Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej nr 10/2008 „Zawód: Prymas Polski”

avatar użytkownika Maryla

W numerze zamieszczono także liczne teksty nawiązujące do historii Kościoła w peerelu, w których przedstawiono m.in. niezłomnych hierarchów, walkę o kościół w Zbroszy Dużej, prześladowanie Duszpasterstw Akademickich w Łodzi i Płocku oraz mało znany gdański „incydent” milenijny.

Do „Biuletynu IPN” dołączyliśmy bezpłatny dodatek – płytę DVD z filmem
„Zawód: Prymas Polski”


Ks. Józef Marecki, Filip Musiał – Krakowska opoka – kardynał Adam Sapieha

Panowie spokojnie
 

W rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, w listopadzie 1919 r. krakowski biskup Adam Stefan Sapieha mówił do wiernych:

„chwila obecna dana [jest] nam przez Boga po to, aby w niej budować gmach Ojczyzny naszej. Zmarnować nam tej chwili nie wolno, jesteśmy za nią przed Bogiem odpowiedzialni. Wyrzec się nam trzeba siebie, a ofiarą z osobistych interesów kłaść podwaliny pod państwowość polską".

Późniejszy kardynał nie przeczuwał wtedy, że za dwadzieścia lat przyjdzie mu bronić gmachu Ojczyzny przed III Rzeszą i Sowietami, a za ćwierć wieku przed komunistami obejmującymi władzę w Polsce z woli Stalina. Komuniści, przejmujący władzę na terenach zajmowanych przez Armię Czerwoną byli zbyt słabi, by jednocześnie niszczyć wszystkie elementy niepodległej polskiej państwowości, struktury kościelnej i wspólnoty społecznej.

Dlatego, tak w Polsce, jak i w innych krajach późniejszego bloku  wschodniego, zdecydowali się na taktykę stopniowego likwidowania niezależności podbijanych państw i społeczeństw. Za największe zagrożenie dla instalowanej – słabej i nie cieszącej się poparciem społecznym władzy komunistycznej w Polsce – uznano legalne struktury Polskiego Państwa Podziemnego oraz, w przeważającej części wywodzące się z niego, niepodległościowe oddziały zbrojne. Przyjęcie takiej optyki spowodowało, że komuniści początkowo na dalszy plan odsunęli walkę z religią. Mimo to, od początku, przy użyciu sił własnych i wydatnym wsparciu sowieckich patronów zbierali informacje o duchownych, którzy mieli stać się głównym celem ataku dopiero po ostatecznym stłumieniu zbrojnego i politycznego oporu.

Wielki Jałmużnik

Bezpieka rozpoczęła gromadzenie informacji o miejscach kultu, silnych ośrodkach katolickich, wyróżniających się kapłanach. Na tak konstruowanej mapie coraz wyraźniej zaznaczał się Kraków. Miasto i region od początku były bardzo nieprzychylne uzurpatorskiej władzy. W maju 1946 r. szef – oskarżającej w sprawach politycznych – Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Krakowie, Oskar Karliner podsumowywał tę sytuację: „województwo krakowskie określiłbym jako jedno z konserwatywniejszych środowisk w kraju. Składają się na to czynniki rożne, a w szczególności konserwatywny charakter centrum wojewódzkiego Krakowa, z zakorzenionymi tradycjami austriackiego bogoojczyźniaństwa, silnymi wpływami kleru, a wreszcie konserwatyzmem wyższych uczelni, gdzie w skład senatów wchodzą indywidualności profesorskie o wyraźnie reakcyjnych poglądach [...] tradycja Wierzchosławic, kolebki Polskiego Stronnictwa Ludowego, wpływa na nastroje chłopskie, zwłaszcza we wschodniej i północnej części województwa w kierunku sprzyjania mas chłopskich nastrojom opozycyjnym w stosunku do obecnej polskiej rzeczywistości".

Szczególny niepokój budził u komunistów arcybiskup, a od 1946 r. kardynał, Adam Stefan Sapieha – cieszący się w polskim Kościele ogromnym autorytetem. Wobec nieobecności w kraju prymasa kard. Augusta Hlonda, w latach II wojny światowej kard. Sapieha był faktycznym przywódcą Kościoła w okupowanej Polsce. Pozycja sędziwego metropolity w Episkopacie Polski była dla komunistów równie groźna, jak jego popularność wśród wiernych. Rządy nad krakowską diecezją kard. Sapieha objął jeszcze w okresie zaborów w 1911 r. W czasach monarchii austro-węgierskiej diecezja krakowska była mało znacząca i terytorialnie niewielka. W wolnej Polsce, po podpisaniu konkordatu w 1925 r. i zmianach administracyjnych w Kościele, podniesiona została do rangi metropolii, otrzymując jako sufraganie biskupstwa tarnowskie, częstochowskie i katowickie. Przez kilkadziesiąt lat rządów nad diecezją kard. Sapieha dał się poznać wiernym jako niestrudzony opiekun potrzebujących, dla którego działalność charytatywna i pomoc najuboższym stanowiły jeden z filarów kapłańskiej posługi. W Krakowie znane były historie z jego wcześniejszego kapłańskiego życia, jak choćby ta o Jazłowcu, którego nie opuścił w czasie epidemii cholery, ale pozostał ze swymi parafianami organizując akcję pomocy. Pamiętano utworzony przez niego w czasie I wojny światowej Krakowski Biskupi Komitet dla Dotkniętych Klęską Wojny – nazywany, ze względu na arystokratyczne pochodzenie ówczesnego biskupa, Książęco-Biskupim Komitetem.  Nie zapomniano wsparcia jakiego udzielał „Caritasowi", zapomóg przeznaczanych dla najbiedniejszych. Ze względu na te działania nadano mu przydomek „Wielki Jałmużnik".

Książę Niezłomny

Wydaje się jednak, że dla komunistów bardziej niepokojące było to, że krakowianie swego metropolitę nazywali także „Księciem Niezłomnym". Ta nieugiętość sędziwego kardynała komplikowała antykościelne działania partii i będącej jej narzędziem bezpieki. Silny charakter krakowskiego hierarchy dawał o sobie znać wielokrotnie. W krakowskich domach powtarzano prawdziwe i zmyślone historie, mające świadczyć o nieugiętości i zdecydowaniu ks. Sapiehy. Szerokim echem odbiło się odrzucenie przez abp. Sapiehę, w dniu urodzin Hitlera, zaproszenia do generalnego gubernatora Hansa Franka. Do apokryficznych historii zaliczyć należy z kolei tę, mówiącą o przyjęciu Hansa Franka w pałacu biskupim chlebem i wodą (według innej wersji chlebem i marmoladą z brukwi), co arcybiskup miał poprzeć stwierdzeniem, że częstuje generalnego gubernatora tym, co dzięki władzy III Rzeszy, gości najczęściej na polskich stołach. Opowieść ta, podnosząca w czasie okupacji na duchu, oddawała przekonanie wiernych, że metropolita w ich obronie nie cofnie się przed niczym i nie ulęknie się nikogo. To, że Hans Frank nigdy nie przekroczył progu krakowskiego pałacu biskupiego, dla powtarzających tę historię nie miało większego znaczenia.

Komuniści wiedzieli, że zapanowanie nad krakowskim, a w znacznej mierze także nad polskim, Kościołem nie będzie możliwe bez pokonania lub skompromitowania Sapiehy. Bardzo szybko przekonali się także, że duchowni krakowskiej diecezji, wychowankowie metropolity, czując jego wsparcie, bardzo zdecydowanie piętnowali kolejne decyzje władz komunistycznych uderzające w katolików. Głośno protestowali przeciw łamaniu wolności wyznania, a po powstaniu tzw. ruchu księży patriotów – sterowanego przez komunistów środowiska duchownych lojalnych wobec władzy – w większości zdecydowanie odcięli się od współbraci w kapłaństwie angażujących się w tę formę afirmacji totalitarnego reżimu.

Przeciw dyktaturze

Od pierwszych dni po wkroczeniu Armii Czerwonej abp Sapieha zachowywał dystans wobec reżimu instalowanego przez Sowietów w Polsce. W lipcu 1945 r. w liście pasterskim skierowanym do wiernych pisał m.in.:

„Złym jest, gdy przesadzamy, zmyślamy wypadki czy sądy o innych, gdy używamy słów, podsuwając pod ich brzmienie znaczenie niezgodne z prawdą. A ileż to przykładów tego moglibyśmy przytoczyć w dzisiejszych pismach czy wygłoszonych przemowach. Nie dziw więc, że niedowierzanie jest dziś tak powszechne, że rodzą się plotki często bardzo szkodliwe. Ileż to jednak prostodusznych łapie się na te sidła. Tak powszechne zakłamanie jest groźną chorobą naszych czasów i prowadzi do skrzywienia życia społecznego".

Świadom zagrożeń przestrzegał nie tylko wiernych, ale także kapłanów. Uczulał ich, by nie poddawali się manipulacji przez współbraci, którzy – z różnych względów – wspomagali komunistyczną dyktaturę. Nie wahał się także ostro wypowiadać swych sądów wobec prymasa kard. Hlonda. W czasie spotkania hierarchów w Krakowie w listopadzie 1947 r. na nalegania prymasa, by duchowni diecezji krakowskiej ograniczyli w swych wypowiedziach wątki antykomunistyczne, miał odpowiedzieć:

„że nie będzie udawał innego niż jest nastawiony wewnętrznie, walki nie chce, ale na żadne uległości nie pójdzie, nie ustąpiłem Niemcom, tym bardziej nie ustąpię teraz [...]".

Postawę taką prezentował również wobec podległych sobie duchownych. Jak relacjonował informator „Żagielowski" – jeden ze współpracowników bezpieki – w czasie zebrania księży proboszczów, rektorów i administratorów parafii krakowskich:

„pierwszy zabrał głos sam ks. kardynał Sapieha. Ku zdziwieniu wszystkich zebranych zaraz na początku wpadł w ogromny gniew, począł karcić wszystkich proboszczów, że nie pracują, że są tchórze, nie mają nic odwagi, że będzie ich usuwał z probostw, a będzie dawał młodszych księży [...], że chcą się dopasować do dzisiejszych stosunków [...].

Dla komunistycznych władz taka postawa, wspierająca kapłanów broniących swych wiernych przed reżimem i mobilizująca niezdecydowanych do przeciwstawiania się opresywności państwa była niezwykle niewygodna. Wyjątkowo dotkliwa była jednak aktywność kard. Sapiehy w podejmowaniu interpelacji skierowanych do najwyższych władz. Krakowski metropolita był bowiem inicjatorem i współautorem wielu pism, listów, memoriałów wysyłanych przez Episkopat Polski do Bolesława Bieruta.

W obronie jedności

Jednocześnie metropolita obserwował rozwój sytuacji w bloku wschodnim. Miał świadomość tego, że dla komunistów jest postacią wielce niewygodną. Wydaje się, że poczucie to wzrosło po śmierci kard. Hlonda, po którym prymasem Polski został – liczący 47 lat (najmłodszy wówczas w polskim episkopacie) biskup lubelski – Stefan Wyszyński. Przyszły „Prymas Tysiąclecia" dopiero miał udowodnić, że jest jednym z najwybitniejszych hierarchów Kościoła katolickiego XX w. Uznający niekwestionowany prymat abp. Wyszyńskiego, krakowski kardynał – choć już sędziwy i schorowany – służył mu radą i pomocą. Jednocześnie wydaje się, że uznawał, iż jego rola jako jedynego w Polsce kardynała, a zarazem jednego z najstarszych hierarchów w episkopacie, ponownie – i wbrew jego woli – wzrosła. Dostrzegał działania komunistów w skali europejskiej, mocno przeżył skazanie na dożywotnie więzienie prymasa Węgier kard. Jozsefa Mindszenty'ego. Widząc nasilające się represje uznawał, że istnieje realne zagrożenie jego aresztowania. W marcu 1950 r. sporządził oświadczenie:

„w razie gdybym był aresztowany stanowczo niniejszym ogłaszam, że wszelkie moje tam złożone wypowiedzi, prośby i przyznania się są nieprawdziwe.  Nawet, gdy one byłyby wygłaszane wobec świadków, podpisane, nie są one wolne i nie przyjmuję [ich] za swoje".

Napisanie oświadczenia było prawdopodobnie reakcją na pierwsze w Polsce „ludowej" aresztowanie biskupa – w lutym 1950 r. nałożono bowiem areszt domowy na bp. Kazimierza Kowalskiego12, ordynariusza diecezji chełmińskiej, któremu zarzucono łamanie komunistycznego dekretu „O ochronie wolności sumienia i wyznania". Wydarzenia te nie wpłynęły jednak na postawę kard. Sapiehy. Nadal zdecydowanie przeciwstawiał się polityce komunistycznych władz. Podejmował aktywne działania w kierunku utrzymania jedności Kościoła – sprzeciwiając się działalności ruchu księży patriotów. Na początku 1951 r. wydał komunikat skierowany do duchownych wspierających komunistyczną dyktaturę. Pisał w nim m.in.:

„komisje Księży przy ZBoWiD13 wbrew celom i zadaniom tej organizacji, występują w działalności swojej niejednokrotnie ku zgorszeniu wiernych, przeciwko Kościołowi, podkopując jedność i karność kościelną, siejąc niezgodę między kapłanami, przeciwstawiając kapłanów Biskupom, co więcej, godząc w uwłaczający sposób w samego Namiestnika Chrystusowego Ojca Św[iętego]". Nie wahał się także upominać w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego o aresztowanych księży. W co najmniej kilku wypadkach jego interwencje spowodowały ich wcześniejsze zwolnienie z aresztu śledczego. W październiku 1950 r. skutecznie interweniował w sprawie księdza Kazimierza Buzały15, a w lutym 1951 r. ks. Stanisława Słonki.

Działalność metropolity wstrzymało w maju 1951 r. nagłe pogorszenie stanu zdrowia. Zmarł 23 lipca tego roku. Komuniści przyjęli z ulgą śmierć kardynała. Nie wiedzieli jeszcze, że w kolejnych latach przyjdzie im zmierzyć się z równie zdecydowanymi włodarzami diecezji: abp. Eugeniuszem Baziakiem, bp. Franciszkiem Jopem i wychowankami kard. Sapiehy: kard. Karolem Wojtyłą i kard. Franciszkiem Macharskim.

Bezpieka przeciw metropolicie

Inwigilację Kościoła krakowskiego funkcjonariusze tutejszego Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego rozpoczęli już w 1945 r. Początkowo jednak represjonowano jedynie tych duchownych, którzy byli związani z podziemiem niepodległościowym – a więc głównie kapelanów AK czy NSZ, choć już w tym czasie pozyskiwano np. listy pasterskie czy dokumenty kurialne skierowane do parafii. Systematyczną inwigilację krakowskiej kurii, a co się z tym wiązało, kard. Sapiehy, bezpieka krakowska rozpoczęła dopiero w lutym 1946 r. Założono wówczas sprawę obiektową o krypt. „Zeus", w ramach której inwigilowano krakowską kurię metropolitalną.

W pierwszych latach powojennych działania WUBP w Krakowie w odniesieniu do Kościoła katolickiego koncentrowały się na dwóch sferach – represji oraz profilaktyce. W wypadku kard. Sapiehy, ze względu na jego pozycję i popularność, represje były początkowo wykluczone. Starano się zatem realizować funkcję profilaktyczną, to znaczy śledzić wszelką aktywność metropolity i zdobywać z wyprzedzeniem informacje o działaniach, które miał zamiar podjąć, a zarazem o radach i wskazaniach jakie przekazywał duchownym archidiecezji.

Podsłuchiwano kurialne telefony, kontrolowano korespondencję nadsyłaną do metropolity, werbowano agenturę spośród osób mających bezpośredni kontakt z kardynałem. Bezspornie, w pierwszych latach powojennych najbardziej aktywnymi, a zarazem szkodliwymi dla krakowskiego Kościoła byli agenci „Janka" i „Paweł" – jak dotąd nie zidentyfikowani. Na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych ogromne znaczenie dla funkcjonariuszy WUBP i projektowanych przez nich działań nabierały donosy – również jeszcze nie zidentyfikowanego – informatora ukrywającego się pod ps. „Kot". Te trzy osoby, w rożnym czasie dostarczały bezpiece szczegółowych informacji dotyczących sytuacji w krakowskiej kurii i działań metropolity.

Jednocześnie bezpieka starała się zdobywać z wielu źródeł dane dotyczące każdego publicznego wystąpienia kardynała. Gromadzone informacje wykorzystywano do działań wyprzedzających, a odpowiednie analizy bezpieka przekazywała partii komunistycznej – najpierw odpowiednim instancjom PPR, później PZPR – by ta mogła odpowiednio planować kolejne posunięcia polityki antywyznaniowej.

Rola, jaką odgrywał kard. Sapieha w Kościele krakowskim sprawiała, że jego nazwisko pojawiało się bezustannie w planach bezpieki, a donosy o jego działalności składała znacząca część konfidentów UB, działających przeciw Kościołowi. Streszczenia kolejnych wystąpień, przemówień, kazań, informacje o wizytacjach, bierzmowaniach itp., w których brał udział metropolita spływały do WUBP niemal codziennie. Pozwalało to jednak wyłącznie na monitorowanie jego działań i wysyłanie ostrzegawczych sygnałów do partii związanych z jego planami.

Zabić legendę

Śmierć kardynała Sapiehy przyjęta została przez funkcjonariuszy UB z jednej strony z ulgą, z drugiej zaś z zaniepokojeniem. Już w czasie choroby metropolity zyskiwano niemal codzienne raporty o jego stanie zdrowia przekazywane m.in. przez informatora „Kot". Jednocześnie bezpieka starała się monitorować sytuację w kurii i dociec – poprzez sieć agenturalną – kto ma szansę zastąpić kard. Sapiehę i objąć władzę w archidiecezji. Już po śmierci metropolity informator „Dyrektor"21 raportował bezpiece:

„okazało się, że abp Baziak ma nominację z Rzymu objęcia po śmierci Sapiehy administratury diecezji krakowskiej, lecz nie jest on mianowany Ordynariuszem, gdyż nie zrzekł się jeszcze ordynariatu diecezji lwowskiej".

Jednocześnie bezpieka zaktywizowała sieć agenturalną wszystkich pionów WUBP, by na bieżąco orientować się w nastrojach społecznych i z wyprzedzeniem uzyskać informacje o ewentualnych niepokojach związanych ze śmiercią metropolity. W obawie przed tłumem wiernych, którzy mieli uczestniczyć w pogrzebie kard. Sapiehy, zmobilizowano gigantyczną liczbę funkcjonariuszy UB i MO – w odwodzie trzymając wojskowe jednostki KBW. Akcja zabezpieczenia pogrzebu była jednym z największych – jeśli nie największym – przedsięwzięciem WUBP w tym czasie.

Komunistyczne władze partyjno-państwowe, na rowni z funkcjonariuszami MBP, zdawały sobie sprawę, że walka z Kościołem krakowskim mogła zakończyć się sukcesem jedynie po zniszczeniu legendy „Księcia Niezłomnego". Dlatego swoistym epilogiem do działań aparatu represji przeciw kard. Sapiesze stał się tzw. proces kurii krakowskiej, przygotowany jesienią i zimą 1952 r., a przeprowadzony w styczniu następnego roku. Propagandowa oprawa procesu, w którym sądzono działaczy niepodległościowych współpracujących z polskim wychodźstwem politycznym oraz duchownych z krakowskiej kurii niepowiązanych z działalnością konspiracyjną, została skonstruowana tak, by skompromitować zmarłego kard. Sapiehę. W propagandowych wystąpieniach na sali sądowej, na łamach gazet, w radiu zarzucano krakowskiemu metropolicie działania na szkodę Polski i Kościoła, oskarżano o szpiegostwo, gromadzenie dóbr materialnych, broni, przygotowywanie buntu przeciwko „ludowemu" państwu.

Dla spotęgowania terroru z diecezji wygnano następcę kard. Sapiehy – metropolitę lwowskiego, metropolitę nominata krakowskiego – abp. Eugeniusza Baziaka. Choć proces kurii krakowskiej był przedsięwzięciem udanym operacyjnie i propagandowo w sferze kompromitacji przynajmniej części duchowieństwa zaangażowanego w działalność niepodległościową, fiasko poniosły próby zniesławienia kard. Sapiehy. Tzw. proces kurii krakowskiej stał się ostatnim akcentem działań operacyjnych przeciw krakowskiemu „Księciu Niezłomnemu", który okazał się dla bezpieki groźny także po śmierci.

Adam Stefan Sapieha (1867–1951),

książę siewierski, kapłan archidiecezji lwowskiej, kardynał, arcybiskup metropolita krakowski. Studiował prawo w Krakowie i Wiedniu oraz teologię w Innsbrucku. W 1893 r. przyjął święcenia kapłańskie. W latach 1894–1895 był duszpasterzem w Jazłowcu, a później na Górnym Śląsku. Następnie kontynuował studia prawnicze w Papieskim Uniwersytecie Laterańskim w Rzymie, gdzie w 1896 r. uzyskał tytuł doktorski. Jednocześnie studiował dyplomację w Papieskiej Akademii Szlacheckiej. Pełnił następnie posługę duszpasterską we Lwowie. W 1905 r. powrócił do Rzymu, gdzie uzyskując tytuł szambelana papieskiego był „rzecznikiem" Kościoła katolickiego na ziemiach polskich. W 1911 r. uzyskał sakrę biskupią i został ordynariuszem diecezji krakowskiej. Po ustanowieniu w Krakowie metropolii, w 1925 r. został podniesiony do godności arcybiskupa metropolity krakowskiego. W 1946 r. został włączony do kolegium kardynalskiego.  W 1915 r. powołał Krakowski Biskupi Komitet dla Dotkniętych Klęską Wojny. W latach 1922–1923 był senatorem RP z listy Chrześcijańskiego Związku Jedności Narodowej, w czasie II wojny światowej uczestniczył w powołaniu Rady Głównej Opiekuńczej.

KRAKOWSKA OPOKA – KARDYNAŁ ADAM SAPIEHA

za: Biuletyn IPN, nr. 10/2008

 

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. W hołdzie niezłomnemu księciu

W hołdzie niezłomnemu księciu Kościoła

Obchody 150. rocznicy urodzin kard. Adama Sapiehy, Przemyśl – Krasiczynzdjęcie

„Przywrócić pamięci. 150. rocznica urodzin
księcia kardynała Adama Stefana Sapiehy, 1867 – 1951” – to tytuł
wystawy, którą otwarto w Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej, a która
zainaugurowała dzisiaj dwudniowe obchody poświęcone duchownemu,
metropolicie krakowskiemu, który trwale zapisał się w historii Kościoła i
Polski.

Po wernisażu odbyła się projekcja filmu pt. „Książę” o życiu i
działalności kard. Adama Sapiehy.

Z kolei w niedzielę o godz. 11.00 Mszy św. w intencji śp. kard. Sapiehy,
w dniu jego urodzin, w kościele pw. św. Marcina w Krasiczynie będzie
przewodniczył ks. abp senior Józef Michalik. W ramach obchodów 150.
rocznicy urodzin w Zespole Zamkowo-Parkowym w Krasiczynie odbędzie się
sesja naukowa poświęcona kard. Sapiesze.

Jubileusz zakończy koncert „Te Deum” na dziedzińcu zamkowym w wykonaniu
Orkiestry Filharmonii Podkarpackiej, Archidiecezjalnego Chóru
„Magnificat”, Przemyskiego Chóru Kameralnego Towarzystwa Muzycznego w
Przemyślu oraz Chóru Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego. W
programie znajdą się arie modlitewne i pieśni oraz muzyka
instrumentalna, m.in. Fryderyka Chopina, Mieczysława Karłowicza i
Wojciecha Kilara.

Mariusz Kamieniecki


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Fot. Twiiter/episkopat Abp

Abp Jędraszewski nawiązał do postaci kard. Stefana Adama Sapiehy,
metropolity krakowskiego, którego 150. rocznica urodzin obchodzona jest
dzisiaj. Podkreślał, że czterdziestoletnia posługa Księcia Niezłomnego
dla Kościoła w Krakowie i w Polsce, jego troska o potrzebujących i
nieugięta postawa wobec zaborców, okupanta hitlerowskiego i władz
komunistycznych stanowi do dziś aktualne przesłanie.

„Potęgę naszą – pisał arcybiskup Sapieha– musimy budować na prawdzie,
sprawiedliwości i moralności” – powiedział abp Jędraszewski,
podkreślając, że list ten był wezwaniem do duchowego oporu wobec nowej
rzeczywistości, w jakiej znalazła się Polska, choć autor tych słów nie o
wszystkim mógł pisać wprost. „Trzeba było budować na prawdzie czyli
przeciwko kłamstwu komunistycznej propagandy, na sprawiedliwości czyli
przeciwko stosownym tak często przez nową władzę aktom zemsty i
przemocy, na moralności czyli dbając przede wszystkim o właściwe
wychowanie młodzieży i troszcząc się o zgodne z nauką Kościoła życie
małżeńskie i rodzinne” – zaznaczył metropolita krakowski.

„Przesłanie to i dzisiaj nic nie straciło ze swojej aktualności,
silna i wolna Polska, ciesząca się szacunkiem ze strony innych państw
europejskich, niezmiennie musi być budowana na tych samych zasadach:
prawdy, sprawiedliwości i moralności - powiedział duchowny.

Na koniec kaznodzieja przywołał także katedrę na Wawelu, gdzie
znajduje się konfesja św. Stanisława, a obok niej – miejsce wiecznego
spoczynku kard. Sapiehy. „Miejsce to mówi nam potomnym o pasterskich
zmaganiach zachowanie i pogłębianie wiary, o wolność i sprawiedliwość, o
miłość miłosierną wobec biednych i potrzebujących” -mówił abp
Jędraszewski. Podkreślił, że świadectwo życia dwóch pasterzy Kościoła
krakowskiego: św. Stanisława i kard. Sapiehy uczy zrozumienia również
„naszego niełatwego czasu”.

W uroczystościach uczestniczyli również przedstawiciele władz
państwowych, miasta i województwa. Obecne były m.in. senaty uczelni
wyższych, uczniowie szkół katolickich, przedstawiciele Bractwa
Kurkowego, Kawalerowie Maltańscy, rycerze i damy Grobu Pańskiego,
członkowie Zakonu św. Łazarza, Stowarzyszenia Panteon Narodowy i
Rycerstwa Jasnogórskiej Bogarodzicy. W strojach regionalnych stawili się
też górale z Podhala i licznie zgromadzeni mieszkańcy Krakowa. Nie
zabrakło harcerzy, policji, straży pożarnej i Kompanii Reprezentacyjnej
Wojska Polskiego.

Tegoroczne uroczystości przebiegały pod znakiem dziękczynienia za
ważne rocznice w życiu Kościoła: objawień fatimskich, Rok św. Brata
Alberta, 150-lecie urodzin kard. Adama Stefana Sapiehy, 300-lecie
koronacji cudownego obrazu Matki Bożej z Jasnej Góry. Było to także
dziękczynienie za ubiegłoroczne Światowe Dni Młodzieży i akt przyjęcia
Chrystusa jako Króla i Pana.

http://www.niedziela.pl/artykul/28874/Uroczystosci-sw-Stanislawa-glownego

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl