Lech Wałęsa - Po prostu się bałem !

avatar użytkownika jwp

Lech Wałęsa wyciągnął ze łzami w oczach rękę do Jarosława Kaczyńskiego.

Jarku, wybacz, po prostu się bałem.

( tekst przetłumaczony z języka wałęsiego na język polski )

Bałem się, iż prawda będzie zbyt trudna dla Polaków, bałem się, że to co uczyniłem w przeszłości i gdy byłem Prezydentem zniszczy ideę i mit Solidarności. Że moje złe uczynki przeważą na szali dobra i zła, że nie udźwignę tego ciężaru. Bałem się odrzucenia, utraty dobrego imienia.

Myślałem, że tak będzie lepiej dla Polski. Moskiewskie teczki pokazałaby światu straszne oblicze wielu szanowanych Polaków. Już raz pokazali swoją siłę, zepchnęli mnie w otchłań, Kto ?, pytasz. Dobrze wiesz, znasz ich jak zły szeląg,  Michnika, kolesi z UD i UW, Tuska. Szydzili ze mnie, a gdybym się przyznał do winy, to zniszczyliby mnie, rodzinę i Polskę.

Każdego wieczoru modliłem się do Boga by dał mi siłę i odwagę, gdy budziłem się rano, strach zwyciężał. Górą był lęk, małostkowość, pycha i podszepty, tak będzie lepiej, nie igraj z ogniem bo podpalisz kraj, jaki by on nie był. Mimo swojego wieku byłem jak dziecko, które nie chce się przyznać, iż skradło w nocy cukier z cukiernicy. Pokochałem luksus i sławę, wszystko to co dawał mi układ z nimi.

Moja słabość była ich siłą. Wielu wiedziało, nikt nie wyciągnął do mnie ręki. Bóg tylko wie, iż próbowałem, szukałem drogi, metody by przejść przez tą czarną rzekę suchą nogą. I te znaki, które odrzuciłem. Wiem, że to ostatnia szansa by wyjawić Polsce i Światu Prawdę, tak po chrześcijańsku dokonać rachunku sumienia i błagać o przebaczenie i rozgrzeszenie.

Zdaję sobie sprawę z tego co się teraz stanie, powiedzą, że zwariowałem na stare lata, że szukam taniego poklasku. Nie będą mogli jednak już dłużej mnie szantażować. Dałem się złamać, nie szukam usprawiedliwienia. Nabrałem się na wybór mniejszego zła. Dziś już wiem, zło pozostaje zawsze złem, Nosiłem je w sobie tyle lat, trawiło moje serce i kaleczyło duszę.

Lecz jestem już w tym miejscu życia, na końcu ziemskiej drogi, iż nie pozostaje mi już nic więcej niż prosty wybór, wieczne potępienie lub odkupienie moich i naszych przewin. Gdy byłem młody przekonano mnie, że wybieram dobrą drogę, bo innej nie ma. Przekonali mnie o tym towarzysze, doradcy Solidarności, wytrawni funkcjonariusze, generałowie i wielu ważnych, umoczonych tak jak ja księży.

Tych, którzy nie ulegli proszę teraz o ostatnią szansę, szansę na odkupienie win i grzechu wobec Boga, Ojczyzny i Narodu.

Oni mają haki na mnie, ale ja mam na nich.

Proszę Cię Jarku, nie odtrącaj mojej ręki, ręki skruszonego grzesznika. Razem możemy odmienić oblicze Naszej Ojczyzny, Umiłowanej Polski i pokazać światu jak łatwo zagubić drogę wskazaną nam przez Chrystusa. Dajmy im popalić.

Na twarzy Jarosława Kaczyńskiego pojawił się ni to grymas, ni uśmiech, zdziwienie, wątpliwość, lecz w oczach jakby promyk nadziei.

Rzekł krótko i po męsku - Ręki Twojej Lechu nie odtrącę, a co do wybaczenia to nie mnie ta moc dana. Wracaj razem z nami pociągiem do Polski, pogadamy, pojedziemy do Krakowa, na Wawel. Leszek wierzył w Ciebie mimo wszystko. Tam proś o przebaczenie.

A potem Lechu idziemy na Krakowskie Przedmieście. Obudzimy Polskę.

Prezydent Komorowski odebrał telefon od Tuska - mina bezcenna.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Bronisław Komorowski (fot. PAP / Leszek Szymański)

napisz pierwszy komentarz