Pochowano Aleksandra Szekala 105-letniego weterana spod Monte Cassino. "Umrzeć na ziemi rodzinnej".

avatar użytkownika Maryla

W Iwieńcu na Białorusi odbył się w czwartek pogrzeb Aleksandra Szekala, zmarłego dzień wcześniej w wieku 105 lat żołnierza Wojska Polskiego, uczestnika bitwy o Monte Cassino, ostatniego żyjącego na Białorusi uczestnika tej bitwy.

Urodzony w 1905 roku Szekal po wojnie spędził kilkadziesiąt lat w Wielkiej Brytanii i w latach 90. powrócił na Białoruś, by - jak mówił bliskim - "umrzeć na ziemi rodzinnej".

Photographs of World War II veteran Aleksander Szekal and his unit are displayed at his home in the village of Ivyanets, northwest of Minsk, Belarus, Wednesday, Dec. 17, 2008.

Photographs of World War II veteran Aleksander Szekal and his unit are displayed at his home in the village of Ivyanets, northwest of Minsk, Belarus, Wednesday, Dec. 17, 2008.   (AP Photo/Sergei Grits)
http://www.newser.com/story/59957/10-odd-facts-about-world-war-ii.html



Przed II wojną światową ukończył Szkołę Podchorążych w Nowowilejce, a w 1939 r. został skierowany do Korpusu Obrony Pogranicza w Iwieńcu. We wrześniu 1939 r. brał udział w wojnie obronnej. Na początku 1940 roku zostałaresztowany przez NKWD. Skazany na osiem lat łagru, trafił do obozu we Władywostoku. Podczas formowania armii gen. Andersa zgłosił się do niej, w 1942 został zwolniony z obozu i wcielony do 2. kompanii 3. Dywizji Karpackiej. Był kierowcą ciężarówek, dowoził amunicję na linię frontu. Wraz z armią Andersa przeszedł szlak przez Iran, Irak, Palestynę i Egipt, do Włoch, gdzie brał udział w bitwie o Monte Cassino.


"Był to człowiek o wielkim sercu, w którym była wola walki o wolność ojczyzny, który potrafił, jak człowiek potrafi, stanąć w jej obronie" - mówił o nim ksiądz celebrujący nabożeństwo żałobne.

Pogrzeb kombatanta odbył się na cmentarzu przy iwienieckim kościele p.w. św. Aleksego. Został pochowany obok żony Eweliny, która, gdy wybuchła wojna, pozostała na Białorusi. Kiedy w latach 50., jeszcze przed śmiercią Stalina, dostała list z Anglii od poszukującego jej męża, trafiła na pół roku do więzienia - wspomina Maryna Parchimowicz z rodziny Szekala. Małżonkowie spotkali się na Białorusi w 1978 roku, kiedy Szekalowi udało się na miesiąc przyjechać do ówczesnego ZSRR. W pełni swobodnie i na stałe powrócił na Białoruś dopiero w 1998 roku. Cztery lata później Ewelina zmarła.

Bliscy i znajomi Szekala zapamiętali go jako człowieka o doskonałej, nawet w późnym wieku, pamięci i wielkiej wytrwałości. Jeszcze po ukończeniu 100 lat uczestniczył w spotkaniach organizowanych w Domu Polskim w Iwieńcu. Przed śmiercią przeniósł się do Mińska, do Iwieńca przyjechał po raz ostatni w maju.

Kombatanta pożegnali jego bliscy, mieszkańcy Iwieńca, członkowie Związku Polaków na Białorusi (ZPB), polscy dyplomaci z placówki w Mińsku: attache wojskowy płk Jan Myszczyński i konsul Marek Martinek.

Aleksander Szekal był odznaczony Krzyżem Monte Cassino, brytyjską Gwiazdą Wojenną 1939-1945, Gwiazdą Italii i medalem Pro Memoria przyznawanym przez Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych.

PAP

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Polski Cmentarz Wojenny na Monte Cassino

06 maja 2011

SZANOWNY  INTERNAUTO !!!!! PRZYJRZYJ  SIĘ  UWAŻNIE !!!!!

TAK
WYGLĄDAJĄ PŁYTY NAGROBNE POLSKICH ŻOŁNIERZY NA CMENTARZU MONTE CASSINO W
DWA LATA PO PIERWSZYM ETAPIE KOMPLEKSOWEGO REMONTU JAKI WYKONANO NA
ZLECENIE RADY OCHRONY PAMIĘCI WALK I MĘCZEŃSTWA.

Zdjęcia
dzięki uprzejmości dr. historii Pana Włodzimierza Mikulicza z Łapina
k/Kolbud  pow.Gdańsk, wykonane na Polskim Cmentarzu Wojennym Monte
Cassino  w dniu 21.04.2011

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 05 maja 2011

Poniżej
przesłane z Włoch najświeższe zdjęcia, wykonane w kwietniu bieżącego
roku, dokumentujące OGROM STARAŃ I WYSIŁKÓW  Rady Ochrony Pamięci Walk i
Męczeństwa oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w temacie
REMONT POLSKIEGO CMENTARZA WOJENNEGO NA MONTE CASSINO.

Jak widać
na załączonych fotkach, I-szy etap prac remontowych mamy za sobą ---- to
znaczy jeszcze przed sobą ponieważ gołym okiem można zauważyć że trzeba
będzie go powtórzyć. Płyty nagrobne po rocznicowym liftingu z 2009 r
uległy dalszej degradacji. Napisów na płytach już wcale nie widać.

Panowie
z Rady - życzę miłego samopoczucia. Nie wykręcicie się.
Zainteresowanych odsyłam do 1 i 2 części (na tym jeszcze nie koniec)
artykułu Krzysztofa Piotrowskiego opisującego całą  REMONTOWĄ FARSĘ


a szanownych internautów ZAPEWNIAM że jeszcze nie raz przyjdzie
polskiemu podatnikowi zapłacić za odnowienie płyt cmentarnych. Wszak
Rada mówi o 2 etapach remontu ale Ministerstwo zapowiada ich 4. O tym że
sporą część robót ( schody, chodniki, murki oporowe między tarasami,
mur bazowy okalający płaskorzeźbę Orła Białego)  wykonali Włosi (ich
metoda konserwacji jak na złość zdała egzamin)  ze stron internetowych
Rady i Ministerstwa też się nie dowiesz szanowny internauto - bo i po
co. Porównajcie proszę na zdjęciach  stan chodników i schodów - Włosi
robili to w okresie do 15 marca 2009 - ze stanem płyt nagrobnych
odnawianych na zlecenie Rady w terminie między 15 marca a 18 majem 2009.
Na moje skromne wyliczenia, kwota jaką przyjdzie zapłacić za remont 
przekroczy 4 mln zł a to z tego tylko powodu że pierwszy etap i tak
trzeba będzie powtórzyć.

Na koniec jak zwykle słówko o
zaczarowanej NIEMOCY w podpisywaniu umowy z Republika Włoską o
kompleksowej opiece nad wszystkimi nekropoliami wojennymi we Włoszech.
Według zapewnień MKiDN drobne szczegóły których czepiała się strona
włoska miały zostać uzgodnione do końca marca 2011. Mamy maj 2011 a
umowy jak nie było tak nie ma. Nie udało się wcisnąć dodatkowego zapisu o
włoskim obowiązku opieki nad pomnikami a ostatnio dobrze poinformowane
źródła okołoministerialne (chyba w formie żartu) zaczęły przebąkiwać coś
o wyraźnym braku czasu strony włoskiej na podpisanie umowy z powodu
.......  przygotowań do wojny z Kadafim ???   Sam się zastanawiam -
jakie to szczęście musieli mieć Amerykanie, Brytyjczycy i Francuzi że
udało im się takie umowy podpisać. No cóż biednemu zawsze wiatr w oczy a
nam , a nam głupim, wg. urzędników, wystarczy byle bzdura żeby zrobić
wodę z mózgu.

Pozdrawiam 

Jacek Krasnodębski

http://www.cmentarzmontecassino.com.pl/

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Wraz z kard. Kazimierzem

Wraz z kard. Kazimierzem Świątkiem odeszła od nas cała epoka
Kościoła na Białorusi i Wschodzie – powiedział KAI bp Władysław Blin.
Ordynariusz diecezji witebskiej podkreślił, że dzięki kard. Świątkowi
zachowano wiarę na Białorusi. „Robił wszystko, aby się ona pogłębiała i
rozwijała. Był postacią znaną i kochaną tak przez wierzących jak i
niewierzących” - zaznaczył hierarcha. Kard. Świątek, emerytowany
metropolita mińsko-mohylewski i były administrator apostolski diecezji
pińskiej zmarł dzisiaj rano w Pińsku w wieku 96 lat.


Jak poinformowała kuria biskupia w Pińsku dziś rano o godz.
9.00 czasu miejscowego (8.00) zmarł kard. Kazimierz Świątek, emerytowany
metropolita mińsko-mohylewski i były administrator apostolski diecezji
pińskiej. Liczył 96 lat i był drugim pod względem wieku członkiem
kolegium kardynalskiego.

Zmarł kardynał-Polak 


Kard. Kazimierz Świątek

Kazimierz Świątek urodził się 21 października 1914 w mieście Valga w
Estonii w rodzinie polskiej. W 1917 została ona zesłana na Syberię. Po
zakończeniu I wojny światowej Świątkowie powrócili do Polski, osiedlając
się na ówczesnych Kresach. Tam też, w Pińsku 8 września 1933 przyszły
hierarcha wstąpił do seminarium duchownego, po którego ukończeniu 8
kwietnia 1939 przyjął święcenia kapłańskie z rąk ówczesnego biskupa
pińskiego Kazimierza Bukraby.

Do kwietnia 1941 pracował w parafii w Prużanach w swej diecezji, po
czym władze sowieckie aresztowały go, osadziły w więzieniu w Brześciu,
gdzie w ciągu dwóch miesięcy był nieustannie przesłuchiwany, po czym
skazano go na karę śmierci. Odzyskał jednak wolność po napaści 22
czerwca 1941 Niemiec na ówczesny ZSRR, co spowodowało, że władze
sowieckie nie zdążyły wykonać wyroku. Wrócił do pracy duszpasterskiej w
swej parafii prużańskiej, ale najeźdźcy również prześladowali go, a
nawet skazali na śmierć. Tym razem uratowało mu życie ponowne wkroczenie
na te ziemie w 1944 wojsk sowieckich. Ale niebawem został znów
aresztowany i po 5 miesiącach pobytu w więzieniu w Mińsku skazano go na
10 lat obozu pracy. Wyrok odbył najpierw w Marwińsku we wschodniej
Syberii, a następnie w Workucie na Dalekiej Północy.

Wolność odzyskał 16 czerwca 1954, po czym zaraz powrócił na Białoruś i
od 1 grudnia tegoż roku był proboszczem katedry w Pińsku. Gdy pod koniec
lat osiemdziesiątych w ZSRR rozpoczął się proces stopniowej
demokratyzacji i przywracania wolności religijnej, 2 lutego 1988 Jan
Paweł II mianował go prałatem Jego Świątobliwości a 11 kwietnia 1989,
wkrótce po jego 75. urodzinach – wikariuszem generalnym diecezji
pińskiej. 13 kwietnia 1991 r. 76-letni wówczas kapłan został
arcybiskupem mińsko-mohylewskim i administratorem apostolskim diecezji
pińskiej. Sakry w katedrze, którą sam ponad 36 lat zarządzał, udzielił
mu abp Tadeusz Kondrusiewicz z Moskwy, a jednym ze współkonsekratorów
był bp Władysław Jędruszuk – administrator apostolski diecezji w
Drohiczynie, czyli tej części diecezji pińskiej, która po ostatniej
wojnie pozostała w granicach Polski. W lutym 1999 został pierwszym
przewodniczącym pierwszej w dziejach Konferencji Biskupów Katolickich
Białorusi. Urząd ten pełnił 7 lat.

Na konsystorzu 26 listopada 1994 Jan Paweł II włączył 80-letniego
wówczas hierarchę w skład Kolegium Kardynalskiego jako pierwszego w
historii obywatela Białorusi w tym gronie. W 10 lat później – 27
września 2004 papież odznaczył go nagrodą „Fidei Testis” (Świadek
Wiary), przyznaną mu przez Instytut im. Pawła VI. Po dalszych dwóch
latach prezydent Francji Jacques Chirac wręczył mu Legię Honorową. 14
czerwca 2006 kardynał ustąpił ze stanowisk arcybiskupa metropolity
mińsko-mohylewskiego i przewodniczącego episkopatu swego kraju.

Po śmierci kard. Świątka kolegium kardynalskie liczy 196 członków,
spośród których 114 ma prawo uczestnictwa w ewentualnym konklawe.



Zawsze powtarzał: `Odejdę do Boga 21., ale nie wiem, którego miesiąca i
którego roku. Jeśli przeżyję 21. to będę żył jeszcze następny miesiąc'.
Gdy 19 lipca dowiedziałem się, że stan księdza kardynała jest zły to
przypomniałem sobie jego słowa i pomyślałem, że chyba właśnie Pan Bóg
wybrał dla niego właśnie ten dzień. Kardynał w ostatnim czasie bardzo
cierpiał. Cierpienie jest wpisane w życie człowieka i kard. Świątek je
ze spokojem przyjmował. Nosił wraz z Chrystusem wiele krzyży. Dawał
przykład ucznia Chrystusa. Pokazywał, że gdy niesiemy własny krzyż, to
idziemy za Chrystusem.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. kardynał Świątek


Białoruś została bez swojego kardynała - pisze dziś białoruski
dziennik "Zwiazda" o śmierci Kazimierza Świątka. Jego osobie państwowa
prasa poświęca wiele miejsca, pisząc o zasługach dla Białorusi i
prześladowaniu go w czasach komunizmu.

"Zwiazda" przypomina, że Kazimierz Świątek wybrał on drogę kapłana w
latach 30. XX wieku, w czasach, gdy nie tylko "oznaczało to, że nie jest
się zupełnie człowiekiem radzieckim", lecz "oznaczało to także bycie
wrogiem".

Przytacza fragment wspomnień z lat. 40 późniejszego kardynała, gdy
został aresztowany, spędził dwa miesiące w celi śmierci, a potem został
zesłany do łagrów.

- Co noc wyprowadzano o północy ludzi na rozstrzelanie. Czekałem, kiedy
otworzą się drzwi do mojej celi. Ale w głębi duszy byłem przekonany, że
przeżyję. (...) Nawet na przesłuchaniach, z przystawionym do głowy
pistoletem, nie traciłem nadziei. Nie traciłem jej także w obozie
przejściowym w Orszy, gdzie wśród więźniów szerzyła się krwawa
dyzenteria. Leżąc na betonowej podłodze, półprzytomny, nie przestawałem
się modlić - opowiadał duchowny.

"Zwiazda" podkreśla, że zmarły wczoraj w wieku 96 lat kardynał "był
człowiekiem i pasterzem, który pokazał, że można odrodzić w człowieku
wiarę nawet wtedy, gdy niszczono ją przez pokolenia". Zaznacza, że "od
niego rozpoczął się ruch odbudowy i odrodzenia Kościoła katolickiego na
Białorusi" i przypomina, że dzięki wysiłkom kardynała powołano
Konferencję Biskupów Katolickich Białorusi, a jego "przykład i zapał
były natchnieniem do odbudowy świątyń i powstawania nowych".

Nazywając kardynała Świątka "człowiekiem, który nosił Boga w sercu"
"Zwiazda" podkreśla, że również "zrobił on wiele po to, by zmienić
Białoruś".

Osobistym wspomnieniem o duchownym dzieli się z czytelnikami Paweł
Jakubowicz, redaktor naczelny największego państwowego dziennika "SB.
Biełaruś Siegodnia", wydawanego przez administrację prezydenta
Alaksandra Łukaszenki.

- Ze wszystkich spraw na ziemi najbardziej czcił Chrystusa i Białoruś.
Był męczennikiem i człowiekiem sprawiedliwym, podobnym do pierwszych
chrześcijan - głosi artykuł zatytułowany "Biały kardynał", zamieszczony
na pierwszej stronie dziennika.

Na portalu Radia Swaboda podkreślono zasługi kardynała Świątka dla
odrodzenia języka białoruskiego we współczesnej Białorusi i nazywa go
"Polakiem, który dla Białorusinów stał się Białorusinem".

- Za jego czasów (...) białoruski stał się oficjalnym językiem Kościoła
katolickiego, seminarium duchowne w Pińsku zaczęło pracować w języku
białoruskim, zaczęto wydawać modlitewniki, katechizmy i czasopisma, a w
setkach kościołów w całym kraju zaczęto odprawiać msze po białorusku. Z
tego powodu w pewnych kołach w Polsce kardynał Świątek spotykał się nie
tylko z niezrozumieniem, ale i usłyszał pod swoim adresem zarzuty o
zdradę polskich interesów na Kresach - pisze autor publikacji.

Zauważa, że w przyszłości "naturalną bazą dla białorutenizacji kraju
staną się te setki tysięcy - a może i parę milionów - katolików, którzy
dzisiaj codziennie modlą się po białorusku". Autor podkreśla, że Kościół
katolicki na Białorusi dziś "w pełni można nazwać białoruskim", a
decydującą rolę w tym odegrał kardynał Świątek.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl