Radek Sikorski dał dziś w Gdańsku pokaz prawdziwej oksfordzkiej dyplomacji. Sięgnął przy okazji do retoryki najczarniejszego PRL-u. Ale jak na oksfordczyka przystało, połączenie stylów i języków przyniosło cudowny efekt.
Tuż po wystąpieniu Nicolasa Sarkozego hołd Lechowi Wałęsie złożył minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Hołd kótki, ale jakże wymowny. Hółd, który z pewnością przejdzie do historii.
- "Panie Lechu, niech się pan nie przejmuje tym, co niektóre karły moralne mówią. Pan był odważny wtedy, gdy było to potrzebne i trudne."
Dwa krótkie zdania i gorąca, długa owacja publiczności. Na stojąco.
Lecha Wałęsy akurat nie było na sali, kiedy padły te wielkie słowa, ale minister wyraził nadzieję, też wielką, że noblista je usłyszał. Bo takie słowa musiał usłyszeć.
Radosław Sikorski nie powiedział wprawdzie kogo miał na myśli, mówiąc "karły moralne", ale nie zaprzeczał też, że mogli być to bracia Jarosław i Lech Kaczyńscy.
Jakże to pieknie brzmiało, toż to były tak cudowne słowa, jak te sprzed kilkudziesięciu lat: "AK - zaplute karły reakcji"
Radosłąw Sikorski jest wielki?
napisz pierwszy komentarz