O śledztwie smoleńskim, relacjach polsko--rosyjskich i wojnie polsko-polskiej z prof. Andrzejem Nowakiem

avatar użytkownika Maryla

Rozmowa GOŚCIA - O śledztwie smoleńskim, relacjach polsko--rosyjskich i wojnie polsko-polskiej z prof. Andrzejem Nowakiem rozmawia Andrzej Grajewski. Bardzo ciekawy i ważny wywiad Gościa Niedzielnego, polecam całość

.."Raport w tej sprawie ma przygotować komisja min. Millera. Nie ma powodu, aby z góry go dyskredytować.
– Niestety, jest taki powód. Komisja min. Millera nie dysponuje żadnym z najważniejszych dowodów w tej sprawie. Nie mówię o złej woli. Mówię o braku jakiejkolwiek możliwości sporządzenia raportu rzetelnie wyjaśniającego katastrofę w sytuacji, gdy żaden z członków tej komisji nie miał dostępu do wraku samolotu, do oryginałów czarnych skrzynek i do szczątków ofiar. To są trzy elementy, które w przypadku każdej katastrofy lotniczej są najważniejsze. Nie kwestionuję dobrej woli min. Millera, ale jest on urzędnikiem drugiej rangi w stosunku do premiera Putina, stojącego formalnie na czele rosyjskiej komisji. To polski premier powinien być odpowiednikiem Putina przy wyjaśnianiu okoliczności katastrofy, a nie chować się tchórzliwie za plecami swojego ministra. Z tego właśnie powodu podważam wiarygodność tego raportu, nie kwestionując, powtarzam, wysiłków i dobrej woli min. Millera.

Rosjanie swym postępowaniem stwarzają wrażenie, jakby zależało im na dezintegracji polskiej opinii publicznej w kontekście katastrofy smoleńskiej.
– Zgadzam się z tą oceną. Państwo rosyjskie, kierowane przez premiera Putina i ludzi ze służb specjalnych, wykorzystuje katastrofę smoleńską zgodnie z logiką tych właśnie sowieckich i postsowieckich służb, z których się wywodzą, do poniżania i wewnętrznego rozbijania państwa polskiego oraz jego reprezentacji politycznej, pomimo jej ugodowego nastawienia. Rosji Putina w gruncie rzeczy nie zależy na żadnym partnerze w Polsce. Im chodzi o skompromitowanie państwa polskiego, poderwanie jego autorytetu w oczach międzynarodowej opinii publicznej i, co nie mniej ważne, w oczach samych Polaków. Rosja Putina chce robić interesy z tzw. prawdziwą Europą – Niemcami, Francją, Włochami. Polska im w tym nie pomaga, wręcz przeszkadza, dlatego Putin i jego podwładni ją osłabiają. Nie zależy im na uwiarygodnieniu jakichkolwiek partnerów w Polsce, nawet tych, którzy chcą z nią robić interesy. Im zależy na wzmacnianiu stanu zimnej wojny domowej w Polsce. Doświadczenia z XVIII wieku, choć pozornie bardzo odległe, wydają się w tej sprawie bardzo instruktywne. Osłabienie przez wewnętrzne podziały było stałym elementem carskiej imperialnej polityki i jej przejawy dostrzegam także teraz.

Analogia do XVIII wieku nie wydaje mi się trafna, gdyż dzisiaj Polska jest zakorzeniona w dwóch wielkich geopolitycznych sojuszach, wzmacniających jej suwerenność, myślę o NATO i Unii Europejskiej.
– Tu ma Pan oczywiście rację, ale jednocześnie widzimy, że nasze nadzieje związane z przystąpieniem do Paktu Północnoatlantyckiego i Unii Europejskiej nie zostały do końca zrealizowane. Nie ma w Polsce żadnej wojskowej infrastruktury Sojuszu, a przykład braku solidarności w unijnej polityce energetycznej także rodzi pytania o jakość tych gwarancji dla naszego bezpieczeństwa. Jeśli uwzględnimy, jakie możliwości kształtowania polityki Unii mają potężne podmioty gospodarcze, które robią wielkie interesy z Rosją (jak Ruhrgas w Niemczech, ENI we Włoszech czy Gaz de France), zobaczymy, że samo członkostwo w NATO czy Unii samo przez się nie rozwiązuje wielu naszych podstawowych problemów."....

...." Uważam, że ten rząd popełnia kompromitujące błędy i to powinno być piętnowane, natomiast nie mamy żadnych dowodów w sprawie jego zdrady. Mamy prawo jak najbardziej surowo krytykować ten rząd, ale państwo, jak Pan powiedział, jest wspólną wartością. Trzeba też różnicować krytykę rządu i prezydenta. Prezydent jest symbolem spajającym państwo. Premier zaś jest tylko urzędnikiem, którego nie tylko wolno, ale nawet należy krytykować najsurowiej, jeśli źle pełni swą funkcję. Prezydent jest konstytucyjną głową państwa, jest jego symbolem. Sposób traktowania prezydenta jest, w pewnym sensie, sprawdzianem naszego stosunku do państwa. Może mi się strasznie nie podobać, jak obecny prezydent reprezentuje moje państwo, ale nie zmienię go, gdyż został legalnie wybrany. Niewątpliwie szczególnie ważnym zadaniem polskiej polityki jest odbudowa tkanki owego porozumienia, minimum zgody wokół rdzenia wspólnej tożsamości obywatelskiej. Jeśli nie zbudujemy tego wobec urzędu prezydenta, powtarzam: urzędu, a nie osoby, jeśli nie spróbujemy ograniczyć języka nienawiści (nawet jeśli będziemy pamiętać, że obecny prezydent miał walny udział we wprowadzeniu tego fatalnego języka wobec swego śp. poprzednika) – będzie źle. Bardzo źle.

To ograniczenie dotyczy obu stron.
– Oczywiście, obu stron. Powtarzam także wobec środowiska politycznego, które jest mi bliższe, że nie należy używać w polityce narzędzi z arsenału zimnej wojny domowej, nawet jeśli czyni to druga strona. Trzeba próbować wyjść z tego klinczu wrogiej licytacji: kto zaczął, kto bardziej zawinił. Jeśli nie zatrzymamy się w niej, to nigdy nie dojdziemy do tego minimum porozumienia, które jest konieczne, aby państwo polskie odzyskało możliwość skutecznych zabiegów o obronę swej suwerenności. Dodam, że tak jak istotną częścią tej suwerenności jest nasze bezpieczeństwo energetyczne, tak w warstwie symbolicznej kwestię naszej suwerenności wyraża uczciwe, z pełną energią i determinacją podejmowane przez państwo dochodzenie prawdy w sprawie katastrofy smoleńskiej. Tego musimy się od państwa domagać.".....

 

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz