Mecenasi czyli wielka niemoc
Joanna Mieszko-..., wt., 31/01/2012 - 12:04
Dzisiejsze wydanie „ND“ przynosi interesujący wywiad z mec. Piotrem Pszczółkowskim, pełnomocnikiem (wspólnie z mec. R. Rogalskim) Jarosława Kaczyńskiego w kwestii „katastrofy“ smoleńskiej.
Mecenas Pszczółkowski opowiada cztelnikom to, o czym chyba wszyscy i bez niego od początku wiedzą, mianowicie, że tzw. Komisja Millera była nielegalna. Dodaje przy tym odpowiednie potwierdzenie w stosownych paragrafach. No i co? Pan mecenas wiedział o tym od samego początku, czyli od ponad 18 miesięcy. I co uczynił pan mecenas w tej kwestii?
Cytat:
Występował Pan formalnie do komisji o informacje dotyczące jej umocowania?
- Nie, ponieważ dla komisji nie byłem stroną postępowania. Ale wspólnie z mec. Rafałem Rogalskim, jako pełnomocnicy pana premiera Jarosława Kaczyńskiego pytaliśmy o to ministra Bogdana Klicha. Otrzymaliśmy odpowiedź, że podstawą prawną działania komisji jest owo porozumienie z 1993 roku. Co oczywiście jest nieprawdą. Nie było wspólnego działania naszej komisji ze stroną rosyjską - pod raportem komisji nie ma ani jednego podpisu strony rosyjskiej!
- Nie, ponieważ dla komisji nie byłem stroną postępowania. Ale wspólnie z mec. Rafałem Rogalskim, jako pełnomocnicy pana premiera Jarosława Kaczyńskiego pytaliśmy o to ministra Bogdana Klicha. Otrzymaliśmy odpowiedź, że podstawą prawną działania komisji jest owo porozumienie z 1993 roku. Co oczywiście jest nieprawdą. Nie było wspólnego działania naszej komisji ze stroną rosyjską - pod raportem komisji nie ma ani jednego podpisu strony rosyjskiej!
Pan mecenas ZAPYTAŁ pana ministra Klicha. Pan minister Klich na to odpowiedziałOCZYWISCIE nieprawdę. I na tym zakończyła się działalność pana mecenasa w kwestii wykazania NIELEGALNOSCI Komisji Millera. Oczywista nieprawda w ustach ministra jest dla polskich adwokatów z pierwszej półki czymś absolutnie oczywistym i nie do pokonania.
Pan mecenas w wywiadzie w okrągłych słowach przyznaje, ze zamiast wniosków dowodowych "rozmawial o sprawie, bądź w sprawie" nawet nie bardzo wiadomo z kim. Ani jednym słowem nie zająknął się przy tym, że kwalifikacja czynów "członków komisji" powinna wychodzić z pojęc zawartych w art. 115 kk (funkcjonariusz publiczny i niedopełnienie obowiazkow), a następnie wyraźnie z przepisu art. 231 § 2 kk zd.drugie -”w celu osiagniecia korzysci osobistej” . Po czym znowu powrót do art. 115 kk i definicji "korzysc osobista".
Wychodzac z art. 231 § 2 kk można byłoby postawić uzurpatorom z Komisji Millera zarzuty z kilkunastu innych przepisów az do art. 271 § 3 kk. Postawienie takich zarzutów w zawiadomieniu o przestępstwie, przy czym ja dalej uparcie uważam, że podstawą jest wyjście z art. 148 kk, co uczyniłoby z tzw "pokrzywdzonych" podmioty majce wpływ na "śledztwo smoleńskie" i dostęp do tych wszystkich kontrolnych instrumentów śledczych, włącznie z przepisami prawa międzynarodowego w nawiązaniu do art. 87 do 91 Konstytucji, zapewniających pełny udział pokrzywdzonych członków rodzin i innych pokrzywdzonych powołujących sie na art. 240 § 1 kk w śledztwie lub śledztwach.
10 kwietnia 2010 roku zabito mi Prezydenta z żoną i NIKT nie poniósł z tego tytułu żadnych konsekwencji. Wręcz odwrotnie – dziesiątki osób z tego tytułu i nie posiadając do takiego tytułu żadnych praw, uzyskały znaczące korzyści.
Prowadzone przez prokuraturę generalną dochodzenie (co określił jednoznacznie w pierwszych chwilach po „katastrofie” min. Sikorski - „wina pilotów”) zakwalifikowano pod artykuł 173 kk,
Art. 173. § 1. Kto sprowadza katastrofę w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym zagrażającą życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach,
podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
§ 2. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 3. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 1 jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, sprawca
podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.
§ 4. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 2 jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, sprawca
podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
na co się wszyscy, włącznie z mecenasami Pszczółkowskim i Rogalskim bez oporu (?) zgodzili. Przy okazji wszczęto dwa inne śledztwa wymierzone właśnie w tzw. pokrzywdzonych (bo pokrzywdzonych tylko w ramach art.173), wszczynając je pod zarzutem działania tych pokrzywdzonych i innych osób trzecich na szkodę wymiaru sprawiedliwości, czyli prowadzonych postępowań, poprzez ujawnienie tajemnicy śledztwa, treści "tajnych" dokumentów lub utrudniania w inny sposób „prawidłowego toku śledztwa.”. (Koń by się uśmiał) Stworzono zatem warunki do drastycznego ograniczenia praw "pokrzywdzonych" nawet w tym skarlałym śledztwie prowadzonym w kierunku art. 173 kk. I o tym moim zdaniem powinni od miesięcy krzyczeć mecenasi Pszczółkowscy, Rogalscy, Kownaccy i pozostali.
Niedługo miną dwa lata, kiedy zabito mi Prezydenta i od tamtego dnia, od 10 kwietnia 2010 roku wraz z niezliczonymi rzeszami rodaków nie mogę przejść nad tym do porządku dziennego. Dlatego wzywam panów mecenasów Pszczółkowskiego i Rogalskiego oraz pozostałych pełnomocników, aby ujawnili opinii publicznej, czy i jakie wnioski dowodowe postawili w imieniu swoich klientów z Jarosławem Kaczyńskim i Martą Kaczyńską na czele.
Chciałabym wiedzieć, czy dzisiejszy wywiad z mec. Pszczółkowskim potraktować należy tylko w kategoriach ciekawostki historycznej. Czy może faktycznie jest tak, jak mówią ludzie w pociągach i autobusach oraz kolejkach do lekarza, a mianowicie, że „już jest pozamiatane”, ex-ministerMiller jest „politycznym trupem“, a cała sprawa to już tylko burza w kałuży?
Co zrobiliście panowie, aby było inaczej?
- Joanna Mieszko-Wiórkiewicz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz