TragiFarsa 9. Rok 2009
OD AUTORKI:
Fabuła dziewiątego tomu dziejów UB-eka Zdzisława Baumfelda nawiązuje do części drugiej i czwartej - jego akcja nie rozgrywa się w okresie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, tylko w czasach współczesnych. Sztuka teatralna, chociaż niezbyt obszerna (na tle poprzednich części cyklu z wyjątkiem “TragiFarsy 59 lat później“), ma charakter polifoniczny, gdyż możemy się w niej natknąć na wiele głosów dotyczących charakteru i postępowania głównego bohatera. Problematyka utworu obraca się wokół zagadnienia dosyć typowego dla europejskiej literatury: motywu winy i kary. Dowiadujemy się bowiem, iż Zdzisław Baumfeld, który przez wiele lat próbował być wzorowym sąsiadem, ostatecznie powrócił do swojego dawnego (agresywnego, brutalnego) zachowania oraz ściągnął na siebie słuszny gniew okolicznych mieszkańców. Ci zaś są coraz bardziej sfrustrowani i mają ochotę dokonać samosądu na byłym funkcjonariuszu stalinistycznej bezpieki. Co z tego wyniknie? Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, należy uważnie przeczytać “TragiFarsę 9. Rok 2009”!
Oto tytuły wszystkich dramatów z serii o towarzyszu Zdzisławie:
1. “TragiFarsa socNIErealistyczna”
2. “TragiFarsa 59 lat później”
3. “TragiFarsa 3. Skandal stulecia”
4. “TragiFarsa + 60 lat”
5. “TragiFarsa 5. Odcinek specjalny”
6. “TragiFarsa 6. Totalna porażka”
7. “TragiFarsa 7. Teoria spisku”
8. “TragiFarsa 8. Nowa era”
9. “TragiFarsa 9. Rok 2009”
Gorąco zachęcam do lektury zarówno tego, jak i poprzednich tomów cyklu!
Natalia Julia Nowak
Czas akcji: kwiecień 2009 r.
Miejsce akcji: mieszkanie Zdzisława Baumfelda (pokój gościnny)
Osoby: Zdzisław Baumfeld (88 lat), Kordelia Kordelas (18 lat), Wespazjan Cipka (85 lat), Milada Rysik (19 lat), różni ludzie w telewizji (32-letnia Niestanka Kwasigroch, 52-letni Minigniew Sadowski, 44-letni Licyniusz Rysik, 43-letnia Modliboga Rysik, 36-letni Reporter)
88-letni Zdzisław Baumfeld, niegdysiejszy funkcjonariusz UB, agent SB i członek PZPR, siedzi w swoim mieszkaniu (pokój gościnny) i ogląda telewizję. Na ekranie telewizora wyświetla się właśnie reportaż poświęcony jego sąsiadom z klatki schodowej: wszyscy skarżą się, że Baumfeld - nazywany “Zdzisławem B.” - zatruwa im życie i że nikt nie potrafi znaleźć wyjścia z tej sytuacji. Co chwilę słychać głosy różnych osób, które opowiadają o skandalicznym zachowaniu starca oraz o jego ponurej, komunistycznej przeszłości. Baumfeld komentuje słyszane wypowiedzi szyderczymi prychnięciami, ciętymi ripostami itp.
NIESTANKA KWASIGROCH (w telewizji):
Pan Zdzisław B. nigdy nie był ideałem, jednak przez wiele lat zachowywał się na tyle cicho i spokojnie, że byliśmy w stanie tolerować jego trudny charakter. Owszem, zdarzało mu się niegrzecznie odzywać do sąsiadów, wypowiadać złośliwe komentarze na ich temat i tak dalej, ale zawsze zachowywał w swojej bezczelności pewien umiar. Niestety, kiedy dwa lata temu wprowadził się do naszego wieżowca Wespazjan C., w pana Zdzisława wstąpiło coś niedobrego. Stał się hałaśliwy, zaczepny, agresywny…
MINIGNIEW SADOWSKI (w telewizji, uściślając wypowiedź Niestanki):
No, po prostu zaczął się zachowywać, jakby na siłę szukał zwady.
NIESTANKA KWASIGROCH (w telewizji):
Początkowo Zdzisław B. prześladował tylko pana Wespazjana, jednak później jego agresja rozszerzyła się na całą klatkę schodową. Ten stan, z przerwami na wyjazdy zagraniczne delikwenta, trwa już dobre półtora roku i nieustannie się pogarsza, a my jesteśmy coraz bardziej znużeni, zmęczeni, zniecierpliwieni…
REPORTER (w telewizji, do Kwasigroch):
Co to znaczy, że Zdzisław B. “prześladował” pana Wespazjana? Dokuczał mu w jakiś sposób, wygrażał się?
NIESTANKA KWASIGROCH (w telewizji, do reportera):
Panie redaktorze, tego, co robił i nadal robi Zdzisław B., po prostu nie da się opisać jednym zdaniem! Bez przerwy zaczepia Wespazjana, obraża go, obrzuca nieprzystojnymi epitetami, wyśmiewa i krytykuje wszystkie jego czyny, szarpie go za ubrania, popycha na ścianę, opluwa, umieszcza na jego blogu po kilka obraźliwych komentarzy dziennie, dręczy głuchymi telefonami w środku nocy, próbuje zmusić do przeprowadzki, grozi, że naśle na niego jakichś chuliganów… Coś strasznego, panie redaktorze… Zdziecinniały, 88-letni terrorysta…
Zdzisław Baumfeld wybucha głośnym śmiechem, zagłuszając dalszą część wypowiedzi Niestanki Kwasigroch.
ZDZISŁAW BAUMFELD (rozbawiony, do siebie):
Cha, cha, cha, cha, cha! 88-letni terrorysta! A to dobre!
REPORTER (w telewizji):
Dlaczego pan Zdzisław tak dokucza panu Wespazjanowi? Nie podoba mu się “nowy” sąsiad?
LICYNIUSZ RYSIK (w telewizji):
Żeby w pełni przedstawić genezę i skalę problemu, trzeba powiedzieć, że konflikt pomiędzy oboma panami rozpoczął się już ponad sześćdziesiąt lat temu, w drugiej połowie lat ’40 XX wieku. Zdzisław B. był wówczas funkcjonariuszem Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, miał stopień podporucznika. Dał się poznać jako człowiek niezwykle okrutny i bezlitosny, któremu bez trudu przychodziło torturowanie i zabijanie bezbronnych ludzi. Zdzisław ma na sumieniu wiele godnych szacunku osobistości, między innymi znanego w naszym regionie żołnierza Armii Krajowej, kaprala Aulusa Nowakowskiego, który kilkanaście lat temu został oficjalnie zrehabilitowany i awansowany na sierżanta. Jedną…
REPORTER (w telewizji, ciekawsko, przerywając Rysikowi):
Przepraszam, że panu przerwę… Czy ów podporucznik UB, odpowiedzialny za śmierć Aulusa Nowakowskiego, to przypadkiem nie jest ten sukinsyn z filmu “Tajna Współpracowniczka - Jawna Kochanka” Ambrose’a Philemona Novotny’ego i Wenceslausa Evansa?
LICYNIUSZ RYSIK (w telewizji, odrobinę zniecierpliwiony i zażenowany pytaniem):
Tak, to właśnie on. Stary zbrodniarz, który swego czasu zaimponował swoim kolegom z bezpieki, przypisując sobie rozpracowanie konspiracyjnej organizacji zwanej Podziemnym Klubem Anonimowych Antykomunistów. Jak wynika z ostatniego, sensacyjnego raportu lokalnego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, PKAA nigdy nie istniał. Zdzisław B. wymyślił go na potrzeby swojej “kariery“ zawodowej, fabrykując dokumenty, wrabiając wielu niewinnych ludzi i zmuszając ich przemocą do podpisania sfałszowanych zeznań. Jedną z jego ofiar, oskarżoną o współpracę z Anonimowymi Antykomunistami, był właśnie Wespazjan C., który później, po upadku stalinizmu, wielokrotnie próbował pociągnąć go do odpowiedzialności za stosowanie niedozwolonych metod przesłuchań. Zdzisław i Wespazjan przez dziesiątki lat unikali się jak ognia, jednak w 2007 roku ich losy niespodziewanie się skrzyżowały i obaj mężczyźni zostali bliskimi sąsiadami. Bezwzględny oprawca z UB i jego więzień mieszkają w jednym wieżowcu, w tej samej klatce schodowej: kat na pierwszym piętrze, a ofiara na drugim. Właściwie, dzieli ich tylko parę cegieł - podłoga Wespazjana to sufit Zdzisława.
REPORTER (w telewizji, poruszony usłyszanymi informacjami):
Istny chichot historii i ironia losu!
LICYNIUSZ RYSIK (w telewizji):
Zdzisław B. wie, że dzisiaj nie może fizycznie znęcać się nad Wespazjanem, toteż dręczy go w inny sposób: psychicznie oraz za pośrednictwem Internetu.
REPORTER (w telewizji):
Dlaczego?
LICYNIUSZ RYSIK (w telewizji, wzruszając ramionami):
A skąd ja mam wiedzieć, dlaczego?! Myślę, że może to być zemsta za liczne procesy sądowe i za ryzyko poniesienia dotkliwej kary. Albo kontynuacja tortur i represji sprzed kilkudziesięciu lat.
MODLIBOGA RYSIK (w telewizji, do Reportera):
Trzeba jeszcze wspomnieć, panie redaktorze, że karygodne zachowania Zdzisława B. nie ograniczają się tylko do infantylnych zaczepek na poziomie gimnazjum. Najgorsze jest bowiem to, że były UB-ek nieustannie przypomina ex-więźniowi jego dawną gehennę, robi różnorakie aluzje do przesłuchań i niedoszłej egzekucji albo wręcz otwarcie o nich opowiada. Pan Wespazjan C. twierdzi, że w ciągu ostatnich kilku dekad miał wiele koszmarnych snów dotyczących tamtych trudnych chwil, jednak teraz śnią mu się one niemal codziennie. To wszystko przez złośliwe “wspominki” Zdzisława B., który wyraźnie czerpie mściwą satysfakcję ze świadomości, iż pan Wespazjan - słysząc jego słowa - na nowo przeżywa swój dramat.
NIESTANKA KWASIGROCH (w telewizji, smutno kiwając głową):
Rozdrapywanie starych ran pana Wespazjana… To chyba najlepszy dowód na perfidię, cynizm i sadyzm naszego sąsiada…
MINIGNIEW SADOWSKI (w telewizji):
Nie ulega wątpliwości, że Zdzisław B. jest człowiekiem brutalnym, zdemoralizowanym i godnym najwyższej pogardy. Jednak dla nas, zwykłych sąsiadów, którzy (chwała Najwyższemu!) nie mieli z nim żadnych zatargów w przeszłości, największym nieszczęściem jest to, że mimowolnie jesteśmy wciągani w permanentny konflikt, jaki istnieje pomiędzy nim a panem Wespazjanem C. Oraz to, że agresja Zdzisława B. staje się dla nas coraz bardziej odczuwalna i uciążliwa.
REPORTER (w telewizji, poważnym tonem):
W jaki sposób, panie Minigniewie?
MINIGNIEW SADOWSKI (w telewizji):
Starzec ciągle szuka pretekstu, by nas upomnieć, skrytykować lub wyśmiać, próbuje nami rządzić i narzucać nam swoje zdanie. W parku miejskim zdarza się, że były funkcjonariusz UB wygania ludzi z ławek, nawet, jeśli inne są wolne. Zbrodniarz stalinowski usprawiedliwia swoje zachowanie, mówiąc, że starszym osobom należy ustępować i że on potrzebuje siedzieć “akurat na tej ławce”. Również w parku, a także tutaj, na osiedlu, Zdzisław B. często zaczepia dzieci, straszy je i poniża.
REPORTER (w telewizji):
Co pan przez to rozumie?
MINIGNIEW SADOWSKI (w telewizji):
Na przykład kiedyś wylądował na komisariacie policji, bo zwymyślał i uderzył 9-letnią dziewczynkę, która bawiła się przed naszym wieżowcem, a nie przed swoim. Ponadto wmawiał jej, że “za jego czasów” to nie tylko dzieci, ale też dorośli musieli za karę stać całymi dniami na mrozie oraz żywić się chlebem i wodą.
LICYNIUSZ RYSIK (w telewizji):
No proszę… Stary UB-ek popisywał się okrucieństwem przed przedstawicielką najmłodszego pokolenia… Zero wstydu, jak słowo daję!
ZDZISŁAW BAUMFELD (szyderczo, przed ekranem telewizora):
Co ty nie powiesz!
MINIGNIEW SADOWSKI (w telewizji):
Warto jeszcze nadmienić, iż Zdzisław B. często katuje okolicę głośną muzyką - młodzieżowym rockiem i metalem. Pewnego dnia, kiedy bardzo się zirytowałem, poprosiłem go o ściszenie głośników, a on stwierdził, że “słucha głośnej muzyki, bo jest stary i inaczej by jej nie usłyszał”. To kłamstwo, gdyż starzec ma świetny słuch. Potwierdzeniem tego może być sama nasza rozmowa, która przebiegała bez żadnych zakłóceń. 88-latek wierzy w wyższość UB nad SB, sam wielokrotnie powtarzał, że Urząd Bezpieczeństwa ma się tak do Służby Bezpieczeństwa, jak stara wokalistka Nightwish do nowej.
ZDZISŁAW BAUMFELD:
Bo tak jest!
MINIGNIEW SADOWSKI (w telewizji):
Oczywiście, nasz “wielki meloman” musi to w odpowiedni sposób manifestować: najlepiej tak, aby całe otoczenie słyszało sopran liryczny Tarji Turunen. Kilka dni temu - dla odmiany - Zdzisław B. włączył na cały regulator piosenkę “Bring Me To Life” Evanescence. Gdy go upomniałem, zaczął mi tłumaczyć, że słucha tego utworu z przyczyn sentymentalnych. Wszak “Bring Me To Life” znaczy “Przywróć Mnie Do Życia”, a te słowa przypominają mu jego własną śmierć kliniczną w 1952 roku.
MODLIBOGA RYSIK (w telewizji, z odrazą i nienawiścią):
Generalnie, wszyscy brzydzą się tym 88-letnim draniem. Jest powszechnie nienawidzony i pogrążony w niesławie. Nawet ci, którzy nie wiedzą nic o jego przerażającej, bezpieczniackiej przeszłości, odczuwają do niego instynktowną niechęć i lęk. Dzieci się go boją, psy się go boją, koty się go boją…
LICYNIUSZ RYSIK (w telewizji, nieco przewrotnie):
Ale gołębie się nie boją.
MODLIBOGA RYSIK (w telewizji, z politowaniem, do męża):
Bo gołębie nikogo się nie boją, Licyniuszu! Nawet autobusy i ciężarówki nie robią na nich żadnego wrażenia!
Zdzisław Baumfeld ponownie wybucha śmiechem.
ZDZISŁAW BAUMFELD:
Cha, cha, cha, cha, cha! Co za głupi program! Takie idiotyczne dialogi to nawet w “Big Brotherze” się nie zdarzają! Kurde sikor, ta nowopowstała telewizja wkrótce przebije TVN!
NIESTANKA KWASIGROCH (w telewizji, z rozpaczą, do Reportera):
Panie redaktorze, my już naprawdę nie wytrzymujemy z tym człowiekiem… Mamy go dosyć, marzymy, by się od niego uwolnić… (Płaczliwie, do telewidzów) Błagam, niech ktoś coś z nim zrobi, bo w końcu dojdzie do tragedii jak we Włodowie! Ja już wiele razy słyszałam na ulicy, że ten dziad powinien umrzeć dla dobra ludzkości! Tak mówią nie tylko rodziny ludzi, którzy byli przez niego torturowani i mordowani, ale także zwykli mieszkańcy Młodzianowic, którzy mają dosyć terroru psychopatycznego 88-latka!
MODLIBOGA RYSIK (w telewizji, podchwytując słowa Niestanki):
Dokładnie tak! Całe miasto pragnie pozbyć się tej kreatury! Zdzisław B. mieszkał kiedyś w Stanach Zjednoczonych, pozostawił w tym kraju kilka kochanek z dziećmi… Dlaczego nie może tam wrócić?! Dlaczego nie może zamieszkać w USA, skoro jego książki właśnie tam cieszą się największą popularnością?!
LICYNIUSZ RYSIK (w telewizji, do żony):
Dlaczego? Bo to tyran i zwyrodnialec! Woli siedzieć w Polsce i nas męczyć niż spędzać czas z rodziną w Ameryce! Taka jest prawda! Skoro on w przeszłości nie miał skrupułów, by wyrywać jeńcom paznokcie z rąk, bić ich do nieprzytomności, polewać zimną wodą, parzyć papierosami i pozbawiać snu, to teraz tym bardziej nie ma skrupułów, żeby dokuczać sąsiadom z klatki schodowej oraz innym mieszkańcom Młodzianowic!
Baumfeld demonicznie chichocze przed ekranem telewizora, ale tym razem nie komentuje słyszanych wypowiedzi.
NIESTANKA KWASIGROCH (w telewizji, łkając i szlochając):
Panie redaktorze, ja naprawdę się boję, że cała ta sprawa tragicznie się skończy! To nie jest groźba, tylko desperackie ostrzeżenie! Drogi panie, przecież ja to widzę, ja to wyraźnie widzę… Albo Zdzisław B. poważnie skrzywdzi kogoś z nas, albo ktoś załamie się nerwowo i z rozpaczy coś sobie zrobi, albo społeczeństwo straci cierpliwość i dokona samosądu na tej kanalii! Będziemy drugim Włodowem, ot co! Dziad doczeka się zemsty ze strony zdesperowanych młodzianowiczan!
MODLIBOGA RYSIK (w telewizji, robiąc kwaśną minę):
Chociaż w jego przypadku to będzie bardziej eutanazja niż egzekucja… Mówię wam, ludzie, że gdyby jakiś silny, 20-letni dryblas rąbnął to stare próchno w łeb, to ono już by się nie podniosło!
REPORTER (w telewizji, do Kwasigroch, lekceważąc Modlibogę):
Proszę się uspokoić, pani Niestanko. Zdzisław B. nie jest wart pani łez. Niczyich łez.
NIESTANKA KWASIGROCH (w telewizji, ocierając sobie łzy)
Mój Boże, czy naprawdę musi dojść do nieszczęścia, żeby ktoś zainteresował się naszą sytuacją?! Przecież to, co się dzieje dookoła nas, to jest zwykła patologia! Jeden stary piernik, który otrzymał już kiedyś karę ośmiu lat pozbawienia wolności, ale wyszedł z więzienia po miesiącu, zamienił nasze życie w piekło! Nie chcemy, by to trwało w nieskończoność! Mamy dosyć nieustannego poniżenia i zastraszenia! (Krótka pauza) Wczoraj ten łotr zaśmiecił mojemu dziecku profil na Naszej-Klasie.pl, umieszczając nań szereg idiotycznych, pozbawionych sensu komentarzy i wierszyków! Gwendalinka musiała potem bardzo długo je usuwać! O tym, co napisał o niej na forum, nawet nie wspomnę! (Ze złością i nienawiścią) Zaiste, troll internetowy!
LICYNIUSZ RYSIK (w telewizji):
Ten człowiek jest nie tylko trollem internetowym, ale także życiowym! Prawie 90-letnie doświadczenie pokazuje, że on istnieje tylko po to, aby zatruwać innym życie! Nigdy nie słyszałem, by Zdzisław B. kiedykolwiek zrobił coś dobrego dla świata! Ani teraz, ani w odległej przeszłości!
Niegdysiejszy funkcjonariusz Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego po raz kolejny parska śmiechem, aczkolwiek rezygnuje z werbalnego komentarza.
MINIGNIEW SADOWSKI (w telewizji, smutno, wzdychając):
Swoją drogą, trudno uwierzyć w to, że człowiek, który na Zachodzie uchodzi za wybitnego autora książek historycznych i cieszy się autorytetem wśród młodzieży, w Ojczyźnie postępuje tak podle oraz ma za sobą taką niechlubną, pełną krwi, oszustw i niegodziwości przeszłość…
ZDZISŁAW BAUMFELD (wciąż rozbawiony):
Heh, przypomniał mi się cytat z filmu “Metropolis” Fritza Langa: “Ta sama kobieta, którą w podziemiu uważają za świętą?!” (Chichocze przez chwilę) A także teledysk “Baby’s Got A Temper” The Prodigy, w którym trzej eleganccy, dobrze ułożeni panowie, najprawdopodobniej urzędnicy, demaskują swoje prawdziwe, diabelskie oblicza!
Niespodziewanie rozlega się dźwięk dzwonka - znak, że do Zdzisława ktoś przyszedł. Baumfeld chwyta pilot od telewizora, wyłącza odbiornik i idzie w stronę drzwi wejściowych.
ZDZISŁAW BAUMFELD (patrząc przez wizjer):
Kordelia?
KORDELIA KORDELAS (zza drzwi, jeszcze niewidoczna dla widzów):
Tak, to ja.
Zdzisław decyduje się otworzyć młodej znajomej (18-letnia wnuczka Wespazjana Cipki jest przedstawicielką subkultury gotyckiej: posiada długie, proste, czarne włosy z przedziałkiem pośrodku, mroczny, wampiryczny makijaż, brązową bluzeczkę ze skóry, długą, czarną, falbaniastą spódnicę oraz czarne lakierki).
KORDELIA KORDELAS (stając się widoczną dla Baumfelda i widzów):
Dzień dobry.
ZDZISŁAW BAUMFELD (wesoło, wpuszczając 18-latkę do mieszkania):
Dobry, dobry! Hehehe, widzę, że jednak nie boisz się tutaj przychodzić!
KORDELIA KORDELAS (dumnie, wyniośle):
Oczywiście, że się nie boję. To mój dziadek ma jakąś fobię, która sprawia, że mu się wydaje, iż pan Zdzisław z pierwszego piętra wrzuci mnie do pieca jak Baba Jaga. Olewam to. Ja pana odwiedzam, bo jest pan jedyną osobą, z którą mogę pogadać o życiu i dobrej muzie. A to, co pan robił 60 lat temu, wisi mi i powiewa. Poważnie.
Ex-funkcjonariusz UB prowadzi pannę Kordelas do pokoju gościnnego. Kiedy oboje są już w salonie, dziewczyna siada na kanapie, a starzec - z boku, na fotelu.
ZDZISŁAW BAUMFELD:
I właśnie tak powinno być, Kordelio. Robić swoje i nie przejmować się opinią innych. Trzymam się tej zasady, odkąd tylko posiadam własne zdanie, i nie zamierzam nic w tej kwestii zmieniać.
KORDELIA KORDELAS (nadąsana):
Niestety, od dnia, w którym się z panem zaprzyjaźniłam, mój dziadek i sąsiedzi mają do mnie “wąty”. Mówią, że jestem… ekhem… “zdrajczynią” i “kolaborantką”, wołają na mnie “Tajna Współpracowniczka”, “TW“ oraz “Adwokat Diabła“. Próbuję to kiełbolić, ale czasami naprawdę mnie to wkurza.
ZDZISŁAW BAUMFELD (grzecznie, ale stanowczo):
Próbuj dalej. W końcu “kiełbolenie” tak ci wejdzie w krew, że zupełnie przestaniesz się przejmować tym, co ludzie myślą. A o to przecież chodzi, nie?
KORDELIA KORDELAS:
O to chodzi. (Krótka pauza, podczas której Kordelia przez chwilę się nad czymś zastanawia, a potem zaczyna serdecznie chichotać) Wie pan co, panie Zdziśku? Pan mi przypomina Barbarę Kwarc z e-serialu “Klatka B”! Jest pan… za przeproszeniem… stary, a zachowuje się pan jak młody człowiek i ma młodzieżowe zainteresowania tudzież upodobania! To prawdziwy fenomen!
Baumfeld wygląda na mile połechtanego usłyszaną pochwałą.
ZDZISŁAW BAUMFELD (siląc się na skromność):
Heh, takie fenomeny czasami się zdarzają. W ogóle mówi się, że człowiek nie ma tyle lat, ile wynika z jego dokumentów, tylko tyle, na ile się czuje. A ja się czuję… na ile ja się czuję? Na dwadzieścia siedem. Poważnie. Zatrzymałem się w rozwoju jako 27-latek i oby tak pozostało na zawsze!
KORDELIA KORDELAS (z podziwem i uznaniem, uśmiechając się):
Z serca panu gratuluję!
Krótka pauza.
ZDZISŁAW BAUMFELD (chcąc przerwać ciszę):
Jedziesz w tym roku na Castle Party?
18-latka wzdycha smutno.
KORDELIA KORDELAS:
Ech, chciałabym pojechać, ale dziadek nigdy mi na to nie pozwoli. Nie ma szans. A szkoda, bo na Castle Party jeszcze nigdy nie byłam.
ZDZISŁAW BAUMFELD (wesoło, zachęcająco):
Kiełbol dziadka! Jedź razem ze mną!
KORDELIA KORDELAS (nieco zdumiona):
A zabrałby mnie pan, panie Zdziśku? Naprawdę?
ZDZISŁAW BAUMFELD (puszczając do nastolatki oczko):
No pewnie! Nie robi mi różnicy, czy jadę sam, czy zabieram pasażerkę! Wszak płacę za benzynę, a nie za liczbę osób w samochodzie!
KORDELIA KORDELAS:
Panie Zdziśku, dziękuję za zaproszenie, ale… mój dziadek chyba by tego nie przeżył. On już teraz jest zrozpaczony faktem, że jego najukochańsza wnuczka zadaje się z “tym Baumfeldem”. A gdybym pojechała z panem na Castle Party… Nie, mój dziadek by tego nie przeżył! Nie przeżyłby!
ZDZISŁAW BAUMFELD (pogardliwie):
Masz pokiełbolonego dziadka, Kordelio. Wiem, co mówię, bo znam go od ponad sześćdziesięciu lat i nie lubię od pierwszego wejrzenia.
KORDELIA KORDELAS (krzywiąc się):
Wiem, że jest pokiełbolony, ale to mój dziadek, najbliższa mi osoba. Mieszkam razem z nim, odkąd… odkąd… odkąd mój ojciec został pozbawiony praw rodzicielskich. Mamę straciłam już rok wcześniej: zmarła w szpitalu, kilka dni po tym, jak potrącił ją samochód. Od tej pory jestem pod opieką mojego dziadka, Wespazjana Cipki i mam wobec niego dług wdzięczności.
ZDZISŁAW BAUMFELD (fałszywie):
Jakie to przykre. Moje kondolencje, Kordelio. (Zauważając, że jego wypowiedź mogła zabrzmieć nieco dwuznacznie) Z powodu śmierci mamy, a nie opieki i długu wdzięczności wobec Wespazjana!
KORDELIA KORDELAS (poważnie, dając się nabrać na obłudę byłego UB-eka):
Dziękuję, panie Zdziśku.
Nagle po raz drugi rozlega się dźwięk dzwonka. Baumfeld i Kordelas zrywają się z siedzeń, po czym pośpiesznie idą w stronę drzwi wejściowych. Kiedy Zdzisław otwiera, oczom widzów ukazuje się postać Wespazjana Cipki.
ZDZISŁAW BAUMFELD (opryskliwie, na widok swojej dawnej ofiary):
Czego tu szukasz, moherysto? Datków na Radio Maryja czy najświeższego wydania “Naszego Dziennika”?
Kordelia chichocze złośliwie, ale nic nie mówi.
WESPAZJAN CIPKA (lodowato, do Baumfelda):
Przymknij się, Zdzisiek. Nie przychodzę do ciebie w odwiedziny, tylko po to, by odebrać Kordelię.
ZDZISŁAW BAUMFELD (szyderczo):
A co to? Przedszkole?! Palnij się w głowę, turbino gazowa!
WESPAZJAN CIPKA (ostrym tonem, do wnuczki):
Kordelio, wracamy do domu! To nie jest miejsce dla ciebie!
KORDELIA KORDELAS (buntowniczo):
O, a dlaczego nie?! To chyba moja sprawa, gdzie spędzam wolny czas! Jestem już dorosła, więc mogę odwiedzać, kogo chcę!
WESPAZJAN CIPKA (rozpaczliwie):
Dziecko, ty sama siebie narażasz na niebezpieczeństwo! Mówiłem ci ze sto razy, kim był i jest Zdzisław Baumfeld, a ty nadal udajesz głuchą i nierozumną! (Jeszcze bardziej rozpaczliwie) Kordelio… Przecież ten człowiek fałszywie oskarżyłby cię o świństwa, jakich sobie nawet nie wyobrażasz, pobiłby cię drewnianą bądź gumową pałką, wysmagał batem i zmusił do życia w niehumanitarnych warunkach! On powbijałby ci igły pod paznokcie i jeszcze by się śmiał z twoich krzyków! Mówię poważnie, bo ze mną tak zrobił! Nigdy nie zapomnę tego bólu i przerażenia! A ty sama przychodzisz do jego mieszkania, chociaż wiesz, że w sytuacji kryzysowej nie miałby ci kto pomóc! Czy ty szukasz guza, głupia gąsko?!
ZDZISŁAW BAUMFELD (lekko, jakby nigdy nic, do Kordelii, całkowicie ignorując wypowiedź Cipki):
Wiesz, Kordelio, że w tym roku ma się ukazać nowa płyta zespołu Closterkeller? Podobno będzie “wypasiona”!
KORDELIA KORDELAS (tym samym tonem, do Baumfelda):
Wiem! Jakże mogłabym nie wiedzieć?! Już nie mogę się doczekać, bo nowy “krążek” na być lepszy od “Nero”, a przecież “Nero” to arcydzieło!
ZDZISŁAW BAUMFELD:
Aczkolwiek są tacy, którzy uważają tę płytę za najgorsze wydawnictwo Clostera…
KORDELIA KORDELAS (stanowczo):
Kiełbolę ich. Dla mnie “Nero” to mistrzostwo świata. Bardzo lubię “Królową”, “Patrząc jak toniesz”, “Miraż”, “Podziemny Krąg” i “Jak o kamień deszcz”. (Śpiewa fragment tej ostatniej piosenki, nawet nie zauważając własnej hipokryzji) “I naiwnością swoją stoję celnie ugodzona… Wśród morza wstydu aż do serca obnażona… Ona Madonna, ona święta, tego nic nie zmieni… Obudź się, czy nie widzisz, że… Ona żywi się Twoją wiarą w ludzki gest… Weźmie wszystko, co masz i co mógłbyś mieć… Celem byłam ja, a narzędziem tylko Ty… Przebudzenie zaboli Ciebie jak nigdy nic…”
WESPAZJAN CIPKA (zirytowany, do wnuczki):
Kordelio, dosyć tego dobrego! Wracamy do domu!
KORDELIA KORDELAS (lekceważąc Cipkę, wykonuje dalszy fragment piosenki formacji Closterkeller):
“Chcę Cię porwać stąd, lecz moje skrzydła złamane… Pośród ruin co dzień modlę się o jej śmierć… Gdy na czarnym tle czarne znaki wpisane… Ty nie widzisz nic, lecz ja rozumiem je… Powoli tonie sens w powodzi mego tłumaczenia… Gdy spadasz w dół pijany prawdą, której nie ma… Ona Madonna, ona święta, tego nic nie zmieni… Obudź się, czy nie widzisz, że…”
WESPAZJAN CIPKA:
Kordelio, mówię po raz kolejny: wracamy do domu!
KORDELIA KORDELAS (słodkim, prowokacyjnym głosikiem):
A wiesz, dziadziusiu, że ja rozważam możliwość wyjazdu z panem Zdzisławem na Castle Party?
Wespazjan szeroko otwiera oczy z przerażenia.
WESPAZJAN CIPKA (błagalnie, słabym głosem):
Kordelio… Dziecko kochane… Ja cię błagam: nigdzie z nim nie jedź! Przecież on cię wywiezie w las i zastrzeli strzałem w tył głowy!
Kordelia wybucha śmiechem.
KORDELIA KORDELAS (ironicznie, nie dowierzając):
Taaa, jasne!
WESPAZJAN CIPKA:
Wnuczko moja, czy naprawdę musi się stać coś niedobrego, żebyś zrozumiała, że ten starzec jest zły do szpiku kości?! Dlaczego nie pojmujesz, iż Zdzisław Baumfeld, ex-funkcjonariusz Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Młodzianowicach i mój oprawca, to nie jakaś półlegendarna postać z odległej przeszłości, tylko dokładnie ten sam człowiek, który stoi obok ciebie i rozmawia z tobą o twórczości grupy Closterkeller?! Czy wiesz, jakie paskudne czyny ma on na sumieniu? Słyszałaś o Aulusie Nowakowskim, bohaterskim kapralu AK? Pewnie, że słyszałaś, wszak byłaś na uroczystości odsłonięcia tablicy pamiątkowej poświęconej tej postaci! To właśnie Baumfeld go zabił. Tak, tak - ten sam Baumfeld, który obecnie udaje Najlepszego Przyjaciela Młodzieży, słucha gotyckiego rocka i ubiera się jak nastolatek! Ale najgorsze jest to, iż właściwie nie poniósł żadnej kary za swoją zbrodnię. Biedny Aulus Nowakowski… Był torturowany dziesięć razy gorzej niż ja, ale zachowywał się dziesięć razy godniej… Niestety, nie darowano mu życia… Pamiętam, jak jego synek, mały Tomił, płakał po jego śmierci i wołał, że chce do taty… A żona Aulusa, Melizanda, przeklinała Marię Lolitę, bo to właśnie ta Tajna Współpracowniczka uwiodła jej męża na życzenie Zdzisława Baumfelda…
ZDZISŁAW BAUMFELD (do Kordelas, ostentacyjnie “olewając” Wespazjana):
Kordelio, już dawno temu chciałem cię zapytać… Jak oceniasz teledysk “Clown” zespołu The Switchblade Symphony? Z tego, co wiem, video clip wywołuje przeróżne reakcje wśród widzów. Jedni uważają, że jest on “gorący”, inni nazywają go “głupim” i “bezsensownym”…
KORDELIA KORDELAS (entuzjastycznie, do Baumfelda, unikając wzrokiem dziadka):
Jak na mój gust: cudownie obsceniczna prowokacja! Mówię to zupełnie szczerze! Ale i tak nic nie przebije “Satury” Lacrimosy!
ZDZISŁAW BAUMFELD:
No, “Satura” jest ostra… Świętokradcza i obrazoburcza… W porównaniu z nią, “Like a Prayer” Madonny to mały pikuś! Heh, ortodoksyjni chrześcijanie pewnie bardzo się oburzają podczas jej oglądania!
KORDELIA KORDELAS (poważnie):
Pod warunkiem, że są w stanie ją oglądać. Ja nie jestem żadną dewotką, ale wierzę w Boga i chodzę do kościoła, toteż oglądanie “Satury” było dla mnie raczej nieprzyjemnym przeżyciem. Prawdę mówiąc, nawet się zastanawiałam, czy nie ma w tym teledysku zakamuflowanych elementów okultystycznych lub wręcz satanistycznych. Co nie zmienia faktu, iż nadal mam bardzo dobre zdanie na temat Lacrimosy jako zespołu.
ZDZISŁAW BAUMFELD (uśmiecha się):
Lubisz ten duet, prawda?
KORDELIA KORDELAS (w estetycznym uniesieniu):
Czy go lubię? Panie Zdziśku, “lubię” to za mało powiedziane! Ja go kocham! To znaczy: kocham Tilo Wolffa, bo Anne Nurmi śpiewa, jakby chciała, a nie mogła!
ZDZISŁAW BAUMFELD:
No to ciesz się, że robi to tak rzadko. Anne woli grać na instrumentach klawiszowych niż śpiewać - i chwała jej za to.
KORDELIA KORDELAS (dobitnie, jakby chciała przypieczętować opinię byłego funkcjonariusza UB):
Dokładnie tak! Z drugiej strony, lepsza Anne Nurmi niż nowa wokalistka Nightwisha, ta cała Anette Olson…
ZDZISŁAW BAUMFELD (z perfidnym uśmiechem na twarzy):
Co do tego nie mam żadnych wątpliwości!
KORDELIA KORDELAS:
Ja jestem zwolenniczką tezy, że po odejściu Tarji i pojawieniu się Anette Nightwish nie jest już Nightwishem. Analogicznie do tego, uważałabym, że Within Temptation nie jest już Within Temptation, gdyby odeszła zeń Sharon den Adel. Czego jej, oczywiście, NIE życzę. Uwielbiam Sharon i mam nadzieję, że będzie śpiewać w WT jeszcze przez wiele, wiele lat!
ZDZISŁAW BAUMFELD (wesoło):
No to przybij piątkę!
18-latka i 88-latek przybijają sobie piątkę. Ponieważ drzwi od mieszkania nadal są otwarte (w trakcie dyskusji wszyscy zapomnieli o konieczności ich zamknięcia), do rozmawiających osób przyłącza się 19-letnia Milada Rysik, córka Modlibogi i Licyniusza Rysików (tych, którzy wypowiadali się w telewizji na temat skandalicznego zachowania Baumfelda). Milada jest ubrana dziewczęco, ale w stylu hip-hopowym.
MILADA RYSIK (do Wespazjana Cipki, wchodząc bez pytania do mieszkania Zdzisława):
Panie Wespazjanie, ja chyba wiem, dlaczego pańska wnuczka zadaje się z tym bydlakiem! Otóż on jest pisarzem - w Polsce jego książki sprzedają się słabo, ale na Zachodzie, między innymi w USA, Kanadzie i Wielkiej Brytanii, jego “dzieła” są prawdziwymi bestsellerami, o których często mówi się w mediach! Kordelia Kordelas najzwyczajniej w świecie wierzy, że jeśli przybliży się do tego zwyrodnialca, to on wyda oraz wypromuje jej tomik wierszy o Upadłych Aniołach i tego typu bzdurach! Zwykła, pusta karierowiczka, dla której sukces wydawniczy liczy się bardziej niż moralność! Co ją obchodzi fakt, że Baumfeld katował jej dziadka i chciał go zabić? Dla niej takie “szczegóły” są mniej istotne niż perspektywa sukcesu literackiego! (Wybucha demonicznym śmiechem) Cha, cha, cha, cha, cha! Gdyby panna Kordelas żyła sześćdziesiąt lat temu, pewnie zostałaby Tajną Współpracowniczką i Jawną Kochanką na wzór Marii Lolity! Heh, ludzie mają rację, nazywając ją “zdrajczynią”, “kolaborantką”, “TW” i “Adwokatem Diabła”!
ZDZISŁAW BAUMFELD (oschłym tonem, do Milady):
Panno Rysik, czy pozwoliłem ci wejść do mojego mieszkania? Czy zapytałaś mnie o zgodę?
MILADA RYSIK (pogardliwie):
A czy pan zapytał swoje ofiary o zgodę na te wszystkie okropności, które im pan wyrządzał? Zapytał pan czy nie? Oczywiście, że nie! A przypomina pan sobie Septymiusza Kosteckiego i Bertolda Zatorskiego, tych z Ruchu Oporu bez Wojny i Dywersji “Wolność i Niezawisłość”? Do samego końca wmawiał im pan, że Urząd Bezpieczeństwa nic im nie zrobi! Do samego końca, kuźwa! A to właśnie pan był jednym z tych, którzy ich pogrążyli! Ja doskonale wiem, za jakie podłości pan odpowiada: obejrzałam “Tajną Współpracowniczkę - Jawną Kochankę” oraz poczytałam o panu w Internecie!
ZDZISŁAW BAUMFELD (cynicznie, zjadliwie):
Bo ja sławny jestem… Ludzie chcą o mnie wiedzieć wszystko jak o Dodzie…
WESPAZJAN CIPKA (złośliwie, do Baumfelda):
Pewnie. Trzeba poznać wroga!
MILADA RYSIK (spoglądając z obrzydzeniem na Kordelię):
Nie wiem, Kordelas, dlaczego ty, mając taką samą wiedzę jak ja albo jeszcze większą, traktujesz tego bydlaka jak normalnego człowieka i się z nim przyjaźnisz… Chyba naprawdę liczysz na jakieś wymierne korzyści materialne! Bo nie mam pomysłu, jak inaczej wytłumaczyć fakt, iż przychodzisz do mieszkania tego UB-eckiego oprawcy, gadasz z nim o durnotach i uważasz go za “spoko zioma”! Czy wiesz, że ta sama dłoń, która dzisiaj przybiła ci piątkę, sześćdziesiąt lat temu zabijała i torturowała Polaków?! Ty fimbrio, jesteś kompletnie wyzuta z honoru, godności i patriotyzmu! Zamiast walczyć o sprawiedliwość dla swojego dziadka, schodzisz na pierwsze piętro do UB-owca, który go represjonował!
KORDELIA KORDELAS (zirytowana, do Milady):
Nie obrażaj mnie, OK?!
MILADA RYSIK (rozbawiona reakcją Kordelii):
Co, Kordelas? Dotknęły cię moje słowa? Pewnie dlatego, że jest w nich zawarta prawda, cała prawda i tylko prawda! Cha, cha, cha! Przejrzałam cię na wylot, mała, próżna materialistko!
WESPAZJAN CIPKA:
Chcąc - nie chcąc, muszę zgodzić się z moją przedmówczynią.
KORDELIA KORDELAS (rozeźlona):
Słuchajcie, odwalcie się ode mnie i od pana Zdzisława! Wy nie rozumiecie, że ludzie się zmieniają i że każdy zasługuje na drugą szansę!
MILADA RYSIK (rapuje fragmenty utworu “Bywa” Gabi, lekko je parafrazując):
“Nie otaczam się ludźmi bez honoru:
Tu jest prowincja, tu nie mam wyboru.
Tu nie gram, żeby przegrać,
Tu nie ma kompromisu.
Z tą k***ą dałabym radę nawet bez tego dissu! (…)
Jak ci, k***a, nie wstyd? Jestem w ciężkim szoku!
Przyjaźnisz się z UB-ekiem z tego samego bloku!
Taka z ciebie zwykła szmatka:
Mało tego, że ten blok, to ta sama klatka!
Szkoda, że w podłodze brakuje dziury:
Nie schodziłabyś po schodach, tylko zjeżdżała z rury! (…)
Robisz z siebie zwykłe pośmiewisko.
Żałuję bardzo, że byłaś kiedyś blisko.
Wjeżdżasz na mnie - spójrz, śmieciu, w lustro!
W oczach k**wiki, a w głowie pusto!
Dla ciebie jest ważny stan czyjegoś konta:
Kolejna kreska na ścianie - to normalny spontan!
Żałuj więc bardzo, że nie widzisz swojej miny.
Zaczęłaś ze mną - skaczesz na bungee bez liny!”
Wnuczka Wespazjana Cipki, ku najwyższemu zdumieniu Milady i pozostałych bohaterów sceny, odpowiada swojej przeciwniczce inną hip-hopową piosenką. Rysikówna jest widocznie zaszokowana widokiem rapującej gotki.
KORDELIA KORDELAS (rapuje fragmenty utworu “Łap ten diss” Ani Sool):
“Nienawidzisz mnie? Proste! To nie jest mi obce!
Zawsze wszystkie dziewczyny były o mnie zazdrosne!
Znam twój problem, rozumiem tę opcję, ale…
Przestań marudzić, jakbyś wciąż miała okres!
Zamknij mordę, bo pociągnę za cyngiel!
Twoje wywody są żałosne jak Jerry Springer Show!
Ja mam najlepszy flow, a ty masz pringle, ziom.
Szoruj stąd, bo robisz z siebie głupią pindę wciąż! (…)
Udajesz erudytkę, a jak freestyle pojedziesz,
Wtedy srasz grafomańskim g****m pod siebie!
Chcesz należeć do elity w redakcjach,
Lecz twoje artykuły to esencja prostactwa.
Elokwencja ze słownikiem w rękach - to farsa!
Ty pisz o polityce, ponoć znasz się na partiach!
Cha, cha, cha, cha! Taaaaak!
Ty pisz o polityce, ponoć znasz się na partiach!”
Kordelia kończy rapować fragmenty utworu “Łap ten diss” Ani Sool.
MILADA RYSIK (kpiąco, do wnuczki Cipki):
Fajnie, Kordelas, że powiedziałaś mi, co o mnie myślisz, ale moralne zwycięstwo i tak jest po mojej stronie. Wiesz, młodzianowiczanie coraz częściej mówią, że tego s*****ela Baumfelda należy po włodawsku zlinczować. Uważaj więc, Adwokacie Diabła, żeby przy okazji nie oberwało się i tobie!
KORDELIA KORDELAS (mrużąc niebezpiecznie oczy):
Grozisz mi?
MILADA RYSIK:
Nie, po prostu ostrzegam cię przed tym, co może na ciebie czyhać tuż za rogiem. (Do byłego funkcjonariusza bezpieki) A panu, panie Baumfeld, mogę powiedzieć jedno: zasługuje pan na taki los, jaki zgotował pan wielu bezbronnym ludziom w czasach PRL. Jeśli ktoś kiedyś pana zaatakuje albo spotka pana jakieś nieszczęście, to na pewno nie będę pana bronić ani panu współczuć. Rozumie pan: ja się mogę litować nad niewinnymi osobami, ale nie nad tymi, które same przyczyniały się do cierpienia i śmierci swoich bliźnich.
ZDZISŁAW BAUMFELD (unosząc brwi):
Dlaczego?
MILADA RYSIK:
Dlaczego? Ano dlatego, że na tym polega sprawiedliwość. Niestety. To, że jest pan wyluzowany, młody duchem i znany za granicą, absolutnie pana nie rozgrzesza i nie umniejsza pańskich win sprzed kilku dekad. Bez względu na to, za kogo pan uchodzi, musi pan kiedyś ponieść karę za swoje niegodziwości.
ZDZISŁAW BAUMFELD (drwiąco, prycha):
Phi! Słyszę o tym co najmniej od 1959 roku, jednak do tej pory nikt mi nic nie zrobił! Pomijam ten nieszczęsny miesiąc spędzony w więziennych murach!
MILADA RYSIK (kontynuuje przerwany monolog):
Czy wie pan, jak artyści przedstawiają Temidę, boginię sprawiedliwości? Jako kobietę z zasłoniętymi oczami, trzymającą w dłoniach dwa atrybuty: wagę do ważenia ludzkich uczynków oraz miecz. Uważam, że jest to bardzo trafny wizerunek, definiujący istotę samej sprawiedliwości. (Krótka pauza, podczas której Milada przypomina sobie, iż Zdzisław Baumfeld jest wyznawcą poglądów komunistycznych) Tylko, na Zeusa, niech pan nie myli sprawiedliwości z równością, bo to dwie zupełnie różne sprawy! Równość to jednolitość, wrzucanie ludzi, rzeczy i pojęć do jednego worka, co zazwyczaj jest niesprawiedliwe. Natomiast sprawiedliwość polega na tym, że oceniamy i traktujemy kogoś lub coś tak, jak ten ktoś albo coś na to zasługuje. Powtarzam: tak, jak ten ktoś albo coś na to zasługuje!
ZDZISŁAW BAUMFELD (sentencjonalnie):
Kara nie jest zemstą.
MILADA RYSIK:
Owszem, lecz tylko w przypadku dzieci, które - ze względu na brak dojrzałości i uformowanego sumienia - potrzebują wychowania zamiast zemsty. Jednak w przypadku dorosłego, dobrowolnie działającego, świadomego swoich czynów człowieka, takiego jak pan i pańscy towarzysze z UB, kara JEST zemstą. Ale nie tylko. Pełni ona także inne funkcje, o których nie chce mi się dzisiaj rozprawiać.
WESPAZJAN CIPKA (głośno, dobitnie):
Znowu zgadzam się z Miladą Rysik! Zaiste, mądra z niej dziewczyna!
MILADA RYSIK:
I to chyba wszystko, co należało powiedzieć w tej części TragiFarsy. (Do widzów) Dziękuję państwu za uwagę i proszę o przemyślenie moich słów! Do widzenia, do usłyszenia!
K-U-R-T-Y-N-A
Natalia Julia Nowak,
11-12 września 2010 r.
- njnowak - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz