Co to jest "europejskość" panie Radek? Fikcja, niekompetencja i arogancja,chaos, kompleks i bezsens.
Radosław Sikorski, podczas corocznego exposé, w którym przedstawił priorytety rządu polityki zagranicznej na 2012 r. Przekonywał, że" europejskość nie zastąpi polskości, a może ją tylko wmocnić." Co to jest ta "europejskość" czy to jest palikotyzm, który wy uważacie za wyższą foirmę oświecenia i wyzwolenia od polskości, której trzeba się wyrzec?
Za optymalny uznał taki scenariusz, który zakłada pogłębienie integracji i stworzenie trwałej unii politycznej. Niech się Radek nie krępuje, niech gada jak jest - unia polityczna to oddanie suwerenności Polski w ręce Niemiec, które są Radka "najwazniejszym partenrem od listopada 2007 r. i wmawianie tubylcom, że słowa :"powinny na zawsze pozostać domeną państw narodowych" jak nie będzie żadnych państw narodowych bez wpływu na gospodarkę , rozwój i obronność, to zwykłe, ordynarne kłamstwo.
Zamiast realizacji interesów narodowych Francji i Niemiec i angażowanie finansów Polski w proces niszczenia państw Afryki i Bliskiego Wschodu pod wytartym szyldem "demokratyzacji" niech Radek raz pomysli o interesie narodowym Polski ! W działaniach rządu Tuska nie ma cienia dbałości o interes narodowy Polskji. Wszystko rozmontowane, w gruzach , lub udawanym , pozorowanym działaniu. Rozmontowane partnerstwo wschodnie, realizacja interesów gospodarczych Niemiec i Rosji, brak sojuszników, brak przyjaciół - pustka wokół Polski, pustka w Polsce. Najdroższy gaz w UE dla zabezpieczenia interesów Rosji i Niemiec, szalejące lobby międzynarodoweej finansjery po ministerstwach, rodzime Rychy, Miry i Zdzichy.
Podczas debaty w Sejmie nad expose ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, przedstawiciel PiS, Krzysztof Szczerski zapowiedział, że PiS odrzuci informację ministra. Poseł zdecydowanie skrytykował założenia polityki zagranicznej, jakie przedstawił Sikorski. Jego pomysł na unię polityczną w Europie określił jako "kuriozalne propozycje". Poseł mówił, że siostrami Sikorskiego są: fikcja, niekompetencja i arogancja, a za nimi idą trzej bracia - chaos, kompleks i bezsens.
- Pan się boi, dlatego zakończył pan wystąpienie wezwaniem, żeby Polska nie była odważna - mówił Szczerski. Poseł dowodził, że Sikorski trzyma się głównego nurtu europejskiego, bo w przeciwnym wypadku na jaw wyszłoby to, "do czego doprowadziły nasz kraj rządy premiera Tuska i ministra Sikorskiego w MSZ". - Wyszłaby na jaw cała mizeria tych rządów - tłumaczył.
Zdaniem Szczerskiego, Sikorski proponuje alternatywę: "albo UE, albo peryferie, niedokończona modernizacja i brak bezpieczeństwa". Poseł ostro ją skrytykował, wskazując, że pomysł Sikorskiego na unię polityczną w Europie to "kuriozalne propozycje". - To koncepcja całkowicie niespójna i chaotyczna - ocenił.
- Ład światowy podlega dziś istotnym wstrząsom, demokracja i prawa człowieka nie wygrywają w naszym najbliższym otoczeniu - kontynuował poseł. - W dzisiejszym świecie pojęcie suwerenności ulega redefinicji, ale tu nie chodzi o językowe dywagacje, tylko o to, czy jesteśmy narodem, który jest niepodległy i ma swoje państwo, które będzie zdolne do skutecznej realizacji interesów - tłumaczył. - Unie będzie tym silniejsza, im silniejsze będę państwa, które je tworzą - dodał.
Szczerski cytował minister spraw zagranicznych w rządzie PiS Annę Fotygę i wytykał Sikorskiemu, że w swoim wystąpieniu pojęcie interesu narodowego pojawiło się zaledwie dwa razy.
Wskazał, że Fotyga w swoim expose zarysowała stosunki z 70 państwami, a Sikorski tylko z 20. - Wychodzi na to, że co roku traci pan z pola widzenia 10 państw. To miara zapaści polskiej polityki zagranicznej - mówił Szczerski.
- Nie wykrzyczałbym bardziej gromkiego oskarżenia niż to, co pan sam przed chwilą wyraził. Bo co to oznacza? Oznacza to, że obecny rząd doprowadził Polskę do takiego stanu uzależnienia od istnienia UE, że gdyby UE przestała istnieć, to Polska nie miałaby już siły samodzielnie stanąć na nogach. To jest właśnie miara waszych rządów i to pan ją podsumował - dodał polityk PiS.
Po Krzysztofie Szczerskim głos zabrał Łukasz Gibała (RP). Rozpoczął on swoje wystąpienie, od przypomnienia, że jego obecna partia zgadza się z niektórymi słowami ministra Sikorskiego. Przedstawił jednak kilka zarzutów, co do sformułowania celów polityki zagranicznej.
- W pańskim wystąpieniu było wiele kwestii, które nie satysfakcjonują - powiedział. - Nasz podstawowy zarzut dotyczy tego, że brak tu zwerbalizowania całościowej strategii dyplomacji - powiedział.
"Jesteśmy na dobrej drodze"
- W interesie Polski leży dalsza integracja UE zmierzająca do trwałej unii politycznej. Tylko taka unia daje szansę na podniesienie Europy do rangi supermocarstwa - oświadczył podczas expose w Sejmie Radosław ikorski. Podkreślił, że Polska powinna być silniejsza, a nie odważniejsza.
- W interesie Polski leży dalsza integracja zmierzająca do trwałej unii politycznej. Tylko taki charakter integracji wzmocni instytucje wspólnotowe. Tylko unia polityczna daje szansę na wzmocnienie demokracji na poziomie unijnym i podniesienie Europy do rangi supermocarstwa - mówił Sikorski.
- Dominująca w Unii postawa wyczekiwania jest dla Polski rozczarowująca. Rzeczywista unia polityczna wymaga ambitnego budżetu. W Stanach Zjednoczonych budżet federalny wynosi około 30 procent PKB, w Unii Europejskiej to zaledwie 1 procent. Dodatkowo tylko jedna dziesiąta budżetu unijnego pochodzi ze środków własnych. Udział ten powinien wzrosnąć, także poprzez podatek od transakcji finansowych - zaznaczył.
Dodał, że opowiadamy się za połączeniem stanowiska przewodniczącego Komisji Europejskiej i przewodniczącego Rady Europejskiej oraz wybieraniem go przez Parlament Europejski lub w wyborach powszechnych. Według niego część europosłów powinna być wybierana z listy ogólnoeuropejskiej.
- Unia polityczna oznacza zerwanie z obciążeniami i kompleksami przeszłości. Aktywność, proponowanie rozwiązań, współkształtowanie Unii Europejskiej - to polska wizja Europy. Mamy przy tym świadomość, że wpływ Polski na sprawy europejskie będzie tym większy, im lepsza będzie kondycja gospodarcza państwa, a polskie elity odpowiedzialne i myślące proeuropejsko - podkreślił szef polskiej dyplomacji.
- Jesteśmy na dobrej drodze. Głos Polski jest dziś w Europie słyszany i słuchany, a nasze propozycje poważnie analizowane i studiowane przez partnerów. Aby Polska ugruntowała swą pozycję wśród liczących się państw europejskich, potrzebujemy chłodnej oceny naszego potencjału i możliwości oddziaływania. Działania w duchu powstań i bitew wygranych, a nie przegranych. Polska powinna być silniejsza, a nie odważniejsza - oświadczył Sikorski kończąc swoje wystąpienie przed Sejmem.
Euro w Polsce w 2015 roku?
W perspektywie roku 2015 chcemy spełnić wszystkie kryteria konwergencji i być zdolni do przyjęcia euro - oświadczył Sikorski. Jak przekonywał, "w interesie politycznym Polski leży przystąpienie do najściślejszego kręgu integracji krajów, które posługują się wspólną walutą".
Sikorski zaznaczył, że w czasie polskiej prezydencji działaliśmy na rzecz całej Unii, ale jednocześnie dbaliśmy o nasze interesy narodowe. Jak mówił, świadczy o tym utrzymanie propozycji Komisji Europejskiej w sprawie perspektywy finansowej na lata 2014-2020 jako podstawy do dalszych negocjacji.
- Sprzeciwiamy się temu, by Polska z racji szybkiego wzrostu gospodarczego miała otrzymać mniej środków z budżetu unijnego. Nie chcemy być karani za sukces - oświadczył minister.
Zapowiedział, że w czasie negocjacji nad nowym budżetem unijnym polski parlament rozpocznie intensywną współpracę z parlamentami państw unijnych. - Będziemy chcieli sprawić, by negocjacje budżetowe nie ograniczały się do uzgodnień między największymi państwami - zaznaczył Sikorski.
Jak mówił, dla Polski kluczowe są inwestycje europejskie, bo pomagają przezwyciężyć kryzys i jednocześnie wzmacniają rynek wewnętrzny. Odnosząc się do paktu fiskalnego Sikorski zaznaczył, że rząd nie miał wątpliwości, że w polskim interesie było podpisanie tej umowy.
Szef MSZ poinformował też, że uruchomienie zaproponowanego przez niego Europejskiego Funduszu na rzecz Demokracji może nastąpić jeszcze w tym roku.
Niemcy najważniejszym partnerem Polski
- Naszym najważniejszym partnerem w Europie, z racji wielkości obrotów handlowych, ale coraz bardziej także w wyniku podobieństwa kultury gospodarczej i koncepcji politycznych, są Niemcy. Z uwagi na liczbę ludności i wielkość PKB, czy też siłę głosów ustalonych zgodnie z traktatem z Lizbony, Niemcy są największym udziałowcem w Unii Europejskiej, największym - z około jedną czwartą udziałów - lecz nie dominującym - powiedział Sikorski.
Jak zauważył, oznacza to, że w Unii trudno cokolwiek przeprowadzić wbrew Niemcom, ale i Niemcy - aby zrealizować swoje koncepcje - potrzebują więcej niż jednego partnera.
- Wtedy, gdy przedsięwzięcie jest zagrożone, największy udziałowiec ma oczywiście największą odpowiedzialność i największe możliwości, aby je ratować. Chcemy razem działać na rzecz silnej Unii. Tak jak zadeklarowałem niemieckim przyjaciołom w berlińskim przemówieniu: "jeżeli włączycie nas w proces podejmowania decyzji, możecie liczyć na wsparcie ze strony Polski" - mówił szef MSZ.
Sikorski wyraził zadowolenie z intensyfikacji współpracy z Francją, także w ramach Trójkąta Weimarskiego. - To dobrze, że Francja zaczyna doceniać wkład Polski w kształtowanie silnego przywództwa w Europie. Żałujemy, że Wielka Brytania – kraj tak bliski kolejnym pokoleniom polskich migrantów i mnie osobiście – którego filozofię wolności, także wolności gospodarczej, podzielamy, nie chce być liderem europejskiej obronności. Liczymy na bliski dialog polityczny z nowymi rządami Hiszpanii i Włoch - zaznaczył.
Szef MSZ podkreślił też, że Polska razem ze Szwecją działa "ramię w ramię" na rzecz wdrożenia Partnerstwa Wschodniego i transformacji w całym sąsiedztwie Unii. - W świecie zauważono propozycje rozbrojeniowe złożone przez nas wraz z Norwegią, która jest dla nas także źródłem inspiracji w odpowiedzialnej eksploatacji złóż gazu - dodał.
Sikorski poinformował również, że we wtorek rząd przyjął założenia polskiej polityki zagranicznej na bieżący rok, który zawiera m.in. listę strategicznych projektów gospodarczych. Przypomniał, że w ubiegłym roku polscy dyplomaci interweniowali 600 razy na rzecz polskich przedsiębiorstw działających w blisko 60 krajach, także w regionach pozaeuropejskich, np. w ogarniętej wojną domową Libii.
Polityka wschodnia - "lepiej, niż bywało, gorzej niżby sie chciało"
Sikorski ocenił, że na Wschodzie "jest znacznie gorzej, niżby się chciało, i znacznie lepiej, niż bywało" - i musimy liczyć na ewolucyjne zmiany w tym regionie.
Szef polskiej dyplomacji podkreślił też, że w lipcu Polska przejmuje przewodnictwo w Grupie Wyszehradzkiej i "zaproponuje nowe inicjatywy na rzecz umocnienia najlepszych w historii relacji z Czechami, Słowacją i Węgrami". Zdaniem Sikorskiego Węgry "niosą dziś odpowiedzialność za reputację całego naszego regionu w dziedzinie przestrzegania norm demokratycznych". Jak podkreślił, w 2016 roku utworzona zostanie Wyszehradzka Grupa Bojowa, "będącą regionalnym wkładem w rozwój zdolności obronnych Unii Europejskiej". - Do wielu projektów, w tym wyszehradzkich, będziemy zapraszać naszych ważnych partnerów – Rumunię i Bułgarię. Cieszymy się ze świetnych stosunków z Estonią i Łotwą, a w stosunkach z Litwą liczymy na nowe otwarcie z rządem, który wyłoni się po październikowych wyborach - mówił minister.
W ocenie ministra spraw zagranicznych na wschód od naszego kraju "jest znacznie gorzej, niżby się chciało, i znacznie lepiej, niż bywało i niż mogłoby być" i "musimy liczyć na zmiany ewolucyjne". - Proponować będziemy – jako Polska i jako Unia - zachęty do dalszej transformacji w odpowiedzi na realne poczynania transformacyjne – co ujmuje zasada "więcej za więcej". Chcielibyśmy móc kiedyś powiedzieć słowami profesora Jana Kieniewicza o naszych wschodnich sąsiadach, że ani tu Wschód, ani Zachód, lecz po prostu Europa - powiedział Sikorski.
Szef MSZ wyraził też nadzieję, że nowy prezydent Rosji Władimir Putin "nada swemu krajowi impuls modernizacyjny, zgodnie z oczekiwaniami społeczeństwa" i "niezmiennie działać będziemy na rzecz pojednania polsko-rosyjskiego, które powinno uzyskać wymiar duchowy podczas zbliżającej się, pierwszej w historii, wizyty w Polsce Patriarchy Moskiewskiego". Jak zaznaczył, Polska cieszy się z szybkiego wdrożenia umowy o małym ruchu granicznym z Okręgiem Królewieckim i - jak mówił - "tym bardziej dziwią nas sygnały o planach rozmieszczenia tam nowych ofensywnych rodzajów broni". Sikorski zapewnił, że rząd "usilnie zabiega o zwrot naszej własności, wraku samolotu Tu-154, w którym zginęli nasi przywódcy i przyjaciele".
