Rząd Kościałkowskiego (2)

avatar użytkownika godziemba

W obliczu niechęci prominentnych członków obozu piłsudczykowskiego gabinet Kościałkowskiego skazany był na porażkę.
 
Rząd w celu zrównoważenia budżetu wprowadził nadzwyczajny podatek od wynagrodzeń i dokonał reformy podatku dochodowego. Ponadto zwiększył dochody skarbu państwa kosztem samorządów, a także ograniczył świadczenia emerytalno-rentowe. Zlikwidowano także wiele karteli, wzmocniono polski stan posiadania w wielu spółkach akcyjnych, w których dotychczas dominował kapitał zagraniczny. Częściowo oddłużono rolnictwo oraz  zwiększono inwestycje na wsi. Równocześnie podpisano umowę gospodarczą, normalizującą stosunki gospodarcze z Niemcami.
 
Dla kontynuowania reform, rząd wystąpił do Sejmu o przyznanie specjalnych pełnomocnictw. Ten krok spotkał się z ostrą krytyką zwolenników Sławka, którzy uważali, iż domaganie się rządu pełnomocnictw do wydawania dekretów pozbawiało „parlament warsztatu pracy”. Warto przypomnieć, iż w poprzednim rządzie ci sami politycy byli zwolennikami specjalnych pełnomocnictw dla rządu. Także „Gazeta Polska” wspierająca dotąd wzmocnienie uprawnień premiera, jesienią 1935 roku zmieniła zdanie, uznając, iż „stanowienie prawa winno odbywać się w izbach ustawodawczych”. Z drugiej strony konserwatywny „Czas” wyraził poparcie dla udzielenia rządowi pełnomocnictw, uzasadniając to pilną potrzebą dokonania operacji legislacyjnych zmierzających do „uchylenia deficytu budżetowego drogą niezbędnych wydatków”.
 
Ostatecznie rząd uzyskał te pełnomocnictwa, jednak zamiast na 6 miesięcy, parlament ograniczył ich obowiązywanie, jedynie do chwili otwarcia sesji budżetowej, tj. 15 stycznia 1936 roku.
 
Kościałkowski po dramatycznych bojach w Sejmie w sprawie pełnomocnictw uświadomił sobie jak słaba jest jego pozycja. Jednocześnie sprawa ta stała się jedynie preludium dla dalszych ataków na gabinet ze strony „starych” piłsudczyków.
 
Podwyższenie podatków przyniosło osłabienie tempa produkcji i obrotów handlowych. Niepewność sytuacji gospodarczej oraz brak przekonania niektórych kręgów społeczeństwa do zdolności rządu w przezwyciężeniu kryzysu spowodowały odpływ złota i obcych walut z polskich banków. Bezradność rządu a jednocześnie pojednawcza postawa gabinetu została odebrana przez lewicową opozycję jako dowód słabości władzy.
 
Krwawe rozruchy w Krakowie i Lwowie w marcu 1936 roku zachwiały i tak już słabą pozycję gabinetu. Z ostrą krytyką polityki rządu wystąpił na łamach „Gazety Polskiej” Ignacy Matuszewski - były minister finansów. Decyzja rządu o konfiskacie nakładu gazety oraz pozbawienie Matuszewskiego stanowiska doradcy gospodarczego prezydium Rady Ministrów, a także zwolnienie go z pracy w redakcji „Gazety Polskiej”, jeszcze bardziej zaogniły sytuację. Jak zauważył Gruber: „Po śmierci Marszałka Piłsudskiego rząd miał idealną okazję do scementowania społeczeństwa, lecz z niej nie skorzystał. Obecnie gospodarcze zarządzenia rządu wydają się celowe, lecz to wszystko może się zmarnować, jeśli atmosfera polityczna będzie nadal zatruta”.
 
W tych warunkach Kościałkowski usiłując poszerzyć bazę rządu zwrócił się z prośbą o wsparcie ze strony Rydza-Śmigłego. Ten zaś 13 maja w trakcie spotkania z Mościckim zdołał przekonać Prezydenta o konieczności zdymisjonowania rządu. Generalny Inspektor Sił Zbrojnych na szefa rządu proponował płk. Adama Koca, zaś Mościcki – Kwiatkowskiego. Obaj kandydaci byli nie do przyjęcia z uwagi na brak równowagi politycznej między Zamkiem a GISZ-em , w wypadku przeforsowania jednego z nich. Równocześnie prezydent, inspirowany przez Kwiatkowskiego, obawiającego się uszczuplenia swych kompetencji, zanegował kandydaturę gen. Sosnkowskiego gotowego do objęcia steru rządu i wysuwającego koncepcję „załagodzenia waśni domowych, a w dalszej fazie, utworzenia rządu koalicyjnego”.
 
W tej sytuacji Rydz zaproponował kandydaturę gen. Sławoja Składkowskiego, dotychczasowego drugiego wiceministra spraw wojskowych, na którą zgodził się Mościcki. Przyszły premier pozostawał w pełnej nieświadomości co do czekających go nowych zadań państwowych. 12 maja uczestniczył, jako reprezentant GISZ, w krakowskich obchodach pierwszej rocznicy śmierci Marszałka Piłsudskiego. Po powrocie do Warszawy, 13 maja w godzinach wieczornych zaskoczyło go nagłe wezwanie od Śmigłego, który zaproponował mu objęcie funkcji premiera, oświadczając jednocześnie, że „u pana Prezydenta kandydatura pana przeszła z trudnościami”. Składkowski, zgodnie ze swą naturą, przyjął nominację jak rozkaz starszego stopniem kierujący podwładnego na nową , trudna placówkę. Śmigły podyktował mu także, uzgodniony wcześniej z Mościckim, skłąd gabinetu, dopuszczając jedynie, aby generał objął również resort MSW.
 
15 maja nastąpiła oficjalna dymisja rządu Kościałkowskiego. Tego samego dnia zaprzysiężony został nowy gabinet. Na osłodę Kościałkowski został ministrem opieki społecznej w nowym rządzie.
 
Zmiana gabinetu odbiła się szerokim echem w prasie. Wedle redakcji „Czasu” rząd Kościałkowskiego zawiódł pokładane w nim przez społeczeństwo nadzieje, nie tyle związane z gospodarką, co polityczne. Te zaś oparcie miały mieć w raczej niesłusznych – zdaniem dziennika - pogłoskach o możliwościach wciągnięcia do współpracy lewicy, zarówno sanacyjnej, jak i opozycyjnej. Na domiar złego dla rządu, osłabieniu aparatu bezpieczeństwa towarzyszył brak skutecznej reakcji na społeczny ferment. Zapobiegawczym środkiem wobec tegoż fermentu było objęcie przez Składkowskiego teki ministra spraw wewnętrznych, a przez Grabowskiego ministerstwa sprawiedliwości.
 
W kręgach opozycyjnych, utworzenie nowego rządu zostało odczytane, w związku z nasilającymi się niepokojami społecznymi jako wyraźna groźba pod adresem przeciwników politycznych. W opinii narodowców „nowy rząd jest właściwie rządem starego systemu i pewnych znanych już dobrze krajowi ludzi. (…) Oblicze gabinetu jest pod wieloma względami niejednolite. Obok gen. Składkowskiego, który przeprowadził pacyfikację w województwach południowo-wschodnich, zasiada min. Kościałkowski, który zawarł ugodę wyborczą z Ukraińcami. Obok min. Poniatowskiego – prokurator procesu Centrolewu, obok min. Kwiatkowskiego – min. Beck”.
 
Z kolei socjalistyczny „Tygodnik Robotniczy” podkreślał, iż „kraj oczekuje nie takiego rządu, który zajmie się godzeniem pułkowników z naprawiaczami lub ich poskramianiem, ale który weźmie na swoje barki trud przebudowy polski na państwo wolności i sprawiedliwości”.
 
Prasa rządowa z zadziwiającą szczerością podkreślała tymczasowy charakter rządu Składkowskiego. Ton wypowiedzi prasowych zgodny był zapewne z odczuciami samego premiera. Henryk Gruber relacjonując swe spotkanie ze Składkowskim w dniu 25 maja 1936 roku, wspominał, iż premier oświadczył o czteromiesięcznym okresie czasu, jaki otrzymał od swych mocodawców na „uregulowanie najważniejszych spraw państwowych”. W oczy rzucała się niejednorodność polityczna personalnego składu gabinetu – obok zwolenników rządów silnej ręki, zasiadali w nim „gołębie” sanacyjni.
 
Powołanie rządu Składkowskiego jednoznacznie świadczyło o wzroście znaczenia GISZ-u jako ośrodka decyzyjnego. W większości gazet na pierwszej stronie widniał wizerunek nowego premiera a poniżej zdjęcie całego gabinetu w towarzystwie Rydza-Śmigłego, choć do tej pory pierwsze oficjalne fotografie rządu wykonywane były jedynie z udziałem Prezydenta Rzeczpospolitej. O pozakonstytucyjnym wzroście znaczenia Rydza świadczyła również jego obecność, za wiedzą Mościckiego, na pierwszym posiedzeniu Rady Ministrów.
 
Sam Marian-Zyndram-Kościałkowski pozostał członkiem rządu Składkowskiego do 30 września 1939 roku. Po przegranej wojnie polsko-niemieckiej, przedostał się do Francji, a po jej klęsce przebywał w Wielkiej Brytanii, gdzie zmarł 12 kwietnia 1946 roku w Brookwood.
 
Wybrana literatura:
 
P. Wieczorkiewicz – Ostatnie lata Polski Niepodległej
W. Pobóg-Malinowski – Najnowsza historia polityczna Polski
K. Sosnkowski – Myśl-praca-walka
J. Beck – Ostatni raport
M. Drozdowski – Eugeniusz Kwiatkowski. Człowiek i dzieło
H. Gruber – Wspomnienia i uwagi
K. Świtalski – Diariusz 1919-1935

napisz pierwszy komentarz