OUN * UPA
„Rzeczpospolita” (17.03 2007) każe się nam, Polakom, strasznie użalać nad biednym losem ostatniego wodza UPA, Wasyla Kuka i potwornie skrzywdzonej przez władze Kijowa - Ukraińskiej Powstańczej Armii,(UPA). Ból ten wyraża z przekonaniem Tatiana Serwetnyk i poucza nas, Polaków, jaka była prawda. * * *
Najbardziej pożałowania godna jest ciężka egzystencja ostatniego wodza UPA, Wasyla Kuka, który, jak ubolewa publicystka, choć przez lata walczył o niepodległość Ukrainy, nadal nie ma statusu kombatanta. Co za nieszczęście! Gdyby wymordował więcej polskich niemowląt, może by dostał nie tylko order, ale i kartę kombatanta. I nie mieszkałby w dwupokojowym mieszkaniu pod Kijowem, a w wielkim, białym pałacu. Tatiana Serwetnyk powiada, że trzeba panu Kukowi bardzo współczuć, bo gdyby nie jego syn, Petro, dowódca UPA nie miałby za co żyć. Istotnie, jest się nad czym użalać. Bo co tam trzysta tysięcy w sposób straszliwy wymordowanych przez niego i takich jak on naszych rodaków !? Co tam miliony wygnanych ze swojej ziemi Polaków?! Im nie trzeba współczuć! Trzeba współczuć atamanowi Kukowi. A może wysłać mu paczki z żywością, by z jeszcze większą mocą uprawiał w Polsce przy pomocy pani Serwetnyk banderowską propagandę.
Pani Serwetnyk bardzo się martwi, że na wschodzie kraju rodacy Kuka obraźliwie mówią o żołnierzach UPA „zdrajcy” i „faszyści”. Co za hańba! Kuk zdrajca i faszysta?! Taki bohater, a faszysta! A na dodatek jakiś młody i nieodpowiedzialny ukraiński chłopak krzyknął za nim: Widziałem pana w telewizji. Popierał pan faszystów.
Dzielny weteran UPA z uczuciem zawodu tłumaczy takie incydenty „nikłą wiedzą” na temat jego działalności. No pewnie, trzeba postawić więcej pomników Banderze i jemu, Kukowi, by młodzi Ukraińcy stawali przed nimi na baczność i oddawali im hołd. Trzeba więcej placów i ulic we Lwowie, Tarnopolu i Stanisławowie nazywać ich imionami. I obowiązkowo wprowadzać do nauki historii we wszystkich szkołach i uniwersytetach Ukrainy przedmiot pt: „Bohaterska pomoc niesiona bratniemu narodowi polskiemu przez UPA”.
Bo przecież Ukraińcy wciąż za mało wiedzą o wyzwalaniu Ukrainy spod władzy rżniętych piłami polskich niemowląt i starców wrzucanych do studzien i palonych przez UPA żywcem.
Młodzieży ukraińskiej, a przez „Rz” i polskiej, należy wmawiać, że gdyby wymordowano wszystkich Polaków, Ukraina teraz byłaby szczęśliwa i bogata. I żaden młody Ukrainiec nie nazwałby Kuka zwyrodnialcem i faszystą. Bo przecież napracował się dzielny heros, mordując polskie staruszki, ale nie dokończył dzieła. Pewnie śnią mu się po nocach straszne sny, w których widzi, że wciąż ciągną się przed nim kilometrowe kolejki polskich niemowląt do wymordowania, a on zasapany, ostatkiem sił dorzyna jakiegoś wcześniaka. Ale pada z wyczerpania, bo ręce odmawiają mu posłuszeństwa, by wydłubać choćby jeszcze jedno oko jakiemuś oseskowi.
No, i Kuk powiada, że UPA samodzielnie walczyła o wolność. A u Niemców tylko się szkoliła. Ale chyba się za mało szkoliła, bo nie udało się jej zbudować komór gazowych, by Polaków co do nogi wytępić. Watażka UPA nie przyznaje się do tego, że UPA zapamiętale i z dużymi sukcesami kolaborowała najpierw z sowieckim KGB, instalując niemal we wszystkich polskich urzędach na Kresach swoich agentów i przygotowując listy proskrypcyjne Polaków do wywózki na Sybir, a potem ramię w ramię z Niemcami uderzając na Polskę ze słynnymi batalionami Nachtigal i Roland, nie wspominając o heroicznej walce SS Galizien, która niszczyła polski i żydowski kwiat inteligencji we Lwowie i gdzie indziej. Ataman Kuk z dużym rozsądkiem pyta: - I co w tym złego? – i z zatroskaniem dodaje, że UPA robiła to „ze względów szkoleniowych”. No, i wyszkolili się bracia upowcy, jak wyrżnąć w pień Polaków.
Właśnie, co w tym złego, że UPA kolaborowała najpierw z KGB, a potem z faszystami? Pewnie, że nic. Bo przecież na faszyzmie się wychowała. To wielki ideolog ukraińskiego nacjonalizmu, Dmytro Doncow, w swojej księdze mądrości wydanej w 1926 roku we Lwowie, pt. „Nacjonalizm”, pisał: „W historii siła jest jedynym miernikiem znaczenia…Sensem życia jest posiadanie i panowanie…Rację ma silniejszy... Społeczeństwo, które odrzuca ekspansję, jest w stanie upadku..”
Te perełki faszystowskiej ideologii kazały potem sporządzić OUN-UPA „Dekalog ukraińskiego nacjonalisty”, w którym przykazanie ósme powiada wprost: „Nienawiścią i bezwzględną walką będziesz przyjmować wrogów Twojego Narodu”. A potem posłuszni nauczyciele szkolili, jak to przekazanie wcielać w czyn. Przed każdą „akcją bojową”, każdy członek UPA musiał zamiast „Ojcze nasz” znać „Dekalog” na pamięć. Nawet zerwany ze snu musiał z zamkniętymi oczami wyklepać całą, pożal się Boże, modlitwę i odpowiednio ją zinterpretować. A odpowiednio, to znaczy zgodnie z propagandowymi instrukcjami, które nakazywały mordować „od podboju do podboju”, by padły „góry trupów przeciwników”, a „okrucieństwo wobec wroga nigdy nie było za wielkie”.1.
Publicystka „Rz”, Serwetnyk, by nas, Polaków, rzucić na kolana przed bohaterstwem watażki Kuka, używa argumentów nie do odrzucenia. „W 1934 r. …- pisze - został skazany – biedaczek - na dwa lata więzienia za zorganizowanie akcji sabotażowej w Złoczowie.”. Niestety, przeszkodziły mu w tym ohydne władze polskie, które go przyłapały na słusznym buncie przeciwko polskim zaborcom. Ale zwolniony z więzienia dzielny heros Kuk we Lwowie produkuje bomby, by nimi rozrywać Polaków. I jego patriotyczna postawa natychmiast zyskuje odzew i Kuk szybko awansuje, zostając dowódcą UPA Południe. Bo Kuk to nie byle kto. To człowiek światły i mądry, nawet uczony, a nie jakiś tam prostaczek. Jak pisze p. Serwetnyk: W pokoju Kuka, który przewodniczy Oddziałowi Naukowemu Bractwa UON-UPA, pełno książek. A niektóre z nich, jak z detalami śledzi autorka zasługi watażki, pisał nawet sam osobiście. Nie dość, że uczony, to jeszcze pisarz. I w ten oto sposób już wiemy, że na czele UPA nie stała żadna banda opojów i degeneratów, tylko światli pisarze i uczeni. I tacy oświeceni atamani wiedzieli, jak mordować Polaków, w szczególności polskie dzieci i matki w ciąży, okręcając niemowlęta kolczastymi drutami i przybijając – dla postrachu - gwoździami do drzew przydrożnych, tworząc słynne banderowskie „wianuszki”, albo wypruwając z łona matek nienarodzone istoty i wrzucając je do ognia, by biedactwa nie marzły na gołej ziemi.
Ale okazuje się, że ataman UPA nic o tym nie wiedział. Nic nie słyszał o zbrodni. Nikt mu nie zdradził, czym się zajmowała UPA. I dlatego nie zamierza Polaków przepraszać. Bo i za co. To Polacy powinni UPA przeprosić. A gdyby ktoś miał cień w wątpliwości, co do niewiedzy atamana, to przychodzi mu w sukurs znany z rzetelności w badaniach naukowych wielbiciel prawdy, wybitny historyk, Grzegorz Motyka, który powiada: „W 1943 roku Kuk faktycznie mógł nie znać szczegółów sytuacji na Wołyniu. Co tam, mógł nie znać, panie Motyka. Po co owijać w bawełnę. Wal pan, panie rzetelny badaczu, wprost: - Kuk nie znał prawdy.
Pewnie, że nie znał. Wódz nie jest od prawdy ani od wiedzy. Nawet, gdy jest uczonym i pisarzem. Wódz zamyka oczy i nic nie widzi. Nie widzi więc, jak jego bohaterskie, okryte sławą bojowe odziały UPA w ciągu tylko jednej nocy z 11/12 lipca 1943 mordują w pień ludność polską w 167 miejscowości na Wołyniu, rżnąc piłami dzieci, starców i kobiety. Wódz nic nie wie, że samych nieposłusznych Ukraińców, jak powiada Wiktor Poliszczuk, UPA wymordowała 36 tysięcy. I - jak wylicza Aleksander Korman, mordowała na 360 sposobów. A wśród tych wielu metod najsłynniejszą była metoda tzw. rękawiczek, czyli nacinanie żyjącym jeszcze Polakom tuż przed łokciami skóry i ściąganie jej aż do palców, a potem suszenie i noszenie ku czci „Samostojnej Ukrainy”. Im więcej sposobów zbrodni miał upowiec na swoim koncie, tym większą chwałą cieszył się u dowódców.
Biedny ten ostatni dowódca UPA Kuk, że przed nim takie rzeczy bracia upowcy, jego poddani, ukrywali.
Gdyby wiedział, z pewnością by potępił mordy. I dlatego nie ma powodu, by nas, ocalałych Polaków, przepraszać. Bo wszakże to nie UPA mordowała. A jak z całą powagą powiada: to bolszewicy przebierali się w nasze mundury, podpalali wsie i zabijali ludzi. A potem te zbrodnie przypisywali nam. Ale i sami Polacy winni. Bo, jak dodaje z dumą, UPA dobrotliwie … apelowała do Polaków: musicie stąd wyjechać. A ten głupi narodek nie posłuchał humanitarnych apeli i nie wyjechał. No, to ściągnął na siebie karę boską. I UPA już nie mogła temu przeciwdziałać, choć ataman Kuk tak bardzo chciał.
A teraz na jego barki spadają same nieszczęścia. Będąc niekwestionowanym bohaterem, musi w Kijowie za gaz i elektryczność, jak z żalem donosi pani Serwetnyk, płacić. I co więcej, dodatku do emerytury nie dostaje. Podczas, gdy rangą niżsi herosi UPA ze Lwowa za gaz i prąd nie płacą, a poza tym lokalne władze ich dodatkowymi emeryturami obdarzają. Cóż, Lwów, zawsze górował nad Kijowem. Może tylko nie do końca w ten sposób.
Na pocieszenie ostatniemu hetmanowi UPA wypada donieść, że jak pisze z nadzieją pani Serwetnyk, prezydent Ukrainy, Juszczenko, zwrócił się do ukraińskiego parlamentu o nadanie OUN-UPA statusu organizacji walczącej o wolność.
Niewątpliwie królowa piękności, Julia Tymoszenko, szybko poprze ten projekt, jako że wokół niej pełno ludzi z UPA, i bohaterski Kuk nie umrze z głodu.
A na pewno już nie stanie przed trybunałem, jak to zrobili alianci wspierani przez wrednych nawróconych Niemców z fuhrerami III Rzeszy. A miliony pomordowanych Polaków i tak już się nie upomną o sprawiedliwość, bo zamilkli na wieki. Może więc wielki bohater UPA, uczony i pisarz, ataman Kuk spać spokojnie. W polskich władzach też ma sprzymierzeńców. Nie oskarżą go o ludobójstwo, bo przecież trzeba patrzeć, jak powiada geniusz polskiej lewicy, do przodu. I tak trzymać, panowie magnaci. Sprawiedliwości stało się zadość. Kilka milionów Kresowian i ich potomków i tak na was zagłosuje, albo nie zagłosuje.
Stanisław Srokowski
1 Krzysztof Łada - „Treść i znacznie „Dekalogu” nacjonalistycznego OUN.
- nissan - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz