Trzeba finansjerę i ekonomistów wziąć za mordę

avatar użytkownika elig

  Finansiści chcą rządzić światem, a ekonomiści udają, że posiadają tajemną wiedzę niedostępną dla zwykłych śmiertelników. Jeśli chcemy mieć demokrację - musimy z tym skończyć. Sześć dni temu napisałam tekst "Zgubny mnożnik, czyli o skutkach niejawności" /TUTAJ/. Pisałam w nim:

  "To nie mogło mi się w głosie pomieścić. Jacyś faceci z MFW zupełnie dowolnie ustalają sobie wartość mnożnika, mylą się przy tym co najmniej o 300%, a efektem jest pięć lat kryzysu w Grecji oraz innych krajach !!! (..)Wybrane grono osób uzyskuje status "nieomylnych ekspertów" i robi, co chce, ulegając co najwyżej różnym politycznym lobbies. Opinia publiczna dowiaduje się o tym mnożniku dopiero w chwili, gdy wszystko się już wali. To niejawność i brak kontroli nad poczynaniami MFW spowodowała opisaną powyżej sytuację.".

  Pod linkowaną notką bloger UPARTY zamieścił komentarz, w którym stwierdził na podstawie swoich studiów ekonomicznych:

  "W związku z powyższym nie istnieje coś co się nazywa makroekonomią i wszystkie modele makroekonomiczne możemy z całym spokojem wyrzucić do kosza. Zawsze bowiem ich zastosowanie w praktyce da "zaskakujące rezultaty". Z tego zaś wynika, że wszelkie instytucje zajmujące się makroekonomią są w obecnym kształcie niepotrzebne, ale wykazać to mogą tylko osoby które w nich pracują. Trudno zaś wymagać by wielcy i mądrzy ludzie sami przyznali, że nie wiedzą nic. Dlaczego więc niby nastawione na zysk ogromne instytucje, zwłaszcza finansowe, opierają swoje działania o niedorzeczne plany. Dla tego, że inaczej nie można w nich sprawować żadnej władzy i nie można by było ze sprawowania tej władzy czerpać korzyści.".

  Oznacza to ni mniej, ni więcej, iż nie ma żadnej tajemnej wiedzy ekonomicznej. Nie ma powodu, by takie decyzje jak n.p. sprawa tego mnożnika, były podejmowane w zaciszu gabinetów przez "ekspertów", zamiast stać się przedmiotem publicznej debaty i podlegać demokratycznej kontroli. Wodzą nas wszystkich za nos grupy dobrze zorganizowanych "mędrców".

  To samo dotyczy finansów. Politycy europejscy i amerykańscy drżą ze strachu przed t. zw. "rynkami finansowymi", czyli różnymi lobbies i szajkami spekulantów. Ja osobiście podejrzewam, że kryzys strefy euro mógł zostać sprowokowany przez działania USA oraz Chin i jest elementem "wojny walut"; dolar przeciw euro, a w Azji także juan przeciw euro. Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że w ostatnich 50 latach światowy system finansowy całkowicie zmienił swój charakter i zaczął przypominać system transportowy i energetyczny. Ten pierwszy umożliwia przepływ towarów, ten drugi energii, a system bankowy - gotówki.

  W krajach jako tako rozwiniętych wszystkie legalnie działające firmy oraz lwia większość obywateli ma konta w bankach, korzysta z kart kredytowych, płatności internetowych i t.p. Są oni uzależnieni od sprawnie działającego systemu finansowego tak samo, jak od dostaw energii elektrycznej i transportu. Jest jednak jedna istotna różnica:

  System transportu i energetyka są poddane licznym regulacjom. Państwa i politycy panują nad nimi. Z systemem finansowym jest odwrotnie. Podczas ostatnich kryzysów można było obserwować, jak banki oraz inne instytucje finansowe szantażują polityków, wyciągając od nich publiczne pieniądze. To się musi skończyć. Sektor finansowy MUSI zostać uregulowany, podobnie jak wcześniej transport i energetyka.Inaczej o demokracji można będzie zapomnieć. Niektórzy nie wierzą, że to jest możliwe. Komentator Leszek Witkowski napisał /TUTAJ/:

  "Finansjery nikt nie weźmie za mordę, ponieważ finansjera delikatnie opanowała już świat. Dokładniej - to lichwa i lichwiarze rządzą światem, ponieważ maja na to środki. Jeden usiłował zrobić z nimi porządek, ale mu nie wyszło, bo wybrał trochę złą drogę. Opinia publiczna ? - A szto eto takoje ? Politycy ? - Zdaje się, że ostatniego widziano w 1935 roku. I do tego w trumnie. Przestępcy są przy władzy. Dysproporcja sił jest olbrzymia. Mimo tego, ten wirtualny świat musi runąć. Już się wali. Żywię tylko nadzieję, że nikt nie będzie znowu rzucać następnych kamieni na szaniec.".

  Nie jest to jednak prawda. Zdecydowane działania polityków potrafią złamać finansistów. Pierwszy przykład to choćby gorączka tulipanowa w Holandii w XVII w ., drugi to plan Balcerowicza w Polsce, który zakończył spekulację dolarem i hiperinflację w Polsce, a trzeci, całkiem niedawny, to postawa Islandii wobec obecnego kryzysu w Europie. W portalu Forsal.pl /TUTAJ/ czytamy:

  "Islandczycy, którzy w 2009 r. obrzucili parlament kamieniami, domagając się od polityków i bankierów wzięcia odpowiedzialności za finansową katastrofę kraju, teraz zbierają owoce swojego gniewu – pisze Bloomberg. Od końca 2008 r. islandzkie banki umorzyły długi o wartości odpowiadającej 13 proc. PKB kraju, ułatwiając spłatę zadłużenia ponad jednej czwartej ludności Islandii. (...)

  Gdy w 2008 r. stało się jasne, że banki islandzkie są nie do uratowania, do akcji wkroczył rząd, wyodrębniając z puli rachunki mieszkańców kraju, lecz zarazem opuszczając w potrzebie zagranicznych wierzycieli. Bank centralny wprowadził kontrolę kapitału, by zatrzymać wyprzedaż korony. Z pozostałości upadłych instytucji finansowych utworzono nowe, zależne od państwa, banki. (...)

  Specjalny prokurator Islandii zapowiedział, że może oskarżyć nawet 90 osób. Z kolei na 200 osobach, w tym członkach dawnej kadry kierowniczej trzech największych banków, ciążą zarzuty karne.Były szef Glintir Bank, niegdyś drugiego banku Islandii, został oskarżony za przyznawanie nielegalnych kredytów i oczekuje na proces. Były prezes Landsbanki Islands przebywa w odosobnieniu, podczas gdy trwa śledztwo w jego sprawie.".

  To właśnie jest wzór do naśladowania.

1 komentarz

avatar użytkownika Krzysztofjaw

1. no cóż...

Oczywiscie, że masz duzo racji. Ja już w 2009 roku pisałem:

"Wpływ (na kryzys) na to ma wiele czynników: od ułomności nauk ekonomicznych (w których teorie, modele i rozwiązania tworzone są ex post, czyli już po wystąpieniu konkretnych zjawisk i zdarzeń gospodarczych; wszystkie teorie ekonomiczne ex ante, np. naukowego socjalizmu K. Marksa, są z natury rzeczy utopijne), poprzez wyjątkowość i niepowtarzalność zdarzeń ekonomicznych (gospodarka ma charakter żywiołowy, każde kolejne zdarzenie jest inne, nieporównywalne, stąd uważam za błędne porównywanie obecnego kryzysu do tego z lat 30-tych czy 70-tych XX wieku) aż do socjologicznej nieprzewidywalności zachowań ludzkich (wbrew pozorom kondycja gospodarki a w szczególności rynku finansowego, jest powiedzmy w 50% uzależniona od emocji i zachowań poszczególnych ludzi, których zachowanie i decyzje dotyczące alokacji rozmieszczenia własnych zasobów, np. pieniędzy, przesądzi o ostatecznym kształcie obecnego kryzysu).

Zacząć należy od poznania - merytorycznych i pozamerytorycznych, podstawowych i wtórnych - jego przyczyn. MOJA OSOBISTA KONKLUZJA - OBECNY KRYZYS A PRZEDE WSZYSTKIM TAK DUŻE JEGO ROZMIARY SĄ WYNIKIEM OSZUSTWA, INDOLEMCJI I EGOCENTROIZMU (to moje słowo - neologizm - stworzone na potrzeby określenia zjawiska jednoczesnego występowania: egoizmu, egocentryzmu i cynizmu) POLITYKÓW, RZĄDÓW, EKONOMISTÓW, FINANSISTÓW I MENEDŻERÓW WIELKICH KORPORACJI"...

http://krzysztofjaw.blogspot.com/2009/07/obecny-kryzys-oszustwo-czy-indo...

Pozdrawiam

Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)