Nader pokrętne i nieodpowiedzialne tłumaczenia

avatar użytkownika Janusz40

 

 
 

"Odpowiedź" kancelarii PRM i list ministra Rostowskiego dotyczące zarzutów postawionych rządowi w sejmie przez prezesa PIS, to stek sloganów, to dokumenty pozbawione rzetelności, za to nasycone andronami w myśl erystyki: "A u was biją murzynów".

Kilka uwag w skrócie:

Rząd odpowiada prezesowi - nie ma dróg "przejezdnych", są tylko autostrady i drogi ekspresowe: to że wszyscy słyszeli o osiągnięciu "przejezdności" autostrady A-2 przed piłkarskimi rozgrywkami z ust min. Nowaka - nieważne.

Prezes zarzuca zmniejszenie wydatków na na naukę i szkolnictwo wyższe z poziomu 0,82 % PKB do 0,75 % PKB - rząd odpowiada, ze na naukę w 2008 r. było 4,2 mld. zł., a w 2013 r. (będzie) 6,5 mld. zł.; w podobnym stylu odpowiada na zarzuty dotyczące szkolnictwa wyższego - czyli odpowiada na inne, niż postawione, pytanie; podaje wartości bezwzględne w odpowiedzi na zarzut dotyczący wartości względnych (wskaźników w stosunku do PKB) - to oczywista manipulacja; ponadto - piękne plany, to kiepski argument - idzie o realne wykonanie.

Rząd w sprawie paktu klimatycznego wstydzi sie faktu, iż podpisał go PDT w 23 miesięcy po objęciu władzy, godząc się na przesunięcie roku bazowego z 1988 na 2005, czyli na zaprzepaszczenie całego 30 procentowego dorobku Polski w dziedzinie ograniczenia emisji CO2, co skutkować będzie wielomiliardowymi stratami i godząc się na "opodatkowanie" CO2 tylko z wielkich instalacji przemysłowych, co bije w Polskę. Inne "stare" unijne państwa emitują CO2 znakomicie więcej, ale w sektorach, które pakiet klimatyczny skrzętnie omija - wiec nie poniosą takich, jak Polska, kosztów. Rząd może zawiesić obowiązywanie pakietu, może zażądać renegocjacji, ale byłoby to źle widziane na europejskich salonach, a to jest dla PDT najważniejsze - dobro Polski i Polaków pozostawia najwidoczniej idealistom - on jest pragmatykiem zapatrzonym w swoja gwiazdę. Lepiej zrzucić odpowiedzialność na kogo innego (skoro już widać, iż zaczyna to być gorący kartofel). To są szczyty tchórzostwa i hipokryzji.

W kwestii obronności Polski - krycie się za tajemnica wojskową dotyczącą spraw mobilizacyjnych, to dziecinada - wszystko jest w ustawie o powszechnym obowiązku obrony RP. Ustawa określa prawne ramy mobilizacji i szkolenia wojskowego, ale rząd i MON nie korzysta z niej w zakresie przeszkolenia rezerw, ograniczając sie do kwalifikacji i rejestracji poborowych. W planach jest tylko szkolenie żołnierzy już przeszkolonych; taka polityka za kilka lat postawi nas w sytuacji braku wszelkich rezerw wojskowych. Ponadto - modernizacja sprzętu i zakupy uzbrojenia z następnej (wyższej) generacji znajduje się na poziomie planowania, to spóźnienie przynajmniej o 5 lat. Mamy całkowity brak obrony przeciwrakietowej; wycofanie się z budowy amerykańskiej tarczy w Polsce zawdzięczamy nie tylko naiwnemu resetowi Obamy, przedtem opóźnienie instalowania urządzeń było wynikiem kunktatorstwa PDT. Gdyby nie to, prezydent US nie mógłby nas zostawić z niczym, Zmieniona tarcza US, która w roku 2018 ma obejmować Polskę i nawet rozmieszczenie u nas rakiet SM-3 blockII (obecnie w stadium konstruowania), to plany pisane palcem na wodzie; dzisiaj pojawiła sie informacja, że US rezygnują właśnie z planu rozmieszczenia owych rakiet (najbardziej istotny element tarczy) na terytorium Polski. Budowa własnej tarczy (plan WISŁA i plot. - NAREW) - bardzo dobrze; tyle tylko, że to w najlepszym wypadku za 10 lat i wymaga pozyskania europejskich, a najlepiej amerykańskich rakiet (czasem nawet wymaga to zgody kongresu. Czyli znowu horrendalne spóźnienie (a Iskandery już pod Królewcem są). Program śmigłowcowy jest opóźniony też ok 8-10 lat.

Okręty MW dobiegają w dużej części swoich resursów, plany zakupów 3 okrętów podwodnych, to sprawa 2030 r., remonty i modernizacja, to też kwestia kilku lat; wdrożenie nowych okrętów do służby (od zamówienia, do osiągnięcia gotowości bojowej), to 8 - 10 lat. Rysuje się luka, która przy tej polityce MON jest nie do wypełnienia - nasze wybrzeże staje się powoli całkowicie bezbronne.

O finansowej kondycji Polski lepiej nie pisać; Min.Rostowski porównuje stopień naszego zadłużenia do bogatych, rozwiniętych państw zachodu, pomija fakt kosztów obsługi naszych długów. Rentowność naszych obligacji jest bardzo bliska poziomowi hiszpańskiemu, a średnie oprocentowanie wykupywanych w 2011 r. naszych papierów wartościowych było wyższe niż greckich. Nasze obligacje sprzedają sie jak świeże bułki chwali sie PDT i minister Rostowski - to żałosne - kupujący śmieją sie w duchu, że udzielili kredytu na tak dogodnych dla siebie warunkach, a Polska jest już w kleszczach lichwiarskiej pętli zadłużenia. Roczna obsługa długu to już 45 mld. zł., to danina krwi płacona przez Polaków.

Kto jeszcze wierzy tym manipulatorom w sytuacji, gdy 10 tysięcy pretorian bierze np. po 20 - 30 tys. premii, a naród biednieje w oczach.

napisz pierwszy komentarz