Brygada Świętokrzyska w PRL (2)
godziemba, śr., 23/11/2011 - 07:30
Brygada Świętokrzyska znalazła się także w peerelowskiej literaturze popularnej.
W 1965 roku Henryk Kawka i Marian Strużyński wydali w popularnej serii „z tygrysem” książeczkę „Tropem jaszczurki”, w której opisali „zbrodniczą” działalność „faszystów” z Brygady. Autorzy nie zawahali się nawet cytować odpowiednio wybrane fragmenty, wydanych na emigracji, wspomnień żołnierza Brygady „Żbika”. Po zacytowaniu akapitu, w którym „Żbik” opisywał otoczenie oddziału AL. i uwolnienie z jego rąk 7 granatowych policjantów, którzy mieli zostać rozstrzelani, autorzy skomentowali to następująco: „Wyjątkowy doprawdy powód do satysfakcji! Otoczeni pogardą społeczeństwa granatowi policjanci, gorliwie wysługujący się okupantowi, znajdują opiekę wśród NSZ-owców. Ten drobny przykład mówi wiele”. Komunistyczni propagandziści zapomnieli, iż wielu granatowych policjantów współpracowało z AK oraz strukturami cywilnymi Polskiego Państwa Podziemnego.
W wyjątkowo cyniczny sposób autorzy opisuję sąd nad schwytanymi alowcami i partyzantami sowieckimi. Zza suto zastawionego stołu trzech oficerów Brygady, dobrze się przy tym bawiąc, niemalże taśmowo wydawało wyroki śmieci na „bohaterskich” alowcach i sowieckich partyzantach. „Pytamy o nazwisko i … wyrok śmierci. To wystarczy: nazwisko i wyrok śmierci”.
Żołnierze Brygady znęcali się rzekomo ”nieludzko” nad złapanymi żołnierzami komunistycznej partyzantki, po szybkim śledztwie rozstrzeliwali „pod płotem”, a „mieszkania aresztowanych zrabowali doszczętnie”. Działalność Brygady to jedno pasmo zbrodni: „Potem przeprowadzili na sposób niemiecki pacyfikację wsi Radków. Na drugi dzień otoczono wieś Budki, gdzie aresztowano Brzozę, którego po złamaniu rąk, rozstrzelano. We wsi Dąbie aresztowali około 400 osób. We wsi Chlewiska Wola aresztowano porucznika Stefana i jego brata. Znęcano się nad nimi. We wsi Chycza aresztowano Kamienia, którego zabito kijami”. Autorzy stawiają Brygadę na równi z aparatem represji hitlerowskiego okupanta, którego celem było sterroryzowanie polskiego społeczeństwa oraz wytępienie bohaterskich komunistów.
Kawka i Strużyński dużo miejsca poświęcili także opisowi grup b. żołnierzy Brygady przerzucanych wiosną 1945 roku do okupowanej przez Sowietów Polski. Odbywało się to oczywiście przy pomocy Niemców, którzy rzekomo nakazywali członkom tych grup podejmowanie ścisłej współpracy z oddziałami Wehrwolfu. Świętokrzyscy dywersanci mieli odbierać rozkazy od Niemców i działać na szkodę Armii Czerwonej (zgroza!) oraz Ludowego Wojska Polskiego. „Każdy wysadzony w powietrze pociąg – napisali autorzy – czy most to ulga dla frontu i wykrwawionych dywizji Wehrmachtu”. Po zakończeniu wojny „bandy” żołnierzy Brygady przeszły „na amerykański żołd” i nadal realizowały swą zbrodniczą działalność.
Autorzy barwnie opisali aresztowanie jednego z dowódców tych grup – „Sulimy”, który ukrywał się w kościele. „NSZ-owcy – oburzali się autorzy – postanowili wykorzystać do swych celów kościół. Nie przeszkadza im to, chociaż chętnie i przy każdej okazji stroją się w piórka „obrońców wiary”. Jednak szlachetny oficer UB zdecydowanie rozkazał: „Jeszcze raz kategorycznie zwracam uwagę, ze w kościele należy ograniczyć się wyłącznie do obserwacji . Zatrzymanie może nastąpić wyłącznie na ulicy. Jeżeli NSZ-owcy nie uszanowali świątyni, to nie dowód, abyśmy mieli również tak postępować. Trudno jednak dopuścić do tego, by miejsce otoczone kultem religijnym wykorzystywali oni swej bandyckiej roboty”. Czytając ten fragment nie wiadomo czy śmiać się czy płakać.
Były wieloletni oficer UB, zasłużony w zwalczaniu „reakcyjnych band” Marian Reniak w swoich wspomnieniach wiele miejsca poświęcił opisowi zbrodni Brygady na partyzantach AL. „Rany Boskie! – opisuje pacyfikację jednej ze wsi – Niemcy! Mordują! Rozpaczliwe krzyki im krótkie serie z pistoletów maszynowych. Potworna noc. Pacyfikacja. W ciemności podeszli pod wieś. Otoczyli pierścieniem. Rewidowali dom po domu. Nie oszczędzali nikogo”. Opis ten niezwykle przypomina pacyfikacje wsi polskich dokonywane przez jednostki UB, w tym dowodzone przez Reniaka.
W styczniu 1945 roku „Bohun” na czele swojej Brygady – wedle Reniaka – tchórzliwie uciekł z Polski, gdyż „nad sztabem brygady zawisłą groźba nieuniknionej odpowiedzialności za pasmo popełnionych zbrodni. (…) Jak uniknąć spotkania z nadciągająca Armią Radziecką i Wojskiem Polskim? Paniczny strach. Liczył się teraz każdy dzień. Jedyny ratunek przed odpowiedzialnością to ucieczka. Wywiad NSZ w gorączkowym pośpiechu przystąpił do realizacji planu ewakuacji”.
Po ucieczce żołnierze Brygady nadal działali przeciwko władzy ludowej. „Na krakowskim rynku – rysuje Reniak sielankowy obraz powojennego Krakowa - życie tętniło jak przed wojną. Kwiaciarki za różnobarwnymi straganami zachwalały swój towar, młodzież odbywała codzienny spacer, a starzy bywalcy poszli na tradycyjnie „pół czarnej” pod arkady Sukiennic do kawiarni”. W cieniu zaś czaili się świętokrzyscy bandyci, by na rozkaz Niemców zniszczyć spokój i kontynuować wojnę z narodem. Na szczęście dzielni funkcjonariusze UB szybko rozprawili się z „faszystami” spod znaku jaszczurki.
W tym zestawie peerelowskich propagandzistów nie mogło zabraknąć Ryszarda Nazarewicza, który w książce „Nad górną Wartą i Pilicą” również zajął się dziejami Brygady Świętokrzyskiej. Wedle osławionego komunistycznego historyka żołnierze „Bohuna” w porozumieniu z radomskim Sipo zwalczali komunistów oraz Żydów. „Wyczyny te wzmogły – twierdzi Nazarewicz - oburzenie ludności na NSZ, tym bardziej, ze wiadomo tam było od dawna o współpracy NSZ-owców, a zwłaszcza „Żbika” z hitlerowskimi władzami policyjnymi. Zorganizowany przez BCh w Dzierzgowie wspólny pogrzeb zamordowanych BCh-owców i AL.-owców stał się patriotyczną manifestacją społeczeństwa i zarazem protestem przeciwko reakcyjnym bratobójcom”.
Po przeniesieniu się Brygady do powiatu radomskiego „Bohun” kontynuował pacyfikacje wsi związanych z komunistyczną partyzantką oraz urządzał zasadzki na małe grupy komunistycznych partyzantów. „Ujętych ludzi trzymano w piwnicach, bito, torturowano. Podoficera AL. Bolesława Leszczyńskiego z Zakrzówka pod Radomskiem zabrano z mieszkania wraz z kilkoma innymi żołnierzami AL. na miejsce postoju sztabu NSZ, gdzie przy pomocy tortur oficerowie NSZ usiłowali od niego wydostać dane o ludziach, lokalach i uzbrojeniu AL. Nad aresztowanymi znęcano się w bestialski sposób: bito ich gumami, m.in. w stopy i organa płciowe, łamano palce, wkładano pod pachy jaja gotowane w rosole. (…) NSZ-owcy rozstrzelali i zamęczyli na śmierć około 30 osób, spalili szereg domów, należących do ludzi o poglądach demokratycznych, obrabowali kilkudziesięciu chłopów”. I znów – pomijając osławione jaja gotowane w rosole - opis tortur niezwykle przypomina sposoby katowania żołnierzy AK i NSZ w ubeckich kazamatach.
Brygada Świętokrzyska zajmowała w literaturze PRL szczególne miejsce. Niezależnie od okresu historycznego o żołnierzach „Bihuna” pisano zawsze z wielką nienawiścią, przypisując im największe zbrodnie, ze zdradą ojczyzny i współpracą z Niemcami na czele. Brygada miała powstać tylko po to, aby zwalczać PPR i AL. Brygada zamordowała wielu komunistów, ale także „zwykłych” mieszkańców rejonów w których stacjonowała. Epitety w rodzaju „faszyści”, „zdrajcy”, „bratobójcy” były na porządku dziennym w każdej peerelowskiej publikacji. Sam „Bohun” przedstawiany był niemalże jako „wcielenie zła” – bezwzględny faszysta, złakniony bratniej krwi, dążący wszelkimi sposobami do zniszczenia ruchu komunistycznego w Polsce. Jednocześnie był – wedle peerelowskiej literatury - tchórzem, który walczył tylko gdy miał zdecydowaną przewagę.
Wybrana literatura:
K. Komorowski – Polityka i walka., Konspiracja zbrojna Ruchu Narodowego 1939-1945
L. Żebrowski - Narodowe Siły Zbrojne. Dokumenty, struktury, personalia
S. Zbigniew - Narodowe Siły Zbrojne
A. Bohun-Dąbrowski - Byłem dowódcą Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych. Pamiętnik dowódcy, świadectwa żołnierzy, dokumenty
B. Hillebrand – Brygada Świętokrzyska Narodowych Sił Zbrojnych
M. Moczar – Barwy walki
H. Kawka, M. Strużyński – Tropem jaszczurki
M. Reniak – Kryptonim „Wiesel”
R. Nazarewicz – Nad Górną Wartą i Pilicą. PPR, GL i AL. W okręgu piotrkowskim w walce z hitlerowskim okupantem (1942-1945)
- godziemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
7 komentarzy
1. Żaryn: to oni jako pierwsi współdziałali z USA
W 1945 r. Brygada Świętokrzyska Narodowych Sił Zbrojnych była pierwszą, przed przyjęciem Polski do NATO, polską formacją współdziałającą z amerykańskim wywiadem wojskowym - pisze Jan Żaryn w książce "Taniec na linie, nad przepaścią" o politykach kierujących NSZ.
W styczniu 1945 r. brygada, po taktycznym porozumieniu z hitlerowcami, wycofała się przed Armią Czerwoną na Zachód, licząc na konflikt aliantów z ZSRS. Amerykanie wcielili jej żołnierzy do tzw. Polskich Kompanii Wartowniczych w okupowanych Niemczech. Przy pomocy wywiadu USA prowadzili oni też działalność wywiadowczą wobec komunistów w Polsce.
Żaryn - znany historyk, b. szef pionu edukacyjno-badawczego IPN - wydał właśnie nakładem IPN książkę pt. "Taniec na linie, nad przepaścią". Organizacja Polska na wychodźstwie i jej łączność z krajem w latach 1945–1955. Organizacja Polska była utajnioną "nadbudówką" polityczną utworzonego w 1934 r. Obozu Narodowo-Radykalnego. W czasie II wojny światowej OP kierowała tą częścią NSZ, które w 1944 r. odmówiły scalenia z Armią Krajową (na tym tle doszło do zabójstw między odłamami NSZ).
Autor podkreśla, że OP uznawała akcję "Burza" AK "za bezcelową, a nawet wręcz szkodliwą"; była też przeciwna Powstaniu Warszawskiemu. Według polityków OP wejście w kontakty z Niemcami miało na celu tylko "nieprzeszkadzanie sobie wzajemnie w walce z wrogiem nr 1 - komunizmem". Członek OP i szef wywiadu NSZ Otmar Wawrzkowicz nawiązał kontakt z - jak twierdzili potem politycy OP - "grupą niemiecką antyhitlerowską" pod dowództwem szefa gestapo z Radomia SS-Hauptsturmfuehrera Paula Fuchsa.
Żaryn zwraca uwagę, że ekipa Fuchsa, "zanim być może przeszła na pozycje antyhitlerowskie", dokonała wielu zbrodni na Polakach. Dodaje zarazem, że "w różne relacje z Niemcami" wchodziły też wywiady AK i komunistyczny.
Według Żaryna zanim brygada wyruszyła na Zachód, prowadziła na Kielecczyźnie "liczne potyczki z wojskami niemieckimi i kolaboracyjnymi, a także z patrolami sowieckimi i oddziałami prokomunistycznymi (zarówno zaczepne, jak i obronne)". Zdaniem autora chodziło m.in. o "ochronę ludności miejscowej". "Margines bandytyzmu i wynikających z tego zabójstw Żydów w NSZ był zdecydowanie mniejszy niż np. w formacjach komunistycznych" - twierdzi Żaryn.
14 stycznia 1945 r. Wehrmacht początkowo ostrzelał brygadę, ale w końcu pozwolił jej przejść linię frontu. Według autora książki podjęcie przez polityków OP rozmów z Niemcami w lutym i marcu 1945 r. co do ewentualnego ich wejścia do tworzonej przez upadającą III Rzeszę Legii Antybolszewickiej było "olbrzymim błędem politycznym". Oni sami twierdzili potem, że "wykorzystali wroga do własnych celów".
Żaryn podkreśla, że politycy OP chcieli uniknąć z jednej strony rozbrojenia ok. 1000-osobowej jednostki przez hitlerowców, a z drugiej - spełnienia ich żądań walki z Armią Czerwoną. Aby uzyskać zgodę na dalszy marsz na Zachód, wybrano trzeci wariant - zgodzono się na przerzut przez Niemców drogą lotniczą wybranych żołnierzy brygady do Polski zajętej przez Armię Czerwoną. Od lutego do kwietnia do Polski na spadochronach zrzucono cztery grupy kurierów; wyszły też patrole piesze. Miały one rozkaz polityków OP dotarcia do przywódców NSZ w kraju. Broń, dokumenty i radiostacje dostarczali Niemcy.
W początkach maja 1945 r. w zachodnich Czechach brygada wsparła powstanie czeskie przeciw Niemcom. "To jedna z ładniejszych kart historii brygady" - pisze Żaryn o wyzwoleniu obozu koncentracyjnego w Holysovie, gdzie uwolniono m.in. 200 Żydówek. Następnego dnia nawiązano kontakt z 3. Armią gen. George'a Pattona.
Początkowo Amerykanie nieufnie traktowali oddział, któremu mogło grozić internowanie. Według Żaryna do zmiany podejścia przyczynił się czołowy polityk OP Jerzy Iłłakowicz, który w US Army spotkał znajomego sprzed wojny, b. ambasadora USA w Warszawie Anthony'ego Biddle'a. USA włączyły żołnierzy brygady do swych kompanii wartowniczych w Bawarii. Prezydent Harry Truman odmówił zaś spełnienia żądania Stalina, by wydać ich jako "niemieckich kolaborantów".
Żaryn podkreśla, że od brygady dystansowały się władze RP w Londynie, którym z kolei nie ufali politycy OP. Dzięki m.in. kontaktom Iłłakowicza, związali się oni z wywiadem USA. W Ratyzbonie powstał ośrodek wywiadowczy na Polskę, co uznawano za kontynuację działalności niepodległościowej. Współpracowano z wywiadem 2. Korpusu gen. Władysława Andersa oraz WiN.
Pod koniec lat 40. działacze OP związali się z wywiadem Francji, gdzie wielu żołnierzy przeniosło się po likwidacji kompanii. W 1950 r. władze komunistycznej Polski wystąpiły do Francji o ekstradycję dowódcy brygady płk. Antoniego Szackiego-Bohuna, ale sąd w Tuluzie odmówił. Szacki, jak wielu działaczy NSZ, wyjechał potem do Ameryki, gdzie zmarł w 1992 r.
Książka przedstawia działania UB, zwłaszcza kontrolowanie łączności ludzi OP z krajem dzięki agentom pozyskanym wśród nich. Akta najważniejszego, Jerzego Pączkowskiego krypt. "Lugano", zniszczono w peerelowskim MSW w 1980 r. Żaryn opisuje też represje UB wobec działaczy OP w kraju. Wielu skazano na śmierć; wyrok wykonano m.in. na ostatnim komendancie głównym NSZ Stanisławie Kasznicy. Wyroki śmierci wobec kilku działaczy NSZ złagodził Bolesław Bierut po wstawiennictwie Juliana Tuwima - podkreśla Żaryn.
Inwigilowano członków rodzin polityków OP, np. poetkę Kazimierę Iłłakowiczówną. Do współpracy zwerbowano zaś córkę Iłłakowicza, o czym ona sama powiedziała ojcu, którego odwiedziła w USA pod koniec lat 50. (werbunek był warunkiem otrzymania przez nią paszportu). "Ojciec śmiał się, że SB to niepoważna instytucja" - brzmi przytoczona w książce relacja dziewczyny.
Żaryn pisze, że na emigracji politycy OP nie stworzyli zwartej formacji. "Zostali skazani na samotność polityczną przez samych siebie, a także odrzuceni przez znaczną część emigracji" - ocenia (dopiero w 1988 r. prezydent RP na uchodźstwie uznał służbę w NSZ za "spełnienie obowiązku żołnierskiego"). Według Żaryna po wojnie zanikła wśród nich "frazeologia antysemicka", choć nadal mieli na tym tle kompleks, związany - według autora - z "atakami prasowymi za rzekome ekscesy antysemickie".
Ostatni żyjący członkowie OP mówili Żarynowi, że muszą dochować przysięgi tajności. Złamali ją zaś opisani w książce (opartej m.in. na aktach IPN) trzej agenci UB z tego środowiska. "Paradoksalnie, ukryta i utajniona - również przed historykami - Organizacja Polska, dzięki tym właśnie agentom stała się bardziej znana; wiemy dziś o niej więcej, niż jej członkowie sami chcieliby i sobie życzyli" - podsumowuje Żaryn.
———————
Cytowane za:
http://niezalezna.pl/19316-zaryn-oni-jako-pierwsi-wspoldzialali-z-usa
Andy — serendipity
2. Andy
Na portalu Wpolityce zamieszczono jeden z rozdziałów książki Żaryna. Mam zamiar kupić ją na targach ksiązki historycznej. Żaryn jest świetnym znawcą problematyki ruchu narodowego w czasie II ŚW.
Pozdrawiam
3. Wiem. Bardzo cenię Żaryna za jego warsztat jako historyka...
oraz odporność na napady różnych postsowieckich politruków i śmieciarzy...
Andy — serendipity
4. @Godziemba
"Niezależnie od okresu historycznego o żołnierzach „Bohuna” pisano zawsze z wielką nienawiścią, przypisując im największe zbrodnie, ze zdradą ojczyzny i współpracą z Niemcami na czele."
Dzisiaj ta nienawiść komunistów i utrwalaczy przenoszona jest na wszystkich, którzy walczą o dobre imię Zołnierzy Wyklętych. Epitety w rodzaju „faszyści” są rozdawane bardzo szczodrze. Nawet sprowadzają pomoc z Niemiec, aby bojówki komusze mogły tłuc tych, co uważają inaczej.
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Bolszewizm w TVN. Transparenty agresji to "Bóg Honor Ojczyzna"
Andy — serendipity
6. @Maryla
Historia zatoczyła koło.
Pozdrawiam
7. Andy
Nie wiem co bardziej faszystowskie - "Bóg", "honor" czy "Ojczyzna"
Jednym słowem trójca faszystowska.
Pozdrawiam