Nawrócenie grzesznicy /Edmund Klich /

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

 

To wyznania  pułkownika, doktora, Edmunda Klicha, tego od wypadków lotniczych
 

"Największym błędem Polski był brak wsparcia grupy działającej w Moskwie przez rząd w Polsce (...) Premier Tusk na drugim spotkaniu powiedział mi: "Myśmy na początku zapomnieli o Smoleńsku". Rząd skupił się na tragedii, na uroczystościach. Niektóre sprawy być może przegraliśmy, przy lepszym wsparciu ze strony rządu, moglibyśmy dostać więcej informacji"- mówi Edmund Klich gość Kontrwywiadu RMF FM.

 
Panie przewodniczący, pan wierzy w dwa wybuchy na pokładzie tupolewa?

Edmund Klich: Oczywiście nie wierzę w dwa wybuchy.

Ale jest pan w stanie wykluczyć je z absolutną pewnością?

To powinna wykluczyć komisja pana ministra Millera. Są tam przecież badacze, jest przewodniczący komisji pan Żurkowski technicznej, pan Lasek. Pracowali nad tym wypadkiem, 34 osoby pracowały przez wiele miesięcy i oni powinni...

A komisja Millera milczy z wyższością.

Nie wiem, nie wiem, dlaczego. Ale przekaz idzie i teorie spiskowe zaczynają odgrywać coraz większą rolę i coraz więcej ludzi do tego się przekonuje, chociaż to według mnie jest ewidentna nieprawda.

Te zapisy TAWS, na które powołuje się komisja Macierewicza, o tym, że one mają świadczyć o wybuchach na pokładzie to co to jest w takim razie?

Proszę pana, ja czytałem pobieżnie te wyniki badań profesorów. Oni mówią o wstrząsach. Nie słyszałem tam o wybuchach. Jeśli się wstrząsy zamienia na wybuchy, to już jest pewien rodzaj...

A wstrząsy skąd się miały brać?

Jeśli samolot uderza skrzydłem w drzewo, dalej rozczłonkowuje się o kolejne drzewa, rozbija się, to są wstrząsy. To myślę na rejestratorach jakieś tam zapisy są, bo z tego chyba ci profesorowie wyciągali swoje wnioski.
Nie wierze w dwa wybuchy. Wstrząsy- uderzenia o drzewa, rozbijanie się Tu-154
 
 

A na ile wrak samolotu został pod kątem również wybuchu sprawdzony i zbadany przez polską stronę albo przez kogokolwiek?

Nie wiem, na ile komisja pana ministra Millera badała. Uważam, że miała pełne prawo badania tego wraku, pojechania nawet całością do Smoleńska i przyjrzenia się, od razu po powołaniu tej komisji. Eksperci, z którymi ja byłem w Smoleńsku, niektórzy badali, ale właściwie to były bardziej oględziny niż badanie. Był pan Szczepanik, który oglądał silniki, pan Milkiewicz, który był tam trzy dni, byli też eksperci wojskowi. Ale wyników jakichś konkretnych w tym zakresie nie przedstawiali.

Bo czytając ukazującą się za kilka dni pańską książkę nie widać, by jakakolwiek wersja, nazwijmy to, bardziej niestandardowa, była brana pod uwagę w procedurze badania tej katastrofy. Pan nie miał z tyłu takiej myśli, że to może być zamach, sabotaż, cokolwiek takiego
 
  Ja nie miałem takiej myśli, a szczególnie jak już wiedziałem, jakie są odczyty z rejestratorów w samolocie, rozmowy załogi i ślady na ziemi, które były ewidentne, bo problem śladów na ziemi, problem uderzenia w drzewo już był sprawą wtórną Piloci przeszli, naruszyli wysokość minimalną, wysokość decyzji
 

A dzisiaj to, że nie sprawdzał pan, nie sprawdzała komisja tej wersji zamachowej - nie uważa pan, że to był błąd?

Patrząc, co w tej chwili się dzieje wokół tej katastrofy, uważam, że to powinno być sprawdzone. Do akredytowanego nie należało badanie, tylko współpraca ze stroną rosyjską, wyciągnięcie jak najwięcej informacji. Czy komisja zastanawiała się nad tym? Nie wiem. Prokuratura wykluczyła ten wątek, o ile wiem.

Wersja o zamachu? Patrząc, co w tej chwili się dzieje wokół tej katastrofy, uważam, że to powinno być sprawdzone

Z perspektywy dwóch lat ma pan poczucie, że co było największym polskim błędem w tej procedurze badania katastrofy przynajmniej w tych pierwszych dniach?

Ja myślę, że po pierwsze brak wsparcia kraju dla tej grupy, która była w Smoleńsku i później w Moskwie. ! ! !

Czyli to, że byliście osamotnieni i rzuceni na głęboką wodę.

Tak, właściwie nie było żadnego wsparcia - ani prawniczego, ani innego. Kiedy przekazywaliśmy do kraju informacje, że nie otrzymujemy pewnych dokumentów, nie nagłaśniano problemu, że Rosjanie łamią ewidentnie załącznik 13, czyli porozumienie, które przyjęli, na które się zgodzili. To było ewidentne.

Ale co: bano się Rosjan czy zlekceważono sprawę?

Nie wiem, to nie jest moja decyzja.

A jak pan rozmawiał z premierem, miał pan poczucie, że on lekceważy wyjaśnianie przyczyn katastrofy, że mu wygodnie jest, że ma takiego Klicha gdzieś tam w Smoleńsku, w Moskwie i on się tym nie musi zajmować?

Nie, nie miałem takiego wrażenia. Po prostu premier zajmował się wieloma bieżącymi sprawami - to jest szef rządu. I myślę, że to powinny robić inne osoby. Nie wiem, powinna powstać jakaś grupa specjalna, grupa wsparcia: prawnicy, specjaliści - także od lotnictwa. Dalej: powinna być dużo lepsza współpraca pomiędzy komisją pana ministra Millera a grupą w Moskwie - w Smoleńsku jeszcze nie, bo wtedy nie było komisji - ale w Moskwie. Ja nie miałem żadnych informacji, oprócz żądań do strony rosyjskiej, z komisji Millera. Ja nic nie wiedziałem, co się tam działo - mimo moich dwóch próśb skierowanych na piśmie.

Kiedy pan dzisiaj słyszy, że w tych pierwszych dniach po katastrofie państwo się sprawdziło, to ma pan też takie poczucie?

Trudno mi oceniać… W każdym razie premier w czasie drugiego spotkania powiedział mi szczerze: "No myśmy początkowo zapomnieli o Smoleńsku" - w sensie: o tych ludziach, którzy zajmują się badaniem tej katastrofy. Myślę, że to była prawda.

A zapomnieli o Smoleńsku a skupili się na czym?

Na tych uroczystościach, na pogrzebach, na tej tragedii, która była przeżywana w kraju.

Rząd skupił się na pogrzebach. Brak wsparcia z Polski największym błędem w badaniu katastrofy Tu-154

Pogubili się?

Trudno mi oceniać. Ja tak nie chcę oceniać. Ja nie jestem politykiem, ale ja odczułem, że tutaj tego wsparcia nie było, a nawet, tak jak piszę w książce, były naciski na mnie, jeśli ja chciałem wyjechać, bo wiedziałem, że w tak trudnej sprawie sam pozostawiony bez tłumaczy nie mogę nic zrobić.

A jeśli chodzi o te naciski, miał pan takie wrażenie, że poszczególni przedstawiciele polskiej strony, ministrowie rządzący w jakąś stronę chcą ukierunkować badanie przyczyn katastrofy?

Ja piszę o tym w książce właśnie, że miałem wrażenie, jeszcze w Smoleńsku po tym artykule w "Gazecie Wyborczej" chyba z 19 kwietnia i po tych telefonach od ministrów, żeby bardzo szybko dostać rozmowy w kabinie, że jest tendencja, żeby pokazać, że piloci zawinili, że piloci są głównymi odpowiedzialnymi. Z resztą to się wpisuje w te smsy, o których mówił pan generał Petelicki i innych, że jednak chyba taka koncepcja, że piloci i jakieś tam naciski, to będzie ta najlepsza koncepcja.

Ale czyja koncepcja?

Nie wiem, nie wiem. To było moje wrażenie. Takie odniosłem i dlatego ja nie chciałem, żeby tak było, bo uważałem, że działanie pilotów jest takie, jak zostali wyszkoleni, jak ich przygotowano, jaki jest system działań lotnictwa.

 
Po telefonach od ministrów, miałem wrażenie że jest tendencja, żeby pokazać, że to piloci zawinili

Z pańskiej książki wynika, że mówiąc szczerze ma pan poczucie, że próbowano zrobić z pana, kolokwialnie mówiąc, wariata?

No, dlatego była ta moja rezygnacja czerwcowa. Z drugiej strony ja od początku wiedziałem, gdybym został i akredytowanym i przewodniczącym komisji, bo przecież ja miałem być przewodniczącym komisji zamiast pana Millera, miałbym tylko grupę wojskowych, to w zasadzie w tej chwili byłbym jedyną osobą, na która szłyby wszystkie ataki.

Kto próbował zrobić z pana wariata?

Ja nie mówiłem, że próbowano zrobić ze mnie wariata.

Wysyłano psychiatrę do pana...

Ja miałem być odpowiedzialny za całość. Za współpracę z Rosjanami, bycie akredytowanym i za badanie po stronie polskiej. Powiedziałem, że to jest niemożliwe nie tylko ze względów prawnych, bo tam były kolizje, niemożliwość współpracy z prokuratorami, ale także z tego względu, że nie można było temu podołać. A z drugiej strony było wszystko, teraz wszystkie te negatywne oceny poszłyby tylko na mnie jako przewodniczącego komisji i akredytowanego.

Przegraliśmy starcie z Rosjanami?

Nie mnie oceniać, czy przegraliśmy. Myślę, że niektóre sprawy mogły pójść lepiej.

Przy politycznym wsparciu, przy rozmowach na innych szczeblach, moglibyśmy dostać więcej informacji

Czyli niektóre sprawy przegraliśmy?

No być może, ale mówię, to nie jest moja ocena, ale przy lepszym wsparciu myślę, że przy politycznym wsparciu, przy rozmowach na innych szczeblach, więcej informacji moglibyśmy dostać

  Rozmowę dla Radio  RMF FM przeprowadził Konrad Piasecki/

 

Edmund Klich, pilot, pułkownik rezerwy Wojska Polskiego, doktor nauk wojskowych.Szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL

Etykietowanie:

10 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Szanowny Panie Michale

Klich prosi się o prokuratora i nie wiadomo dlaczego prokuratura z urzędu nie podjęła sprawy. Zamiast tego prokuratura wysyła do Rosji dane osobowe do czwartego pokolenia pilotów , którzy zgineli tragiczną smiercią 10 kwietnia 2010 r. Wygląda na to, że prokuratura musiała by podjąć postepowanie we własnej sprawie - odwołanie prok. Pasionka, pasywność w sledztwie i inwigilację dziennikarzy, którzy próbowali prowadzić śledztwo dziennikarskie.

Polecam wywiad z Ignacym Golińskim, pilotem, ekspertem prawa lotniczego, byłym członkiem Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, z Naszego Dziennika :

"Należy tu podkreślić jedną, ale podstawową sprawę - komisja badająca katastrofę lotniczą musi działać niezależnie. I nie może być tu mowy o żadnych naciskach. Skoro Edmund Klich wspomina tu o jakichś panujących "tendencjach", to można to odczytywać tak, że komisje w swoich wnioskach nie były obiektywne. I o ile wiem, w komisji Jerzego Millera było takie przekonanie wśród wojskowych jej członków, by raczej w sposób zgodny podejść do tego, co zdoła ustalić cywilna część komisji.
"
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=1143631

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Jacek Mruk

2. Dla ludzi myślących tłumok tchórz i zdrajca

Udaje wariata bo czuje ,że jest winowajca
Mataczenie było od samego początku po zamachu
By namieszać bezmózgowcom , innych wystawić do strachu
Czas mimo zacierania śladów na miejscu zbrodni
Znajduje dowody przez ludzi ,którzy są płodni
Szukają dowodów i badają wszystkie istniejące odłamki
Tworzą obraz Prawdy nie zasłoniętej przez firanki
Zbrodniarze za swoje winy i zaniechania odpowiedzą
Potem na ciężkich robotach na pewno posiedzą
Choćby zachowywali się jak dzieci, udając niewiniątka
Zostaną osądzeni bo dowody krętactw tworzyły oślątka
Z naczelnym krętaczem, pochodzenia samych czerwonych zbrodniarzy
Ten czuje, że tyłek mu się parzy
Próbuje szczekać i ciągać Prawdę po sądach
Ale to jest łabędzi śpiew zdychającego wielbłąda
Pozdrawiam

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

3. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Ja nie zajmuje się problemami "mordu smoleńskiego" bo na technice się nie znam. Byłem pierwszym, który odważył się napisać w Blogmedia "drugi mord katyński" Tę moją interpretacje potwierdził w godzinach wieczornych przed pałacem prezydenckim Jarosław Kaczyński a na drugi dzień potwierdził to w Sejmie.
To moja satysfakcja.
Przedruk wypowiedzi Edmunda Klicha, to kolejny kamyczek, do prawdy.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

4. Pan Jacek Mruk,

Szanowny Panie Jacku,

Dziękuje za zrozumienie moich intencji.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Jacek Mruk

5. Szanowny Panie Michale

Często tak właśnie jest że myślimy podobnie
Choć innym jest z tych kantów wygodnie
Pozdrawiam

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

6. Pan Jacek Mruk,

Szanowny Panie Jacku,

Cieszę się.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

7. Panie Michale :)

podobnie myślących jest więcej
póki nie udowodnią,że było inaczej,możemy pisać,to co mówi pan premier Jarosław Kaczyński
tzn "zdradzono nas o świcie"
pan Cogito patrząc na nas z niebieskiej chmurki,wie,ze to prawda
PO RAZ drugi
serdecznie pozdrawiam :)

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

8. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,
Nie pozostaje nam nic innego, jak iść za Jarosławem Kaczyńskim

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

9. Panie Michale :)

juz zaufałam
jednością silni,tylko RAZem możemy dać Odpór niszczycielskim siłom...
serdecznie pozdrawiam :)

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

10. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Dzięki naszej wierze w Boga, jesteśmy silni. Istniejemy ponad 1000 lat. Wbrew oszołomom , lewakom będziemy istnieć jako Naród przez następne 1000 lat.
Oni wciąż będą szukać ziemi obiecanej.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz