Ta informacja, to w dużym stopniu megalomańskie wystąpienie
Minister Sikorski swoją informację w sejmie rozpoczął pompatycznie i na tych wysokich diapazonach pozostał do końca. postawił tezę, iż międzynarodowa pozycja Polski jest dobra, a w UE swoją pozycję umacniamy. Można sie było spodziewać, ze tę tezę w dalszym ciągu uzasadni. Niestety, ta przemowa nie dowiodła słuszności tej tezy.
Przedstawię swoją opinię na temat przytoczonych "argumentów" ministra, odnosząc się do jego wystąpienia trzymając się przyjętej kolejności.
Początkowe akapity, to truizmy i cytaty sławnych praktyków w dziejach państw, mające przedstawić mówcę jako znawcę przedmiotu; wartość takiego wstępu - neutralna. Następnie minister przedstawił historyczny rys wartości PKB Polski w stosunku do innych wybranych państw Europy; wprawdzie nie podał źródeł, ale z pewnymi zastrzeżeniami można go przyjąć jako poprawny (na wykresach nie widać np. wpływu wojen światowych). Następnie bardziej szczegółowo przedstawił mówca stan naszego PKB w okresie powojennym i postęp gospodarczy po ustrojowych przemianach - dość oczywisty dla ekonomistów - po wyzwoleniu się z nonsensów księżycowej "planowej gospodarki", wspomniał o dotrzymywaniu standardów NATO w utrzymywaniu wydatków obronnych. Wspomnę tu, że "wydatki", to nie wszystko - jeszcze muszą być racjonalne (ale o tym potem). Następuje "ukłon" w stronę min. Bieńkowskiej za efektywność w wykorzystaniu funduszy europejskich. Tu akurat mam duże zastrzeżenia - ostatnio nie można sie doczekać zwolnienia blokady ponad 4 mld. EURO z powodu nieprawidłowości przy finansowaniu budowy dróg.
Szef MSZ przedstawił obecny okres rozwoju gospodarczego jako trwalszy niż historyczne okresy modernizacyjne państwa - za czasów Kazimierza wielkiego, Stanisława Augusta, czy Władysława Grabskiego (tu akurat bardziej reprezentatywną postacią był chyba Eugeniusz Kwiatkowski). Widzi jednak ciągle dystans do Niemieć, a nawet do Czech; my wciąż budujemy drogi koleje, stadiony, czy teatry - potrzeba jeszcze jednego pokolenia, by osiągnąć standardy Zach. Europy. Moja uwaga - budowanie fanaberyjnych niepotrzebnych stadionów i kolei z infrastrukturą przewyższająca poziom francuskiego TGV (trasa W-wa - Gdynia)- ten dystans zwiększa, nie zmniejsza.
Dalej orator przedstawił decyzję RE o budżecie Unii z suma 106 mld. EURO dla Polski na lata 2014 -20, jako zasługę premiera Tuska i obwieścił, że słowa "dane narodowi dotrzymał Pan z nawiązką", wspomniał także udział w tym sukcesie polskiego komisarza UE Janusza Lewandowskiego, a także zastępcy szefa resortu MSZ P. Serafina. Wszystko pięknie, tylko minister nie zwrócił uwagi na fakt, że PE przegłosował rezolucje odrzucającą ów budżet. Smaczku dodaje fakt, ze ugrupowanie w skład którego wchodzą przedstawiciele PO i PSL - głosowało przeciwko budżetowi, a ugrupowanie z PIS było za przyjęciem budżetu. Ostateczna decyzja PE ma być głosowana w czerwcu i być może budżet podobny do tego autorstwa RE będzie przyjęty. W każdym razie zarówno otrąbienie sukcesu i komplementowanie swojego przełożonego jest przedwczesne i niesmaczne.
Następnie minister przedstawił swój punkt widzenia w sprawie dalszego pogłębiania sie procesów integracyjnych w UE, stwierdził, ze tylko unia fiskalna zapewni Polsce szybszy rozwój. Pozostawanie poza obszarem wspólnej waluty ograniczyłoby nasze pole manewru. Kierujący MSZ widzi walkę i wysiłek państw strefy euro o stabilność i przewidywalność, ale nie dostrzega zagrożeń, które już się uwidoczniły w strefie na skutek nieodpowiedzialnej polityki finansowej niektórych państw, ale także wielkich międzynarodowych banków, nie widzi, że "naprawa" tej strefy przebiega przy pomocy ręcznego sterowania EBC, nie widzi, że niektóre bogate państwa muszą poświęcać pieniądze swoich podatników na rzecz społeczeństw żyjących ponad stan; zresztą nie tylko bogate - nawet biedniejsze np. Słowacja ma łożyć na bogatszą Grecję, a nawet Polska (nie będąc w strefie) - też musiała pozbyć się części swoich rezerw NBP na korzyść m.in. bogatszej Grecji. Wspólna waluta pozbawiła państwa możliwości skorzystania z mechanizmu inflacyjnego dla ratowania swoich finansów (przeniosła ten mechanizm na poziom międzynarodowy - co właśnie skutkuje finansowaniem jednego państwa przez drugie). Strefa wspólnej waluty nie ma odpowiednich samoregulujących mechanizmów i dopóki ich nie będzie miała - przystąpienie do niej to nieodpowiedzialna polityka wobec własnego narodu mogąca doprowadzić do mniejszej lub większej finansowej katastrofy, którą odrobić będą zmuszone następne pokolenia. Do jakich metod ucieka sie obecnie EBC, MFW i Komisja Europejska wobec Cypru jest teraz widoczne, jak na dłoni.
Minister Sikorski widzi jedynie korzyści związane ze wspólna walutą - oczywiście korzyści przez niego wymienione t prawda, ale zagrożenia przedstawione wyżej, to też prawda, ale percepcja tych zagrożeń najwidoczniej przerasta możliwości poznawcze pana ministra.
W dalszym ciągu wypowiedzi minister grozi, że tylko dalsza integracja umożliwi Europie utrzymanie swojej pozycji w gospodarce światowej. Twierdzi nawet, ze jeżeli nie dojdzie w Chinach do kryzysu zadłużenia, to wyprzedzą one UE już w 2016 r. Nadzwyczaj kiepskich ekonomicznych doradców zatrudnia pan Sikorski; otóż wg danych z 27.04.2012 r. MFW, BŚ i CIA World Facbook - PKB UE, to 17.648 mld.$, a Chin, to 7.143 mld.$; gdyby nawet roczny przyrost PKB Chin w następnych 5 latach był na poziomie 10%, a UE 0%, to jeszcze brakło by Chinom przynajmniej 5 tysięcy mld.$. Wg wielu analityków Chinom nie uda sie nawet utrzymać obecnego przyrostu PKB na poziomie 7 %.
Następnie nasz złotousty następca Cicerona snuje historyczne rozważania zjednoczenia Europy w granicach Rzymu Hadriana, czy Trajana, widzi także konieczność włączenia do niej wschodnich terenów Chrześcijaństwa prawosławnego, które pokrywało się z terenami cesarstwa bizantyjskiego. Taka wspaniała wizja mogłaby rozciągnąć "Europę" aż do granic Chin i Korei, a Polska przestałaby być w końcu "Przedmurzem". Ależ się nasz minister zagalopował - musiałby po drodze zmienić wielkoruską mentalność, a to wymagałoby likwidacji broni A (jedynej realnej przyczyny wielkości Rosji) i kilkupokoleniowej pracy cywilizacyjnej.
Całkowicie niezrozumiały jest entuzjazm min. Sikorskiego do likwidacji wiz z państwami nie będącymi w Unii. Polska nawet będąc w Unii - przez kilka lat jeszcze nie korzystała z ruchu bezwizowego. Kontrola ruchu granicznego ma za zadanie chronić interesy gospodarcze państwa. Cała idea Unii począwszy od Wspólnoty Węgla i Stali poprzez Wspólny Rynek Gospodarczy, to stopniowe zmniejszanie poziomu ceł, to odgrodzenie się od reszty
świata barierami (także celnymi) by budować własny przemysł, własne rolnictwo, by nie dopuścić do niekontrolowanej wymiany przygranicznej, która uszczupla dochody państwa i Wspólnoty. Zniesienie wiz z Rosją i Ukrainą to niekontrolowane wpuszczenie hordy rekieterów, pospolitych "handlowców" i ludzi żądnych zatrudnienia na polskich warunkach, o wiele lepszych niż w ich macierzystym państwie. Krótko mówiąc, zniesienie wiz, to ogromne straty finansowe dla Polski i nie tylko finansowe.
Kwestia zwrotu wraku Tupolewa, to najwymowniejszy znak międzynarodowego znaczenia Polski (a raczej braku znaczenia), Nie będę powtarzał tego co powiedział w sejmie poseł Waszczykowski, który wymienił kilkadziesiąt możliwych i koniecznych działań MSZ w tej sprawie, których nie wykonano.
W tym miejscu przerywam moje omówienie, ale będę je kontynuował w następnych odcinkach.
- Janusz40 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz