Czy płk Przybył ze spluwą po wolności chodzi?

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

 

 

Z Kliniki Psychiatrycznej 10. Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy, gdzie do piątku przebywał na obserwacji, wyszedł pod osłoną nocy na własne żądanie prokurator wojskowy, płk Przybył, donosi Super Express.

Uuuups…, no trochę to dziwne, że wyszedł na żądanie, ale nie takie numery w III RP wychodzą na żądanie i nie takie, też na żądanie, są pod dywan zamiatane.

Problem w tym, że koledzy po fachu wspominają, że płk Przybył to pasjonat kulturystyki i strzelania jest.
 
Nie muszą opowiadać, bo i jedno i drugie było widać, to drugie - nawet słychać.
 
Ja, jako wielodekadowy (taka prawda, niestety) klient siłowni, na takich egzemplarzy oko wyczulone mam.
 
Jak widzę na sali treningowej takich nadpobudliwych, napakowanych na maksa różnych Rambów, to wiem, że ich potem zobaczę w szatni, jak wpierniczają te swoje, jak je nazywają, „koktajle”, zagryzając pastylkami.
 
Ich zdrowie, pardon - ich kalectwo, nie moja sprawa.
 
Ale puścić takiego nafaszerowańca na miasto ze spluwą, szczególnie po numerze, jaki na konferencji prasowej wyciął, a raczej – wypalił, to jest, przepraszam, hardkor.
 
Pytanie, zatem zasadnicze:
 
czy ten wypisany na własne żądanie z psychiatryka pacjent, dalej ma pozwolenie na swoją broń służbową i, jak wiemy, prywatną?
 
Albo inaczej:
 
czort z pozwoleniem, ale czy temu wypuszczonemu z psychiatryka po para(rarara) samobójczej próbie pacjentowi, odebrano wszystkie posiadane przez niego egzemplarze broni (wszystko jedno służbowej czy prywatnej) ?
 


 
 
 

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Ewaryst Fedorowicz

z psychiatryka na własne życzenie ? Ciekawostka. Ciekawe, czy jest opinia lekarska podpisana imiennie, że pacjent nie jest niebezpieczny nie tylko dla siebie, ale i dla otoczenia.
Co zaś do broni.... pacjent z żółtymi papierami działający z takim zaangażowaniem w imię czegoś...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

2. Bardzo ciekawe

Wyszedł "pod osłoną nocy na własne żądanie... "Wyszedł sobie..." brzmiałoby w tym kontekście jeszcze lepiej. I jeszcze to to "żądanie...". No, no.

avatar użytkownika Tymczasowy

3. Ja tam

raczej znam sie na tym procederze. Postrzelalem sobie w wojsku, by wyjsc z tego wojska i pojsc na studia. Trafilem do szpitala w Gorzowie na oddzial "wojskowych". Tam byl kwiat symulantow Ludowego Wojska Polskiego. Normalnie szli na dwa lata po wyroku Sadu Wojskowego Pomorskiego Okregu Wojskowego w Bydgoszczy. A sie poswiecali nie tak jak Przybyl pulkownik. Chlopaki sie cieli i wieszali. Niektorych nie zdazyli odciac.
Mnie sie udalo, ja tylko wywalilem te trzydziesci z AK 47, chyba z pmkk, tak sie to nazywalo. A i trafilem na porzadnego lekarza, wykladowce aM w Poznaniu, ktory mnie przytrzymal dwie tury tamtej wiosny 1968 r., bym nie tyrafil w rece lekarzy "wieszatieli" z Walcza. Az sie denerwowalem, bo "swiry" mnie nudzily. az trafilem przed oblicze podpulkownika, ktory mnie wypuscil na wolnosc. Choc byl tez haczyk. wychodze ja sobie z sali, a tu nie ma propozycji bym podpisal zobowiazanie, ze nie bede sobie roscil pretensji wobec LWP za nabyta chorobe psychiczna. Prawie zamykam, zrozpaczony, drzwi, a tu dociera do mnie glos podpulkownika-aniola: 'Szeregowiec, prosze podpisac dokument" NIEBO W GLOWIEEEE!!!