Bal kontra prywatka
Impreza z okazji 25.rocznicy Nobla była wielkim balem na 600 osób, z wykwintną oprawą i wyszukanym menu: jako aperitif podano wódkę i miodówkę, na przystawkę: bukiet sałat z pieczoną gruszką i gęsią wątróbkę w sosie rokfor. Później krem z dyni, kaczkę z konfiturą z pigwy z migdałami i borowikami. A na deser: semifreddo z serka mascarpone z sosem truskawkowym. Blado wypadają przy niej obchody 90. Rocznicy Odzyskania Niepodległości, nazwane przez media i niektórych polityków – prywatką. I z tym określeniem można się zgodzić, zastrzegając, ze Wałęsowskie święto to prywata. Wielka prywata i drwina z Polski, prawdziwych patriotów i wykołowanej klasy robotniczej, której zhandlowano miejsca pracy. Zastanawia mnie jeden fakt. Czy gdyby szacowni goście wiedzieli tyle co my, ich laudacje byłyby podobne?
Na konferencji prasowej z tej samej okazji Lech Wałęsa nawiązał w swej wypowiedzi do obecnego stanu gospodarki światowej. Jego zdaniem nie ma kryzysu finansowego, a jedynie pewne "zacięcie techniczne". Jak wyjaśnił, chodzi o "złe programy, złe struktury". Jego zdaniem, rolą polityków jest, aby wyregulowali te kwestie.
- Uważam, że nie ma mowy o kryzysie, a już na pewno nie ma mowy o kryzysie porównywalnym do tego w latach 30-tych - powiedział Wałęsa. - Sprawa bankowa - ja podejrzewam, że jakaś grupa bąka nam puściła. Nie wiem kto to zrobił, nie wiem jak to zrobił.
I co, niedouczeni ekonomiści? Jak Mędrzec Europy wam mówi, że kryzysu nie ma, to macie wierzyć! Tylko skąd ten smród? Kto puścił tego bąka?
- MagdaF. - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz