Franek zamiast ekonomii
tu.rybak, czw., 14/07/2011 - 15:03
Rządzący muszą, ale opozycja nie musi. Rządzący muszą ciągle mieć temat dnia służący do dyskusji przy pracowych biurkach, w piwnych i zwykłych ogródkach. I to temat spoza tematów istotnych. To opozycja powinna zająć się sprawami ważnymi.
Nowym tematem dyżurnym zastępującym rozmowy o gospodarce jest trudna sytuacja tych ludzi, którzy brali kredyty we frankach.
Media nie zajmują się niemal niczym innym, a partie opozycyjne dają się nabierać.
Po pierwsze dowiadujemy się, że frankowych kredytobiorców jest od 600 do 800 tysięcy. Takie szacowanie jest po prostu śmieszne.
Po drugie dowiadujemy się, że większość to były kredyty hipoteczne. To stwierdzenie wydaje mi się niewiarygodne. Upewnia mnie w tym fakt, że nie podaje sie konkretnych liczb. Przypuszczam, że większa część to były kredyty samochodowe lub inne - nie tak duże jak hipoteczne - konsumpcyjne (które w związku z tym nie są długoterminowe).
Po trzecie ci co brali kredyty we frankach (rozważajmy dalej wyłącznie duże kredyty hipoteczne) przez pierwsze dwa lata zyskali więcej na miesięcznej racie niż tracą teraz przy jej podwyżce.
Po czwarte banki sprawdzały zdolności kredytowe (zarówno zabezpieczenie jak i spłatę, a rząd też zadbał: wprowadzono rekomendację S) więc we własnym interesie pilnowały by pieniądze te trafiły raczej do dobrze sytuowanych - a tym ostatnim kilkadziesiąt złotych miesięcznie nie powinno zaszkodzić.
Po piąte widziały gały co brały. W szczególności powinny liczyć się z tym, że dwa lata to mało w porównaniu do np. trzydziestu. Dodatkowa mała uwaga: prześledziłem artykuły na ten temat z prasy sprzed dwóch lat. Artykuły prasowe rzadko były sygnowane własnym autorami. W większości porad udzielali specjaliści z firm pośredniczących w udzielaniu kredytów. Ot, taka ciekawostka...
Oczywiście mogą zdarzać się dramaty (bank żąda dodatkowego ubezpieczenia a kredytobiorca właśnie stracił pracę). Ale takie dramaty zdarzaja się przy zwykłych kredytach również i jest ich nieporównanie więcej.
Po szóste zajmowanie się wybraną małą grupą ludzi (sądzę, że zwolenników PO w większości) jest niesprawiedliwe z punktu widzenia interesu społecznego i jest typowym zachowaniem władzy przekupującej wybrane grupy głosujących.
W tej sprawie tym właśnie opozycja powinna się zająć.
Nowym tematem dyżurnym zastępującym rozmowy o gospodarce jest trudna sytuacja tych ludzi, którzy brali kredyty we frankach.
Media nie zajmują się niemal niczym innym, a partie opozycyjne dają się nabierać.
Po pierwsze dowiadujemy się, że frankowych kredytobiorców jest od 600 do 800 tysięcy. Takie szacowanie jest po prostu śmieszne.
Po drugie dowiadujemy się, że większość to były kredyty hipoteczne. To stwierdzenie wydaje mi się niewiarygodne. Upewnia mnie w tym fakt, że nie podaje sie konkretnych liczb. Przypuszczam, że większa część to były kredyty samochodowe lub inne - nie tak duże jak hipoteczne - konsumpcyjne (które w związku z tym nie są długoterminowe).
Po trzecie ci co brali kredyty we frankach (rozważajmy dalej wyłącznie duże kredyty hipoteczne) przez pierwsze dwa lata zyskali więcej na miesięcznej racie niż tracą teraz przy jej podwyżce.
Po czwarte banki sprawdzały zdolności kredytowe (zarówno zabezpieczenie jak i spłatę, a rząd też zadbał: wprowadzono rekomendację S) więc we własnym interesie pilnowały by pieniądze te trafiły raczej do dobrze sytuowanych - a tym ostatnim kilkadziesiąt złotych miesięcznie nie powinno zaszkodzić.
Po piąte widziały gały co brały. W szczególności powinny liczyć się z tym, że dwa lata to mało w porównaniu do np. trzydziestu. Dodatkowa mała uwaga: prześledziłem artykuły na ten temat z prasy sprzed dwóch lat. Artykuły prasowe rzadko były sygnowane własnym autorami. W większości porad udzielali specjaliści z firm pośredniczących w udzielaniu kredytów. Ot, taka ciekawostka...
Oczywiście mogą zdarzać się dramaty (bank żąda dodatkowego ubezpieczenia a kredytobiorca właśnie stracił pracę). Ale takie dramaty zdarzaja się przy zwykłych kredytach również i jest ich nieporównanie więcej.
Po szóste zajmowanie się wybraną małą grupą ludzi (sądzę, że zwolenników PO w większości) jest niesprawiedliwe z punktu widzenia interesu społecznego i jest typowym zachowaniem władzy przekupującej wybrane grupy głosujących.
W tej sprawie tym właśnie opozycja powinna się zająć.
- tu.rybak - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać

3 komentarze
1. kiedy Balcerowicz odpowie za samobójstwa kredytobiorców
z początku lat 90-tych? dlaczego wtedy nikt tych ludzi nie ratował?
A tu deser :
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. oni nie głosowali
na platformę
3. pół roku później
W pierwszych trzech kwartałach minionego roku podwoiła się liczba rodzin, które miały do spłacenia więcej niż wynosiła wartość nieruchomości, na zakup których zaciągnęły kredyt – wynika z szacunków Komisji Nadzoru Finansowego
"Na podstawie danych nadzoru można szacować, że na skutek obserwowanego w br. spadku cen nieruchomości oraz znacznego osłabienia złotego, liczba kredytów o współczynniku wartości zadłużenia do wartości zabezpieczenia przekraczającym 100 proc. wzrosła z 149,4 tys. na koniec 2010 r. do około 300 tys. na koniec września 2011 r., a ich wartość zwiększyła się z 55,9 mld zł do około 100 mld zł." – podała KNF w raporcie na temat sytuacji sektora bankowego.
3 II 2011 r. - http://www.ekonomia24.pl/artykul/705504,806101-Dwa-razy-wiecej-kredytow-...
+++
ta informacja oznacza, że kiedy była wielka zadyma o franka, o tych biedaków co to zadłużyli się we frankach i jak to rząd robił spec ustawę dla ich ratowania, podawano, że rzecz dotyczy 600 - 800 tys osób/rodzin.
Teraz okazuje się, że dotyczyło to 149 tys osób.