Pozwólcie wąchać - Zbieram na operację nosa !
Zwracam się z apelem o pomoc, nie tylko materialną, do ludzi dobrej woli.
Zawsze miałem olbrzymie zaufanie do moich dostawców, a i nie mało na mnie zarobili. Nie tylko w twardej walucie. Wydawało mi się, iż to, co wciągam nigdy mi, ani też… nie zaszkodzi. Tak było do czasu. Pierwsze drobne doświadczenia z Marysią, faje pokoju, nigdy w żyłę i tak dobrze wchodziło. Wciąganie ścieżki nie przeszkadzało mi w podążaniu wskazaną, a nawet we wspinaczce. Gdy trzeba było Biała Dama dodawała sił i odwagi do kolejnych wolt. Co prawda zauważyłem narastające kłopoty z werbalizacją, jednak nie to jest moją misją. Z resztkami świadomości uzależnienia godziłem się na coraz wyższą cenę za stuff. Powoli zaczynało brakować środków, wszystko szło pod zastaw. Towar drożeje z dnia na dzień, jakość się obniża, a Mały Głód zamienił się w Wielkiego Głoda.
Wierzcie mi, nie raz próbowałem rzucić to świństwo, nie jest łatwo, a większość podobnie uzależnionych przypłaciła to spektakularnym „samobójem”. W dodatku zawsze w takim momencie pojawiał się dobry duch z gratisową działką. Czego ja to nie wciągałem. Oksfordzkie przysmaki wchodziły gładko, a kabulski hasz wprowadzał na orbitę nieziemską. Problem zaczął się gdy pomieszałem czerwone piguły z gwiaździstymi. Dają strasznego kopa, czasem w najmniej spodziewanym momencie. Byłem Bogiem, młodym buntownikiem, dzielnym mudżahedinem, politykiem wytrawnym i lwem salonowym. O krok od objęcia dowództwa, a co oni NATO ?
Przetestowali na mnie swój wynalazek. Choć czuję, że szprycowali mnie nim znacznie wcześniej. Moim wielgachnym jak odkurzacz do liści nochalem wciągnąłem gładko Mgłę Smoleńską. Stało się bowiem tak, że zostałem już tylko jego dodatkiem, pojemnikiem na „Brzozy Pancerne” i „Ошибки пилотов”. Ani się obejrzałem, jak spasowały mi te nowe proszki, a i wkoło ujrzałem podobnych sobie. Nie tylko ja kupowałem u tego dilera. Wszystko wróciło do normy, a organizm się szybko przyzwyczaił, nos przestał wierzgać, a ze wszystkich stron płynęły kolejne darmowe próbki. Co prawda moja i zapewne wielu innych „kichawa” już dawno przestała odróżniać zapachy, jednak ostatnio coś mi zaczęło śmierdzieć. Telefony zapowiadające kolejne dostawy zamilkły, a zaczęły napływać rachunki, których jak mi się wydaje nigdy nie podpisywałem. Powiększone o znaczne odsetki.
Stanąłem w obliczu niewypłacalności, kiedyś miałem czym płacić, dzisiaj jestem bankrutem. A głód nie ustaje. Bardzo chciałbym pójść na odwyk, wrócić do dawnego siebie, sprzed wyjazdu na studia. Nie przeraża mnie kuracja. Bardziej boję się zwekslowania zaciągniętych długów. Nie chciałbym trafić tam, gdzie mogą mnie pamiętać jako najprzystojniejszego i najbardziej seksownego politruka. O nos się nie boje, wszystko przyjmie, nie skoro mi jednak do ancla..
Nie dziwcie się zatem, iż jako pierwszy z wielu uzależnionych, od dołu do góry, jak Polska długa i szeroka zwracam się z gorąca prośbą do Was o wsparcie w zbiórce na operację mojego nosa. Który nie dość, że mnie zawiódł, to jeszcze zaprowadził na manowce. Mam propozycję, niech powstanie Fundacja na rzecz naprostowania nosa mojego imienia. Jeżeli każdy rzuci choć złotówkę, to pomoże wielu z nas na nowo poczuć zapach polskiego kwiecia.
Nie warto nas skreślać, skoro mogliśmy tyle zła wyrządzić, to przydamy się w walce z nim. Otwórzcie serca na moje wołanie, nie dajcie mi zrobić z dupy Jesieni Średniowiecza, ani też Azjatyckiej Jurty. A jaka korzyść dla służby zdrowia, tyle operacji nosa, kręgosłupów skrzywionych. Zdejmowanie zaćmy z oczu, przetykanie uszu i leczenie czerwonej biegunki. Wierzę w Was, wierzę w Waszą dobroć i choć to dziwnie zabrzmi jestem tego wart.
Pomimo wyżartej śluzówki, błędnego wzroku i zmacerowanego mózgu,
coś tam jeszcze wiem i pamiętam.
Z góry dziękuję za wpłaty i pozdrawiam ze strefy zdekomunizowanej, być może już wkrótce.
Wdzięczny na wieki i Rados-ny.
P.S. Niestety po konsultacji „врач знакомый” powiedział, że operacja samego nochala niewiele pomoże, w celu całkowitego ozdrowienia jest niezbędna dekapitacja. Bo ja wciągam, jak się okazuje po kompleksowej diagnozie, już nie tylko nosem, ale wszystkimi możliwymi otworami. Zatem oddaję się w Wasze łaskawe ręce, w nadziei skrócenia mąk doczesnych. Piekielne mnie nie ominą.
A teraz z innej beczki.
- jwp - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz