Demokratyczne dorzynanie watahy
Pojawianie się przeróżnych odstępstw, coraz częstsze nieprzestrzeganie podstawowej zasady pluralizmu w debacie publicznej każą mocno zastanowić się nad tym, jaka faktycznie jest kondycja naszej demokracji
Demokratyczne dorzynanie watahy
Z dr. Marcinem Zarzeckim, socjologiem polityki, rozmawia Paulina Jarosińska
"Chcemy wykorzystać polską prezydencję do umocnienia wizerunku Polski jako państwa, dla którego ochrona praw człowieka i promocja demokracji pozostają pierwszoplanowe" - powiedział Radosław Sikorski podczas uroczystości z okazji 20. rocznicy powstania Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE. W kontekście nowego prawa wyborczego uderzającego w opozycję, jak również szeregu działań delegitymizujących środowiska z nią związane, hasło o świetnej kondycji polskiej demokracji brzmi kontrowersyjnie.
- Platforma po raz kolejny przeczy rzeczywistości, którą sama wykreowała. Kontekst, w jakim padły te słowa, narzucał pewne hasła klucze, takie jak ochrona praw człowieka czy demokracji. Minister Sikorski wykorzystał zwroty, które bezsprzecznie były odebrane pozytywnie. Czy jednak są one zgodne ze stanem faktycznym? Tutaj można dyskutować. Poza tym nie można nazwać tej deklaracji jakimkolwiek priorytetem dla polskiej prezydencji. Minister pozwolił sobie na zbanalizowanie bardzo ważnego problemu. Słowa o tym, że ochrona demokracji jest dla obecnego rządu pierwszoplanowa, brzmią - jak pani powiedziała - kontrowersyjnie. Państwo polskie obecnie nie jest wzorem demokracji. Spójrzmy chociażby na sprawę dyskursu politycznego. Czy opozycja ma w nim równe szanse? Czy jej głos jest brany pod uwagę, ba, czy jest w ogóle dopuszczany? Pomimo tego, że mamy już ponaddwudziestoletnią demokrację proceduralną, nadal jej stan nie należy do najbardziej stabilnych w porównaniu nawet z niektórymi państwami postsowieckimi. Pojawianie się przeróżnych odstępstw, coraz częstsze nieprzestrzeganie podstawowej zasady pluralizmu w debacie publicznej każą mocno zastanowić się nad tym, jaka faktycznie jest kondycja naszej demokracji. Z drugiej strony można zapytać, czy mamy w Polsce prawdziwie demokratyczną walkę polityczną, czyli spór oparty na argumentach merytorycznych, na ciągłym ścieraniu się różnych wizji państwa, przy zachowaniu wszystkich demokratycznych standardów. Otóż nie. Stosuje się coraz powszechniej "chwyty", które są po prostu niedozwolone w normalnych krajach o ustroju demokratycznym.
Co Pan dokładnie ma na myśli?
- Próby zawładnięcia mediów publicznych i generalne wpływy polityczne w nich, które są w istocie próbą bezpośredniego wpływu na opinię publiczną przez odpowiednio formułowany przekaz. Politycy partii rządzącej w ramach działań PR-owskich posługują się wobec obywateli i wobec swoich konkurentów politycznych wszelakiej maści manipulacjami. Reasumując: dialog, który powinien być clou demokracji, który powinien prowadzić do budowania społeczeństwa obywatelskiego, a więc świadomości, że obywatel może mieć wpływ na to, co się dzieje w kraju, w Polsce właściwie nie istnieje. Profesor Zdzisław Krasnodębski określił polską demokrację mianem demokracji peryferii. Proszę zauważyć, że nonszalanckie posługiwanie się pojęciem demokracji w kontekście tego, co dzieje się w Polsce, i jednoczesne wmawianie, że nasz kraj może być pod tym względem wzorem dla innych, jest nie tylko nietrafione, ale wręcz komiczne. Domyślam się, że wypada, aby minister Sikorski wygłaszał z dumą takie deklaracje, jednak przejawia się w nich pewna ironia. Najwidoczniej Radosław Sikorski albo nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, co się w Polsce dzieje, albo o tym zapomina. A być może po prostu polska demokracja prezentuje się inaczej z pozycji ministerialnego fotela.
Jak ocenia Pan zdefiniowanie priorytetów na polską prezydencję przez rząd Platformy?
- Mam świadomość, że priorytety charakteryzują się dużym poziomem ogólności. Dopiero później są one uszczegółowiane na poziomie realizacji konkretnych projektów i strategii. Ja, usilnie poszukując jakichś informacji na temat priorytetów dla polskiej prezydencji, napotykam bardziej na hasła wyborcze niż na filarowe punkty, które można potem rozwinąć. Nie dostrzegam priorytetów, ale hasła kampanijne. Być może Platforma tak już przesiąkła PR-owską narracją, że nie jest w stanie skonstruować merytorycznego przekazu na ważne tematy. Jeśli chodzi o polską prezydencję, nie widzę nawet kierunku, w jakim zostanie ona poprowadzona.
Wracając do stanu polskiej demokracji, trudno dziś nie dostrzec, że spora część społeczeństwa czuje się wykluczona z debaty publicznej.
- Wystarczy dotrzeć do konkretnych badań, aby przekonać się, że to, co widzi minister Sikorski, nie jest tym samym, co widzą polscy obywatele. Polski pomiar postaw i wartości z 2010 roku wskazuje na jawne odrzucenie polityki - Polacy postrzegają ją jako sferę negatywną. Widoczne to jest zwłaszcza wśród młodzieży, którą coraz częściej cechuje pasywizm obywatelski. Do takiego stanu rzeczy doprowadzili obecnie rządzący.
Spowodowali również, zdaniem wielu komentatorów, sytuację, w której jednej partii opozycyjnej odbiera się w głównym nurcie możliwości formułowania przekazu, który będzie później zmanipulowany, oczywiście na jej niekorzyść. To również nie jest praktyka demokratyczna.
- Debata w Polsce ma charakter skrajnie asymetryczny. W mediach głównego nurtu dominuje tylko jedna opcja polityczna - zarówno w mediach publicznych, jak i komercyjnych. Proszę zauważyć, że buduje się obraz sceny politycznej według specyficznego klucza - właściwie w ogóle nie dopuszcza się do głosu tych, którzy swoimi komentarzami tę jedną opcję polityczną będą wspierać. A partia opozycyjna, mimo że poświęca się jej bardzo wiele uwagi, jest przedstawiana jako partia oszołomów, fanatyków, konsekwentnie deprecjonuje się jej działania, nieustannie się ją ośmiesza. Z góry zakłada się, że nie jest to równorzędny dyskutant. To są skuteczne techniki manipulacyjne mające na celu ukształtowanie w opinii publicznej konkretnej wizji rzeczywistości politycznej. To na pewno nie jest działanie demokratyczne.
Zachodnie media widzą polską demokrację oczami Platformy Obywatelskiej?
- Myślę, że tak. W ogromnej części mają one obraz naszej sceny politycznej narzucony przez partię rządzącą. Poświęciła ona bardzo dużo czasu na działania public relations w zakresie komunikacji zewnętrznej i wewnętrznej. Na Zachodzie sprzedała się wersja Platformy pt. "Polska demokracja ma się dobrze".
Dziękuję za rozmowę.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110519&typ=po&id=po21.txt
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz