Armia Krajowa w rekach Gestapo

avatar użytkownika Tymczasowy

Znany i efektownie piszacy Waldemar Lysiak w "Uwazam Rze" (nr 37(78)/2012) w ramach "Lysej prawdy" napisal druga czesc tekstu pt. "Infiltracja". Posunal sie w nim za daleko. Stwierdzil on mianowicie, ze: "Pamietajmy, ze samo Gestapo (zajmujacy sie konfidentami IV Referat N Gestapo) mialo w Polsce 60 tys. swietnie uplasowanych konfidentow i znakomitych oficerow prowdzacych te agenture". Autor mogl napisac: "agentow", "dobrze uplasowanych konfidentow", 'bardzo dobrze uplasowanych agentow". Wybral jednak okreslenie: "swietnie uplasowanych konfidentow". Uprawnionym wiec jest domniemanie, ze  byli to glownie ludzie nalezacy do zorganizowanych struktur podziemia. Co wiecej, wielu z nich musialo pelnic funkcje dowodcze, bo to przede wszystkim zaslugiwalo na okreslenie: "swietnie uplasowani".

Pomijajac rozne michalki, skupmy sie na  Armii Krajowej. Liczyla ona okolo 200-380 tys. zolnierzy. Przyjmijmy, ze bylo ich okolo 300 000. Jeden "swietnie uplasowany konfident" przypadal na szesciu zolnierzy AK, czyli kazda druzyna miala swojego stroza. W plutonie bylo ich trzech, a w batalionie dziewieciu.  Odpowiednio wiecej musialo ich byc w Komendzie Glownej Armii Krajowej. Przez cala okupacje przewinelo sie przez nia okolo 4 500 ludzi, z czego 1 500 zginelo.

Wizja W.Lysiaka jest nieprawdopodobna. A nawet gdyby byla prawdopodobna, to zachowanie Niemcow bylo co najmniej dziwne.  Wedlug Lysiaka, bali sie oni masowego wystapienia AK w czasie zblizania sie frontu. A czegoz tu sie bac, jezeli organizacja zostala kompletnie zinfiltrowana? moze lepiej bylo aresztowac wszystkich i pozbyc sie problemu? Dla niemcow masowe aresztowania i masowe zabijanie wiezniow nie bylo wiekszym problemem moralnym czy organizacyjnym.

Lysiak twierdzi, ze  powstanie w Warszawie bylo wygodne dla Niemcow, bo latwo je bylo izolowac jednoczesnie uniemozliwiajac wybuch powstania "na rozleglych terenach kontrolowanych przez partyzantow". Trzymaja sie tylko liczb, argumentacja Lysiaka jest dziwna. W Warszawie bylo okolo 50 tys. zolnierzy AK, z czego do walki przystapilo 23 000. Stanowilo to klikanascie procent calosci sil AK. Reszta rozsiana po kraju mogla dalej walczyc.

Lysiak argumentuje tez, ze Niemcom pasowaly walki uliczne. Latwo mozna byloby "zlokalizowac rebelie w kotle, i zdusic". Nie za bardzo wiem jaki dowodca wojskowy lubil walki w miescie. W normalnych warunkach wojennych w czasie walk ulicznych trup sciele sie gesto. Zwykle obie strony walczace ponosza podobnie duze straty. Walka o kazdy dom, kazde pietro i kazdy pokoj, to loteria. W czasie bitwy stalingradzkiej jedna dywizja Armii Czerwonej byla mielona w calosci w ciagu jednej doby. Niemcy najlepsi byli w szybkich zagonach pancernych.

Lysiakowe dazenie do efekciarstwa powoduje, ze czasem nakresla sytuacje tak, ze robia dziwne wrazenie. W tymze samym tekscie pisze o agentce, ktora fotografowala swobodnie dokumenty Komendy Glownej AK, tak, ze "niektore meldunki wrog czytal prawie jednoczesnie z kierownictwem Armii Krajowej!". Rzecz dziala sie w "gmachu, gdzie Wydzial Operacyjny  AK przechowywal swoje archiwum". Pomijam juz niescislosci Autora przynoszacego sensacyjne wiadomosci- nie Kwatera Glowna, tylko Komenda Glowna AK,nie wydzial, a oddzial, i nie Operacyjny, tylko Operacyjno-Szkoleniowy. To niby KG AK dysponowala jakimis gmaszyskami w stolicy? A to archiwum? W warunkach konspiracji - bardzo ciekawa, wrecz pasjonujaca sprawa. Pewnie mozna bylo tam sobie zalatwic  legitymacje badacza w sekcji rejestracyjnej?

Takze w pierwszej czesci "Infiltracji" (numer "Uwazam Rze" z "Misiem" na okladce) pojawia sie dziwna sprawa "swoiscie legendarnej"mapie AK", "topografii AK". Niemcy jakoby dysponowali jaks mapa z wyrysowana "cala struktura Armii Krajowej". Brzmi to efektownie. Sugeruje, ze Niemcy wiedzieli wszystko o AK. Z pewnoscia odpowiednie jednostki Abwehry i Gestapo rysowaly sobie rozpracowywane sieci powiazan konspiracyjnych. Nie sadze jednak, by zawieraly one wszystkie szczeble organizacyjne struktur terenowych: obszary, okregi, podokregi, inspektoraty i obwody. Moze nawet mieli wiedze na temat 7 oddzialow KG AK. Nie sadze jednak, by znali sklad osobowy struktur kierowniczych. Gdyby znali, to by stopniowo aresztowali tych zolnierzy podziemia.

7 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Tymczasowy

Jan Kalemba był wstrząśnięty tym tekstem i obwiniał Lisieckiego, że niszczy dobre pismo takimi tekstami.
Ja uważam, że Łysiak nie napisał nic innego, niż koncesjonowana "prawica". Robia to od lat, przejęli pałeczkę od komuszych "literatów" którzy od 1989 r. "łączą się z narodem". Robią tą samą krecią robotę, fałszując historię jak sowieci i niemiecka propaganda.

"Waldemar Łysiak postanowił przyłączyć się do tej tradycji
„komunistycznej historiografii” streszczającej się w propagandowym haśle
– „AK zapluty karzeł reakcji!”..."

śpiewa w jednym zgodnym chórku z Janem Hartmanem, JKM i Wielomskim.

Korwin-Mikke: Dla tych co podjęli decyzje o wybuchu Powstania nie ma okoliczności łagodzących!

Czcimy ludzi, którzy mając kilkanaście pistoletów, rzucili się na

armię niemiecką, a przynajmniej na tę jej część, która stacjonowała w

Warszawie. Czcimy bohaterstwo, ich pomysłowość. Z tak małą siłą ognia

utrzymać się przez dwa miesiące to jest wielki wyczyn. Trzeba to

podziwiać! Natomiast w każdym normalnym kraju ludzie, którzy rozpoczęli

powstanie trafiliby pod sąd wojenny.


Wielomski: Dowódcy Powstania powinni stanąć przed sądem wojennym

Cała Polska hucznie obchodziła 65-tą rocznicę wybuchu Powstania

Warszawskiego (w 2009 roku – dop. red.) W sposób niezwykle

charakterystyczny wyciszano wszystkie racjonalne głosy, które zadawały

proste pytanie: jaki był sens tejże insurekcji? W imię czego zginęło

200.000 mieszkańców Warszawy? Kombatanci z roku 1944 i nasi zawodowi

„niepodległościowcy” nie raczyli nawet próbować na te pytania

odpowiedzieć.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

2. Marylu

Ja pisze o drugiej czesci tekstu Lysiaka. Jan Kalemba pisal o pierwszej. Pierwsza byla zamieszczona w numerze z "Misiem' na okladce. Druga, w numerze z J.Rewinskim na okladce. Zaraz dopisze uwage i o tej pierwszej czesci.
Pozdrawiam.

avatar użytkownika Unicorn

3. Tak naprawdę do dzisiaj do

Tak naprawdę do dzisiaj do końca nie wiemy, kto był kim. Pewien ogląd na sytuację daje zbiór dokumentów wydanych przez IPN: Powstanie Warszawskie 1944 w dokumentach z archiwów służb specjalnych, ale tylko pewien (do znudzenia można przecież pisać, że z agentury pozyskanej w czasie okupacji i Powstania Niemcy korzystali do lat 70.tych). Z różnych wspomnień wyłaniają się dwa obrazy AK, organizacji zinfiltrowanej do cna (do wyboru albo przez służby niemieckie albo sowieckie) albo całkowicie odpornej na przecieki, po prostu monolit. Obie wersje są kłamliwe. Oczywiście w Polsce panuje swoisty "kult specsłużb" rosyjskich czy sowieckich, są one wszechmocne i wszechświatowe. Kult podsycany umiejętnie przez różne książki. Z drugiej strony panuje kult "słabości niemieckich służb". Co ciekawe, na Zachodzie zwykle dmucha się w bębenek niemiecki niż sowiecki. I te dwie postawy są również nic nie warte. A jaka jest prawda? Służby niemieckie nie były tak słabe jak tego chcą niektórzy a sowieckie wszechwładne. To samo tyczy się polskich służb przedwojennych. Jak wiadomo, grunt to reklama.
Wizja zinfiltrowanej do cna organizacji była na rękę (i nadal jest dla wielu) komunistom, odwracała uwagę od ich haniebnych wyczynów. To, że nadal taka wizja istnieje i się rozwija mówi sporo o tzw. III RP.
Napisałem w innym miejscu http://blogmedia24.pl/node/59217:
"Teksty pt. Infiltracja mocno niezborne, czułem się jakbym czytał Focusa Historia...To żaden komplement dla Łysiaka. Inna sprawa, że wiele spraw nadal czeka na ujawnienie czy szersze opisanie, np. osławiony człowiek do złotych interesów Samson Mikiciński, Czerwone Bagno czy "podstawianie" broni i amunicji- kokietowanie polskiego podziemia na Kresach.
Szkoda, że Łysiak walnął tekst nie tyle w stylu Aborczej czy komunistycznego "odbrązawiania" a bardziej niczym osławiony Borodziej opisujący NSZ w książce Terror i polityka..."
I teraz zagadka, skoro Niemcom tak zależało na antybolszewickiej krucjacie dlaczego dopuścili do Powstania?
->
"A nawet gdyby byla prawdopodobna, to zachowanie Niemcow bylo co najmniej dziwne. Wedlug Lysiaka, bali sie oni masowego wystapienia AK w czasie zblizania sie frontu. A czegoz tu sie bac, jezeli organizacja zostala kompletnie zinfiltrowana? moze lepiej bylo aresztowac wszystkich i pozbyc sie problemu? Dla niemcow masowe aresztowania i masowe zabijanie wiezniow nie bylo wiekszym problemem moralnym czy organizacyjnym."
Chcieli pozyskać AK, chcieli wymordować, bali się i nie bali.
"Trzymaja sie tylko liczb, argumentacja Lysiaka jest dziwna. W Warszawie bylo okolo 50 tys. zolnierzy AK, z czego do walki przystapilo 23 000. Stanowilo to klikanascie procent calosci sil AK. Reszta rozsiana po kraju mogla dalej walczyc."
Co więcej, gdyby im faktycznie zależało robiliby wszystko aby nie dopuścić do rozprzężenia i zbudować jednolity front.
Używa się często kłamliwego stwierdzenia: wojna domowa na sytuację po 1944 roku. To było antysowieckie powstanie. Zastanówmy się jak by wyglądało gdyby jeszcze więcej sił było zaangażowanych?
Może to niepopularne ale nawet w 1944 różne rzeczy mogły się zdarzyć, po tylu zbrodniach i "przywracaniu niemieckiego ładu."
Powstanie uratowało wielu Niemców przed większym kawałkiem NRD a kto wie co byłoby gdyby...
Z punktu widzenia Stalina decyzja o stopie była wbrew pozorom racjonalna. Biznes jest biznes a dżentelmeni z Zachodu dotrzymują umów.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

4. Pan Tymczasowy,

Szanowny Panie,
Od momentu, kiedy Irena Dziedzic, notabene chyba TW zrobiła Waldemara Łysiaka celebrytą, na jego wypowiedzi trzeba patrzeć z przymrużeniem oka. Poza tym, musimy pamiętać, kto jest właścicielem "Uważam Rze"

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Foxx

5. W nawiązaniu do zbioru dokumentów

, o którym wspomniał Uni, chciałbym przypomnieć własną notkę:

http://foxx-news.blogspot.com/2008/09/sens-grzebania-si-w-dokumentach-su...

Pozdrawiam.

avatar użytkownika michael

6. Wiemy kto jest teraz włascicielem

Operacja przejęcia Rzeczypospolitej i UważamRze nie była łatwa. Pan Hajdarowicz nie bardzo miał pieniądze, a dotychczasowy właściciel nie bardzo miał ochotę na tę sprzedaż. Ale widać wyraźnie, że dla oligarchii rządzącej III RP ważniejsze było zniszczenie ostatnich resztek wolności słowa w wielkonakładowych mediach, niż demokracja i niepodległość Polski. Uważam Rze pozostało czymś, dobrze w czasach PRL znanym, jako miejsce dla koncesjonowanej opozycji.
Jeśli przyjąć, że W. Łysiak wpisał się na etat tej opozycji, to nawet w tym dziele są granice przyzwoitości.

W. Łysiak znany był do tej pory z rzetelności warsztatowej, pracował korzystając z dobrze zweryfikowanych źródeł, posługiwał się faktami i historyczną prawdą, nawet pisząc tylko o malarstwie i sztuce. Podobną staranność widzimy w Jego piśmiennictwie napoleońskim. Ta sama jakość jest bez wątpliwości zachowana w antysalonowej serii "Rzeczypospolitej Kłamców".

A teraz, pisząc o Powstaniu Warszawskim, W. Łysiak demonstracyjnie porzuca ten standard dobrej roboty, wręcz prowokacynie posługuje się plotką, pomówieniem, nie stara się nawiązać do żadnej realnej rzeczywistości AK. Widać to chociażby w byle jakim, wręcz fikcyjnym nazewnictwie struktur Armii Krajowej, żonglowaniu statystyką braną z sufitu. AK-fiction.

Drugą granicą nieprzyzwoitości jest wyrwanie się przed propagandowy szereg akurat w takiej chwili. Nawet generał Ścibor-Rylski był oburzony szarganiem świętości w podniosłych momentach rocznicowych obchodów. A W. Łysiak mógł opublikować swoje historyczne fantazje w lutym, bez szkody dla nikogo. Równie dobrze mógłby opublikować artykuł o tym, co by to nie było, gdyby wodzem III Rzeszy była Ewa Braun, córka Juliusza.

A tak, plama podwójna, ponieważ akurat teraz widzimy wielką ochotę oligarchii III RP na przyssanie się do powstańczej tradycji. Najlepszym świadectwem jest wypowiedź generała, członka Komitetu Poparcia nr 135. A sam "popierany" wyraża gorący zamiar przyłączenia się do nazioli.

Pani Popiołkowa traci orientację.

avatar użytkownika Tymczasowy

7. Odnosze wrazenie

ze "Uwazam Rze" schodzi stopniowo na psy.Kupuje tygodnik od samego poczatku. Mysle tez, ze tendencja ta wystepuje zgodnie z planem. Gwarantowal to od poczatku redaktor naczelny oraz wlasciciele.
Wszystkim dziekuje za bardzo rzeczowe uwagi.
Pozdrawiam.