Błąd pilota, znaczy maszynisty (R.Zaleski )

avatar użytkownika Maryla

Wszystkie media od prawa do lewa powtarzają jedna informację „ maszynista jechał 118 km tam gdzie mógł tylko 40”. Ja zajrzałem na forum kolejowe, bo mam zerowe zaufanie do informacji które powtarzają wszyscy. Zwłaszcza takich, których alternatywy mogłyby obciążać rządzących. Wina maszynisty którego zatrzymano na 48 godz i pewnie aresztuje się na 3 miesiące, bo wybory są za dwa, uwalnia od pytań o jakość infrastruktury. Tu mielibyśmy odpowiedzialność na znacznie wyższym szczeblu.

Zajrzałem więc na forum kolejowe i włosy mi dęba stanęły, dowiedziałem się że ograniczenie prędkości nie jest w tym miejscu stałe tylko wynika z układu sygnałów świetnych a te bywają zawodne. Maszyniści piszą o „dyskotece na semaforach”, „cudach na semaforach” co dyżurny ruchu, jak się już po 10 min uda z nim skontaktować kwituje" znowu się coś elektronika pieprzy".

Więc jak pociąg stoi przed semaforem to nie musi znaczyć że ma sygnał stop, tylko nie wie jaki ma sygnał. Bywają też sygnały słabo widoczne, źle ustawione, zabrudzone, ulegają awariom – wystarczą zaśniedziałe styki.

Nie rozumieją jak można jechać 118 km/h tam gdzie wolno 40. Ludzi z branży dziwi też to, że pociąg jechał 118 km/h bo ta lokomotywa wiele więcej nie wyciąga a pociąg ponoć hamował. Mnie dziwi to, że oni w takich warunkach w ogóle pracują.

Tak przy okazji jest to połowa prędkości z jaka lądował TU 154 w Smoleńsku a jakoś nikogo po DNA nie było trzeba rozpoznawać i nikt o przeciążeniu 100 G nie mówi.

Padają stwierdzenia ze maszynista jest kozłem ofiarnym. Telewizja mówi że maszynista jest w szoku i nie można się z nim porozumieć.


 Kilka komentarzy z forum:

„ Ta sytuacja przypomina mi Krzewie i wykolejenie poc 8102 CHROBRY,do puki nie będzie sygnalizacji kabinowej to cały czas będą dyskusje i obwinianie się. PLK będzie bronić się i tak jak w Krzewiu przypisać winę maszyniście. Tam to się nie udało i maszynista przez sąd został oczyszczony z zarzutów i po trzech latach wrócił do jazdy!!

Jeden z niewielu przypadków, gdzie nie dające się usunąć wątpliwości rozpatrzono na korzyść oskarżonego, a to przecież zasada KPK, która - może nie bezpośrednio - ale tutaj, po iluś tam wypadkach wymusiłaby np. dokładniejszą rejestrację zdarzeń”

„Na sygnalizatorze przed rozjazdami powinien być wyświetlony sygnał S10, S11, S12 lub S13. Oznacza, że za semaforem trzeba jechać 40km/h.
Teraz pytanie - czy maszynista przeoczył sygnał, czy miał sygnał źle podany (awaria automatyki).

"Zabezpieczono także (...) rejestratory uruchamiania świateł wskazujących na konieczność ograniczenia prędkości na danym odcinku. To podstawowe dowody, które mam nadzieję pozwolą ustalić okoliczności zdarzenia"

Ściema?
Tam chyba nie ma czegoś takiego. Jedynie na pulpicie mogła pozostać sygnalizacja utwierdzonego, a niezwolnionego przebiegu. Stąd do wnioskowania o obrazie na semaforze jeszcze kilka obwodów do sprawdzenia.”

„Takiego działania chciałby zawsze i wszędzie każdy - automatyk i nie tylko - pasażerowei również. ie może być podane vmax a rozjazd na bok
Niestety, rzeczywistość skrzeczy i to, z wiekiem urządzeń srk, coraz mocniej.”

„Teraz widac ze kamery na pojazdach sa potrzebne. Wtedy latwiej sie wybronic z czegokolwiek. Juz rozne cuda widzieli maszynisci na semaforach a dyzurny potrafil tylko skwitowac to tak ze " znowu sie cos elektronika pieprzy". Jesli rzeczywiscie tam bylo zwolnienie a on zasuwal 118 to jest debilem ale jesli nie bylo zwolnienia i semafor nie pokazywal na bok to mu tylko wspolczuje. Ciezko bedzie sie wybronic.”


 „Panowie, nie sądzę, żeby mechanik był samobójcą. Nikt o zdrowych zmysłach nie zjeżdża "na bok" z prędkością prawie 120km/h na takim szlaku.”


 „Mam prawo zapytać. Czy i jaka pomoc zostanie udzielona przez spółkę jej pracownikowi? Bo że nie było na miejscu żadnej opieki nad tym nieszczęśnikiem, to wiem od naocznych świadków po zdarzeniu. Nie zauważyli też pomocy psychologa. Zauważyli natomiast bardzo "troskliwą" opiekę organów ścigania. A przecież to normalny człowiek, i tylko człowiek, a nie jakiś zbir, złodziej czy bandzior. Nie rozumiem tego.
Był trzeźwy. Czy w związku z tym nie powinien być potraktowany podobnie jak pozostali poszkodowani? „

 „Ale nie chodzi mi o licytację rzeczywistych, czy potencjalnie możliwych ofiar, tylko o... DOMNIEMANIE NIEWINNOŚCI, które najwyraźniej "gdzieś się po drodze zapodziało". Przepraszam, ale czy to jest badanie przyczyn katastrofy, czy też POLITYCZNO-PROPAGANDOWE IGRZYSKA ???!!!
Informacja o "przekroczeniu dopuszczalnej prędkości" została podana w taki sposób, jakby owo "ograniczenie do 40km/h" po prostu tam BYŁO (np. jako ograniczenie stałe), a nie wynikało z położenia zwrotnicy i sygnałów na semaforach. Ja nie wiem, jaką informację podawały semafory, a Szanowna Komisja badająca przyczynę katastrofy JUŻ TO WIE ???! No, to może niech poda to do wiadomości KONKRETNIE I PRECYZYJNIE!
MOŻE zawinił mechanik, a MOŻE ktoś inny - ja nie wiem; wiem jednak to, że DOPÓKI nie stwierdzono PONAD WSZELKĄ WĄTPLIWOŚĆ, że sygnały na semaforach W PRZEPISOWY SPOSÓB zabraniały jazdy z prędkością 118km/h, orzekanie o "jeździe z niedozwoloną, nadmierną prędkością" i wynikającej z niej "winie mechanika" jest w istocie CAŁKOWICIE NIEUPRAWNIONE !!! Można co najwyżej mówić o DOMNIEMANIU tej winy; na tym polega PRAWORZĄDNOŚĆ W PRAWORZĄDNYM PAŃSTWIE!”


 „Staram się zrozumieć co ten chłop teraz czuje, myśli? Ma na pewno ogromną traumę. Czy ktoś mu pomoże?

Toskoro piszą że mechanik zastosował nagłe hamowanie to ja się pytam ile on rzeczywiście jechał, bo zakładam że prędkość 118kmh to była przy wykolejeniu, więc musiał chwilę wcześniej jechać więcej, a w zdarzeniu uczestniczyła EP07 która nie pojedzie np.150kmh (nie licząc wypowiedzi pewnego specjalYSTY)”. ( byłego ministra)


 „Maszynistę obowiązuje zasada: nie ufaj na 100% nikomu.
A oto przykład z jakim się kilka świetlnych lat temu sam spotkałem, gdy siedziałem "po lewej".
Ostatni samoczynny migał na zielono, czyli wjazd w stację na 100. Stacja jest na łuku, lecz celowo nie podaję jej nazwy. Z daleka wjazdowy wyglądał bardzo fajnie, bo widzieliśmy górne zielone. W odległości ok. 200 m od wjazdowego zauważyłem, że nie widzę dolnego pomarańczowego, tylko górne zielone i zielony pasek. Mechanik natychmiast dał w nagłe i zażądał rozkazu, bez żadnego ale. Zatrzymaliśmy się już za semaforem, ale przejeżdżając obok semafora zauważyłem, że dolne pomarańczowe się świeci, a raczej leciutko żarzy a więc wg schematów srk obwód był zamknięty. Problem polega jednak na tym, że należytego sygnału nie widać. Wystarczy, że styki zaśniedzieją lub się opalą, obwód żarówki się zamyka ale sygnału nie widać. Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby taka sytuacja miała miejsce w sytuacji wjazdu na 40-kę. Koniec cytatu.”


 „Na forum MaSzyny swego czasu wywiązała się dyskusja nt. "dyskoteki" na semaforach, i były tam opisywane

Taak nastawnie bardzo chętnie się zgłaszają i zawsze na czas podają semafory. „


 'Podejrzewam, że maszynista mijając tarczę/ostatni semafor SBL miał sygnał S5 i szykował się do hamowania przed wjazdem. Być może w tym momencie został podany wjazd, słońce mogło utrudnić ocenę sygnału i maszynista mógł pomylić sygnał S10 z S2. Główny sens mojej wypowiedzi jest taki że gdyby dyżurny podał sygnał odpowiednio wcześniej to maszynista mijając To/ostatni semafor SBL widząc światło pomarańczowe migające przygotowałby się do zwolnienia. Generalnie wychodzą tutaj następujące grzechy dyżurnych i PLK-i

- zbyt późne podawanie semaforów (wielokrotnie przy pustej stacji podjeżdża się pod wjazd woła się PANA DYŻURNEGO na radiu który oczywiście nie łaska się zgłosić podaje wjazd - konieczność hamowania i ponowny rozruch)

- badziewna widoczność semaforów, na zmodernizowanych liniach "daszki" nad komorami semafora są krótsze co sprawia że w dzień słoneczny przy zatrzymaniu pod semaforem nie widać co świeci się na semaforze

- semafory mają brudne soczewki są ustawiane w debilny sposób nie zapewniający odpowiedniej widoczności (za bramkami, słupami, wiaduktami)

- bardzo utrudniona łączność z dyżurnymi ruchu - po co nam te radiotelefony skoro dyżurni nie zgłaszają się na radio i problemem jest dla niego powiedzieć przez radio w takiej sytuacji o zmianie toru albo że wjazd nie
podany bo cośtam cośtam - lepiej pociąg postawić pod wjazdem 10 minut i się nie zgłaszać

No ale i tak maszynista został już kozłem ofiarnym i uznanym za winnego...”

Komentarze z infokolej.pl
 

PS.

Bardziej ogólnie o PKP w mojej ostatniej notce”PO kolei”

http://romanzaleski.salon24.pl/333182,blad-pilota-znaczy-maszynisty

 

Etykietowanie:

12 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. nie przyznał się, to do ciupy na 3m-ce

Piotrkowska prokuratura skierowała do miejscowego sądu wniosek o aresztowanie na trzy miesiące maszynisty pociągu TLK Warszawa-Katowice, który w piątek wykoleił się w Babach k. Piotrkowa Trybunalskiego. Jest on podejrzany o spowodowania katastrofy kolejowej.

Według śledczych, w miejscu wypadku pociąg jechał z prędkością niemal trzykrotnie większą niż dozwolona, co spowodowało katastrofę. Zginął w niej 52-letni mieszkaniec Częstochowy, a 81 osób poszkodowanych trafiło do szpitali; 20 osób jest wciąż hospitalizowanych.

O skierowaniu do sądu wniosku o aresztowanie podejrzanego poinformował rzecznik piotrkowskiej prokuratury okręgowej Witold Błaszczyk.

Można przypuszczać, że wniosek prokuratura motywuje m.in. wysoką karą - do 12 lat więzienia - grożącą podejrzanemu. Sąd ma rozpoznać wniosek w poniedziałek o 9 rano (na jego rozpoznanie ma 24 godziny).

Prokuratura przedstawiła w niedzielę maszyniście zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu kolejowym, której następstwem była "śmierć jednej osoby oraz doznanie obrażeń ciała różnego stopnia przez szereg innych osób". Grozi mu za to kara od dwóch do 12 lat więzienia.

Przesłuchanie mężczyzny w piotrkowskiej prokuraturze okręgowej w charakterze podejrzanego trwało niewiele ponad godzinę. Maszynista nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień oraz odpowiedzi na pytania prokuratora; zgodził się tylko odpowiadać na pytania swojego obrońcy.

Według informacji PAP z policji maszynista ma 42 lata.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Jacek Mruk

2. Reakcja maszynisty porawidłowa

Prokuratorzy to pusta głowa
Nie mają wiedzy w temacie
A każdy z nich trzęsie gacie
Czy go Tusk nie przegoni
Do pilnowania jego piwoni
Pozdrawiam

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

3. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Parę dni temu, ślepokura, też wydała wyrok na A. Leppera, bez sekcji, dochodzenia, badań.

Dyktatura tuska i dziadzi

Ukłony moje najniższe

Ostatnio zmieniony przez Michał St. de Z... o ndz., 14/08/2011 - 19:38.

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Beta

4. Na pierwszy rzut oka prędkość

Na pierwszy rzut oka prędkość zawrotna. Ale taka jest wymagana przez rozkład jazdy. Nota bene w tym samym dniu miał miejsce inny wypadek kolejowy,ale w nim nie było ofiar więc go nie było.
Spójrzmy na wymaganą od maszynistów prędkość. Dnia 5 sierpnia oczekiwałam na Wa-wa Centralna na przyjezdnych z Poznania. Wyjazd g.16.35 przyjazd do Wa-wy 19.41. Czyli 305
kilometrów w ciągu 3godzin i 6.minut; po drodze należy odliczyć czas na trzy przystanki w tym jeden duży węzeł kolejowy. Średnia prędkość pociągu musi wynieść ok 110km na godzinę.
Po pewnym czasie otrzymuję telefon z pociągu, że stoją w Koninie i kierownik pociągu poinformował,że będą stać minimum 2 godziny . Megafon na Centralnym mówi że zerwana
trakcja w okolicach Łowicza. Zamiast o 19.41 przyjechali o 23.10. Tłum się kłębił, bo spóźniały się wszystkie pociągi nawet te z Lublina. Gigantyczne kolejki warszawiaków rezygnujących z podróży i chcących oddać bilet. Cena jednego biletu z Poznania 120 zł -opóźnienie -3 godziny 29minut. Nie ma pociągów tańszych uwzględniających realny czas podróży. Podejrzewam,że to była kolejowa normalka, bo żadnej informacji w mediach lokalnych.Spółki chcą wycisnąć pieniędzy ile się da z rozpadającej się infrastruktury kolejowej, a maszyniści ryzykują życiem swoim i pasażerów.

avatar użytkownika michael

5. Nie wierzę w prędkość 118 km na godzinę.

Przy tej prędkości zdarzenia mielibyśmy wśród 81 kontuzjowanych nie jedną osobę, która utraciła życie, ale kilkadziesiąt. Fakt jest taki, mamy osiemdziesiąt osób podrapanych, z lekkimi powierzchownymi obrażeniami, ludzi którzy dwa dni po wypadku wybierają się do domu. Co najwyżej kilkanaście osób ma "ciężkie obrażenia wielonarządowe", nie stwarzające zagrożenia życia.
Popatrzcie na fotografię miejsca wydarzenia. Mamy lokomotywę i wagony, które wypadły z szyn, jeden wagon leży, pozostałe stoją, wszystkie są całe, nie pogniecione, najprawdopodobniej wystarczy postawić je na torach i pojadą. Przy prędkości 118 km na godzinę obraz katastrofy musiałby być zupełnie inny.
Liczba 118 jest wyssana z palca. Ten pociąg nie mógł jechać prędzej niż 30 - 40 km/h.
Odrobina wyobraźni.

Ostatnio zmieniony przez michael o pon., 15/08/2011 - 03:49.
avatar użytkownika Maryla

6. Maszynista aresztowany. Inni

Maszynista aresztowany. Inni protestują


To szukanie kozła ofiarnego – mówią związkowcy z PKP o zarzutach
wobec maszynisty, który kierował wykolejonym w piątek pociągiem

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Beta

7. Dlaczego ten artykuł uważam

Dlaczego ten artykuł uważam za ważny i dlaczego postanowiłam się tych faktów i argumentacji R.Zaleskiego nauczyć na pamięć?
Otóż nie dlatego,że nagle zaczęłam interesować się kolejnictwem lub nagle odezwała się we mnie mściwość za oczekiwanie na pociąg, który przekroczył 200% przewidywanego czasu podróży.
Wobec wesołkowatości ostatnio przyjętej przez media, wobec braku informacji w mediach, na niezależnych forach poszukuję faktów. Pominiętych faktów. Używam ich w rozmowach z lemingami , nie narzucając swojej oceny i poglądów. Z poglądami, z uczuciami i emocjami można dyskutować ,z faktami trudniej.
W powyższym tekście fakt,że prędkość w krytycznym miejscu była zmienna ( zmienność
zależała od sygnalizacji ,a ta nawalała, była zawodna)jest najważniejszy.
Musimy nauczyć się argumentacji dostosowanej do możliwości percepcyjnych lemingów,bo inaczej razem z nimi pójdziemy na dno. Oni są w stanie przyjąć najwyżej fakty, bo reakcje
mają przećwiczone ,jak pies Pawłowa..
Giną ludzie,więc zmieniło się na blogach. Seawolf pisze,że lemingi mają inteligencję podobną do ludzi dających się oszukiwać w grze w trzy karty. Oszuści robią to prymitywnie.a ci się dają. Celna metafora- artykuł ma tylko jeden komentarz.
A więc poszukuję na blogach pominiętych przez media faktów.
Słyszę,że Przewozy Regionalne unikną strajku na kolei - zamiast 200.zł dadzą podwyżki
po 100zł. Chwilowo zacerują dziurę. Tak ,jak zacerowali na chwilę zerwaną trakcję pod Łowiczem, o której pisałam powyżej.

avatar użytkownika Maryla

8. "Nie damy z maszynisty zrobić terrorysty"

http://karlin.salon24.pl/333715,nie-damy-z-maszynisty-zrobic-terrorysty

Nie dało się (na razie) sprowokować piłkarskich kibiców.

Być może uda się za to sprowokować (przypadkowo?) kolejarzy.

Związkowcy Przewozów Regionalnych i zarząd spółki nie osiągnęli porozumienia w negocjacjach na temat podwyżek płac oraz zmian w funkcjonowaniu spółki. Strona związkowa zapowiada strajk generalny na kolei, jeśli dzisiaj, do godz. 20 nie uda im się osiągnąć porozumienia z pracodawcą.

Podczas konferencji prasowej szef związku wyraźnie jednak podkreślił, że podwyżki (związkowcy chcą 280 zł) nie są jedynym żądaniem i powodem do ewentualnego strajku. Powołując się na przykład aresztowanego na dwa miesiące maszynisty, oskarżanego o doprowadzenie do katastrofy w Babach, sam oskarżył władze spółek kolejowych oraz władze rządowe o doprowadzenie polskich kolei do takiego stanu, w którym bezpieczną jazdę mogą zapewnić wyłącznie działający czasem w warunkach prawie kaskaderskich kolejarze i maszyniści. Maszyniści, których później używa się jako kozłów ofiarnych i traktuje jak terrorystów, aresztując na kilka miesięcy.

Skwitował to krótko - "Nie damy z maszynisty zrobić terrorysty!".

Pokazał również cały plik pism wysyłanych do rozmaitych władz, w tym także do premiera Tuska, w których wskazywano na problemy w funkcjonowaniu, zapewnieniu bezpieczeństwa i organizacji ruchu kolejowego w Polsce. Pism na które strona związkowa nie otrzymała żadnej odpowiedzi. W wypadku Tuska - od stycznia tego roku.

W drugim, powrotowym szczycie sezonu wakacyjnego szykuje nam się strajk kolei.

W medialnej scenografii pod hasłem - "Żądają więcej pieniędzy" i usłużnymi ekspertami "od pilotów i od wojska" tym razem "wyjaśniającymi" wszystkim, że największym problemem polskich kolei są niedouczeni, tępi i wiecznie pijani kolejarze oraz maszyniści.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. Za tydzień nowy strajk?

Za tydzień nowy strajk?


Na trasy nie wyjechało w środę ponad 2 tys. pociągów. Opozycja żąda odwołania ministra infrastruktury

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Beta

10. Poniższy artykuł z dzisiejszą

Poniższy artykuł z dzisiejszą datą znalazłam na stronie pnk. pl. Pod tym samym adresem znalazłam artykuł z roku 2010 ,w którym Unia Europejska nakazuje wpuszczenie Deutche
Ban na polskie tory.Proszę zwrócić uwagę na ostatni akapit, w którym UE odmawia pieniędzy na najbardziej istotną obecnie dla Polski inwestycję. Nieodparcie nasuwa się skojarzenie z zakazem dofinansowania Stoczni w Szczecinie. Czy obecna dewastacja kolei ma trwać do czasu opanowania polskich torów przez przewoźnika niemieckiego?
Oto zapowiedziany artykuł:
,,Na bieżące utrzymanie torów w należytej sprawności rocznie potrzeba 7 mld zł. Tymczasem roczne przychody PLK i kwota dofinansowania z budżetu państwa zapewni w tym roku łączną kwotę wydatków na te cele w wysokości 3,6 mld zł, czyli o blisko połowę mniejszą od potrzeb - mówi Alina Giedryś, członek zarządu, dyrektor ds. projektów unijnych PKP PLK.
Co jest przyczyną złego stanu torów, konieczności ograniczania prędkości pociągów, a nawet wyłączania odcinków linii kolejowych z użytkowania?

- Analiza stanu technicznego infrastruktury kolejowej i możliwości sfinansowania jej bieżącego utrzymania w należytej sprawności wskazuje, że potrzeba na to rocznie 7 mld zł. Tymczasem roczne przychody PLK i kwota dofinansowania podmiotowego budżetu państwa zapewni w tym roku łączną kwotę wydatków na te cele w wysokości 3,6 mld zł, czyli o blisko połowę mniejszą od potrzeb.

Tak jest od wielu lat. Dlatego co roku musimy dokonywać trudnych wyborów. Niewystarczające środki kierujemy na linie o największym znaczeniu, zaś na pozostałych remonty odkładane są z roku na rok.

I rosną zaległości. Ile one wynoszą?

- Przekraczają już 50 mld zł.

Co można zrobić z kwotą 3,6 mld złotych rocznie?

- Pozwala ona na utrzymanie w status quo linii kolejowych o długości 4,3 tys. km. Rozdzielamy ją jednak na ok. 14 tys. linii, na te, które przynoszą choć określony, minimalny poziom dochodów, zgodnie ze specjalną analizą (CBA) zalecaną przez Komisję Europejską. W istocie, na linii o długości 12 tys. km realizujemy 90 proc. przewozów.

W sumie - nikt nie jest zadowolony z takiej skali remontów, a na odcinkach nieremontowanych zmuszeni jesteśmy obniżać parametry dopuszczalnej eksploatacji, czyli - pociągi jeżdżą wolniej.

Czy w tej sytuacji nasuwa się wniosek, że należy zmniejszyć sieć kolejową, liczącą nieco ponad 19 tys. km?

- Pomimo braku bieżących środków, nikt rozsądny nie myśli o redukowaniu linii poniżej 14 tys. km, jeżeli mamy zachować w miarę równomierną sieć kolejową w kraju. Natomiast sprawa pozostałych 5 tys. km jest nadal otwarta i zależy zarówno od stopnia, jak i struktury wykorzystania środków unijnych z tej perspektywy budżetowej.

Brakuje pieniędzy, a przecież kolej ma zagwarantowane środki pomocy unijnej.

- UE nie wyrażała do tej pory zgody na współfinansowanie projektów remontowych i utrzymania torów, bowiem uważa je za zadania własne państwa. Pieniądze UE mogą być przeznaczone do współfinansowania modernizacji linii, włączenia regionalnych połączeń kolejowych do projektu TEN-T (europejskiej sieci transportowej), na niektóre prace studialne, itp.

avatar użytkownika Maryla

11. Beta

to wszystko sie dzieje od 2008 roku, przejmowanie po kolei róznych dziedzin gospodarki, a najgorsze - szkolnictwa, wprowadzanie przepisów rodem z Jugendamt.

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,5450466,Sikorski_i_Steinm...
Po tym spotkaniu udali się śmigłowcem do miejscowości Loecknitz (Łęknica) w powiecie Uecker-Randow na uroczystość wręczenia świadectw w Polsko-Niemieckim Gimnazjum i Liceum. 150 z 400 uczniów tej szkoły to Polacy.

W Loecknitz osiedliło się w minionych latach 58 polskich rodzin (ponad 220 osób), skuszonych m.in. niższymi niż w pobliskiej (oddalonej o ok. 20 km) aglomeracji szczecińskiej cenami nieruchomości.

Sikorski: Dzieje się tutaj coś ważnego

"Mam poczucie, że dzieje się tutaj coś ważnego" - ocenił Sikorski na konferencji prasowej po uroczystości w szkole. Jego zdaniem Loecknitz jest przykładem "rzeczywistości europejskiej", a Polsko- Niemieckie Gimnazjum i Liceum w Loecknitz "realizuje w praktyce to, co w żargonie dyplomacji nazywa się zbliżeniem Polski i Niemiec".

Steinmeier podkreślił, że na przykładzie takich miejscowości, jak Loecknitz wyraźnie widać, iż "rzeka Odra traci charakter bariery, a staje się okazją do budowania mostów i zbliżenia ludzi" po obu stronach granicy.

"Nasza obecność tutaj także powinna być politycznym sygnałem, że na tym nam zależy" - powiedział szef niemieckiej dyplomacji.

Polsko-niemiecka szkoła średnia w Loecknitz działa od 1995 roku. Większość ze 150 polskich uczniów uczęszcza do niej w ramach programu wymiany ze szkołami w Policach i Szczecinie, a 21 to dzieci rodzin, które osiedliły się w regionie w minionych latach. Sikorski wręczył świadectwa 32 polskim abiturientom, a Steimeier ponad 90 niemieckim

Językiem wykładowym jest niemiecki. Natomiast dwa przedmioty - historia Polski i wiedza o społeczeństwie - są nauczane po polsku dla uczniów polskich według polskiego programu nauczania przez nauczycieli z Polski. - teraz jest to niemiecki podręcznik do historii - dziecko p. Hall.
Według przedstawiciela spółki Dariusza Budzińskiego na inwestycję po niemieckiej stronie granicy zdecydowano się m.in. po to, by ominąć obowiązujące do niedawna rosyjskie embargo na polskie produkty roślinne i zwierzęce. Niektórym odbiorcom etykieta "wyprodukowano w Niemczech" kojarzy się także z lepszą jakością niż produkty polskie, przyznał przedstawiciel inwestorów.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Beta

12. Wygląda na to,że Polskę mają

Wygląda na to,że Polskę mają opuścić ludzie młodzi,ich dzieci urodzą się na obczyźnie,emeryci żeby nie umrzeć z głodu zapiszą mieszkania bankom- będą, jak znalazł dla nowych przybyszów. Jak przyjadą do starego kraju będą podróżować w wagonach ,,tylko dla Polaków".