną uczelnie, prezydent Poznania - Grobelny sprzedał atrakcyjną działkę w centrum żonie oligarchy Kulczyka po wielokrotnie zaniżonej cenie - włos im z głowy nie spadł. Nepotyzm jest zjawiskiem powszechnym i nie podlegajacym żadnemu potępieniu - nawet minister Sikorski zatrudnił córkę obecnego wicepremiera w swoim ministerstwie poza obowiązujacymi procedurami.
        Można zaryzykować twierdzenie, iż u nas najwyżej ceni się "zaradność"; ten jest godny szacunku, który ma kasę - nieważne w jaki sposób do niej doszedł, nawet jak troche posiedział - to nic, ale ma. Ma łeb na środku kręgosłupa i wszyscy mu sie kłaniają - tym niżej, im więcej nakradł. To właśnie jest przerażające - to powszechne przyzwolenie - być może źródeł należy szukać w naszej trudnej historii, kiedy, to nie mieliśmy swojego państwa, podczas zaborów, za okupacji i za komuny - być może; tylko teraz owe inkryminowane materialne korzyści są udziałem wysoko postawionych VIP-ów, a nie szerokich społecznych kręgów, które "odbierają" swoje udziały od wrogiego im państwa.
        Przecież nie jest to wcale norma europejska, nie jest to norma w państwach cywilizowanych całego świata. Przysłowiowa jest już uczciwość społeczeństw dalekowschodnniej Azji, ale ograniczając się do Europy - tu mamy do czynienia z uczciwością skandynawską, z anglosaskim purytanizmem, z kupiecką uczciwoscia państw Beneluksu. W Anglii, jeżeli ktoś nie jest correct wobec prawa (i obyczajów) - nikt mu nie poda reki i się nie odkłoni, nie ma wstępu do klubów, nikt go nie wybierze na publiczne stanowiso - musi zmienić adres, nazwisko, a najlepiej wyemigrować, by uciec przed powszechnym ostracyzmem.
        W Polsce obserwuje się jeszcze inne zjawisko, otóż dla politycznych celów można uniewinniac przestępców, o ile ich ukaranie przysporzyłoby punktów partii opozycyjnej, można wobec tej opozycji stosować restrykcje nie majace nic wspólnego z demokracją, można mieć sędziów okregowych "na telefon", można uniewinniać morderców z "braku dowodów", o ile to jest politycznie przydatne. Taka postawa aktualnej władzy prowadzi bezpośrednio do dalszego cywilizacyjnego regresu; nie jest to korzystne dla społeczeństwa i społeczeństwo zaczyna to dokładnie spostrzegać; wystawi stosowny rachunek władzy przy najbliższych wyborach
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz