Po co był Tuskowi ten cały cyrk w Sejmie?
To pytanie stawia sobie wielu. Niektórzy, tak jak pani Izabela Brodacka-Falzmann /TUTAJ/ uważają, że cała afera Amber Gold ma służyć "przykrywaniu" kryzysu oraz innych machlojek. Nie zgadzam sie z tym. Juz bardziej trafne wydaje mi sie stanowisko Gowina wyrażone przedwczoraj /TUTAJ/:
"Część biznesu, zwłaszcza o korzeniach sięgających PRL, może dążyć do obalenia Tuska. Przestali bać się powrotu do władzy Kaczyńskiego, a Tusk okazał się jeszcze bardziej bezwzględny w zwalczaniu korupcyjnego styku polityki i biznesu (...) dodaje też, że ostatnia afera związana ze spółką Marcina P. może być "zemstą jakichś kręgów biznesowych".
Zgadzam się z tym częściowo. Niewątpliwie ostrze tej sprawy jest wymierzone przeciw Tuskowi, podobnie jak i wcześniejsze "taśmy PSL". Moim zdaniem, polski establishment /i ci co za nim stoją/ podzielony jest na dwa obozy. Jeden to obecna koalicja rządowa PO-PSL, a drugi to środowisko dawnej Unii Wolności skupione wokól kancelarii prezydenta Komorowskiego, Michnik z Agorą i Aleksander Kwaśniewski z Ordynacką, Ruch Palikota oraz SLD siedzą okrakiem na barykadzie skłaniając się raz ku jednym, raz ku drugim. Wrogowie Tuska od ponad dwóch miesięcy prowadzą coś w rodzaju "wojny podjazdowej" przeciw niemu uderzając w słabe punkty: w koalicjanta, a potem w syna Tuska, Michała. Oni są za słabi, by obalić premiera /przynajmniej na razie/, ale mogą znacząco podkopać jego pozycję.
Dlaczego robią to właśnie teraz? Na poczatku roku nie było potrzeby takich działań, bo Tusk sam strzelał gole do własnej bramki, a to poprzez ustawe refundacyjną, a to podpisując ACTA. W maju i czerwcu odniósł jednak dwa wyraźne sukcesy - przepchnął przez parlament ustawę emerytalną i zdołał jako tako zorganizować Euro 2012. Trzeba więc go było "przeczołgać".
W połowie sierpnia premier postanowił przejść do kontrataku organizując 14.08 konferencję prasową, która jednak okazała się niewypałem. Tusk był powszechnie atakowany za to, że ostrzegał syna, a nie ciułaczy. Przeciw jego synowi sformułowano oskarżenia o przekazywanie tajnych danych z Portów Lotniczych do OLT /gdzie Michał Tusk pracował/.
Z drugiej strony PiS, ustami Brudzińskiego, zapowiadał na jesieni konstruktywne wotum nieufnosci i powołanie "rządu fachowców" Wczorajsza "ustawka" w Sejmie miała wiec dwa cele. Po pierwsze: odsunąć podejrzenia związane z Amber Gold od Tuska, jego rodziny oraz jego rządu i skierowac je w stronę formalnie niezależnej prokuratury, a po drugie: pokazać opozycji, że w parlamencie rządzi Tusk i żadna ustawa, czy uchwała nie przejdzie wbrew niemu. Dlatego odrzucono już w pierwszym czytaniu projekt powołania komisji śledczej w sprawie Amber Gold.
To jednak stanowiło coś w rodzaju przyznania się do winy. Podkreślił to dziś Leszek Miller z SLD /TUTAJ/: "Miller przypomniał na piątkowej konferencji prasowej, że przed trzema laty koalicja PO-PSL poparła powołanie tzw. komisji hazardowej. - Zachodzi pytanie, dlaczego wczoraj zachowano się inaczej. Odpowiedź może być tylko jedna. Trzy lata temu główny krąg podejrzeń dotyczył współpracowników premiera Donalda Tuska, a obecnie główny krąg podejrzeń dotyczy samego premiera - ocenił Miller.".
Wczorajsza /30.08/ debata w Sejmie była szeroko transmitowana przez wszystkie telewizje. Z pewnością nie poprawiło to wizerunku Tuska i jego rządu.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz