Ameryka się budzi

Na zjeździe partii republikańskiej dominuje jeden temat: uratować gospodarkę Stanów, zatrzymać czy przynajmniej zwolnić staczanie się w niebyt najpotężniejszego niegdyś państwa na świecie. Uratować przez to nie tylko miliony Amerykanów, ale i cały świat. Ten ostatni wątek rozwinęła szczególnie Condoleeza, która wypomniała też Obamie porzucenie Polski i Czech (o sprawie Polski wspomniały jeszcze dwie przemawiające osoby). Pani profesor powiedziała między innymi, że nawet najwięksi wrogowie Stanów - Rosja i Chiny - nie zdołali zadać im takiego ciosu, jaki zadali im sami Amerykanie, wybierając cztery lata temu pajaca, komunistę i demagoga na prezydenta USA. Nie użyła tych epitetów, określenia Obamy są moje własne, ale jej myśl oddałem chyba wiernie: to sami obywatele sprowadzili na swój kraj ten  kataklizm. Paralela z Polską nasuwa się sama. Największy wróg nie byłyby w stanie zadać Polsce takiego ciosu, jaki zadali jej sami Polacy.

Sądzę, że komunizm w USA upadnie w listopadzie z takim hukiem, że nigdy się już nie podniesie.