Sami sobie zgotowali ten los! (Horror na kolei.)
Sami sobie zgotowali ten los!
(Horror na kolei.)
Niedziela 2 września 2012r. g. 22.55, Warszawa Wschodnia. Z megafonów podawana jest informacja, że pociąg relacji Kraków Płaszów – Kołobrzeg odjedzie z 20 minutowym opóźnieniem. Po chwili pojawia się kolejny komunikat, wynika z niego, że zwłoka będzie miała tylko 15 minut. O 23.15 czyli 14 minut po planowym odjeździe megafony wracają do pierwotnej wersji. Kolejne komunikaty wydłużają spóźnienie za każdym razem o kolejne 5 minut. Jak to możliwe zastanawiają się oczekujący na peronie, że mimo iż pociąg jest tak blisko, nie potrafią oszacować, godziny przyjazdu. Po 50 minutach, w końcu pojawił się. Całkowicie załadowany. Do wagonu, który stanął najbliżej mnie tylko mi udało się wedrzeć, pewnie dzięki bogatemu doświadczeniu z podróży za czasów PRL-u. Skład jednak nie rusza. Kierownik pociągu z mozołem upycha pasażerów do ubikacji, na łączniki między wagonami. Opóźnienie rośnie. Wreszcie ruszamy. Stoję na jednej nodze i palcach drugiej. Kolejna stacja Sochaczew. Sytuacja się powtarza, podróż wydłuża się. W Łowiczu dochodzi w jednym z wagonów do jakiejś formy zamieszek. Na peron wkraczają SOK- iści. Interwencja się przedłuża. Pasażerowie stojący przy drzwiach w tym autor niniejszego tekstu, korzystając z okazji, by na peronie rozprostować nogi. Niestety służbom to przeszkadzało. Musieliśmy zapakować się do wagonu, by kolejne 20 minut, w przedziwnych pozycjach czekać na odjazd składu. Dało się jeszcze usłyszeć głos SOK-istów „takich to bydlęcymi wozić” i ripostę pasażerów „ przepisy zabraniają przewożenia zwierząt w warunkach jakie tu mamy”. W pewnym momencie po wagonie zaczęła krążyć wyrwana z kalendarza kartka z odręcznie napisanym wnioskiem i długopisem. Oto jej treść:
Wniosek.
My niżej podpisani pasażerowie pociągu „Posejdon” w związku z naruszeniem naszej godności ludzkiej, praw człowieka, poczucia estetyki, domagamy się kary chłosty na organizatorze podróży, w której nie świadomi konsekwencji, płacąc uczciwie zarobione pieniądze wzięliśmy udział.
Następują liczne podpisy.
Wraz z upływem godzin, wśród pasażerów, pojawiała się co raz większa zgłosić, którą siłą rzeczy wyładowywano na konduktorach. Zdecydowałem się zareagować: „czy nie rozumiecie, że oni też chcieli by pracować w przyzwoitych warunkach, za to co to się dzieje podziękujcie tym co głosowali na Platformę Obywatelską”. Na te słowa część osób skierowała oczy ku plątaninie nóg. Inni otwierali je szeroko ze zdziwienia. „Nie rozumiecie – kontynuowałem – PO podzieliło kolej na kilkanaście spółek, przez co mamy kilkunastu prezesów, wiceprezesów, dyrektorów, księgowych, zarabiają krocie, w rezultacie na zakup nowych wagonów już nie starcza. SAMI SOBIE ZGOTOWALIŚCIE TEN LOS”. Od Kutna konduktorzy zmienili taktykę. Stojąc w drzwiach krzyczeli do oczekujących na peronach „nie ma miejsc, nie próbujcie wsiadać, czekajcie na następny”. Mimo to w Aleksandrowie wbiły się do mojego wagonu kolejne trzy osoby. Odtąd kierownik pociągu wychylając się przez okno korytarza wydawał polecenia odjazdu. Do Bydgoszczy skład dotarł z blisko 3 godzinnym opóźnieniem. Wysiadłem. Z troska myślałem o tych, którzy jechali do Gdyni, Słupska, czy Kołobrzegu. Czekało ich jeszcze wiele godzin jazdy.
- Krystian Frelichowski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz