Ogólnoświatowy kryzys gospodarczy, a w szczególności kłopoty finansowe zachodu intensyfikują się w miarę upływu czasu. Sytuacja ta powoduje wzrost turbulencji społecznych, od „rewolucji arabskich” poczynając, a bałkańskich niepokojach kończąc
 
Sytuacja ta nie zraża zachodnich przywódców do dalszego kroczenia drogą „oszczędności fiskalnych”. Rywalizują oni między sobą o palmę pierwszeństwa w grze, którą skrótowo można określić mianem „kto bardziej przykręci śrubę wydatków społecznych” . UK Telegraph donosi, że „program oszczędnościowy” ogłoszony przez prezydenta Stanów Zjednoczonych „zawstydził” władze Zjednoczonego Królestwa, które pod względem surowości cięć budżetowych pozostają w tyle nie tylko za USA ale i za innymi krajami „wspólnoty międzynarodowej”. Rządy Grecji i Portugalii szykują się do kolejnych kroków mających na celu „zadowolić rynki”,  które stają się coraz bardziej wybredne i wymagające. Niezadowolone z „postępów” Grecji podniosły jej oprocentowanie 10 letnich obligacji do 14 pc. Nie lepiej traktują też dług Irlandii.
 
Cięcia budżetowe powodują dalsze pogorszenie koniunktury gospodarczej delikwentów z oczywistego powodu braku dostatecznej płynności finansowej w realnej gospodarce. A wszystko to zachodzi w momencie gdy „rynki finansowe” dławią się jej nadmiarem dostarczanym na skinienie palca przez usłużne banki centralne. Uzyskana w ten sposób „płynność” inwestowana jest na giełdach powodując nadmuchiwanie kolejnych baniek spekulacyjnych.   O ile te z giełd papierów wartościowych są dla ogółu mniej odczuwalne, o tyle te z giełd towarowych przekładają się na gwałtowny wzrost cen surowców, a w szczególności żywności. Tak więc realna gospodarka jest dławiona powodując zmniejszenie zatrudnienia (wzrost bezrobocia), a równolegle rosną ceny podstawowych towarów niezbędnych do egzystencji ubożejącego społeczeństwa. Wygląda na to, że „finansiści” w swej szaleńczej zabawie polegającej na zbieraniu jak największych ilości wirtualnych pieniędzy i innych tego typu aktywów (np. akcji) nie zawahają się przed całkowitym zniszczeniem realnej gospodarki i zamorzeniem ludzkości głodem.  Wszystko to w imię świętego prawa „wolnego rynku”. 
 

Nie ulega wątpliwości, że jest sprawą krótkiego czasu taki moment,  w którym beznadzieja społeczeństw i całkowity brak wpływu na kierunki działań „demokratycznie wybranych przywódców” doprowadzi do eksplozji rewolucyjnej na skalę podobną do tej ze sławetnego rosyjskiego roku 1917. Zmiecie ona zapewne finansowych szaleńców i ich sługusów z „elit” świata zachodniego. Ale jak każda rewolucja nie przyniesie ona ludzkości nic dobrego. A co przyniesie to zobaczymy. Jak na razie to marsz szaleńców ku zagładzie trwa niezakłócony