♦ Andrzej Edward Busse i znaczki Kwidzyńskie cz. 2
Pomysł drukowania znaczków narodził się już na początku internowania. Z aresztu śledczego w Zielonej Górze, przez obozy w Głogowie, Ostrowie Wielkopolskim i Gębarzewie, Andrzej Busse trafił do Kwidzynia. Ponieważ „na wolności” zajmował się drukowaniem i kolportowaniem prasy związkowej, to właśnie jemu przypadła w udziale, jak sam pisze, „fucha” drukarza. Nie bez znaczenia były też jego „najmniejsze łapy”, w których łatwiej było trzymać igłę.
Andrzej Busse osadzony został w pawilonie II, cela nr 14. Jego naturalnymi konsultantami w sprawie doboru tematyki znaczków, ich wyglądu oraz kolorystyki, byli osadzeni w tej samej celi: Zenon Szachowicz z Krosna Odrzańskiego, Jerzy Pogłodziński z Gubina, Jerzy Gaj z Zielonej Góry i Henryk Piwowarczyk ze Słupcy. Po pewnym czasie dołączyli jeszcze: Włodzimierz Przybyłko z Zielonej Góry i Jacek Jeż z Radomia.
Jak sam napisał „w czasie internowania mieliśmy 24 godziny na dobę na dyskutowanie co wydać, jak wydać, na ile znaczek ma być np. „drapieżny” itp. W założeniu, znaczki te nie mogły być zbyt „drapieżne”, ponieważ wynoszeniem poza teren obozu zajmowali się najbliżsi oraz mnisi Kapucyni z pobliskiego klasztoru, którzy odwiedzali internowanych i odprawiali dla nich nabożeństwa. Bardzo łatwo więc narazić na sankcje prokuratorskie żony i matki, które i bez tych „znaczków”, problemów miały bez liku z utrzymaniem domu i wychowaniem dzieci.
Poniżej przedstawiłem projekty znaczków z serii POMNIKI oraz powstałe matryce (folie) do produkcji finalnej znaczków.
Ciekawa jest historia powstania znaczka z widokiem pomnika w Elblągu (projekt i matryca widoczne są powyżej). Ze zdobyciem fotografii, a raczej widokówek ze zdjęciami lub obrazkami pomników w Gdyni, Gdańsku i Poznaniu, nie było większych problemów. Natomiast nie można było zdobyć ani zdjęcia, ani kartki pocztowej z widokiem pomnika w Elblągu. Kilku kolegów z obozu widziało ten pomnik, więc na zasadzie „ta kreska nie tu tylko tam, a ta znowu tu” powstał projekt pomnika, którego autor nie widział na oczy.
Zasadą przyjętą w czasie „produkcji” znaczków było również to, że jeśli znaczek był robiony na kopercie to towarzyszył mu stempel okolicznościowy, natomiast na znaczkach ciętych, wydanych luzem, takiego stempla nie było. Znaczki te posiadały również nominały, które zostały ustalone na zasadzie samodzielnej decyzji projektanta, czyli Andrzeja Busse. Jak podaje autor, na wykonanie jednego projektu znaczka, potrzebował około 10-15 godzin. Wykonał około dwudziestu takich projektów znaczków i kopert.
Wszystkie reprodukcje pochodzą ze zbiorów Andrzeja Edwarda Busse.
Jeżeli ktoś z Państwa ma informacje dotyczące wydawców, projektantów i drukarzy bardzo proszę o kontakt. pocztapodziemna@op.pl
Autor: Henryk Mruk
- wielka-solidarnosc.pl - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać

napisz pierwszy komentarz