Gdyby tu nagle inny premier miał kiedyś syna w teraźniejszości

avatar użytkownika dzierzba

Oryginał

2012-08-08
Polowanie na syna premiera
Agata Nowakowska
Gazeta Wyborcza


“Gdyby tu nagle inny premier miał kiedyś syna
w teraźniejszości”

Alternatywna wersja z ponurej, podłej
i pozbawionej zrozumienia oraz empatii (na szczęście tak odległej) nierządzonej przez  Premiera MiłościTM Polski.

Zamiast pomyśleć, co robić, by politycy nas nie kiwali, np. obchodząc ustawę kominową czy ustawiając konkursy pod ”swoich”, zaczęło się polowanie z nagonką na… syna Donalda Tuska. Choć zwierzyną jest oczywiście sam premier.

Politycy kiwają nas już nie tylko obchodząc ustawę kominową czy ustawiając konkursy pod „swoich”. Zaczęło się promowanie dzieci najważniejszych osób w państwie. Syn premiera na garnuszku podatnika ma się świetnie.
Otóż Tusk junior odszedł z lokalnej ”Gazety Wyborczej” do Portu Lotniczego Gdańsk. Zmiana posady nie dziwi, jako dziennikarz dał się poznać jako maniak transportu (np. marzył o byciu kierowcą autobusu).

Otóż K. junior odszedł z „Gazety Polskiej” do Portu Lotniczego Gdańsk. Trzeba przyznać, że to kuriozalna zmiana posady, bo jako dziennikarz ani razu nie pisał o tematach związanych z transportem (np. do pracy przychodził zawsze piechotą.)

Port w Gdańsku kontrolują samorządy, dla których premier nie jest zwierzchnikiem. Udziały w Porcie ma też co prawda państwowa spółka Porty Lotnicze, ale mniejszościowe. Młody Tusk objął dość przeciętne stanowisko, trudno tu też mówić o jakimś skoku na kasę, skoro na rękę dostawał tam 3,3 tys. zł.

Teoretycznie port w Gdańsku kontrolują znajdujące się poza zwierzchnictwem premiera samorządy. Trzeba jednak pamiętać, że udziały ma w nim również jak najbardziej państwowa spółka Porty Lotnicze. Młody K. objął niby dość przeciętne stanowisko za nieoszołamiające 3,3 tys. zł, ale proszę to powiedzieć innym ludziom w jego wieku, którzy bezskutecznie próbują znaleźć jakąkolwiek pracę.

Każde podejrzenie o nepotyzm, kolesiostwo powinno być indywidualnie rozpatrywane. Jest przecież różnica między przypadkiem wygrania konkursu mimo braku wymaganej matury a historią syna ministra Stanisława Kalemby, który zaczynał w Agencji Rynku Rolnego jako goniec i przez lata mozolnie wspinał się po szczeblach kariery.

Każde podejrzenie o nepotyzm, kolesiostwo powinno być indywidualnie i bezwzględnie oceniane oraz tępione. Istnieje przecież wyraźna różnica między tak obłudnie i podle rozdmuchiwaną przez ówczesną opozycję sprawą syna ministra Stanisława Kalemby, który zaczynając od posady gońca latami mozolnie piął się po stromych i śliskich szczeblach kariery, a synalkiem premiera, który z dziennikarza przeistoczył się eksperta od lotnictwa w spółce, gdzie państwo ma swoje udziały.

Żądania, by Michał Tusk porzucił pracę, są śmieszne. Nie ma takiej pracy, w której nie doszłoby do jakiegoś styku z tym, co publiczne, firmy prywatne też mają do czynienia z urzędami, fiskusem itd. Zatem by być czystym jak łza, młody Tusk powinien być bezrobotny. No, ale wtedy to państwo musiałoby go wziąć na garnuszek.

Żądania, by młody K. porzucił posadę śmieszą cynicznych klakierów partii rządzącej. Mówią, że nie ma pracy, gdzie nie dochodziłoby do jakiegoś styku z tym, co publiczne. Dowodzą, że także firmy prywatne muszą kontaktować się z urzędami, fiskusem itp. Zatem, chcąc być nieskazitelnie czystym, syn premiera powinien być na bezrobotnym, a wtedy biedactwo musiałoby iść na obciążający miliony Polaków państwowy garnuszek. Czy można wyobrazić sobie bardziej bezczelną argumentację?

Tusk junior miał tego pecha, że pracował również dla firmy OLT Express powiązanej – poprzez osobę właściciela – z Amber Gold. Nie mnie rozstrzygać, czy Tusk był w konflikcie interesów, niech zajmie się tym jego pierwszy pracodawca. Wyjątkowo nieuczciwe są jednak sugestie, że to w zasadzie rodzina Tusków stoi za mającym problemy z wypłacalnością Amber Gold.

K junior miał też pecha, że współpracował również z firmą OLT Express, która osobą właściciela powiązana jest z Amber Gold. Tak, tą Amber Gold, która winna jest fortunę ludziom, którzy powierzyli jej oszczędności swojego życia. Trudno nie zauważyć, że nawet jeżeli nie zachodził tu czysty konflikt interesów, można zapytać czy rodzina najwyższej osoby w państwie nie powinna jednak być daleko od wszelkich powiązań z tak wątpliwej jakości  biznesmenami.

- Syn premiera współpracował z oszustem – sugeruje ”Gazeta Polska Codziennie”. Tytuł sugeruje, jakoby Michał Tusk osobiście nabijał w butelkę ciułaczy, którzy powierzyli swoje oszczędności AG. A przecież nie miał nic wspólnego z samym Amber Gold. Czy pracując dla OLT Express, młody Tusk wiedział, że współpracuje z ”oszustem”? (W sprawie OLT Express nie ma żadnego wyroku sądu). Nie jest jasnowidzem i nie mógł przewidzieć, że linie padną.

-Syn premiera nie miał nic wspólnego z właścicielem Amber Gold – ogłasza „Gazeta Polska Codziennie”. Tytuł sugeruje, że nie można wiązać nabitych w butelkę ciułaczy, którzy zaufali Amber Gold z młodym K. Ale czy pracując dla OLT Express syn premiera mógł nie wiedzieć, że współpracuje z „oszustem”? Co z tego, że w sprawie OLT Express nie ma żadnego wyroku sądu? Nie jest przecież dzieckiem i mógł przewidzieć, że współpraca z firmą, której właściciel już wcześniej skazany za przekręty, jest przynajmniej mocno ryzykowne.

Choć mógł wykazać się większą czujnością – wokół OLT i Amber Gold robiło się głośno, a szemrani biznesmeni lubią mieć u siebie rodziny polityków, bo wydaje się im, że to otwiera wiele drzwi, stanowi parasol ochronny. Dobrze wie to stary wyga Donald Tusk, który – według słów syna – ”wyraźnie powiedział, że mu się to nie podoba [praca w OLT Express], i mówiąc delikatnie, że to było niemądre”. Prawicowi publicyści i politycy idą jeszcze dalej w mnożeniu podejrzeń. Według Janusza Szewczaka, głównego ekonomisty SKOK-ów, szefowie Amber Gold mogą być tylko słupami, za ”którymi ukrywa się ktoś znacznie większy”. Dziwi się, że prezydent Gdańska (z PO) zachwycał się OLT Express. Sęk w tym, że tą firmą zachwycały się tysiące Polaków mogące tanio podróżować. Zbigniew Kuźmiuk (PiS) przekonuje na swoim blogu, że ”Amber Gold miał możnych protektorów (teraz okazało się także, że wykorzystywano do tego syna premiera Tuska) i mimo nieciekawej przeszłości właściciela mógł zbierać ogromne sumy lokat finansowych, będąc w istocie swoistą piramidą finansową.(…) Przypadek Amber Gold pokazuje dobitnie, że w państwie rządzonym przez ekipę Platformy można prowadzić interesy (nawet podejrzane), pod warunkiem jednak, że przy okazji wspiera się także tę partię albo jej przedstawicieli”. Otóż okazuje się, że nie można prowadzić, bo Amber Gold i jego właściciel są w poważnych tarapatach.

Czy nie należało wykazać  się większą czujnością? Wokół OLT i Amber Gold nie od dzisiaj jest głośno, a wątpliwego autoramentu biznesmeni lubią mieć u siebie rodziny polityków, bo dobrze wiedzą, że tworzy to parasol ochronny i otwiera niejedne drzwi. Miał nie wiedzieć o tym stary wyga K., który według słów syna – „ani razu nie zasugerował mi, że nie podoba mu się [praca w OLT Express] i wolałby żebym się jej nie podejmował”? Prawicowi publicyści i politycy idą jeszcze dalej w odsuwaniu wszelkich podejrzeń. Według – oczywiście anonimowych – pracowników SKOK–ów, nagonka na Amber Gold i syna premiera może być efektem medialnego spisku „za którym kryją się wiadome siły nie tylko z WSI.” Podkreślają, że prezydent Gdańska (oczywiście z PiS) również nie zauważył niczego podejrzanego w taniości OLT Express. Sęk w tym, że od kogoś na takim stanowisku można jednak wymagać więcej niż od przeciętnego, lubiącego gonić za promocją obywatela. Jak słusznie zauważył na swoim blogu były minister z PO, “Za „Amber Gold” stało sporo bardzo wpływowych osób (teraz okazało się, że jedną z nich był syn premiera K.) i mimo szemranej przeszłości właściciela, działając jak klasyczna piramida finansowa, firma mogła przywłaszczać sobie olbrzymie kwoty (…) Jej przypadek  pokazuje wyraźnie, że w państwie rządzonym przez kolesi z PiS można prowadzić dowolne interesy, ale pod warunkiem, że pamięta się o krewnych i znajomych z partii rządzącej.” Faktycznie, okazuje się, że coś w tym jest. Przeciez pomimo medialnego szumu i krzyków zrozpaczonych wierzycieli, właściciel Amber Gold ma się świetnie, bez ograniczeń korzystając z uroków życia na wolności.

PiS próbuje podczepić premiera Tuska pod aferę Amber Gold, by jako ”partia czystych rąk” wypłynąć na niej jak na aferze Rywina. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. PiS już taki czysty nie jest, bo to za jego rządów była np. sprawa korupcyjna ministra sportu Tomasza Lipca, za rządów PiS intratne posady, np. w PZU, dostawali ludzie bez odpowiednich kwalifikacji. Walka z korupcją a la PiS – to zastawianie pułapek na ludzi, kuszenie obywateli przez CBA – tak rozsierdziła Polaków, że odsunęli partię Kaczyńskiego od władzy.

Rękami swoich mediów PiS próbuje odżegnać się zupełnie od Amber Gold, by zgrywając się na „partię czystych rąk” nadal mamić wyborców aurą niewinności. Nie można jednak wejść dwa razy do tej samej rzeki. Jeszcze za pierwszej, mocno kompromitującej kadencji, PiS dał się poznać jako partia daleka od standardów obowiązujących w dojrzałych demokracjach. Dobrze pamiętamy np. korupcyjną aferę z udziałem ówczesnego ministra sportu, rozdawnictwie intratnych posad ludziom bez kwalifikacji np. w PZU. Pomimo usilnych starań m.in. “Gazety Polskiej”, nie wymazaliśmy z pamięci  zastraszeń, prowokacji CBA, atmosfery ciągłej podejrzliwości. Rozsierdzeni Polacy odsunęli wtedy partię Kaczyńskiego od koryta.

Nie wyplenimy korupcji i nepotyzmu, urządzając polowanie na ”pasujące politycznie” osoby. Musimy mądrze zmieniać prawo, pracować nad kulturą polityczną i obyczajem, a to dużo mniej spektakularne niż łapanka na syna premiera.

Być może nie wytępimy korupcji i nepotyzmu nagłaśniając afery z udziałem rodzin najwyższych osób w państwie. Być może ważniejsze są mądre zmiany w prawie, poprawa kultury politycznej i obyczajów. Jednak nie znaczy to, że możemy przymykać oko udając, że nic się nie stało, gdy syn premiera nie tylko łapie się na państwową posadkę, ale również współpracuje z firmą człowieka skazanego za oszustwo. Miliony Polaków mają bowiem prawo wiedzieć na co idą ich ciężko zarobione pieniądze i jak tak zwane elity promują się i wspierają we własnym, często szemranym towarzystwie.

Źródło:
Gazeta Wyborcza
2012-08-08, ostatnia aktualizacja 2012-08-08 01:10
Agata Nowakowska. „Polowanie na syna premiera”

http://wyborcza.pl/1,75968,12270955,Polowanie_na_syna_premiera.html


Filed under: dywagacje, fun, Internet, media, parodia, pastisz, political-fiction, polityka, Polska, społeczeństwo, ustroje

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. @dzierzba

Gazeta Wyborcza propaguje nepotyzm i korpupcję.
Tego jeszcze nie grali.
Do tej pory Gazeta Wyborcza broniła agentury w służbie Kremla, ale tak otwarcie NIGDY nie broniła przestępstw gospodarczych !!!

Najlepsze jest to :

"Nie wyplenimy korupcji i nepotyzmu, urządzając polowanie na ”pasujące politycznie” osoby. Musimy mądrze zmieniać prawo, pracować nad kulturą polityczną i obyczajem,"

Agata Nowakowska
Gazeta Wyborcza

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Bolka też wzięli, by świadczył za Tuskiem

Michał Tusk i Amber Gold. Wałęsa: Niech premierami zostają kawalerowie i pannyA ja się pytam, gdzie on ma pracować? Też miałem kłopoty z dziećmi. Większość była na bezrobociu, bo wszędzie był...

wszak Amber Gold zapłacił za gniota o TW Bolku udającym bohatera wszechczasów

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl