Nie tylko stołki się liczą

avatar użytkownika dzierzba

Zupełnie niedawno tygodnik „The Economist” pozwolił sobie na zupełnie niepotrzebny i małostkowy artykuł, gdzie skrytykował rząd Milionów PolakówTM za różne błahostki typu rosnące bezrobocie lub zwiększenie w ciągu czterech lat liczby urzędników o bagatelne 150 tysięcy etatów.

Wprawdzie daleko „Ekonomiście” do estymy jaką cieszy się wolna prasa na Jamajce, jednak wieści niewątpliwie się rozeszły i mogły nadwyrężyć niekłamany prestiż, jakim cieszy się nasz kraj w szeroko rozumianym świecie.  Aż dziw bierze, że ani Graś, ani Sikorski nie przejechali się jeszcze ostro na twitterze po tym brytyjskim brukowcu.

Z drugiej strony jednak można zrozumieć ich powściągliwość. Przecież sami najlepiej wiedzą, jak jest naprawdę – muszą znać dane podawane przez dzisiejsza „Rzeczpospolitą”. Bo wcale nie jest tak, że ta ekipa na byle stołki leci.

Owszem, liczba niezbędnej do okiełznania stojących przed naszym dynamicznie rozwijającym się państwem kadry urzędniczej ździebko wzrosła, ale to o niczym nie świadczy. Wspomniana „Rzeczpospolita” donosi bowiem, że porównując z podobną do nas Hiszpanią, „w Komisji Europejskiej na średnich szczeblach (m. in. kierownicy wydziałów) jest 709 Hiszpanów i tylko 56 Polaków. Na poziomie dyrektorskim Hiszpanów jest 58, Polaków 14. Wreszcie na szczycie drabiny jest czworo Hiszpanów i jeden Polak.”

Pokazuje to wyraźnie, że dalecy jesteśmy od owczego pędu za być może nawet i prestiżowymi, ale jednak obciążającymi mocno kieszeń europejskiego podatnika stanowiskami. W dobie trawiącego Europę kryzysu jest to piękny, dowodzący zrozumienia żywotnych potrzeb Milionów Europejczyków gest. Ciekawe, czy teraz „The Economist” zechce go zauważyć i posypując głowy popiołem przyznać, że trochę się rozpędził krytykując naszą Zieloną Wyspę.


Filed under: dywagacje, fun, polityka, polityka zagraniczna, Polska, słabe, UE

napisz pierwszy komentarz