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. I rzeczywiście, jego wykład o suwerenności z wikipedii był
ściągnięty.
michael
2. Poseł Krzysztof Szczerski - warto zapamiętać
Treść wystąpienia R. Sikorskiego do ostatniej chwili nie była znana. Poseł Krzysztof Szczerski tyle mial czasu na przygotowanie, ile trwało ględzenie Grzegorza Schetyny, który najwyraźniej został wystawiony do klubowej wypowiedzi. Premier Tusk i Minister Rostowski mieli niezły ubaw.
Ale Poseł PiS, występując jako pierwszy, był już świetnie przygotowany i kompetentny, znakomicie poradził sobie z trudnym zadaniem No i najciekawsze złapał Pana Ministra Sikorskiego na kompromitującym niechlujstwie. Wygląda na to, że rząd, Premier i Jego Minister SZ nie przykładali do tak ważnego, przynajmniej formalnie, strategicznego wystąpienia, żadnego znaczenia. Okazali rażące lekceważenie zarówno polskiej racji stanu jak i Polakom, dla których miejsce Polski na geopolitycznej scenie, ma jeszcze jakieś znaczenie. Najwyraźniej strategiczne expose przygotowane było na kolanie, w ostatniej chwili i było pełne komunałów i pozornych mądrości bez znaczenia. Interesująca była ekonomiczna podpórka tego wystąpienia, tę część pisał ktoś inny i zrobił to zupełnie nieźle. Chwyt z ceną polskich obligacji jako miarą polskiej "potęgi ekonomicznej" był całkiem niezły.
Ale niechlujstwo i pomieszanie wartości było niestety bardzo widoczne.
Koncepcja Unii i radosne próby jej reformowania były wręcz infantylne, a projekt unii politycznej jako quasi alternatywa lub wariant koncepcji federacyjnej po prostu żałosny.
Gdy jest już oczywiste, że projekt Unii jako jednego państwa nie nigdzie nie znajduje poważnego poparcia, jedynym rozwiązaniem dla oszalałych federastów jest koncepcja unii politycznej - która oczywiście jest zaprzeczeniem sensu i logiki XXI wieku.
jest powrotem do mocarstwowej idei Otto von Bismarcka i prowadzi okrężną drogą do idei jednego państwa, do Wielkiego Mocarstwa Europejskiego z Katarzyną III Wielką Merkelową, jako cesarzową.
Jest to jednak wizja XIX-wieczna nie XXI-wieczna.
Kompletny brak wiedzy, wszelkiej kompetencji, już nie mówiąc o odrobinie zdrowego rozsądku albo odpowiedzialności.
Nic z tego.
Wypracowanko odstrzelone na kolanie i w pośpiechu.
Expose o randze gimnazjalnej klasówki.
Ten facet poważnie mówił o Europie jako mocarstwie.
A europejska integracja rynku cyfrowego ma przynieść Europie jeden procent albo dwa przyrostu PKB, albo czegoś w tym stylu.
Mamy cuda wianki, a na plecach oba rzanki.
michael
3. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Bardzo ładnie to Pani wyartykułowała.
Fikcja, niekompetencja i arogancja,chaos, kompleks i bezsens
Chapeau bas
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
4. Cztery scenariusze
Cztery scenariusze Sikorskiego
Małgorzata Goss
Europa jako unia polityczna, ścisły
sojusz Polski z Niemcami i grecki wariant "suwerenności" to główne
filary polityki szefa MSZ Radosława Sikorskiego na najbliższe cztery
lata.
- Koniunktura międzynarodowa jest nadal dobra,
choć gorsza niż w niedawnej przeszłości. Nie widzę zagrożeń dla pokoju -
zapewnił optymistycznie minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Zaznaczył, że prezentuje stanowisko rządu zawarte w przyjętych właśnie
dokumentach: "Założenia polityki zagranicznej na 2012 rok" oraz
"Priorytety polskiej polityki zagranicznej na lata 2012-2016".
Diametralnie odmienną ocenę sytuacji zaprezentowała w debacie nad exposé
prawicowa opozycja.
- W świecie narasta rywalizacja, wstrząsy,
rośnie rola geopolityki. Sytuacja się komplikuje, a przyszłość rysuje
się niepewnie - ocenił poseł Krzysztof Szczerski (PiS), polemizując z
szefem MSZ.
- Wraz z ministrem Sikorskim do gmachu MSZ wkroczyły
trzy siostry: fikcja, niekompetencja i arogancja, a zaraz za nimi trzej
bracia: chaos, kompleks i bezsens. Minister zabawia się z siostrami, a
nas gnębią bracia. Najwyższy czas ich stamtąd wyprowadzić - celnie
skontrował wystąpienie szefa polskiej dyplomacji prof. Krzysztof
Szczerski, politolog.
