Dnia 17 czerwca tego roku zbliża się 20. rocznica podpisania Traktatu między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 17.06.1991 r. (źródło: http://www.traktaty.msz.gov.pl/fd.aspx?f=P0000006258.pdf).

Ze względu na aktualną dyskusję oraz pewne kroki czynione przez rządy Niemiec i Polski polecam raport Krzysztofa Raka pt. "Sytuacja Polskiej Mniejszości Narodowej w Niemczech", który znajduje się obecnie w całości na stronach internetowych "Wspólnoty Polskiej" (źródło: http://wspolnota-polska.org.pl/pobierz/rak_raport.pdf). Zwracam szczególną uwagę na wnioski tego raportu, które zamieszczam poniżej. Za chwilę będzie można powiedzieć: "sprawdzam"!

"(...)

8. Wnioski

Problem statusu i praw mniejszości polskiej w Niemczech negatywnie rzutuje na stan stosunków polsko-niemieckich. Zdają sobie z tego sprawę obydwa rządy i dlatego podjęły próbę dialogu w tej sprawie. Ważną okolicznością jest fakt, że w działaniach na rzecz kompromisu podmiotową rolę odgrywają także przedstawiciele mniejszości polskiej w RFN. Dzięki temu przyszłe porozumienie cieszyć się będzie szerokim konsensusem i trwałością. Droga do sukcesu nie będzie jednak łatwa.

Przed stronami, czyli rządami RP i RFN oraz przedstawicielami polskiej mniejszości stoją trzy problemy:

1. Realizacji przez rząd niemiecki zapisów traktatu polsko-niemieckiego bezpośrednio (art. art. 20, 21) i pośrednio (art. 25) dotyczących Polaków w Niemczech.

2. Zadośćuczynienia (zwrot lub odszkodowanie) za skonfiskowany w 1940 roku majątek organizacji mniejszości polskiej w Niemczech.

3. Odszkodowania dla poszkodowanych przez III Rzeszę przedstawicieli przedwojennej Polonii.

4. Przywrócenie statusu mniejszości polskiej.

Negocjacje w każdej w tych spraw winny w zasadzie przebiegać oddzielnie. W interesie państwa polskiego i mniejszości polskiej w RFN nie jest by stanowiły one jeden pakiet; żeby realizację jednego z polskich postulatów warunkować ewentualną rezygnacją z innego. Trudno zresztą uprawiać handel prawami naszych rodaków.

Nie ulega wątpliwości, że najprostsze i najbardziej oczywiste jest rozwiązania kwestii niewykonywania przez rząd niemiecki postanowień traktatu o dobrym sąsiedztwie. Nie podlega ona w ogóle żadnym dyskusjom politycznym. Strona niemiecka z pewnością nie chce narazić się na bardzo poważny zarzut łamania najbardziej elementarnych zasad prawa międzynarodowego, w tym zasady dotrzymywania umów. Warunkiem jednak koniecznym załatwienia tego problemu jest zdecydowana postawa rządu polskiego i opinii publicznej. Wydaje się, że od września 2009 strona polska, a przynajmniej polski MSZ, manifestuje determinację w tej materii.

Warszawa w rozmowach z Berlinem winna więc w najbliższym czasie rozstrzygnąć nie „czy”, lecz „w jakim terminie” rząd niemiecki wywiąże się ze swoich zobowiązań traktatowych dotyczących przede wszystkim:

- regularnego konsultowania się rządu RFN z przedstawicielami polskiej mniejszości w sprawach jej dotyczących;

- zwiększenia finansowania i jego zakresu w odniesieniu do organizacji polonijnych (chodzi o możliwość przeznaczenia dotacji na działalność organizacyjną i na nauczanie języka polskiego, jak i o zmianę rzędu wielkości przeznaczanych na ten cel kwot; zamiast setek tysięcy miliony euro);

- umożliwienia nauczania języka polskiego większej liczbie polskich dzieci i młodzieży w szkolnictwie publicznym w RFN (i znowu jak w poprzednim przypadku chodzi o to, by rząd federalny zapewnił środki na naukę nie dla kilku tysięcy, lecz co najmniej kilkudziesięciu tysięcy uczniów).

Ponadto konieczna jest zmiana praktyki w relacjach rząd federalny – landy. Rząd winien wyjaśnić władzom landowym znaczenie traktatu polsko-niemieckiego, jak i wynegocjować z nimi sposoby jego realizacji w każdym landzie; w pierwszej kolejności nauczania języka polskiego jako ojczystego. Efektem tych negocjacji winno być wprowadzenie landowych uregulowań prawnych w odniesieniu do mniejszości polskiej.

Rozwiązanie pozostałych problemów ma przede wszystkim charakter polityczny i stanowić będzie przedmiot dwustronnych lub trójstronnych (przedstawiciele mniejszości polskiej) negocjacji. Ich załatwienie zależeć będzie zatem od siły argumentów Polaków, jak i dobrej woli Niemców.

Dążąc do zmiany prawnego status quo i uzyskania przez mniejszość polską w Niemczech formalnego statusu strona polska ma dosyć mocne argumenty; przede wszystkim prawnomiędzynarodowe. Może bowiem wskazać, że w doktrynie zaczyna dominować wyraźna tendencja rozszerzania zakresu pojęcia mniejszości narodowej. Dokumenty oenzetowskie dopuszczają nawet, by za członków mniejszości brać osoby, które nie są obywatelami danego kraju i ich pobyt ma charakter czasowy. Paradoksalnie Polacy mogą wesprzeć się również traktatem o dobrym sąsiedztwie. Żadna z norm w nim zawarta nie przeczy faktycznemu istnieniu mniejszości polskiej w RFN. Co więcej, definicja mniejszości niemieckiej zawarta w artykule 20, jeżeli zastosować ją do społeczności polskiej zamieszkałej za Odrą, uprawnia do mówienia o istnieniu polskiej mniejszości w RFN. Zgodnie z tą definicją, aby być członkiem mniejszości wystarczy być obywatelem danego państwa i zadeklarować przynależność do grupy mniejszościowej. Nieistnienie mniejszości polskiej nie wynika z ogólnej normy lub definicji prawnej zawartej w traktacie, a z aktu rezygnacji przez stronę polską nazywania mniejszością osób „w Republice Federalnej Niemiec, posiadających niemieckie obywatelstwo, które są polskiego pochodzenia, albo przyznają się do języka, kultury lub tradycji polskiej”. Nota bene, określenia definiujące obie grupy w traktacie są analogiczne, a statusy prawne zupełnie różne.

Istnieją również powody czysto polityczne. Polsce eksperci wskazują, że w przypadku tak dużej grupy ludzi działania integracyjne lub nawet asymilacyjne przyniosą skutek odwrotny od oczekiwanego. Doprowadzą bowiem do frustracji i niezadowolenia dużej grupy obywateli oraz alienacji wobec niemieckiego państwa. A przecież nie ma najmniejszego dowodu na to, że wzmacnianie polskiej tożsamości i krzewienie kultury i tradycji polskiej, w jakikolwiek sposób byłoby dysfunkcjonalne wobec niemieckiego państwa i społeczeństwa. Tym właśnie polska grupa różni się od innych grup narodowościowych zamieszkałych na terenie RFN.

W końcu pozostaje argument historyczny. Polska mniejszość w Niemczech była brutalnie prześladowana przez niemieckie państwo, a więc należy się jej zadośćuczynienie właśnie ze strony tego państwa.

Strona polska ma dosyć duży margines negocjacyjny. Maksymalnym postulatem jest bowiem przywrócenie statusu mniejszości na szczeblu federalnym. Może jednak, jak zresztą proponuje polski MSZ, w trakcie negocjacji skupić się na przywróceniu statusu grupie, która na pewno jest tradycyjnie zadomowiona w Niemczech i od XIX wieku ma swoje siedlisko w Nadrenii-Westfalii. Przywrócenie statusu mniejszości starej emigracji mogłoby stanowić dobry początek odrodzenia organizacyjnego polskiej społeczności w Niemczech.

Do rozwiązania pozostaje kwestia odszkodowań związanych z prześladowaniami przedstawicieli polskiej mniejszości narodowej w Niemczech w trakcie II wojny światowej. Wydaje się, że lepiej nie wiązać jej bezpośrednio z negocjacjami dotyczącymi statusu. Przede wszystkim dlatego, że dla władz niemieckich na pierwszy rzut oka jest sprawą politycznie niekontrowersyjną. Poza tym postulaty polskie dotyczą niewielkiej grupy osób.

 

Bez wątpienia sukces rozmów dotyczących uregulowania problemów polskiej mniejszości w RFN przede wszystkim zależeć będzie od woli i determinacji rządu polskiego i siły nacisku społecznego (uznania przez Polaków w kraju ważności tego problemu). Stanowiłby poważne osiągnięcie państwa polskiego, które w ciągu ostatnich lat nie radziło sobie w ogóle z załatwieniem tzw. spraw trudnych w stosunkach dwustronnych (mniejszość polska w Niemczech, nauka języka polskiego, roszczenia majątkowe związane z II wojną światową, dobra kultury, rozgraniczenie wód Zatoki Pomorskiej dostęp do portu w Szczecinie). (...)"

 

 

Polecam zapoznanie się z całością raportu.

http://hambura.salon24.pl/314699,k-rak-sytuacja-polskiej-mniejszosci-narodowej-w-niemczech