Pozwolenie na śmierć

avatar użytkownika momorgan

“Pozwolenie na śmierć i życie” – tak zatytułowałem recenzję sprzed 20 lat, opublikowaną w znanym i znaczącym, a dziś już nieistniejącym miesięczniku “Powściągliwość i Praca”, wydawanym przez Michalineum. Nie przypuszczałem, że aż tak aktualny wyda mi się ten tekst po tylu latach. Zapraszam.

 Peter Singer, Deane Wells

DZIECI Z PROBÓWKI. ETYKA I PRAKTYKA SZTUCZNEJ PROKREACJI

/tł. z ang. Zygmunt Nierada/

Wiedza Powszechna 1988, 262 s.

 

Punktem wyjściowym tej historii jest dzień 25 lipca 1978 r., kiedy to w angielskim szpitalu Kernshaw Cottage w Oldham przyszła na świat Louise Brown, poczęta in vitro, czyli – według popularnego określenia – w probówce. W taki oto spesób przybrały żywy kształt zagadnienia moralne, związane z laboratoryjną praktyką sztucznej prokreacji.

Zostały one w sposób specyficzny omówione w książce, której tytuł oryginalny brzmi bardziej sensacyjnie niż polski, a mianowicie: The reproduction revolution. New ways of making babies (Rewolucja rozrodcza. Nowe sposoby robienia dzieci). Pozycja ta stała się, co było do przewidzenia, jednym z tegorocznych (data w stopce wydawniczej jest myląca) bestsellerów.

Jeśli ktoś uważa, iż zapłodnienie in vitro jest całkowicie zgodne z naturą, nie przeczy medycznej zasadzie primum non nocere, nie zagraża instytucji małżeństwa, że niepłodność jest chorobą, którą za wszelką cenę trzeba leczyć, że embrion ludzki może być przedmiotem szkodliwych dlań badań laboratoryjnych oraz że ulepszanie natury człowieka należy powierzyć badaczom, znawcom inżynierii genetycznej – przeczyta książkę australijskich autorów jednym tchem, z zachwytem konstatując, iż nauka czyni cuda i dzięki niej świat już niedługo będzie wspaniały. Czytelnik, który nie podda się bez reszty atrakcyjnie napisanemu tekstowi zastanowi się nad obliczem mentalnym i moralnym oraz sposobem rozumowania filozofa Petera Singera i deputowanego do parlamentu Deane^a Wellsa.

Przyjmując kanon racjonalistycznego wywodu autorzy pracy objaśniają korzyści płynące z postępu biotechnologicznego, z naukowych zdobyczy w tej dziedzinie – jak to zostało ujęte -”techniki rozrodu ludzkiego”. Przy czym fakt, że po zapłodnieniu in vitro i umieszczeniu embrionu w macicy podczas kolejnych prób i doświadczeń ciąża nieraz musiała zostać przerwana bądź nie utrzymała się, zaliczony został w poczet strat poniesionych w trakcie niewinnego eksperymentowania na ludziach, I wszystko jest w całkowitym porządku bowiem – jak czytamy -”nie istnieje żadne zobowiązanie moralne do utrzymania embrionu przy życiu”.

Większego niepokoju nie powinny też wzbudzać takie udogodnienia, jak macierzyństwo zastępcze, ektogeneza /”hodowanie” płodu poza organizmem kobiety/, traktowanie sztucznie spreparowanych embrionów jako źródła tkanek i organów przeszczepianych ludziom dorosłym. Zachwycić się też wypada perspektywami stwarzanymi przez inżynierię genetyczną, dzięki której rodzice decydowaliby o konstytucji genetycznej potomstwa. Trzeba tylko aby jakaś komisja społeczno-naukowa mocą swych decyzji wydawała zezwolenia na te zabiegi, ewentualnie przychylając się do próśb o zwiększenie współczynnika inteligencji, mającej przyjść na świat pociechy lub o odpowiedni przydział cech jej charakteru.

W ogóle Singer i Wells mają wielkie zaufanie do mechanizmów regulujących życie społeczne i jednostkowe w tzw, krajach cywilizowanych, wyrażając m.in. przekonanie, iż prawa rynku, swoboda zawierania umów, sprawność organizacyjna i instytucje demokratyczne wyeliminują wszelkie negatywne zjawiska, związane ze sztuczną prokreacją. Wystarczy przecież założyć krajowe biuro macierzyństwa zastępczego, a będzie ono czuwać nad kryteriami zawierania kontraktów o urodzenie dziecka. Przy czym, jeśli liczba kandydatek na matki zastępcze przewyższałaby popyt, biuro mogłoby złagodzić zasady, dopuszczając do zawierania umów – oprócz niewiast niepłodnych – również kobiety obawiające się, iż ciąża przeszkodzi im w karierze zawodowej, spowoduje utratę urody lub wywoła niedogodności fizyczne, wynikające z tego stanu. Funkcjonowanie owych biur, komisji i komitetów powinno zostać wsparte przez honorowe lub zawodowe dawstwo gamet, wzorowane na honorowym lub odpłatnym krwiodawstwie, “Ani użycie nasienia dawcy, ani użycie jaja dawczyni nie stwarza poważniejszych problemów etycznych, gdyż pod tym względem są to zabiegjfe podobne” – konstatują zmyślnie autorzy.

Radosna i dziarska pewność siebie wyłania się z kart tej pracy. “Nie budzi zastrzeżeń moralnych” – oto najczęściej spotykane sformułowanie, wzmacniane stwierdzeniami dotyczącymi przeciwstawnych opinii bądź wątpliwości – oczywiście – “obalonych ostatecznie” w toku wykładu. Swoisty wysoce “cywilizowany” i racjonalistyczny infantylizm każe autorom zupełnie poważnie dowodzić nieopłacalności niegodnego wykorzystywania postępu biotechnologicznego w systemach totalitarnych. Dodajmy do tego panoptikum mentalnych i rozumowych niesamowitości, np, przytoczoną w pracy opinię jednej z amerykańskich emancypantefc, popierającą badania nad ektogenezą, które w efekcie powinny przynieść “wyzwolenie kobiety spod tyranii jej biologii rozrodczej”. Tak więc wiedza, rozsądek i wolność jednostki przemawiają za sztucznymi metodami mnożenia naszych bliźnich.

Trudno orzec jakie to cechy mentalne czy emocjonalne decydują o traktowaniu powstawania ludzkiego życia w kategoriach technik laboratoryjnych? Opinie zaprezentowane w tej książce są społecznym i informacyjnym faktem, a badania i eksperymenty medyczne stanowią jaskrawą rzeczywistość, Pytanie o rozróżnienie między wolnością a dowolnością kształtowania człowieczej kondycji wymaga rychłej odpowiedzi.


Possibly Related Posts:


napisz pierwszy komentarz