Kierunek - unia polityczna
Sikorski większość przemówienia poświęcił polityce Polski w ramach Unii
Europejskiej. Pochwalił się dobrą międzynarodową oceną naszej
prezydencji w Radzie UE i przypomniał hasło premiera Tuska: "Więcej, a
nie mniej Europy". - Strzegliśmy spójności Unii w obliczu kryzysu, gdy
projekt Wspólnoty był podważany - podkreślił. Przedstawił cztery
scenariusze przyszłości Unii. Pierwszy z nich - nazwany przez ministra
"czarnym scenariuszem" - to wizja rozpadu.
- Polska zostałaby
wówczas pozostawiona samej sobie, na peryferiach pogrążonej w marazmie
Europy, zmagająca się z niedokończoną modernizacją i pozbawiona trwałych
podstaw bezpieczeństwa - ostrzegł Sikorski.
To stwierdzenie
ministra podchwyciła prawicowa opozycja, wskazując, że słowa te dowodzą
szkodliwości polityki zagranicznej ministra spraw zagranicznych.
-
To samooskarżenie. Rząd tak nas uzależnił od Unii Europejskiej, że gdyby
Unia przestała istnieć, Polska nie byłaby już w stanie stanąć na
własnych nogach. To jest właśnie miara waszych rządów i to pan je
podsumował - zarzucił Sikorskiemu poseł Szczerski. - To dlatego tak
kurczowo trzyma się pan głównego nurtu i bardziej obawia się niemieckiej
bezczynności niż niemieckiej siły. Pan się po prostu boi - wytknął
Szczerski, nawiązując do głośnego wystąpienia Radosława Sikorskiego w
Berlinie, gdy wezwał on Niemcy do przyjęcia roli przywódczej w UE.
Drugi możliwy scenariusz rozwoju sytuacji w Unii to, według szefa MSZ,
dryfowanie pogrążonej w kryzysie UE, bez zmian w jej funkcjonowaniu, co
skończyłoby się utratą przez Europę znaczenia w świecie. Trzeci
scenariusz, który Sikorski określił jako "utopijny", polega na
federalizacji Europy według recepty socjalistów, czyli zastąpieniu
państw narodowych państwem ponadnarodowym, przejęciu suwerenności przez
Brukselę i likwidacji możliwości opuszczenia federacji przez kraj
członkowski. Ten scenariusz uzyskał mocne poparcie sejmowej lewicy. Ruch
Palikota, ustami posła Łukasza Gibały, wezwał rząd, aby z większą
odwagą realizował wariant federalizacji. Według Leszka Millera (SLD), do
pełnej integracji Polski z Unią brakuje już tylko naszego wejścia do
strefy euro. Lider SLD udzielił poparcia linii politycznej
przedstawionej przez ministra Sikorskiego. Jego wystąpienie cały czas
zakłócali jednak posłowie rywalizującego z SLD Ruchu Palikota, których
wicemarszałek Wanda Nowicka kilkakrotnie usiłowała uciszyć. W pewnej
chwili poirytowany Miller rzucił pod ich adresem niewyszukaną
retorycznie ripostę: "Pani marszałek, ta naćpana hołota nie jest w
stanie mi przeszkodzić!".
Zdaniem Sikorskiego, budowa jednolitego
biurokratycznego superpaństwa to wizja ahistoryczna i szkodliwa.
Alternatywą jest, według niego, czwarty scenariusz, który rząd Platformy
popiera, a mianowicie powołanie europejskiej unii politycznej z
wybieranym w powszechnych wyborach szefem, który łączyłby w jednym ręku
funkcje przewodniczącego Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej. Także
część europosłów byłaby wybierana z list ogólnoeuropejskich, a nie
krajowych.
Suwerenność á la Grecja
-
Zakładamy, że państwa członkowskie na zawsze zachowają niepodległość,
prawo do opuszczenia Unii i określania kompetencji przekazywanych na
szczebel wspólnotowy, tożsamość, kulturę, religię, własny styl życia i
własne podstawowe stawki podatkowe - roztaczał minister Sikorski uroki
tej koncepcji. Zaznaczył jednak, że na jej użytek musimy zmienić
definicję suwerenności.
- Definicja suwerenności jako
"samodzielnego, niezależnego od podmiotów zewnętrznych, sprawowania
władzy nad terytorium i ludnością" jest dziś niewystarczająca.
Suwerenność dzisiaj to poczucie, że nic o nas nie decyduje się bez nas.
Kluczowe, czy poddaliśmy się regułom dobrowolnie i czy w ostateczności
możemy się z nich wycofać - wyjaśnił. Decyzja o poddaniu się regułom, w
jego ocenie, pozostaje dobrowolna nawet wtedy, gdy jest wymuszona na
państwie słabszym przez silniejsze. Zilustrował tę koncepcję na
przykładzie Grecji, która znalazła się pod nadzorem zewnętrznych
komisarzy. - Grecja ani na chwilę nie straciła suwerenności, bo
wszystkie decyzje zostały podjęte przez demokratyczny parlament -
podkreślił Sikorski.
Pomysł unii politycznej skrytykowało Prawo i
Sprawiedliwość. - To unia-potwór, zlepiony z resztek państw, biurokracji
i rynku. Różni nas postrzeganie miejsca Polski w UE. My twierdzimy, że
to państwa posiadają Unię, a nie Unia państwa. Europa będzie tym
silniejsza, im silniejsze będą państwa, które ją tworzą - powiedział
poseł Krzysztof Szczerski. Korzystając z sejmowej debaty, PiS
zaprezentowało własne priorytety polityki zagranicznej, oparte na
polityce prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Pomocnik Niemiec
Podpisanie przez rząd paktu fiskalnego leżało, zdaniem szefa
dyplomacji, w polskim interesie, podobnie jak planowane wejście do euro.
- W 2015 roku chcemy spełnić kryteria konwergencji i być gotowi do
przyjęcia euro - zapowiedział. Podkreślił, że naszym najważniejszym
partnerem w Europie są Niemcy. Rola Polski pod rządami traktatu z
Lizbony i paktu fiskalnego ma polegać, według niego, na wspieraniu
Niemiec w forsowaniu ich decyzji dotyczących Europy.
Najważniejszym
pozaeuropejskim partnerem Polski mają pozostać Stany Zjednoczone. -
Gotowi jesteśmy do realizacji polsko-amerykańskiej umowy o bazie obrony
przeciwrakietowej, choć amerykańskie plany mogą ulec zmianie, gdyby
osiągnięte zostało porozumienie z Iranem - powiedział Sikorski. Odradził
Izraelowi atak na Iran i zachęcił ten kraj do dialogu z
Palestyńczykami. Polska, zgodnie z ustaleniami, będzie stopniowo
redukować zaangażowanie w Afganistanie. Filarem bezpieczeństwa Europy
nadal pozostanie NATO, ale Polska podejmie w ramach Grupy Wyszehradzkiej
środkowoeuropejską inicjatywę obronną.
- Rozpoczniemy kampanię na
rzecz uzyskania przez Polskę niestałego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa -
ogłosił szef dyplomacji. W polityce wschodniej, zdaniem Sikorskiego,
jest "gorzej, niż by się chciało". Nadal Polska jest gotowa popierać
europejskie aspiracje Ukrainy, o ile ona sama będzie tego chciała. W
stosunkach z Rosją kontynuowana będzie polityka pojednania. Zmianie
uległa sieć polskich konsulatów na Wschodzie. Powstały konsulaty w
Sewastopolu i Winnicy, a wkrótce otwarte zostaną w Smoleńsku i Doniecku.
Punktem wyjścia polskiej polityki zagranicznej powinna być, zdaniem
szefa MSZ, "chłodna ocena własnego potencjału i możliwości" oraz
działanie "w duchu powstań i bitew wygranych, a nie przegranych".
PiS zgłosiło wniosek o odrzucenie informacji ministra.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120330&typ=po&id=po17.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Na pasku Berlina Prof.
Na pasku Berlina
Prof. Tadeusz Marczak
kierownik Zakładu Studiów nad Geopolityką
Uniwersytetu Wrocławskiego
Exposé Radosława Sikorskiego sprawia wrażenie tekstu niespójnego,
niezbornego, nie do końca przemyślanego, co zapewne jest świadectwem
marazmu intelektualnego w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych.
Dowód? Sprzeczne oceny w rodzaju: "Koniunktura międzynarodowa Polski
jest nadal dobra, choć gorsza". A więc dobra czy gorsza?
W tym
przemówieniu zabrakło odniesienia do paktu fiskalnego. Minister Sikorski
stwierdził: "Nie mieliśmy wątpliwości, że w interesie Polski jest
podpisanie umowy fiskalnej". I dalej: "W perspektywie roku 2015 chcemy
spełnić wszystkie kryteria konwergencji i być w pełni zdolni do
przyjęcia euro. Zależy nam, aby Polska należała do najściślejszego kręgu
integracji krajów unijnych, które posługują się wspólną walutą". Pakt
fiskalny ma jednoznaczną wymowę. Jest to ograniczenie suwerenności
państw, które go przyjmą. Zresztą niemieccy komentatorzy nie ukrywali
tego faktu, stwierdzając wprost: "Niech nikt nie żywi złudzeń, że pakt
fiskalny ograniczy się tylko do kwestii budżetu". Minister Sikorski
zaanonsował w swoim przemówieniu dokument noszący tytuł "Priorytety
polskiej polityki zagranicznej na lata 2012-2016". Na czoło szef MSZ
wybił stwierdzenie, że naszym najważniejszym partnerem w Europie są
Niemcy, z którymi łączy nas podobieństwo kultury gospodarczej i
koncepcji politycznych. Mając na względzie zupełnie odmienną tradycję
polityczną Niemiec, co zaowocowało dwudziestowiecznym totalitaryzmem, i
odmienną tradycję polityczną Polski, należy postawić duży znak
zapytania. Jak wyglądać mają te stosunki z Niemcami? Sikorski stwierdza:
"Chcemy razem działać na rzecz silnej Unii". Powołał się tutaj na swoje
berlińskie przemówienie, w którym stwierdził: "Jeżeli włączycie nas w
proces podejmowania decyzji, możecie liczyć na wsparcie ze strony
Polski". Innymi słowy, minister powiedział, używając języka
kolokwialnego, że jeśli nas zaprosicie do rozmowy, to zawsze będziemy
wam potakiwać. Tak wygląda wymowa tego stwierdzenia. To jest pozycja już
nie klientystyczna, jaką niestety prezentowała dyplomacja polska okresu
transformacji, ale wręcz proszalna.
Demontaż NATO
Jedną z bardziej niepokojących rzeczy w wystąpieniu ministra
Sikorskiego jest krytyczna i niska ocena Wielkiej Brytanii jako kraju, z
którym Polska nie podziela ideałów politycznych. A więc nasz tradycyjny
sojusznik, cokolwiek byśmy o nim nie sądzili na podstawie najnowszych
dziejów, został uplasowany niżej od Niemiec i Francji.
Na uwagę
zasługuje tu również wzmianka na temat Grupy Wyszehradzkiej. Można
powiedzieć, że cechuje się ona wprost marazmem. Ten marazm osładzany
jest w wystąpieniu Sikorskiego frazesem o najlepszych w historii naszych
stosunkach z Czechami, Węgrami i Słowacją. Czy rzeczywiście są one
najlepsze, wziąwszy pod uwagę, że w przeszłości mieliśmy przecież do
czynienia z unią polsko-czeską czy polsko-węgierską, a także mieliśmy
wspólnych władców? W części poświęconej Grupie Wyszehradzkiej
niepokojące jest też dystansowanie się od heroicznej postawy obecnego
premiera Węgier Viktora Orbána. Polska powinna raczej sympatyzować i z
całej siły wspierać jego wysiłki.To, co jeszcze zasługuje na
podkreślenie w przemówieniu Sikorskiego, to bardzo niepokojąca sytuacja
za naszą wschodnią granicą, która jest spowodowana marazmem polskiej
polityki wschodniej. Szef MSZ w tym względzie ma tylko jedną receptę:
musimy liczyć na zmiany ewolucyjne, które będą zachodziły za naszą
wschodnią granicą. Można by tutaj zapytać: a ile mamy czasu na to
czekanie, zwłaszcza że na początku Sikorski zasygnalizował, że jest
świadom tego, iż następuje odbudowa imperium na przestrzeni
postsowieckiej. Nie wymienił jednak tego zagrożenia wtedy, kiedy
przeszedł do omawiania stosunków z Rosją. Ograniczył się tutaj tylko do
eufemizmu, że mamy nadzieję, iż nowy prezydent Rosji nada swemu krajowi
impuls modernizacyjny zgodnie z oczekiwaniami społeczeństwa rosyjskiego,
ale nic nie wspomniał, że główną przesłanką i poprzedniej, i obecnej
ekipy prezydenckiej w Rosji było i jest dążenie do odbudowy imperium,
najlepiej w granicach dawnego Związku Sowieckiego.
Jak wygląda
sprawa kluczowa dla nas, czyli bezpieczeństwa Polski? Na ten temat
minister Sikorski powiedział, co następuje: "Za nasze bezpieczeństwo
jest odpowiedzialne przede wszystkim Wojsko Polskie". Oczywiście od razu
nasuwa się myśl: a w jakim to stanie jest obecnie Wojsko Polskie?
Trzeba też powiedzieć, że i sam minister Sikorski pełnił odpowiedzialną
funkcję w Ministerstwie Obrony Narodowej. Nie jest to więc przypadkiem
naigrawanie się z ważnej kwestii, jaką jest problem bezpieczeństwa
narodowego? I oczywiście próba ukrycia tego faktycznego, opłakanego
stanu, w jakim znajduje się obecnie Wojsko Polskie po nieudanych i
kontrowersyjnych reformach ekipy Donalda Tuska?
Na drugim miejscu,
jeśli chodzi o bezpieczeństwo Polski, minister Sikorski wymienił Sojusz
Północnoatlantycki, ale w niepewnej, niejasnej formule. Zadeklarował
mianowicie: "W sferze międzynarodowej liczymy na Sojusz
Północnoatlantycki". Jak to "liczymy"? Przecież jesteśmy pełnoprawnym
członkiem tego układu sojuszniczego. Oczywiście, później Sikorski
wymienił kwestie, które mają wzmocnić Sojusz, chociaż uczynił to w
sposób niekonsekwentny. Mianowicie, w jego przemówieniu znalazło się
takie sformułowanie: "Z doświadczenia polskiej prezydencji wynika, że
wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony Unii Europejskiej nie daje się
niestety zrealizować w 27 państwach i należy zainicjować przewidzianą w
traktacie z Lizbony wzmocnioną współpracę państw chętnych". O co tutaj
chodzi? Otóż, w USA wspólna polityka bezpieczeństwa i obrony Unii
Europejskiej jest postrzegana niemalże jako akt wrogi wobec Stanów
Zjednoczonych i wymierzony w spoistość Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Polska ustami ministra Sikorskiego, wpisując się w tę wspólną politykę
bezpieczeństwa i obrony, popierając ją, ustawia się więc siłą rzeczy na
pozycjach antyamerykańskich i antynatowskich. Jest to więc stawka, jakby
na to nie spojrzeć, na rozbicie spoistości NATO, odseparowanie czy
wyizolowanie Stanów Zjednoczonych ze struktury północnoatlantyckiego
bezpieczeństwa.
O Gaucku na wyrost
Pewnym
novum, choć rzecz była już wcześniej omawiana, jest zasygnalizowana, a
właściwie stwierdzona w przemówieniu ministra Sikorskiego możliwość
scedowania polityki zagranicznej w dół - na samorządy. Minister
powiedział wprost: nadajemy nowy impet wymiarowi samorządowemu i
obywatelskiemu polityki zagranicznej. Jak to rozumieć? Czy wojewoda
wileński Janusz Radziwiłł jest przykładem realizacji polityki
zagranicznej w wymiarze samorządowym i obywatelskim? Jest to bardzo
niepokojące usytuowanie, zwłaszcza że nie zostało ono uściślone. Dużo
uwagi w tym wystąpieniu sejmowym minister Sikorski poświęcił słynnemu
wystąpieniu w Berlinie. Także tutaj nie omieszkał się pochwalić.
Stwierdził więc: "Skrytykowałem Niemcy za niewystarczające zaangażowanie
w ratowanie strefy euro, której są największym beneficjentem.
Powiedziałem, że bardziej niż niemieckiej siły zaczynam się bać
niemieckiej bezczynności. Z satysfakcją stwierdzam, że od tego czasu
nastąpiły dwa wydarzenia: Niemcy dały przyzwolenie Europejskiemu Bankowi
Centralnemu na dokapitalizowanie banków w strefie euro łączną sumą
jednego biliona osiemnastu miliardów euro, co przytłumiło kryzys. Po
drugie, Niemcy wybrali na swego prezydenta Joachima Gaucka, który z
pierwszą podróżą zagraniczną przybył do Warszawy. Kraju mającego za
prezydenta tak szlachetną postać naprawdę nie musimy się bać" -
stwierdził minister Sikorski.
Niestety, zaprezentował się tutaj jako
chwalipięta, bo daje do zrozumienia, że te dwa ważne wydarzenia -
dofinansowanie EBC i wizyta prezydenta Gaucka, są pokłosiem jego
berlińskiego przemówienia. Ale zwróćmy uwagę, że z tego fragmentu wynika
niedwuznacznie, że minister Sikorski i zapewne jego doradcy z MSZ nie
mają jasnej, klarownej genezy kryzysu w strefie euro i polityki Niemiec w
tym zakresie. To jedno. Druga sprawa to ocena jednak na wyrost postaci i
postawy nowego prezydenta Niemiec Joachima Gaucka. Z naszego polskiego
punktu widzenia rzeczą istotną jest, że Joachim Gauck należał do osób
czynnie wspierających inicjatywy Eriki Steinbach. Na stronie
internetowej Centrum Przeciwko Wypędzeniom, które zainicjowała Erika
Steinbach, nazwisko i wypowiedzi Joachima Gaucka figurują jako słowa
postaci wspierającej tę inicjatywę. Prezydent Niemiec znalazł się tam
wśród osób tak wątpliwej wartości, jak historyk amerykański Alfred de
Zayas, który nie ukrywa swojej niechęci czy wrogości do aliantów za to,
że pokonali III Rzeszę; czy też Tilman Zźlch, prezes Stowarzyszenia
Pomocy Zagrożonym Narodom, który w początkowej fazie swojej działalności
współpracował z nazistami, a w jego otoczeniu znalazł się ewidentny
zbrodniarz wojenny. Znany filozof niemiecki Ralf Giordano, który
wstępnie popierał inicjatywę Eriki Steinbach, zorientowawszy się, w
jakim kierunku zmierzają jej działania, wycofał swoje poparcie.
Niestety, Joachim Gauck tego nie uczynił. A więc nowy prezydent Niemiec
dopiero musi udowodnić swoją dobrą wolę poprawy stosunków z Polską.
Jak można podsumować wystąpienie sejmowe ministra Sikorskiego? Wynika z
niego kompletne niezrozumienie naszych uwarunkowań geopolitycznych,
nawet wówczas, kiedy mówi o tradycji federacyjnej, która była żywa w
polskiej myśli geopolitycznej. Ale nasze wysiłki federacyjne odnosiły
się do obszaru położonego między Niemcami a Rosją, do obszaru
Międzymorza. Natomiast zabiegi federacyjne, które zaleca minister
Sikorski, są kierowane po prostu w stronę Berlina. Chce więc dokonać
skazanej z góry na niepowodzenie syntezy koncepcji Międzymorza z
niemiecką koncepcją Mitteleuropy, a nawet koncepcji Świętego Cesarstwa
Rzymskiego Narodu Niemieckiego.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120330&typ=my&id=my03.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl