Kadafi, a sprawa polska

... napastowująca Kadafiego koalicja wydaje o wiele bardziej operetkowa od niego, a De Gaulle z Thatcher niezbyt mnie też zachwycają.

Churchill może nieco lepiej, ale też bez przesady, bywali lepsi.

Szanowny Panie,

Kadafi był takim samym mężem stanu, jak Obama i ten młodszy George Walker Bush , który nie odróżniał Indii od Indian.

Podbój Libii, to takie samo barbarzyństwo, jak podbój Polski przez Niemców i sowietów.

Pozdrawiam

... Indie od Indian, że spytam? Tym bardziej, że przecież sama nazwa Indian pochodzi od Indii?

Sprawa, jak zgaduję, czysto lingwistyczna. Naprawdę nie dostrzegam cienia problemu.

Kadafi jest jednak, moim skromnym, gościem całkiem innej klasy od Obamy, Sarkoza czy (nawet) Merkeli. Nigdy za nim nie przepadałem (a w Libii bywałem już pod koniec lat '70), ale to jednak nie to, co ta zgraja postpolitycznych błaznów.

Wydaje mi się, że tam jest wojna domowa beduinów z miejską hołotą, sprowokowana w dużej mierze przez "Zachód", z b. nieładnym udziałem tego "Zachodu" (czyli w sumie nas, skoro na to pozwalamy), co się, tak czy tak, b. źle dla nas skończy.

Sposobności do jakiegoś specjalnego moralizowania tam raczej nie dostrzegam - w sensie "ten jest be, ten jest cacy" - bo nikt tam taki znowu brylantowy nie jest, ale najmniej ta jebana "koalicja" co Kadafiego napadowywuje. Tak to widzę.

ale o KESZ
pozdr :)