Czego chcieć?

avatar użytkownika UPARTY

 

Stan faktyczny spraw w Polsce wszyscy dość dobrze znamy. Widzimy walące się na skutek złego zarządu państwo i wielką rzeszę ludzi, którzy ten zły zarząd popierają. Tak bardzo go popierają, ze starają się wymazać z pamięci narodowej bohaterów, którzy własny dobrobyt poświęcali na rzecz dobra wspólnego, by można było o takich ludziach mówić "frajerzy", nie chcą rzetelnej informacji gospodarczej, by nie wyszło na jaw, że wiodą nas do bankructwa, że powinno się coś zmienić w sposobie funkcjonowania państwa, bo obecny stan im się podoba.

A my mamy pretensję do samych siebie, że nie potrafimy stworzyć partii politycznej mogącej ten stan rzeczy zmienić i nie słusznie i oni nas w tym z radością utwierdzają.

Bo nigdy tak nie było, by nauczyciel więcej zarabiał niż "fachowiec u prywaciarza". Pamiętam też z przed kilku lat artykuł w Rzeczpospolitej, w której jakiś sędzia zżymał na się na stosunki społeczne w Polsce, gdyż z najlepiej zarabiająca osobą w jego sądzie był majster budowlany, coś tam remontujący.

Mało kto zastanawia się nad tym, że najważniejszym punktem programu politycznego PO było wezwanie do nie płacenia abonamentu TV, co jest warunkiem by tzw. "stacje komercyjne" mogły w ogóle funkcjonować. Zeznający przed Komisją Rywina Z.Solorz wyraźnie to powiedział. Abonament dawał bowiem TVP możliwość stosowania dużo niższych stawek za reklamę niż było to możliwe w stacjach komercyjnych. Przy stawkach TVP żadna stacja nie mogła przetrwać na rynku. Stąd Solorz mówił o tym, że przygotowywał się do sprzedaży Polsatu - w całości lub w części.

Mamy więc dwa główne filary obecnego systemu politycznego w Polsce.

Ani TVN ani Polsat nie porzucą prorządowej propagandy, bo dojście do władzy ugrupowania, które chciało by ściągać abonament byłoby dla nich śmiercią. Już teraz TVN ma stratę, a gdyby TVP zaczęła mieć wpływy z abonamentu to najprawdopodobniej w ogóle przestał by istnieć.

Ja również rozumiem Pana Sędziego, że nie może pogodzić się z tym, iż warunkiem dobrze funkcjonującego wymiaru sprawiedliwości jest to, by sędzia zarabiał mniej od majstra budowlanego. Sądownictwo wymaga by służyli w nim pasjonaci sprawiedliwości a nie ludzie, którzy chcą spokojnie się dorabiać. Celem ich służby ma być dobro publiczne a nie osobiste. Jeśli będą w nim pracować "ludzie na dorobku", to rzadko kiedy staną w obronie słabszego przed silniejszym, bo po co im kłopoty - a bez tego nie ma sprawiedliwości a bez sprawiedliwości nie ma rozwoju gospodarczego.
Przecież immunitet sędziego ma umożliwić mu wydanie orzeczenia, iż np Pan Staruchowicz ma prawo działać na rzecz obalenia rządu, choćby tym nie wiem jak denerwował Pana Premiera, bo na tym polega demokracja. Nie może tylko wzywać do przemocy i tego nie robił. Immunitet sędziego ma nie służyć sędziemu a podsądnym! Ale sędziowie inaczej to widzą.

Każdy więc, kto będzie choćby potencjalnym przeciwnikiem obecnego układu stosunków społecznych będzie osobistym wrogiem nie tylko sędziego i dziennikarza ale też nauczyciela. Czyli każdy sędzia zapatrzony w siebie, każdy nauczyciel czy każdy dziennikarz mediów zależnych od niepłacenia abonamentu jest naszym wrogiem, bo chce zniszczyć nasze państwo lub przynajmniej się na to się godz mimo, że nie powinien.

Bo podobnie jest i wśród nauczycieli. Nigdy jeszcze nauczyciele nie byli tak wysoko w rankingu zarobków w Polsce jak obecnie i nigdy jeszcze nie przypadało tak mało uczniów na każdego z nich. Obecnie jeden nauczyciel ma tylko 8 uczniów, bo tylu uczniów wypada na jednego nauczyciela. Nigdy też szkoła nie była tak bez sensu, nigdy tak nie ogłupiała jak teraz. Nauczyciel by czegokolwiek nauczyć też musi być pasjonatem, jak sędzia czy dziennikarz, a nie chcieć się spokojnie dorabiać.

Spokojnie dorabiać się może chcieć tylko wspomniany majster budowlany, bo nikt mu nie zapłaci jeśli nie zrobi czegoś pozytywnego dla innych. Nie ma więc obawy, że będzie się dorabiała kosztem społeczeństwa. Natomiast nie można tego powiedzieć o sędziach, dziennikarzach czy nauczycielach.

My musimy domagać się z cała stanowczością, by ci ludzie nie otrzymywali wynagrodzenia za pracę a odszkodowanie za nie zajmowanie się swoimi sprawami. Jak dostają wynagrodzenie za pracę, to uznajemy, że wykonują czynności zawodowe we własnym interesie więc wszelkie zarzuty o brak zainteresowania dobrem wspólnym wydają im się bez sensu. Odpowiadają bowiem, że każdy pracuje dla swego dobra i tu mają rację. Jeśli zaś podejmując nauczania dzieci, sądzenia spraw czy informowania innych o świecie będą mieli świadomość, iż wstępują na służbę, to realizowanie swoich interesów będzie słusznym zarzutem. Nie będą wiec mogli się chełpić tym, że robią co chcą a będą szukać jakiegoś uzasadnienia dla każdego swego czynu. Jeśli go nie znajdą ,to z obawy o nawet mało prawdopodobne konsekwencje zastanowią się powtórnie się czy warto go popełnić. Poza tym brak takiego uzasadnienia od razu może spowodować, ze zawistny kolega albo koleżanka może mieć zarzut i próbować zająć jego stołek. To zmieni dynamikę stosunków społecznych w tych grupach zawodowych, które obecnie wyrządzają nam tyle szkody.

To, że takie państwo jakie mamy obecnie nie może długo funkcjonować, to oni wszyscy świetnie wiedzą. Mają też świadomość, że w Polsce robi się jak w Grecji, ale jeśli mieliby zrezygnować choćby z kilkuset złotych miesięcznie dla ojczyzny ratowania to ... nie będą jej ratować. Patrzą się więc spokojnie jak wszystko się wali i wcale nie winią za to obecnych władz, bo musieli by obwinić i siebie samych za to, że robią w mediach, w sądownictwie czy oświacie a nie szukają prawdy w celu podania jej do publicznej wiadomości, sprawiedliwości by ludzie mogli spokojnie sobie żyć i się bogacić czy mądrości by wiedzieli jak żyć najłatwiej i najskuteczniej.
Cieszą się więc, że w ich branżach można zarobić więcej niż w budownictwie czy przemyśle i z nadzieją patrzą na min. Rostowskiego, który tak ładnie pudruje stan finansów państwa, że można udawać, iż nie trzeba nic robić.

Tak więc wszyscy oni popierają ten system z "niskich pobudek" tym samym dają świadectwo tego, że nie mają kalifikacji moralnych do wykonywanych zawodów! Czy ci ludzie są tajemniczymi lemingami, czy może język nasz zna inne słowa na określenie ich postaw? Otóż wbrew pozorom znaczna ich część zdaje sobie sprawę, ze ten stan w którym oni żyją obecnie jest stanem chwilowym, że musi się zmienić. Stąd coraz częściej powtarzające się załamania w sondażach. To są przebłyski świadomości i my musimy sprawić by były one jak najczęstsze.

Musimy więc zmienić naszą propagandę. Bo między nami a lemingami nie ma żadnych różnic ideologicznych. To co jest w Polsce, to spór o pieniądze i tytuł ich posiadania.

Nie zastanawiajmy się dlaczego ten czy ów dziennikarz śmieje się z patriotyzmu tylko mówmy mu, że robi to by zniszczyć mienie publiczne czyli TVP, bo jeśli jej nie zniszczy to straci pracę. Nie czyńmy zarzutów sędziom, że źle sądzą, bo dobrze sądzą, zgodnie ze swoim sercem a przecież każdy ma serce tam gdzie portfel.

Nie dziwmy się, że nauczyciele nie uczą naszych dzieci tego co potrzeba, bo uczą tego co sami najlepiej potrafią, czyli jak najmniejszym kosztem spełnić wymogi formalne potrzebne do uzasadnienia swojej pensji wypłacanej przez budżet państwa.

Czyli my musimy sprowadzić dyskurs publiczny do właściwego poziomu, do pieniędzy, bo wtedy widać ja nikczemni są nasi adwersarze. Czy to na prawdę takie ważne! Tak, to bardzo ważne. Przypominam tutaj bardzo skrajny ale przez to wyrazisty przypadek Pani Broniewskiej bestialsko traktowanej przez UB, która jednak pokonała system i powinniśmy ją naśladować.

Otóż została ona zamęczona przez ubeków, więc jakby odnieśli nad nią zwycięstwo, ale jak wynika z dokumentów tylko z pozoru.
Otóż ubek, który ją torturował napisał raport o zwolnienie się ze służby. Uzasadnił to tym, że mimo iż on ją, czyli Panią Broniewską bił, on dalej miała go za nic! Przewaga fizyczna nie spowodowała, iż nabrała dla niego szacunku i tym się załamał. Doszedł on do wniosku, że w takiej sytuacji dalsza służba nie ma sensu, bo nic mu nie daje! Bo on poszedł na służbę po to by się wywyższyć. Jak dalej jest nikim to po co ma służyć?
Można więc powiedzieć, ze Pani Broniewska w starciu z UB wyszła na remis- nie została więc przez system pokonana. Jeden ubek za jednego patriotę to była zbyt wysoka dla sytemu cena.
Ponieważ patriotów było więcej niż ubeków, to gdyby inni byli równie sugestywni, to okazało by się, że ubekom nie starczyło by kadry! Tyle, że większość z patriotów nie przypuszczała nawet, iż ubekom tak naprawdę chodzi tylko by się wywyższyć. Gdyby wiedzieli to by zachowywali się tak jak Pani Broniewska, bo bohaterów wśród patriotów było bardzo wielu i mogli to zrobić bez trudu. Oni jednak myśleli o ideologii i innych taki rzeczach . Oczywiście pokonali w sumie system ale ale większym kosztem.

Ta chęć wywyższenia się jest dalej bardzo ważna. Oni nie dla tego chcą pieniędzy, bo brakuje im na chleb, tylko dla tego, by się móc poczuć kimś lepszym od “zwykłego człowieka”. Jeśli więc okaże się, że ich postępowanie nie przynosi im satysfakcji w naszych oczach , to nie będą się, ani cieszyć z samochodu, ani z telewizora, bo ludzie zaczną się pytać po co się męczą jeżdżąc za dużym jak na miasto samochodem, zaczną śmiać się z tych co godzinami wystają w korkach, po to by mieszkać w za dużych domach z dala od pracy, to okaże się, że ci ludzie zaczną zachowywać się inaczej zaczną czego innego chcieć. Jeśli będziemy mówić np “głupek z korka”, to zaczną się wstydzić tego, iż pracując w mieście wyprowadzili się na wieś. Ciężko im wtedy będzie znaleźć uzasadnienie dla sposobu ich życia. Bo po co im dom, w którym nie mieszkają?

Jeśli więc okaże się, że dziennikarz, nauczyciel, urzędnik, czy sędzia to osoba podejrzanej konduity to bardzo szybko zaczną się wstydzić samych siebie, a to może być ważnym krokiem w rozpadzie ich jedności.

My od lemingów różnimy się stylem życia a nie tylko poglądami politycznymi. Mówiło się, że św. p. Prezydent Kaczyński miał szerszą bazę społeczna niż ma Jarosław, ale było tajemnica poliszynela, że np stosunki miedzy Jarosławem a jego bratanica były do śmierci Prezydenta delikatnie mówią chłodne, bo Jarosław nie akceptował jej rozwodu a Prezydent i jego małżonka tak. Takich różnic było bardzo dużo. Przecież L. Dorn wyleciał z Pisu z powodów obyczajowych! Chciał żyć jak leming więc w Psie nie było dla niego miejsca. W końcu nie bez powodu o.Rydzyk zakwestionował poglądy św. p. M Kaczyńskiej w sprawach właśnie obyczajowych. Ta nazwijmy to swego rodzaju otwartość Prezydenta L. Kaczyńskiego powodowała, że był on do zaakceptowania przez niektórych z drugiej strony. Wydawało się więc jak długo żył św. p. Prezydent Kaczyński , że jest pewne kontinuum między nami a lemingami, że nie ma miedzy nami różnic jakościowych, że w obu formacjach wszyscy wyznajemy te same wartości a różnimy się jedynie rozłożeniem akcentów. Bardzo trudno było nam porzucić tę, jak się okazało złudę.

To była nie prawda, to była złuda!. 2005 rok , kiedy to PO odmówiła uznania wyniku demokratycznych wyborów i nie zgodziła się na Popis pod kierownictwem Kaczyńskich powinien nam to uzmysłowić od razu, ale my jeszcze przez dość długi czas łudziliśmy się, że to ambicje osobiste, że to zawiedzione nadzieje poszczególnych osób nie pozwalają na współpracę między formacjami. Co prawda przytomnie uznaliśmy, że mimo to trzeba tworzyć rząd z kim się da, bo państwo musi mieć rząd niezależnie od fochów poszczególnych polityków, ale biedny ( bo głupi) Rokita, który też tego nie widział ( a będąc politykiem powinien) i myślał, że jeśli zrównoważy pozycje w rządzie między formacjami, to dojdzie do zjednoczenia Popisu poległ na tym nieodwołalnie.

2010 rok pokazał, że my z nimi jednego państwa nie stworzymy, bo za bardzo się między sobą różnimy.
Ta konieczność współistnienia w jednym państwie z nami jako ze zorganizowaną grupą był tak dla nich nie znośny, ze postanowiono zabić nam przywódców by nas rozproszyć, ale się nie udało. Wiedzą więc, że na nich teraz czas.

Oni więc wiedzą już, że chcąc mieć z czego żyć będą musieli zdać sprawę ze swych wyborów i starają się to jak najbardziej opóźnić. Przy czym część z nich może mieć miejsce w naszej formacji i tym może być wszytko jedno jak duże będzie to opóźnienie. Tylko musimy pamiętać o jednej rzeczy . To nie my mamy zmienić swoje postawy a oni mają zacząć troszczyć się o dobro wspólne, oni mają przynajmniej częściowo żyć ideałami. Każdy więc kto rozumie pojęcie ideału , może być choć trochę idealistą jest nasz. Nie nasz to ten , kto nie wie co to idealizm, nie wie co to dobro wspólne, nie czuje się człowiekiem wolnym i nie chce samodzielnie podejmować żadnych decyzji . Zawsze zastanawia się nad tym co inni powiedzą na takie lub inne jego zachowania. Tych ludzi jest dość dużo, ale nie tyle by samodzielnie mogli sprawować władzę.

Czyli z jednej strony wyśmiewać nadmierne trudy ich życia a z drugiej postawić łatwy warunek przystania do nas wtedy, w stosownym czasie, a myślę, że będzie to lada chwila, zaczniemy zwyciężać. Jeśli przy następnym wahnięciu koniunktury politycznej okaże się, że łatwo można do nas przystać i zyskać nasz szacunek, że wystarczy tylko troszczyć się o swój słuszny, czyli zgodny z dobrem wspólnym, interes to myślę, że PO rozpadnie się całkowicie praktycznie z dnia na dzień.

 

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Tymczasowy

1. Dzis adiunkt

czyli doktor, zarabia na uczeli dokladnie tyle samo co posterunkowy policjant. Ja kiedys sledzilem zarobki doktorow/adiunktow, bo to byl moj zywotny interes. Za Gierka trzymalismy sie sredniej krajowej. Podobno za ciula Mazowieckiego tez bylo niezle.