Reflesje Wielkanoczne - czyli o próbach uśmiercenia Pisu.

avatar użytkownika UPARTY

Ostatno rozmaite “autorytety” nawołują PO do uśmiercenia Pisu przez jego delegalizacje. Jednocześnie następuje firmowana przez PJN próba narzuceniu rozgłośniom katolickim obowiązku wieloświatopoglądowości, czyli de facto zakazu dyskusji z innymi światopogladami, czyli zakazu ewangelizacji. W Sejmie pojawił się też zgłoszony przez SLD projekt ustawy penalizującej krytykę socjalizmu i libertynizmu. Nadciąga stalinizm w czystej postaci.
Oczywiście odpowiedzialność za to ponoszą po równo wszyscy, co głosowali w poprzednich wyborach na PO i co więcej nie mogą oni mówić, że zostali oszukani. Głosowali bowiem przeciwko nam Pisakom a nie za jakimś alternatywnym do naszego programem społecznym. Jak zauważyła Pani Flis - Kuczyńska, ona od Tuska oczekiwała zniszczenia Pisu i skoro nie udało się tego zrobić metodami propagandowymi, to chce by PO użyła do tego przemocy państwowej. Słynne “Tusku! Musisz!” też trudno inaczej interpretować jak wezwania do zastosowania wszelkich metod w zwalczaniu Pis zwłaszcza w sytuacji, gdy stało się jasne, iż ich formacja nie jest w stanie samodzielnie rządzić, że jedyne co potrafią to splajtować wszystko do czego się tknął.
Nie zgadzam się też z prof. Krasnodębskim, że należy budować pomosty z nimi, wyciągać do nich pomocne dłonie. Niby po co, żeby je obcieli?
Oni muszą najpierw zrozumieć, że są niepełnosprawni społecznie. Muszą być przekonani o tym, że fakt oddania głosu na PO było dowodem na upośledzenie intelektualne, na niemożność wyciągnięcia prawidłowych wniosków z obserwowanej rzeczywistości. Chodzi o to by wytworzył się kompleks głupiego leminga. Tak jak często słyszę w odniesieniu do polskości, że u nas to ….. i tu jakaś negatywna opinia np, że albo nie potrafimy się dogadać, albo np słomiany ogień, albo jeszcze coś innego, to chcę żeby te wypowiedzi, odnosić do tej części społeczeństwa, która głosowała na PO. Żeby się mówiło: my debile z wielkomiejskich blokowisk , ci którym GW i trawka rozum wyjadła, to ….. nawet jak się zbierzemy do kupy to, co najwyżej wyjdzie z tego plajta - nie to co Polsko - Polscy.
Myślę, że teraz jest ku temu świetna okazja. Zgłoszenie postulatu delegalizacji Pis oznacza, że zdaniem stalinistów stan naszego społeczeństwa zaczyna upodobniać się do stanu sprzed rewolucji stalinowskiej, że odbudowały się niezależne od nich struktury społeczne, na które oni nie mają wpływu, więc chcą je zniszczyć wszelkimi metodami. Czyli, że jest nieźle!
Oznacza to również, że w przeciwieństwie do sytuacji sprzed 70 lat nasza formacja w Polsce rośnie w siłę, a ich słabnie. Po II wojnie światowej było odwrotnie. Tak więc cofamy się do początku ale przy innym, o wiele korzystniejszym dla nas rozkładzie sił!
W połowie XX wieku Nasza formacja została wytrzebiona przez Niemców i Rosjan a staliniści jeszcze do połowy lat 60-tych byli zasilani implantami z Żydów i Rosjan. Pragnę przypomnieć ujawniony w trakcie afery Rywina jego życiorys. On do Polski zjechał z Rosji wraz z rodzicami w 1961 roku, gdy miał 14 lat! Ilu było jeszcze takich Rywinów - my nie wiemy, ale było chyba ich dużo i nie przyjeżdżali tutaj wzmacniać naszą formację.
W drugiej połowie lat 50-tych i na początku lat 60-tych rozpoczęły się dwa wielkie procesy społeczne. Jeden to próba zakorzenienia się Rusko-Polskich w Polsce a drugi to proces odbudowy narodu Polsko-Polskiego przez Kardynał Stefana Wyszyńskiego, który stał się na wzór Abrahama Ojcem Narodu. Teraz już nawet I.Janke zauważył, że podzieliliśmy się na dwa plemiona. Wyszyński bowiem nie zwalczał komunizmu a w oparciu o Objawienie tworzył naród będący jego alternatywą. Tak jak holokaust był wydarzeniem na miarę biblijną tak i podobną wielkość miało dzieło Kardynał Stefana Wyszyńskiego dzieło, które właśnie się objawia.
Mniej więcej od roku 1963 represje polityczne zaczęły być wobec środowisk niepodległościowych osłabiane, gdyż wydawało się te są już wybite prawie do nogi, więc możliwe będzie osiągnięcie przez komunistów wymarzonej jedności moralno-politycznej narodu z Partią i Partii z narodem - oczywiście po neutralizacji Kościoła.
Oznaczało to jednak dwie rzeczy . Pierwszą było to, że żywioł polski na tyle osłabł, że nie stanowił już zagrożenia dla ich jedynowładztwa politycznego. I niestety była to prawda. Oraz drugą, że czerwoni cały swój potencjał przemocy mogą skierować do walki z Kościołem, który przejął inicjatywę i rozpoczął nową, nowoczesną ewangelizację. Wyszyński wprowadził Kościół do epoki masmediów.
O ile przez prawie 2000 lat ewangelizacja odbywała się w drodze kontaktów jednostkowych, osobistych rozmów z osobami wierzącymi. On zaś wypracował metodę przekazywania prawd wiary w sposób masowy. Kościół w czasach Wyszyńskiego stał się jednym z masmediów! Komuniści liczyli, że uda się im zwalczyć Kościół przez rozbicie struktur społecznych, przede wszystkim rodzinnych. Ewangelizacja przez 2000 lat zawsze odbywała się po ścieżkach kontaktów osobistych - rodzinnych i sąsiedzkich. Jeśli dochodziło do atomizacji jednostek, do zaniku tych prywatnych więzi, to również zanikały techniczne możliwości ewangelizacyjne. To jest przyczyna laicyzacji społeczeństw tzw. Zachodu. Każde następne pokolenie było coraz słabiej związane z tradycją chrześcijańską, bo ta była częścią tradycji rodzinnej i sąsiedzkiej przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Gdy wśród młodych ludzi osłabły więzi z poprzednim pokoleniem, gdy ludzie zmieniali miejsce zamieszkania, gdy nie tworzyli więzi sąsiedzkich w blokowiskach, to poprzednie pokolenie nie mogło przekazać swojej tradycji w całości. Przekazywano tylko pojedyncze jej okruchy. To samo dotyczyło i wiary. Stąd ich wiara słabła.

Tą nową, nowoczesną ewangelizacją Wyszyńskiego były nie tylko obchody milenijne i Wielka Nowenna, ale też przygotowania do powstania ruch świeckich katolików. Były to początki wypracowywania koncepcji ruchu oazowego, było to podkreślanie roli ruchu pielgrzymkowego będącego bardzo ważnym czynnikiem integrującym środowiska ludzi wierzących, była to peregrynacja Cudownego Obrazu Matki Boskiej i wiele innych inicjatyw. Wszytkie one aczkolwiek wywodziły się z organizacji parafialnej, opartej o wspólnotę rodzinna i sąsiedzką to prowadziły do powstania struktur środowiskowych, nie związanych, ani z konkretną parafią, ani z pochodzeniem, z rodziną. Świadectwem uczestnictwa w nowym Kościele był “wyjazd na Oazę” było pójście na “mszę za ojczyznę”, było pójście “na Papieża”, było pójście do Częstochowy lub Kalwarii Zebrzydowskiej, czy do innego sanktuarium. Tam wytwarzała się wspólnota nie parafialna a narodowa.
Gdy Obraz matki Boskiej Częstochowskiej został po raz pierwszy wystawiony poza Jasną Górą, w Radomiu, na mszę przyszło ok 100 000 ludzi. Mniej więcej tyle ile liczył sobie ludności cały Radom. To już nie była parafia, to już był naród. Naród zintegrowany za sprawą Wyszyńskiego wokół Matki Boskiej, wokół Kościoła ale nie za sprawą pokrewieństwa! To już nie były dzieci jednego ojca, a różni ludzie szukający jedności! Była więc to struktura społeczna zorientowana na wspólnotę, na przyszłość, a nie zjednoczona, bo wywodząca się ze wspólnego korzenia, zjednoczona przeszłością. Komuniści nie zorientowali się, że było to coś analogicznego do deklaracji Chrystusa, że moimi krewnymi są przedewszystkim ludzie stojący wokół mnie, a nie biologiczni krewni. W tym momencie presja sytemu na zniszczenie rodziny nie powodował automatycznie zniszczenia Narodu i Kościoła.
Po stronie Rusko-Polskich też wrzało. Powstawały ruchy świeckich lewaków. Na przykład “poszukiwacze sprzeczności” zainicjowani przez Michnika, czy zainicjowany przez Kuronia i Modzelewskiego ruch neokomunistyczny. Ich wspólnym celem było wypracowania platformy obywatelskiej , swego rodzaju pomostu umożliwiającego wejście zwykłym ludziom w system chierahicznny bez konieczności zapisywania się do partii a tylko przez uznanie autorytetu osoby o lewicowych poglądach. Stworzenie czegoś na kształt “PZPR light”. Początkowo koncepcja ta nie podobała się biurokarcji partyjnej i osoby lansujące te koncepcje komunizmu były szykanowane, ale po 80 -tym roku nawet biurokracja partyjna zaczynała rozumieć wyższość koncepcji Kuronia i Michnika. Postanowiono zastosować ich koncepcje w praktyce i doszło do Okrągłego Stołu. Okrągły Stół był szczytowym momentem osiągnięcia “jedności polityczno - moralnej partii i narodu” . Zadekretowano przy nim likwidację obu głównych formacji społecznych , czyli zarówno Narodu jak i Partii i to za, jak się wydawało, milczącą zgodą Kościoła. Dlatego też Okrągły Stół stał się wzorem do naśladowania we wszystkich Demoludach. On był jakby wiechą wciągniętą na właśnie zakończoną budowę społeczeństwa nowego typu! Dlatego mówiono, że jest to wspólny sukces! Na szczęście była to nie prawda, ale oni o tym nie wiedzieli. Nie zdawali sobie sprawy z dzieła Kardynała Wyszyńskiego.
Likwidacja PZPR- u poszła łatwo. Likwidacja narodu też wydawał się nie byc wcale trudna, wszak środowiska niepodległościowe zostały w zasadzie wybite ponad 20 lat wcześniej. By likwidację dopełnić postanowiono oddzielić historię od współczesności grubą kreską. Skazano na zapomnienie Prymasa Wyszyńskiego, w semiariach zaczęto mówić, że kapelani Solidarności to byli kontrskuteczni awanturnicy, Żołnierzy Wyklętych zapomniano po raz drugi a ich kontynuatorów politycznych ( vide Szremietiew, Morawiecki i inni) zmarginalizowano. Ze szkół usunięto lekcje historii a lekcje polskiego ograniczono do nauki o przenikaniu kultury libertyńskiej do prostego ludu. Zlikwidowano też matematykę, bo zauważono jak groźna politycznie jest ta nauka. Uczenie dziatwy tego, że operacje na symbolicznym obrazie rzeczywistości ( przede wszystkim liczbach ale i słowach) odzwierciedlają dokładnie to, do czego może dojść “w realu”, to dla elit prawie samobójstwo, bo uniemożliwia propagandę.
Gruba kreska miała usunąć życia społecznego całą historię a nie tylko zbrodnie komunizmu! Cała historię, to również i Jezusa Chrystusa, świętych męczenników, powstanie narodów, tradycje życia rodzinnego, po prostu wszystko co było do tej pory! I to wszystko miało być oddzielone jedną krechą. Ale się nie udało bo już tężało “Nowych Ludzi Plemię”, które wypracowało własne kanały komunikacji. Pis, mimo wszystkich swoich wad, jest pierwszą ale nie jedyną, strukturą polityczna wywodzącą się z tego nowego plemienia.
W tej chwili neokomuniści przygotowują się do jego ukrzyżowania chcą tym rozbić to nowe plemię. Wiedzą oczywiście, że nie ma podstaw prawnych do jego delegalizacji, tak jak Sanhedryn i Piłat Poncki wiedzieli, że ma winy w Chrystusie. Wola politycznego i fizycznego uśmiercenia Kaczyńskich nie jest spowodowana ich winą a interesem politycznym ich przeciwników. Pojawienie się tego postulatu jest dowodem na niemożność sformułowania przez Antypis, przez plemię Rusko-polskich żadnego pozytywnego programu działania, na niemożność pociągnięcia za sobą ludzi do czegokolwiek poza destrukcją. Czyli, tak samo jak w czasach Chrystusa.
Elity żydowskie nie miały odpowiedzi na orędzie Chrystusa, więc najpierw postanowiły go zabić a później doprowadziły do swojej samolikwidacji w szleńczym powstaniu przeciwko Rzymianom. W rezultacie utracili to co najcenniejsze, czyli swoją świątynie i swoje państwo. Teraz jednak mam nadzieje, że my nie pozwolimy zapędzonym do rogu antypisakom na zniszczenie naszego państwa, bo ono jest w nas. Tak jak Chrześcijanie za wczasu opuścili zagrożoną zniszczeniem Jerozolimę, tak my jesteśmy już w zasadzie poza III RP.
Jeszcze słowo wyjaśnienia dla porównania Wyszyńskiego i Abrahama.
Otóz w drugiej połowie lat 50-tych i początku lat 60-tych w Polsce wychowaniem dzieci zajmowały się głównie babcie i matki . Mężczyzn w domu w zasadzie nie było. Pracowali najczęściej, albo na wiecej niż jednym etacie, albo wręcz w innej miejscowości niż mieszkali. Wzorem męskości oraz mężem, który okazał się silniejszy niż komunizm - wyszedł bowiem niezłamany z więzienia, które po nim zostało zamknięte był właśnie Wyszyński. Jego sposób widzenia świata, jego postawa społeczna i religijna okazała się być najsilniejsza. Przekazu tego najczęściej nie byli w stanie też zakłócić ojcowie biologiczni, bo ich przy dzieciach nie było! Nie było też wtedy powszechnie dostępnej telewizji. Wyszyński, ze swoim orędziem, był równie obecny w życiu dzieci co biologiczni ich ojcowie! Tak więc rozbijając więzi rodzinne komuniści umożliwili niepokonanemu Wyszyńskiemu założenie narodu. W 10 lat stał się ojcem dla milionów!
My, by założyć własne państwo na miejsce tego splajtowanego przez Antypis musimy przede wszystkim mieć świadomość, że powinniśmy to zrobić sami, bez nich. Że nawet jeśli jest nas tylko te 6-8 mln, które ujawniło się podczas ostatnich wyborów prezydenckich to jest to liczba wystarczająca, bo są na świecie państwa tej liczebności i działają one dobrze, że nie powinniśmy już ratować trupa III RP, bo to nie ma sensu. A jeśli nam nawet zabiją i drugiego Kaczyńskiego, jeśli nawet zamkną do wiezień naszych polityków, to my jesteśmy w stanie “wyrwać murom zęby krat” . Tak więc niech robią co chcą. Z nimi już się nie kłócimy.

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz