Donald Tusk miota się po Europie, oferując wszystkim na gwałt swoje wdzięki, jak legendarna brzydka panna młoda, której ostatni dochodzący właśnie w popłochu opuścił przedsionek Pałacu Ślubów. Nie wiem, czy starczy mu inteligencji aby zdać sobie sprawę, że nie czeka go w tych terminach nic ponad to, co przydarzyło się jednemu z "Ojców" III RP - Leszkowi Balcerowiczowi.

Sprzedał lub zlikwidował polski przemysł. Oddał, przede wszystkim w niemieckie ręce, polskie banki. Broniąc za wszelką cene kursu złotówki, chronił zyski zagranicznych eksporterów i inwestorów, głównie spekulacyjnych. I co z tego dla niego wynikło? Ano nic. Żadna, nawet pośledniejsza, intratna posadka zagranicą.

Ale tak to już jest, jak plastikowi "ekonomiści" i "chłoptasie stanu" z podwórka, na którym "rządzą" i które znają, próbują wyjść na główną ulicę miasta. I powalczyć o swoje. Bardzo szybko przekonują się, że to jest inna liga. Że tutaj kariery byłych polityków (patrz Schroeder) zależą bezpośrednio od tego, jak wiele wciąż znaczą państwa, którymi rządzili. Bo tylko wtedy intratne, wpływowe posadki dla ich poprzedników mogą stanowić zachętę i przynętę dla aktualnie tymi państwami rządzących. Likwidatorom suwerennej gospodarki i państwa płacić nie trzeba. Ten, kto ma za sobą jedynie ruiny, nic już nie znaczy. 

Podobny błąd popełniają słabsi umysłowo czytelinicy tego nurtu targowickiej publicystyki i propagandy, w którym wysławia się zalety i przewagi niemieckiego zaboru nad rosyjskim. Ten sposób rozumowania i kalkulacji to perspektywa niewolnika. A chciałbym wszystkim przypomnieć, że to nie niewolnik decyduje o tym, kto będzie jego panem.

Więcej, zażarta rywalizacja wśród nosicieli oraz siewców takiej propagandy jest zajęciem mogącym dać im tylko krótkotrwałe pożytki, a na dłuższą metę dość niebezpiecznym. Nie od nich bowiem zależy, która z tych opcji, kiedy i na jakim obszarze III RP zwycięży. Warto pamiętać, gdzie przez kilkadziesiąt lat stacjonowały największe zgrupowania Armii Czerwonej w Polsce. 

Sprzedawczyk z III RP to tylko żałosna parodia sprzedającego. Zawsze i wszędzie. Nagabywani doskonale wiedzą, jak niewiele ma do zaoferowania i jak tanio - często za klepnięcie po plecach - to, co mu jeszcze zostało, im w końcu sprzeda. 

To jednak zawsze i wszędzie stuprocentowy zdrajca.

Wszyscy zdołacie uciec lub się ukryć? Z tak znanymi nazwiskami i twarzami? No, nie wiem. Koniec na dnie basenu na Florydzie jako symbol triumfu?

 

http://karlin.salon24.pl/370926,sprzedawczyki