Uprawianie polityki - sztuka czynienia rzeczy możliwych
Polityka jako sztuka robienia rzeczy możliwych
Pomysł z powołaniem prof. Kleibera na premiera RP nie jest autorstwa Palikota; poprzednio kilka razy istniał już w publicznej przestrzeni. Prof Staniszkis uważa, że ta zamiana byłaby wielce korzystna dla Polski (z czym się oczywiście zgadzam i uważam więcej, że KAŻDY człowiek na stanowisku premiera Polsk i- spełniający formalne warunki - byłby lepszy od Tuska). Prof Staniszkis twierdzi, że prof. Kleiber nie zadbał należycie o status naukowców w PAN (z tym twierdzeniem zgadzam się całkowicie, także z tej racji, że mam w najbliższej rodzinie etatowych członków PAN).
Oczywiście prof. Klejber twierdzi, że z tą inicjatywą nie ma nic wspólnego - to nic nie znaczy - nawet gdyby były jakieś rozmowy, to nie może nic mówić, ani firmować nie do końca dograne projekty. Niezmiernie trudno jest obecnie w Polsce o wyszukanie niekwestionowanych autorytetów; tzn. jest wielu nadzwyczaj wartościowych ludzi, ale problemem jest akceptacja przez większość polityków zasiadających w sejmie. To prawdziwa kwadratura koła; np. sama prof. Staniszkis - nieprzeciętna znawczyni procesów socjologicznych zachodzących w Polsce i na świecie, politycznie zaangażowana, lecz nie schlebiająca żadnej partii - całkowicie niezależna - byłaby najlepszą kandydaturą na prezydenta RP. Oczywiście - nic z tego, zbyt głęboko dobrała sie do skóry istniejącym ugrupowaniom politycznym, tego partie nie wybaczają. Wielu innych - wprawdzie nikomu się nie narazili, ale nie są znani - są więc bez szans.
Stąd pomysł z prof. Klejberem należy traktować jako szansę, jako wariant możliwy do przeprowadzenia. Moment jest o tyle korzystny, że zaplecze biznesowe i układ sił specjalnych (SALON), które to w rzeczywistości sprawują władzę w PO i w Polsce - zdają się dochodzić do poznania prawdy - mianowicie takiej, że rząd pod kierownictwem Tuska, to niezwykle niesprawny rząd, który pogrąża Polskę, przecież nie można zagłodzić dojnej krowy, ani zarżnąć kury znoszącej złote jajka. Tusk najwyraźniej się nie sprawdził i zaczyna być zbyt kosztowny dla establishmentu.
O tym, że Tusk jest nie tylko zbyt kosztowny dla Polski, a nawet - jako premier - doprowadza Polskę do gospodarczej katastrofy - argumenty przedstawiłem i przedstawiam sukcesywnie w kilkuset notkach (także na tym portalu). Przypomnę tylko jeden - realizacja pakietu energetyczno-klimatycznego, w wersji podpisanej przez Tuska w końcu 2008r. - doprowadzi do pauperyzacji przynajmniej jednego pokolenia Polaków; zawieszenie pakietu i renegocjacja jego zapisów nie jest mozliwa bez zmiany premiera...
W łonie samej PO też obserwuje sie zniecierpliwienie; oczywiście - do publicznej wiadomości nie przebijają się najważniejsze informacje, ale dla wytrawnych obserwatorów politycznej sceny staje się coraz bardziej widoczne frakcyjne rozbicie tej partii; nikt się nadzwyczaj nie wychyli, nikt nie chce podzielić losu Gilowskiej, Rokity, Piskorskiego i nawet "Ojca-Założyciela" Olechowskiego. Możliwy scenariusz, to tylko taki, że w sejmowym głosowaniu za powołaniem nowego rządu zagłosuje 231 posłów; jest to wielce prawdopodobne, jeśli PSL zrzeknie sie w końcu funkcji grilowanego popychadły.
Upadek Tuska musi być spektakularny, szybki i ostateczny, w przeciwnym wypadku zdolny jest do wszystkiego (DO WSZYSTKIEGO - jak twierdzi M. Migalski), czyli nawet do powtórki z ostatnich dziejów Libii, czy aktualnych rozgrywek w Syrii). Czy posłowie (także z PO) nie widzą tego?
- Janusz40 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz