Nosił wilk razy kilka...

avatar użytkownika MagdaF.
QCHNIA POLITYCZNA

Owieczka nie daje oznak zmęczenia
chyba nie będzie dla wilka jedzenia.

Nosił wilk razy kilka…

 

Demokracja jest wtedy, gdy wilk i owca głosują, co zjeść na obiad. Zasiadają naprzeciw siebie w otoczeniu wszystkich zwierząt, pod okiem publicznych kamer Leśnej TV i rozpoczynają niekończący się teleturniej Jak rozbić leśną kasę, by żyło się lepiej wszystkim zwierzętom, a szczególnie tym bliżej paśnika. „Nie podważajcie wiary zwierząt we własny Las!” – krzyczy wilk szczerząc zęby. „My podważamy wiarę w nienasycone władzy wilki” – odpowiada mu owieczka. I dodaje: „Nie daliście rady. Zginęło wiele naszych zwierząt i nie ma winnych, jedna dziupla jest pusta, z drugiej kradniecie, w lesie bieda aż piszczy, w nocy grasują złodzieje, leśna policja ich łapie a rano wypuszcza. A gangsterów z lasu pruszkowskiego, ściągających haracz z innych lasów  to nawet uniewinniła. Leśne sądy są sprzedajne, prokurator zależny od kasy rozdawanej przez wilka, leśne bor-owiki leniwe i nikogo nie chronią, za to leśna policja  nadgorliwa, używa pałek i gazu łzawiącego. Sarenka świadkiem”.

 

Walka na argumenty trwa. Ku uciesze jednych i oburzeniu drugich. Seans reżyserowany za pieniądze całego Lasu przez speców od wizerunku zwierząt, czyli medialne małpy. Zwierzęta skupione na polanie podzielone są równo. Zwolennicy owieczek trzymają transparent: „Precz z wilczymi oczami!”, poplecznicy wilka  skandują: „O-wiecz-ki to fa-szyś-ci!”, na przemian z hasłem:” Zni-cze-poż-ar-w-le-sie!”. Temperatura się podnosi. Wilk jest nadal górą. Ma znajomości w firmach sondażowych, dzienniku Wiadomości z Puszczy Wyborczej i telewizji  Las24.  Przyjaźni się też z  przebiegłym i fałszywym lisem, bezpieczeństwa jego ogona  pilnuje dziennikarka-zootechnik a liczne zastępy usłużnych zajączków wachlują  uszami zmęczonego polowaniem wilka, dostarczając mu wiecznej  rozrywki na zielonej murawie, która jest bezpieczną, szczęśliwą wyspą pełną miłości do wszystkich zwierząt. Wilk jako dobry gospodarz na zimę obwieszcza leśnemu bractwu, że są przygotowani na kryzys a Las jest oazą spokoju i stabilności. Wszystkie klęski dotykają inne lasy, bo nie mają tak znakomitych fachowców, którzy wiedzą, jak w czasie kryzysu podbierać z paśnika mniejszym zwierzętom, podwyższać im podatki zapewniając, że część lasu trzeba wykarczować pod wyciąg narciarski a resztę  sprywatyzować szwagrowi pędzącego królika. Który obiecał wybudować stadion leśny. Niech żyje tężyzna fizyczna! I piłka kopana!  

 

W takiej dyskusji między wilkiem a owieczką warto wykazać się znajomością aktualnych cen podstawowych produktów i mieć wiedzę na temat sztuki kulinarnej, bo obaj mogą skończyć jak prowadząca program „Brodzik od kuchni”. A reality show nie może skończyć się na kilku odcinkach, musi trwać do jesieni, by innym zwierzętom też dać szansę. Ile można tylko oglądać wilka, który szczerząc zęby zapewnia o miłości  owieczkę, bo Tęczowy Lew, może czuć się dyskryminowany.  A przecież to król czerwonej puszczy!  Powlókł owieczki przed trybunał, to może i wilka. Gdzie powinna odbyć się taka debata? Najlepiej na ubitej ziemi, w miejscu neutralnym, czyli w TVN-ie, a prowadzić powinno też jakieś zwierze medialne. Lis za cienki, bardziej Król Lew, lub inny Filar zwierząt, ale oni startują do izby refleksji, czyli rady starszych zwierząt. Umożliwili im to włodarze większych zagajników, którzy postanowili wziąć sprawę Lasu w swoje łapy i zawiązali komitet wyborczy. Uzyskali poparcie wielbłąda – filmowego aktora i żeby wzmocnić siły, doczepili do list znawców ekosystemu, ekonomistów znanych z chybionych rad i profesorów leśnych akademii, które świecą pustkami. Bo młode, wykształcone zwierzęta, które nauczyły się szczekać, beczeć i mruczeć we wszystkich językach, dawno za chlebem opuściły rodzinny las. Został tylko rząd i stare, schorowane babcie, które nie mają lekkiego życia pod rządami wilków. Oj, nie mają. Muszą żywić się mchem i korzonkami, od święta szynką z biedronki, bo Leśny Zakład Ubezpieczeń płaci coraz oszczędniej. Za to na każdej polanie wybudował pałace, by odwiedzające zwierzęta też dostąpiły luksusu.

 

Poprawiło się tylko w leśnej służbie zdrowia. Zniknęły kolejki, bo zwierzęta z obawy o swoje łapy i nerki, boją się powierzyć życie pijanym borsukom i leczą się same, zbierając kwiaty i zioła. Raj Zwierząt okazał się prywatnym folwarkiem leśniczego, jego kumpla wilka z całą watahą kolesi, którzy przez cztery lata zdewastowali las, wyrwali ostatnią jagodę i razem z chińskimi zwierzątkami futerkowymi rozkopali dukty i przecinki. A pięknego ministra, niczym aktora brazylijskiej telenoweli, który jak Copperfield zlikwidował pociągi, obsypali polnymi kwiatami.

 

Las drugiej albo nawet trzeciej prędkości, ze spadającymi na łeb żołędziami jest smacznym kąskiem dla niedźwiedzia z tundry i innych tygrysów biznesu, marzących o prywatyzacji. Jak gałązki suchych drzew łamane są prawa w leśnym biznesie bez przetargów. Łamane są też prawa wszystkich zwierząt. Obława na młode, niepokorne owieczki, trwa. Próby protestów przerywane są natychmiast przez ostrzegawcze warknięcia psów, a każda krytyka wilka i jego watahy, skutkuje wtrąceniem do nory. Tylko stare zwierzęta, które pamiętają dawne czasy, zagrzewają do walki, snując opowieści o wolności, historii leśnych walk, obyczajach i tradycjach lasu. Zagrzewają do walki Solidarne zwierzęta i partyzantów z Gazety Leśnej i Naszej Polany.

 

Tymczasem w  wielkiej, okrągłej stodole, która gromadzi wilki, osły, konie pociągowe i stado kurcząt, gołębi, gęsi i owiec, trwa dyskusja o finansach Lasu. Schemat zawsze jest jednakowy. Najpierw przebiegły wilk kreśli wizję wspólnego Lasu jako oazy spokoju i stabilności. Jego opiekuńczy ton, wyrażający troskę i odpowiedzialność za przyszłość miesza się z kontrastowymi wizjami rządów wilków i owieczek. Używając słów-straszaków  oskarża owieczki o wszystkie niepowodzenia na folwarkach ministrów i ostrzega przed sianiem chaosu i podpaleniem lasu. Manipulując językiem wznosi na koniec hasło: „Tylko od nas zależy szczęście i miłość wszystkich zwierząt”, przyjęte oklaskami z lewej i gwizdami z prawej strony stodoły. Później zwierzęta zadają szczegółowe pytania, po których wykończony wilk, z pianą na pysku, ucieka w bezpieczny zagajnik, pozostawiając starego knura, który bredzi nie na temat i zmęczony atakami kończy debatę. Na wszelkie pytania obiecuje odpowiedzieć na piśmie. Mieszkańcy Lasu nadal nie znają odpowiedzi, dlaczego, skoro miało być lepiej, jest całkiem źle. Nie ma już niczego i nikt nas nie obroni. Pamiętają, jak leśniczy, wymachując dwururką  krzyczał:„Dajcie mi 500 dni a wyprowadzę  NATO z Lasu. Albo Las z NATO. Żadna różnica.

Więc czy warto rozmawiać?  Czy istnieje w Lesie strefa zdekomunizowana, której właściciel, dżentelmen z  Oxfordu, zatrudnia agentów obcych lasów? Który powiedział kiedyś, że z terrorystami się nie negocjuje. Czy warto rozmawiać z kłamcami i oszczercami? Najpierw Wilk musi przeprosić mieszkańców Lasu za swoje rządy, za grzechy zaniechania, lenistwa, głupoty, korupcji, nepotyzmu, pychy  i podzielenie narodu. Za barbarzyński język nienawiści, za wszystkie niespełnione obietnice, matactwa i afery. Póki tego nie zrobi, wszystkie zwierzęta ogłaszają  pogotowie strajkowe na leśnej polanie. RP Orły vs PO Wilki.

Tekt opublikowany w nr.34/2011 Warszawskiej Gazety

 

 

 

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Magdo

nie ma "przeproś" - jest zapłać ! Bez tego nie ma o czym gadać.

"Najpierw Wilk musi przeprosić mieszkańców Lasu za swoje rządy, za grzechy zaniechania, lenistwa, głupoty, korupcji, nepotyzmu, pychy i podzielenie narodu. Za barbarzyński język nienawiści, za wszystkie niespełnione obietnice, matactwa i afery. Póki tego nie zrobi, wszystkie zwierzęta ogłaszają pogotowie strajkowe na leśnej polanie. RP Orły vs PO Wilki."

Pogotowie strajkowe TRWA od 10.04.2010 r.

Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Sierota

2. No...

a gdy przyjdzie "co do czego" znowu zacznie się stukanie w bębenek katolickiego sumienia, że tak nie można, że tak nie po chrześcijańsku i z jazdy po bandzie, tfu, przeprosin znowu nici i rozgrzeszenie ;-)