List (wkrótce) starego
Drogie Dzieci,
Nie do końca wiem, dlaczego już teraz piszę do Was ten list. Nie jestem przecież jeszcze stary lub schorowany, a i Wy jesteście nadal bardzo małe. Sądzę, że po prostu kryzys na świecie oraz mało optymistyczne perspektywy na najbliższe lata sprawiły, że usiadłem dzisiaj do klawiatury. Jedno jest pewne: jeżeli czytacie ten tekst z jakiejś strony internetowej, macie przed sobą wersję mocno złagodzoną. Tę mocniejszą, gdzie sprawców patologii nazywam po imieniu oszustami i złodziejami, zostawiam spisaną w zeszycie ukrytym głęboko na dnie szuflady. Której konkretnie, zapytajcie mamy. W każdym razie na użytek szerszej publiki owych „mędrców” (oraz pożytecznych idiotów wrzeszczących niestrudzenie, by ci jeszcze więcej im dali), nazywał będę łagodnie socjalizdami. Jestem pewien, że w obecnym roku x niestety nadal z łatwością całą ich masę wskażecie palcami.
W chwili, gdy piszę do Was te słowa, nadal dość dobrze nam się powodzi. Myślę, że można zaliczyć nas do tak zwanej niższej klasy średniej. Oboje z mamą pracujemy, mamy trochę oszczędności, samochód, własne mieszkanie. Nie brakuje nami pieniędzy na opłaty, jedzenie, paliwo, ubrania, Waszą edukację i wychowanie. Stać nas na książki i kino; czasem na dłuższy urlop i wyjazdy weekendowe.
Bez szaleństw, ale obiektywnie rzecz biorąc nie mamy większych powodów do narzekań.
Widzimy jednak, że to może szybko się zmienić. Grecja, Hiszpania, Stany Zjednoczone. Przykłady chociażby tylko tych trzech krajów nie napawają optymizmem. Dodatkowo sytuacja w Polsce, gdzie rządzą niby gospodarczy liberałowie, a faktycznie tacy sami specjaliści od zaciągania pożyczek długoterminowych powoduje, że zakładać należy najgorsze. Wiele wskazuje też na to, że ciężkie czasy przypadną na moment, gdy wy będziecie dorośli, a mama i ja już starzy.
Dlatego też mam do Was prośbę:
Odpuście sobie tak charakterystyczne dla mnie bezproduktywne narzekanie. Przyjmijcie, że świat jest właśnie taki i róbcie swoje. Uczcie się, pracujcie, oszczędzajcie. Wspierajcie się wzajemnie. Ignorujcie wszystkich, którzy obiecują, że coś wam dadzą. Pogódźcie się z tym, że łożycie pod przymusem na utrzymanie ogromnych rzesz ludzi, którzy z dzielenia waszych pieniędzy żyją. Szkoda czasu na kopanie się z koniem. Lepiej poświęćcie go na wspomniane już odkładanie.
Tutaj właśnie dochodzimy do sedna sprawy.
Wasza mama pewnie nadal trochę, ale ja od dawna nie liczę na żadną emeryturę. Dość szybko oswoiłem się z myślą, że potrącane mi obowiązkowo przez całe dorosłe życie pieniądze są stracone. Drażni mnie to strasznie, bo wiem, że gdybym sam nimi dysponował, zapewne nie pisałbym teraz tego listu, ale już trudno. Przyszło mi niestety żyć w czasach, gdy socjalizdom udało się skutecznie wdrożyć w życie niewinnych ludzi swoje „ideały.”
Bez jednak dalszego wdawania się w tak typowe dla mnie czcze użalanie, chciałem Was prosić o wzięcie pod uwagę, że na starość możemy wymagać opieki.
Oznacza to, że mama i ja możemy być bez środków do życia i ciężar zajmowania się nami spadnie na Was. Mniejsza o mamę, ta nie powinna być kłopotliwa, ale w moim konkretnym przypadku oznaczać to będzie konieczność zajęcia się niedołężnym i na sto procent niesamowicie męczącym starcem, który zalewał Was będzie nieustającymi pretensjami oraz Mądrymi Radami. Znacie mnie i wiecie, że taki scenariusz jest wręcz gwarantowany. Dlatego też przypominam, że ja też dzielnie znosiłem Wasze humory. Gdyby było ciężko, wspomnijcie także czwarte przykazanie. Tam nie ma gwiazdki i dopisku małym druczkiem: „*Nie dotyczy, gdy schorowani i starzy.”
Kończąc już, tak zupełnie serio – na podsumowanie:
Liczymy na Was bardzo moje dzieci drogie. Gdybyśmy szczęśliwie dożyli starości, zajmijcie się nami. Oczywiście sami odkładamy na ten cel środki, ale może być różnie. Dlatego też weźcie to pod uwagę. Swoją drogą, gdyby nie świadomość, że to te pieniądze nie musiały być zmarnowane, nic nie mąciłoby mi oczekiwania na te chwile. Czym innym jednak jest wolny wybór kochających dzieci, a innym przymus podyktowany zewnętrznymi okolicznościami. Mamy jednak nadzieję, że w Waszym przypadku będzie to właśnie świadoma decyzja. W końcu między innymi po to w naszej wierze byliście wychowywani.
I już naprawdę ostatnie zdanie: Wspominajcie tylko miłe chwile z Waszym ojcem, mnóżcie się i pracujcie. Życzę nam wszystkim, żeby tylko końcowy fragment listu, ten traktujący o wyborze kochających dzieci, był przez kolejne pokolenia w naszej rodzinie praktykowany.
PS Pomyśleć, że paradoksalnie właśnie dzięki socjalizdom do tradycyjnych wzorców rodzinnych wracamy…
PS2 Hasło umożliwiające publikowanie pod adresem dzierzba.salon24.pl znajdziecie w tej starej solniczce, która leży w garażu. Gdybym go zapomniał i prosił o pomoc udawajcie, że nie wiecie o co chodzi.
Filed under: dywagacje, edukacja, historia, lewica, polityka, Polska, sentymenty, społeczeństwo, ustroje, życzenia
- dzierzba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. @dzierzba
Gdyby było ciężko, wspomnijcie także czwarte przykazanie. Tam nie ma gwiazdki i dopisku małym druczkiem: „*Nie dotyczy, gdy schorowani i starzy.”
Dobrze, ze nauczyłes swoje dzieci Dekalogu. Nie każdy rodzic był tak zapobiegliwy...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl