Wyciekły dane wrażliwe nt. Donalda Tuska
Forum Młodych Prawa i Sprawiedliwości pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów zorganizowało konferencję prasową, na której zaprezentowano teczkę, która zawiera dane wrażliwe zbierane na podstawie ostatniej ustawy o Systemie Informacji Oświatowej.
Marcin Mastalerek, przewodniczący Forum Młodych Prawa i Sprawiedliwości, chce w ten sposób pokazać jak groźne są nowe przepisy dla bezpieczeństwa obywateli. "Teczka Donalda Tuska", która ma pokazać przykład takiego wycieku, mogłaby zawierać dane wrażliwe, o niepełnosprawności, informacjach o wynikach w nauce, korzystaniu z poradni psychologicznych, zachowaniu. Wszystko to powiązane z numerem PESEL i imieniem i nazwiskiem ucznia. Ustawę przyjął wczoraj Senat, mimo sprzeciwu posłów Prawa i Sprawiedliwości. Platforma Obywatelska popiera rozwiązania, które przez posłów PiS zostały nazwane "światem Orwella". Prawo i Sprawiedliwość zapowiedziało, że jeśli prezydent podpisze ustawę, to skieruje jej zapisy do Trybunału Konstytucyjnego. Różne organizacje zaapelowały do Prezydenta o niepodpisywanie ustawy. Forum Młodych PiS chciało natomiast zwrócić uwagę na możliwość wycieku tych danych. Bez wątpienia na taki wyciek naraża te dane liczba osób, które będą miały do nich dostęp. Marcin Mastalerek mówił, że realność takiej sytuacji jest duża, a co za tym idzie bezpieczeństwo obywateli jest zagrożone. Sposób w jaki FM PiS wyrażało się w tej sprawie, ma uświadomić istnienie problemu.
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. +
!
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
2. @natenczas
Ja nadal nie rozumiem uzasadnienia wprowadzenia tej ustawy... (oczywiście z wyjątkiem tworzenia państwa Orwella) komu i po co ma słuzyc zbieranie danych w jednym systemie (teczek) już to przerabialiśmy i dziś IPN nie może sobie poradzić a o le mniejsza była skala.
Nasuwa mi sie skojarzenia z partyjniacką przemocą i presją lat 60-70-80tych ...i już widzę - Jasiu ! za ten dowcip o prezydencie, nagana z wpisaniem do AKT... i Jasio już nigdzie nie dostanie pracy i zadnej szkoły (renomowanej) nie skończy. A jak dorośnie i będzie miał swoje dzieci to się je dokładnie pod lupę weźmie...a jak nie pomoże to słusznym będzie interwencja Yugenratu...
Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG
3. Denuncjacja w szkole
W połowie kwietnia Sejm przyjął ustawę o Systemie Informacji Oświatowej, która zakłada m.in. gromadzenie danych wrażliwych o uczniach. Ma ona wejść w życie w 2012 roku. O odrzucenie ustawy wnioskowali w środę w Senacie senatorowie PiS. Jak ocenia Pani ten projekt?
- Jako psycholog oceniam tę ustawę negatywnie. Gromadzenie danych wrażliwych każe postawić pytanie o to, ile ma to wspólnego z ochroną danych osobowych, która przecież obowiązuje. Poza tym można zapytać, czy zbieranie osobistych informacji nie będzie pewną formą denuncjowania konkretnej osoby. Jeżeli rzeczywiście chcemy pomagać uczniowi, to powinniśmy odwołać się do tego, co w pedagogice, w procesie dydaktycznym nazywa się indywidualizacją nauczania i pomocy. Przecież każdy wychowawca zna dobrze własną klasę i wie, jaką sytuację rodzinną ma każdy uczeń. Czym innym jest rozmowa w zaciszu gabinetu nauczycielskiego, indywidualna pomoc, a czym innym gromadzenie danych wrażliwych o uczniach, takich jak choroby czy sytuacja rodzinna. Założenia tej ustawy wydają się nie do końca uczciwe wobec uczniów i ich najbliższych. Zarówno psychologów, jak i pedagogów obowiązuje tajemnica zawodowa. Wobec tego usprawiedliwiona jest obawa, że wykraczamy poza tę zasadę, kiedy informacje intymne, osobiste są umieszczane w bazie danych i narażone na ich wyprowadzenie przez osoby niepożądane. W pracy dydaktycznej spotykamy bowiem szereg bardzo szczególnych sytuacji, które wymagają indywidualnego podejścia. Zachowanie intymności jest czymś koniecznym - jest to podstawowy wymóg poszanowania godności człowieka. Wydaje się, że ta ustawa stoi w sprzeczności z nim. Można sądzić, że nie przyniesie ona pożytku, raczej będzie szkodzić.
Przeciwnicy ustawy twierdzą, że system może okazać się nieszczelny i dane wrażliwe na temat uczniów mogą z niego wypływać...
- Oczywiście, że tak może się stać. Istnieje taka obawa i nie jest ona bezzasadna. Mało tego, świadomość, że gromadzone są dane wrażliwe na nasz temat, dane, których nie chcielibyśmy upubliczniać, może być ogromnym obciążeniem psychicznym i rodzić niepokój. Zwłaszcza w społeczeństwie, które jest - z racji doświadczeń historycznych - bardzo wyczulone na kwestię ochrony wolności indywidualnej. Człowiek - jako osoba czująca, myśląca - nie chce być opisywany, ale chce, aby jego podstawowe prawa były respektowane. Poza tym uważam, że dla celów statystycznych ogólne dane są w zupełności wystarczające. Mam na myśli na przykład konieczność określenia liczby osób potrzebujących pomocy. Natomiast nie jest według mnie niezbędne, aby w tym celu gromadzić również dane jednostkowe. Informacje takie są potrzebne przy indywidualnej pomocy. Podsumowując: dane wrażliwe powinny być objęte szczególną ochroną i nie powinny być narażone na upowszechnienie.
"Dzięki nowemu systemowi środki publiczne przekazywane samorządom w ramach subwencji oświatowej, w sposób rzetelny - dokładnie policzone - będą trafiały tam, gdzie powinny; stąd konieczność zbierania danych indywidualnych o uczniach, tak by ta sama osoba nie została policzona podwójnie" - uzasadnia ustawę minister Katarzyna Hall. Pomysł - jak go określa opozycja - inwigilacji uczniów jest więc po to, aby rachunki się zgadzały...
- Dane całościowe, ogólne - tak jak powiedziałam - zupełnie wystarczą. Osoby kompetentne otrzymane środki finansowe rozdysponowują, biorąc pod uwagę sytuację rodzinną czy zdrowotną uczniów. Uważam też, że z niezwykłą delikatnością należy podchodzić do rodzin dotkniętych jakimś niedostatkiem lub po prostu ubóstwem. Często bowiem jest tak, że krępują się z tego powodu i niechętnie opowiadają o swoich problemach. Potrzebny jest zatem kontakt indywidualny, aby takim ludziom pomóc. Nie możemy podchodzić do człowieka, zwłaszcza do takiego, który dotknięty jest jakimś osobistym dramatem, jak do kolejnego punktu w statystyce czy numeru PESEL.
Dane dotyczące uczniów podzielono na dwie grupy - identyfikacyjne, czyli imię, nazwisko, PESEL, oraz dziedzinowe, czyli np. to, czy uczeń posiada kartę rowerową. Nasuwa się w naturalny sposób pytanie: W jakim celu rzeczywiście gromadzi się takie informacje?
- Oczywisty jest fakt, że budzi w nas sprzeciw sytuacja, gdy mamy świadomość, że ktoś wie o nas za dużo. Ustawa o Systemie Informacji Oświatowej wywołuje wiele wątpliwości - przede wszystkim z troski o ucznia należy zapytać, czy gromadzenie w takim systemie danych wrażliwych na jego temat jest wobec niego uczciwe. Poza tym, w jakim celu te informacje się zbiera? Kto dokładnie będzie zajmował się ich gromadzeniem? Rodzi się obawa, czy ten pomysł nie uderza w podstawowy wymóg etyczny, czyli ochronę wolności i godności człowieka. Według mnie założenia tej ustawy są sprzeczne z zasadami poszanowania tych fundamentalnych wartości.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/