Dlaczego redaktor Sakiewicz się tłumaczy?
Z pewnym zdumieniem przeczytałam dziś w Salonie24 tekst Tomasza Sakiewicza "Moje rodowe srebra" /TUTAJ/. Przypomnę pokrótce, jakiej sprawy on dotyczy. Oto firma Rejtan prowadzona przez teścia Sakiewicza p. Ryszarda Gitisa opublikowała raport zespołu Macierewicza "28 miesiecy po Smoleńsku" w ograniczonym nakładzie i sprzedawała go w cenie 65 zł. Stało się to pretekstem do nagonki ze strony portalu Onet oraz senatora PO Libickiego, piszącego w Salonie24. W Onecie /TUTAJ/ napisano:
"Raport zespołu Macierewicza można kupić za 65 zł - na papierze z dołączonymi płytami DVD. Dlaczego nie jest dostępny za darmo na stronach Sejmu? Bo - jak mówi Onetowi Bartłomiej Misiewicz, asystent Antoniego Macierewicza, zespół nie korzysta z serwerów Sejmu, tylko z uprzejmości klubu PiS. A na serwerach PiS miejsca jest za mało.".
Potem Onet wydziwia nad ceną 65 zł. W podobnym duchu wypowiada się Libicki zarzucając Sakiewiczowi "okradanie podatników" (?). Wysłał on w tej sprawie nawet jakieś pismo do p. marszałek Kopacz. Onetowi odpowiedział Mieszczuch7 /TUTAJ/, a Libickiemu Silny Belwas w tekście "Rejtan, czyli kto sie wstydzi pieniedzy" /TUTAJ/.
Ten pierwszy napisał: " Sejm nie chciał go wydać, chociaż wydaje setki różnej wartości publikacji. Sejmowi zarządcy uznali, że nie warto, że to opinii publicznej nie interesuje. A teraz, gdy takie ryzyko biznesowe wydania tego raportu na własną rękę podjął prywatny wydawca, to Onet się nagle wielce oburzył, zapałał jakimś strasznym, acz chyba niesłusznym, niesprawiedliwym, pomylonym jakimś, gniewem. Poszedł on za głupstwem Libickiego, który zaalarmował Marszałek Kopacz, że produkt prac sejmowych nie jest publikowany przez Sejm, że to nie Sejm z niego czerpie korzyści, a prywatna firma, której stawia się zarzut śmiertelny powiązania z redaktorem Sakowiczem. ".
Drugi zaś stwierdził: "Osobiście mam nadzieję, że Sakiewicz bądź jego teść na tym przedsięwzięciu się dorobił. Nie jest krezusem żeby do każdej inicjatywy dokładać, a i odbieranie własnym dzieciom żeby dokładać do idei chluby w moich oczach nie przynosi. Zarabianie w sposób uczciwym, a takim jest oferowanie czegoś co dla innych przedstawia jakąś wartość jest cnotą a nie grzechem.".
A co na to wszystko sam Sakiewicz? To właśnie jest zadziwiające. Pan redaktor najpierw tłumaczy sie jak dziecko przyłapane na wyjadaniu konfitur: "Najnowszy raport komisji Antoniego Macierewicza został wydrukowany przez spółkę, którą zakładałem, ale nigdy nie pobrałem z niej ani grosza. Od pewnego czasu nie jestem też jej udziałowcem.". Potem zaś użala się: "W większości z nich funkcje pełniłem społecznie albo – jak w przypadku wydawcy „Codziennej” – zastawiłem większość swojego majątku, by miała pieniądze na start. Cały czas zasiadam w fotelu naczelnego honorowo. To wszystko po to, by animować życie medialne i społeczne, które funkcjonuje u nas najgorzej w UE. Polacy mają taką przedziwną cechę, że uskarżają się na brak możliwości działania, a gdy im ktoś takie możliwości tworzy, chętnie to rozwalą. To nasza narodowa przypadłość, przez którą nawet najsłuszniejsze działania kończą się przegraną.".
Po co? Francuskie przyslowie głosi: "Kto się tłumaczy, ten się sam oskarża". Sytuacja aż prosi się o ostry kontratak. Przecież to jasne, że p. Kopacz, Libicki oraz funkcjonariusze medialni z Onetu, to przydupasy Tuska, któremu najbardziej zalezy na tym by raport Macierewicza nie ujrzał światła dziennego. Czy pani marszałek nie spowodowała tego, że zespól Macierewicza nie może korzystać z serwerów sejmowych? Czy nagonka Onetu oraz Libickiego nie ma czasem na celu przeszkodzenia w opublikowaniu wyników jego prac?.
Zamiast biadolić, red. Sakiewicz powinien jasno i zdecydowanie stawiać takie pytania.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz