OSKARŻAM SADURSKIEGO
rekontra, pt., 15/04/2011 - 16:56
Tekst inkrustowany na każdej niemal stronie słowami "Naród" i "narodowy" odmienianymi przez wszystkie przypadki z wyjątkiem wołacza … - Wojciech Sadurski
"Na mój rozum (…) z tego wszystkiego, co wiemy do tej pory ja jestem pewien, gdyby prezydent, który tam leciał powiedział, jak jest mgła lądujemy gdzie indziej nie byłoby katastrofy i kropka" – wygłosił swoje kredo Ireneusz Krzemiński w programie Tomasza Lisa. Te słowa nie tylko nie spotkały się z jakąkolwiek ripostą, ale wręcz zostały milcząco zaaprobowane przez uczestników dyskusji.
Nie było riposty, gdyż ripostować nie miał kto. Czy ktokolwiek mógłby liczyć, że uczyni to gospodarz programu? Dodam, że swą debatę zatytułował „Jak uczciliśmy smoleńską rocznicę?”.
A może Najsztub, redaktor spod ręki Żakowskiego miałby wygłosić zdanie odrębne? Działacz nieboszczki Unii Demokratycznej Aleksander Smolar? A może psycholog Janusz Czapiński, który nie tak dawno wsławił się udziałem w publicznym sporządzeniu portretu psychologicznego Jarosława Kaczyńskiego? Czy to już nie jest Orwell? W telewizji sporządza się portrety psychologiczne „wrogów”, liderów opozycji?
Kto miał ten idiotyzm Krzemińskiego o winie prezydenta przygwoździć? Czesław Bielecki mógłby się na chwilę ocknąć, ale przecież jest zaprzyjaźniony z uczestnikami programu.
Narracja Czerskiej
Dlaczego tezę Krzemińskiego nazywam idiotyzmem?
Mnóstwo argumentów. Czy prezydent jest od tego, by w podniosłej atmosferze, lecąc z małżonką i wśród zaproszonych przez siebie wybitnych postaci, analizować kwestię gęstości mgły? Zna się na tym? Kiedy miał to uczynić? Podczas krótkiego lotu rządowym samolotem na obchody uroczystości państwowych, tuż za granicę, bo do Smoleńska, prezydent miałby analizować sytuację meteorologiczną?
Oczywiście był incydent gruziński – dyżurny argument „przemysłowców pogardy”, ale w żadnym punkcie nie ma zbieżności sytuacji, żadnej analogii. Gruzja - to była sytuacja nadzwyczajna, liczyła się każda godzina. Przypominam, chodziło o jej niepodległość. Dlatego nasz prezydent jest bohaterem narodowym Gruzji, układa się o nim pieśni, dlatego czci się jego Pamięć i Imię. Dodam, że chodziło również o naszą Sprawę, Gruzja ro również „nasza sprawa”.
A w Polsce? U nas śp. Lech Kaczyński do dzisiaj był przez cały rok poniewierany – poczynając od niesławnej akcji Wajdy i Wyborczej.
Ireneuszu Krzemiński, idiotyzm również dlatego, że jeżeli pojawiły się jakiekolwiek okoliczności zmieniające w sposób istotny harmonogram wizyty, to służby państwowe były od tego, by przedstawić alternatywne rozwiązania. Lądujemy w punkcie A czy B, a może lecimy do Moskwy, czy też wracamy na najbliższe polskie lotnisko i ponownie wylatujemy za godzinę czy dwie. Przecież to jest oczywiste?
Przecież prezydent nie podejmuje decyzji typu: aha jest mgła, więc nie lądujemy.
Od logistyki wizyty, od bezpieczeństwa w pierwszej sekundzie, aż do ostatnich sekund, do powrotu do Warszawy był rząd i jego wszelakie służby.
Dlaczego idiotyzm, zastanawiam się dalej?
Oczywistym jest, że fraza Krzemińskiego, to jest przecież klasyczna koncepcja spiskowa. Bez żadnych dowodów, gołosłownie formułuje tezę, że to prezydent decydował gdzie samolot rządowy będzie lądował. Jakie informacje powinny zostać dostarczone prezydentowi i kiedy, by to właśnie on miał podejmować decyzję o lądowaniu? Czy dowódca zdałby się na ocenę prezydenta?
Jeszcze raz – łopatą do głowy. Czy dowódca samolotu mógłby postawić prezydenta w następującym położeniu, pytając: jest mgła, szansa pomyślnego wylądowania wynosi 99%, lądujemy czy też nie? Przecież to jest absurd socjologu Krzemiński.
Po drugie skąd gość Lisa wie, że katastrofy by nie było? Badał wrak samolotu? Zna wstępne polskie analizy? Miał dostęp do czarnych skrzynek? Ekspert od „metodologii badań” – a więc wie jak się powinno badać - w przestrzeń rzuca tak poważne oskarżenia?
Oskarżyciel wie jedno na pewno, prezydent winien.
A może wie, która wersja stenogramu jest prawdziwa? A może wie, co się stało z wydartymi kartami z dziennika meteorologicznego ze Smoleńska? A może metodolog wie …wie, wie, przecież Krzemiński nic nie wie. Przynajmniej się nie zdradził posiadaną wiedzą. Nawet nie odnotowuję, że jest medialnym ignorantem, w porównaniu z tymi z Krakowskiego Przedmieścia, którzy od roku analizują wszelkie okoliczności tragedii i szukają odpowiedzi na najważniejsze polskie pytanie – DLACZEGO?
Stan na dzisiaj?
Obalono wszystkie „narracje” moskiewskie. Wykazano złą wolę krajowego medialnego mainstreamu, który nie tylko, że nie wysłał do Smoleńska najlepszych dziennikarzy śledczych, ale jakichkolwiek. Nie tylko najodważniejszych, ale żadnych. Natomiast wyrzucono z pracy tych, którzy zadawali pytania, tych, którzy udali się z kamerami do Smoleńska. Likwidowano programy, w których była obecna inna wersja od tej obowiązującej, że winien prezydent i naciski, no i kozakujący debeściaki.
Pytanie na marginesie do Wojciecha Sadurskiego, półgłosem – ile są warte dla polskiego śledztwa filmy, na których utrwalono jak łomem wybijane są okienka w rządowym Tupolewie, jak niszczony jest wrak samolotu? Mieści się to w pańskiej prawniczej głowie? Opowie pan o tym w Sydney i Florencji swoim studentom, przyszłym prawnikom?
Wracając do głównego wątku.
Ireneuszu Krzemiński, ta propaganda kłamstwa, ta żonglerka półprawdami dzieje się od roku na oczach opinii publicznej, w obecności społeczeństwa pozbawionego własnego głosu. Na oczach tych, którzy 10 kwietnia z całego świata przybyli na Krakowskie Przedmieście.
I po trzecie – argumenty całkowicie przypadkowe, mogłyby być inne. Samolot nie lądował panie Krzemiński, nie było takiej decyzji. Kłamstwem jest twierdzenie, że podchodził do lądowania. Padła komenda - odchodzimy. A swoją drogą czy pan nigdy nie lądował podczas mgły? Śnieżnej zamieci?
Powtórzmy. To prezydent według Ireneusza Krzemińskiego miał podejmować decyzję na etapie wstępnej analizy – jest mgła, nie lądujemy? I w programie Lisa zatytułowanym - przypominam - „Jak uczciliśmy smoleńską rocznicę?” profesor Ireneusz Krzemiński dokonuje takiej wrzutki medialnej, nieustannie winny jest prezydent.
Przecież te słowa świadczą tylko o Krzemińskim, o niczym więcej. O jego zapiekłości w niechęci do wszystkich, którzy ośmielają się myśleć inaczej.
I tak od roku – ostatnio to Krzemiński opluł prezydenta, ale wcześniej jak nie Wajda to Palikot, jak nie Taras to Waldemar Kuczyński, jak nie psycholog Pacewicz to lewitująca Olejnik, jak nie dyżurni piloci TVN to ekspert Klich, przynajmniej raz w tygodniu, kolejne medialne wrzutki.
Program nienawiści
A przecież dzisiaj sytuacja jest następująca.
Mainstream wszelkie swoje teorie - o jarach i wąwozach, o brzozach i krążeniu nad lotniskiem, ścisku w kokpicie i telefonach komórkowych zakłócających elektronikę, o pijanym polskim generale i pilotach wypatrujących ziemi - otóż może te wszystkie teorie wrzucić do zsypu.
Przypomnę, że tuż przed uroczystościami rocznicowymi, próbowano w stylu Anodiny, która zbrukała honor polskiego generała, honor polskich pilotów, zagrać nasłuchem duńskim – od wielu miesięcy jest to narracją Wałęsy. Podobno Duńczycy mają stenogram rozmowy przeprowadzonej przez telefon satelitarny braci. Podobno nie rozmawiali wyłącznie o chorej matce w szpitalu. Jakiż przykład tubylczej podłości.
I kamienie Krakowskiego Przedmieścia wołają o prawdę. I dziesiątki tysięcy ludzi na Krakowskim Przedmieściu cały dzień domagało się prawdy.
To jest odpowiedź społeczeństwa na wersję Lisa i jego wyselekcjonowanych gości.
Żeby nie mnożyć pytań, co Krzemiński „wie do tej pory”? Przecież żaden fakt nie potwierdza porannego SMS rozesłanego do działaczy PO tuż po katastrofie, który brzmiał: "Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił".
Czy nie jest bezczelnością zwalanie winy na prezydenta? Ale u Lisa nie było nikogo, kto wylałby kubełek zimnej wody, na główkę rozpalonego Krzemińskiego. Gdyż jego program to była gra do jednej bramki, nie szmacianka, a nawalanka. Pięciu wali w Kaczyńskiego, a jeden solista Czesław Bielecki – jak ma w zwyczaju - gra na siebie.
Czy taki esteta dialogu Smolar nie czuł dyskomfortu uczestnicząc w prawie godzinnym szczuciu telewidzów na Kaczyńskiego, gdy ten nie miał nawet jednego obrońcy, chociażby i z urzędu - Lisa?
Ten wielki transparent z napisem – JESTEŚMY SMOLEŃSKIM POMNIKIEM – to do Was medialna elito.
Za atmosferę w państwie odpowiadacie Wy oraz rządzący. Zamiast Palikota i Niesiołowskiego, Kika i Wodza, niech społeczeństwo usłyszy starego (tego niegdysiejszego) Wnuka-Lipińskiego. Dzisiaj jest nie do poznania. A jeżeli jest Krzemiński, niech będzie i Fedyszak-Radziejowska, jeżeli Sadurski, gdzie miejsce dla Krasnodębskiego, Friszke to i Andrzej Nowak, jeżeli Majcherek, to gdzie Urbankowski, jeżeli Środa ze Szczuką, gdzie Cejrowski. A Holdysa od ch. (takim wulgaryzmem określił Jarosława Kaczyńskiego) redaktorze Lisie zatroskany o atmosferę, nie zapraszać.
Chyba, że chodzi o złą wolą, a to, co innego. Niech i Hołdys i Krzemiński nocują na redakcyjnej kanapce, niech zawsze będą pod pańską ręką, autorytety na każdą okazję.
Przemysł pogardy z czasów prezydentury śp. Lecha Kaczyńskiego, nie wystarczy wobec Jarosława Kaczyńskiego, dlatego wajchy są przestawiane na produkcję nienawiści do niego i pogardy dla „niedorżniętych watah”. Do olbrzymiej części społeczeństwa. Tych naprawdę wykluczonych przez wszelki mainstream.
I wczoraj natknąłem się na tekst Wojciecha Sadurskiego z żółcią w tytule. Nie wiem czy plamy na słońcu, czy natura choleryczna powoduje, że profesora raz w miesiącu nosi – czasem częściej. Po prostu go nosi. Widocznie musi znaleźć ujście dla fluidów, które się w nim gromadzą.
Wildstein napomknie o lustracji czy Marianie Lwie, natychmiast jest szturchany przez niedoszłego rzecznika obywateli. Andrzej Zybertowicz pojawi się na horyzoncie, i wspomni o ogniwie sytemu, działaczu publicznym Adamie M., wszechwładnym szefie „największego dziennika Europy środkowej” - a od tyłu Sadurski wbija stalówkę maczaną w żółci.
Rymkiewicz śle wiersz do Kaczyńskiego, wpada zziajany Sadurski i poucza Poetę, że ten ma się trzymać poezji nakazów, częstochowskich rymów unikać i razów na oślep nie oddawać. Poeci według Sadurskiego są od przemawiania mądrze i godnie.
Gdzież on te nauki pobierał – na pewno nie u Arystotelesa - chciałoby się zapytać, ale przecież nie zapytam.
Oto cały Sadurski. Kolega Sadurski jest taką rekontrą Czerskiej – jakieś zagrożenie, już punktuje, czyli ciuła punkty u Michnika.
Ale zanim o sadurskiej żółci, to dziesięć dni przed uroczystościami uczczenia pierwszej rocznicy w Rzeczpospolitej czytam jego rocznicowy tekst, filozofa i etyka - dwóch w jednym jakby nie było - „10 kwietnia, dzień zrównania”. Wyraża pragnienie, by rocznica nas połączyła.
A oto język przekazu nie tylko filozofa, ale i niedoszłego rzecznika praw obywatelskich. Czytamy: Wyszły z nas – nas, to oczywiście Polaków, taka maniera „onych” z Czerskiej - cechy publiczne najgorsze: paranoja, podejrzliwość, haniebny cynizm, bezdenna głupota.
A jak widzi drugą stronę społecznego dialogu, w dniu zrównania? Liderzy PiS upartyjniają i zawłaszczają katastrofę, socjolog z Bremy pisze histeryczne artykuły, afektowany poeta grafomańsko wzywa Kaczyńskiego, by coś „zrobił w tej sprawie", kiepski kabareciarz, odreagowuje PZPR-owską przeszłość, była nieudolna minister i paradny bufon jadą do USA, by tam antyszambrować u polityków trzeciego sortu w sprawie „umiędzynarodowienia" śledztwa.
Oto „marcowe gadanie” Sadurskiego.
Czy ten sybaryta, bywalec światowych salonów, arbiter konwenansów, zna takie zwykłe, nadwiślańskie poczucie wstydu? Czy zapłonęły mu kiedyś policzki?
Biedna Sadurskiego wątroba, ileż musiała utoczyć żółci, ileż epitetów musiał wygarnąć z siebie. Ale to nie koniec.
Czytamy dalej, o redaktorze budującym nakład pisemka na podgrzewaniu paranoi i teorii spiskowej, i wspomina komentatora brukowego tabloidu, który śmie mnożyć dziesiątki „pytań" i „wątpliwości" dotyczących katastrofy, przy aplauzie internetowej publiki. Zgroza. Śmie mnożyć pytanie, gdy przyczyna jest arcyboleśnie prosta, po prostu banalna.
I czytelnik się dowiaduje, że „tego typu postawy zatruły debatę o przyczynach katastrofy” oraz - uwaga – „o racjonalnych środkach, które należy podjąć, by nigdy więcej do takiego zbiegu fatalnych decyzji, niekompetencji i dezorganizacji nie dopuścić”.
Jakiż brak logiki kolego Sadurski.
Społeczeństwa nie interesuje debata, co zrobić w przyszłości. Od tego jest państwo i jego służby. Niech debatują dzień i noc, choćby i z panem.
Ale przynoszę złą wiadomość. W tych dniach Zespół Ekspertów Niezależnych przygotował raport, w którym przedstawił fakty i wskazał, co zrobić, aby odbudować rozbity system bezpieczeństwa Polski. Właśnie – „by nigdy więcej” profesorze. Podpisał się pod raportem m.in. generał Czesław Petelicki oraz wybitny znawca tematu, ekspert w dziedzinie katastrof, Przemysław Guła, były szef Rządowego Centrum Antykryzysowego. I cisza.
Czy ujrzał pan autorów raportu w którejkolwiek stacji TV w trakcie przedstawiania głównych tez raportu?
Wręcz przeciwnie. Wywiad z generałem Petelickim błyskawicznie został zdjęty ze strony internetowej pewnego tygodnika. Tak ma wyglądać debata profesorze?
A śledztwo i przyczyny katastrofy? Prawnik powinien wiedzieć, co można zrobić dysponując strzępkami dowodów (dosłownie strzępkami, jeżeli chodzi o zapisy z czarnych skrzynek). Nie ma w Polsce prawie żadnych dowodów materialnych, oprócz dowodów wytworzonych w Moskwie, akt śledztwa z czasem nieczytelnymi stronicami.
A Sadurski chce debaty o katastrofie.
Inkrustacja Sadurskiego
I na koniec, gdyż nie doszedłem do sedna swojego artykułu. Wczoraj późnym wieczorem przeczytałem tekst politologa Sadurskiego „Manifest pisany żółcią”.
Wpadł mu w ręce raport PIS i się niemal dowiadujemy, że nacjonalizm stanął u bram Rzeczypospolitej. Dowiadujemy się o tekście – „inkrustowanym na każdej niemal stronie słowami "Naród" i "narodowy" odmienianymi przez wszystkie przypadki z wyjątkiem wołacza”.
I biorę inkryminowany tekst do ręki i wzrokiem przebiegam i wyłapuję „naród” i narodowy”. „Zapewne Sadurskiemu nie chodzi o „ministra obrony narodowej”, oraz o „stadion narodowy”, nie chodzi zapewne o senacką Komisję Gospodarki Narodowej, która wystąpiła w tekście. Czyż może chodzić o zwrot „obrona narodowa”, czy też nazwę „Narodowe Siły Rezerwowe” – zresztą wymysł PO, nie chodzi o System Rachunków Narodowych, ani o dochód narodowy - zwrot użyty trzykrotnie na jednej ze stron. A może narodowy plan edukacji czy też Instytut Pamięci Narodowej?
Rzeczywiście w „Raporcie o Rzeczypospolitej” pisze się o Narodzie w rozdziale wstępnym zatytułowanym – „Koncepcja PiS: Suwerenny naród, bezpieczna rodzina…”, ale od strony 18 do 34 ani razu nie używa się w tekście słowa Naród w rozumieniu Sadurskiego. W rozdziałach „Wstydliwy naród Polski” oraz „Polak skorygowany” często, ale to chyba oczywiste Szanowny Panie Profesorze, czyż nie? Rzeczypospolita bez narodu?
„W trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny, odzyskawszy w 1989 roku możliwość suwerennego i demokratycznego stanowienia o Jej losie, my, Naród Polski - wszyscy obywatele Rzeczypospolitej …” – to słowa z naszej Konstytucji.
Wracając do raportu. Od strony 43 do strony numer 114, na której czytamy: „Samo pojęcie Narodu jest traktowane, co najmniej z dystansem”, a dokument liczy stron sto szesnaście, w sensie, który chciałby „narodowi” nadać profesor Sadurski, zwrot ten występuje zaledwie kilka razy.
Po cóż więc manipulować? Po co posługiwać się kłamliwym stwierdzeniem, że na niemal każdej stronie słowa "Naród" i "narodowy" odmieniane są przez wszystkie przypadki.
Profesor Wojciech Sadurski, wytrawny polemista, świetny kompan do luźnej rozmowy, używając takiego argumentu „narodowego”, mocno nadwyrężył swój wizerunek uczciwego polemisty. Czy w ten sposób chce dorobić gębę nacjonalizmu członkom PiS? Czy mieszając manipulacje i półprawdy z żółcią i flegmą w sobie znanych proporcjach, chce zostać aktywistą przemysłu nienawiści? Wyrażam nadzieję, że nie.
Przemyśleliście to kolego blogerze?
Tekst opublikowany w Nr. 15/2011 Warszawskiej Gazety
- rekontra - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
24 komentarzy
1. @rekontra
"Profesor Wojciech Sadurski, wytrawny polemista, świetny kompan do luźnej rozmowy, używając takiego argumentu „narodowego”, mocno nadwyrężył swój wizerunek uczciwego polemisty"
Czym Cię ten profesorek tak zauroczył? Na długoż nadwyrężył swój wizerunek "uczciwego polemisty"?
2. @rekontra
przemysł nienawiści i jego główni architekci w tv publicznej.
Przypomnę rolę Krzemińskiego w szczuciu i nawoływaniu do zbrodni:
Panie, gdybym miał pistolet - czyli o agresji i polityce»
Panie, gdybym miał pistolet - czyli o agresji i polityce ... katolicki - pisze znany socjolog Ireneusz Krzemiński MIROSŁAW OWCZAREKakie emocje odczuwają dziś ... , że powiedział: jakbym jaką bombę miał, tobym podłożył pod ten pałac ... ze sobą (jeśli to słowo ma tu jakieś użycie!), uzasadnia wrogie, ... niechęci i emocje polityczne narastają. Mam jednak ciekawe ...
Data publikacji: poniedziałek, 28 maj 2007, wydanie: 4166, strona: X1 autor: Ireneusz Krzemiński dział: new-arch.rp.pl »
Program sugerujący nazwą prawdę "Tak jest " Morozowskiego i Jan Hartman
i kolejny ideolog fabryki nienawiści
Prof. Markowski chce zdelegalizować PiS
Przerażenie
elit sięga szczytu. Już nikt nie udaje, że zależy mu na demokracji,
wolności, wyboru. A najbardziej radykalni zaczynają sugerować, że Prawo i
Sprawiedliwość powinna zostać zdelegalizowana. Taką opinię wypowiedział
dziś w wywiadzie dla „Polski. The Times” prof. Radosław Markowski.
więcej…
A lista jest bardzo długa, co ciekawe, większość z nich to profesorowie socjologii UW.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Kazef
chyba .... troszeczkę szydzę :))
pozdrawiam
rekontra
4. Marylo
Myślę, że ich czas mija - zasiali wiatr i sieją nadal, dlatego słyszą to co słyszą .... można powiedzieć wszystko
pozdrawiam
rekontra
5. Kazef
jeszcze jedno, jeżeli czytałeś "Manifest pisany żółcią" w Rzeczpospolitej, to widać, że zrzucił maskę - nienawiść wyłazi porami
:)
rekontra
6. @rekontra
własnie w TVN24 u Morozowskiego, Knapika i Piaseckiego przemysł nienawiści z ekspertem Waldemarem Kuczyńskim.
Wg tej zbieraniny wystraszonych funkcjonariuszy nastapił atak pisowców na władze demokratyczne. Ciekawe, prawda?
Znów PiS rządzi, ma policje, wojsko, strażników miejskich, nasyła morderców na biura PO, wg Kuczyńskiego PiS to partie komunistyczne we Włoszech czy Hiszpanii.
Strach bije fetorem z ekranu. Od wszystkich funkcjonariuszy. Ci "eksperci" są im tylko potrzebni jako "echo".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. @rekontra
Sadurski to miłosnik eutanazji, związków homoseksualnych, przeciwnik obecności krzyży w szkole (wspierał czynnie wrocławską hucpę trójki licealistów), manipulator i człowiek nieszczery. Jakby co służe cytatami z mądrości "uczciwego polemisty" na powyższe tematy.
Chyba trochę nie kupuję Twojego "trochę...".
Ale niech tam.
8. @rekontra
I tu sie, zdaje sie, róznimy. Dla mnie to on zrzucił maske dawno temu. Baaaardzo dawno temu.
To nie jakis tam bloger-komentator.
http://www.hfhrpol.waw.pl/obserwatorium/index.php?option=com_content&vie...
9. Kazef
Link nie dizała ??
Może masz rację, ja czytałem jego teksty w Salonie i czasem w prasie, aż tak bardzo nie śledziłem potem jego polemik - my też ostro piszemy, czasem bardzo ostro - wiec i on ma [prawo.
Ale czym innym jest ostre pisanie, a czym innym przejście z roli niby-arbitra - liberała, na pozycje różowego komucha. Nie pamiętam jego tekstów tak głupich - on serio musiał zghłupioeć by tak głupio pisać :) , i tak wyrażnie - publicznie - opowiedział się po jednej ze stron
a jeżeli chodzi o polemiki, to stosuję inna taktykę :)
rekontra
10. @rekontra
link raz jeszcze:
http://tiny.pl/hd8vt
Z tą taktyka to myślę, że wiem o co chodzi.
Nie wiem jednak, czy to ma sens.
Sadurski z Toba nie polemizuje, natomiast podbijasz mu pijar wchodzac z nim w debatę. Jak na to reaguja tzw. przeciętni czytelnicy? Co ztego wynoszą? Oto jest pytanie.
Samym tytułem "Oskarżam Sadurskiego" prowokujesz ripostę: "Bronię Sadurskiego" (popularny schemat "tutułowania" tekstów polemicznych).
Pozdrawiam.
11. @rekontra
@kazef ma rację, o Sadurskim nie warto pisać.
Już w 2006 r. Michael zdiagnozował trafnie symptomy , a zbiegiem lat ten stan się tylko pogłębia.
Niewybredny język profesora Wojciecha Sadurskiego na salonie24 ...
najpełniej diagnozował Wojciecha Sadurskiego ś.p. Maciej Rybiński.
Z blogerów mogę polecić teksty Michaela poświęcone chorobie florenckiej:
http://michael-rwe.blogspot.com/2007/10/wyzwania-cywilizacji-xxi-wieku.html
Pisałem w poprzednich tekstach o wyzwaniach cywilizacji XXI wieku.
Jest to zbyt górnolotna wypowiedź. Rzeczywiste problemy zawsze były
bardzo skomplikowane i zawsze do ich faktycznego zrozumienia i
rozwiązania potrzebne było wykorzystanie najbardziej subtelnych narzędzi
ludzkiego umysłu.
Mówiąc zawsze, mam na myśli bardzo konkretne podejście do pojęcia
kategorii jakości problemu i stosownych do tego problemu narzędzi pracy
umysłowej.
Otóż nie jest ważne, czy z problemem boryka się Leonardo da Vinci,
Wojciech Sadurski czy Hotentot, Buszmen, człowiek pierwotny, albo
współczesny.
Jest w tym pierwszy ważny mit do natychmiastowego obalenia.
[1] FLORENCKA CHOROBA. Podobnie jak francuska choroba, przy której
pojawiają się france. Ale etiologia tej choroby, jest ciekawa. Otóż
zaglądając do historii Florencji, dowiesz się, że w 1183 roku Florencja
obwołała się KOMUNĄ. Skąd zaraza komunizmu po raz pierwszy zaatakowała
Europę?
Skąd przyszła ta zaraza?
Z Florencji!
Nazwa florencka choroba ma więc swoje własne znaczenie. Tam wybuchła
pandemia komuny, tam się rozpętało pandemonium, wyniszczające Europę,
niczym dżuma. Tam jest żródło zarazy. Ale to jeszcze nie koniec. Tam
pisał i nauczał Nicolo Machiavelli, który napisał biblię tow. Geremka,
słynną księgę władzy dworskiej "Książę". Był to średniowieczny wykład
tego wszystkiego czego później dowiedział się Marks, Engels, Lenin,
Stalin, Geremek i Sierakowski. I na tym poprzestali. Szkoła podstępnej,
manipulującej absolutnej władzy. To tam jest jej siedlisko. We
Florencji. To jest tradycja Uniwersytetów Florenckich. I jeszcze dalej.
Tradycja Florencji jest trwale naznaczona PYCHĄ Medyceuszów, ich pogardą
do motłochu, gminu, tak charakterystyczną dla współczesnej
inteligencji.
Czy starczy tego apelu?
Wymyśliłem jeszcze coś do przyprawienia całości, otóż florencka choroba
ma polegać na głupocie i niedorzeczności posługiwania się
anachronicznymi ideologiami do opisu rozsądnej rzeczywistości, zupełnie
już innej, bardzo już zmienionej od czasu rozkwitu tej ideologi, kulawej
już w dniu poczęcia.
Kto na takie choróbsko choruje?
Ano, arogancki, pełen pychy, zadufany w sobie, niedokształciuch, który
zamiast pouczać innych, powinien puknąć się w swój kapuściany łeb i
popędzić do najbliższej szkoły powszechnej i zacząć swoją edukację od
zera!
A dlaczego?
Bo on niedokształciuchem strasznym jest. I basta.
[2] Bolid = obiekt kosmiczny, który wdzierając się w normalne życie
zwykłych ludzi jest niebezpieczny jak nagła śmierć. Przenośnie
spontaniczna wspólnota tradycji, myśli i BOlesnej ideologii
wykształciuchów z PO i LiD, którym wydaje się, że są właścicielami
niewolników, zwanych pogardliwie mohairowymi beretami. Do utworzenia
sugestywnego neologizmu PO + LiD = BOLiD zręcznie wykorzystujemy
podobieństwo dźwięcznych i bezdźwięcznych spółgłosek B i P.
Bolid jest faktyczną koalicją wspólnoty myśli, ludzi i idei, która łączy
Platformę Obywatelską (PO), całą Lewicę i Demokratów (LiD), bez
konieczności zawierania żadnych traktatów koalicyjnych . Zwykła w tym
środowisku, doskonale znana procedura "Proletariusze wszystkich krajów,
łączcie się!
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. dopiero teraz?
Profesora Sadurskiego proszę o jedno. O adres żebym mógł mu wysłać pozew
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/272718-profesora-sadurskiego-prosze-o-...
Profesor Sadurski znowu w akcji. W sobotniej „Gazecie Wyborczej” wielki tekst o demolowaniu państwa przez PiS. To jeden z kilku heroldów najmocniejszych porównań i najbardziej gromkich jeremiad.
Jak się państwo zorientowaliście, nie jestem mechanicznym entuzjastą wszystkiego, co robi w pierwszych dniach nowa PiS-owska większość parlamentarna Atakują mnie za to najgorliwsi kibice prawicy, ale trudno: zdania nie zmienię. Za wiele otwartych frontów naraz, niektóre ruchy, jak eliminacja PSL-u z prezydium i z Komisji ds. Służb Specjalnych, niepotrzebne i małostkowe. Skuteczność stawiana bywa ponad standardy.
Z drugiej strony jeremiady brzmią często fałszywie i na wyrost. Pamiętam jak w 1997 roku prof. Andrzej Zoll jako prezes Trybunału Konstytucyjnego atakował SLD za plan wyboru w ostatniej chwili nowych sędziów, też z pewnym nagięciem terminów. Pamiętam, bo sam z nim robiłem wtedy na ten temat wywiad. Prof. Zoll używał najmocniejszych słów. Dziś fakt, że skoku na Trybunał dokonała PO, specjalnie go nie zmartwił. Natomiast próbę odwrócenia skutków tego ruchu ujmuje w kategoriach przewrotu i śmierci państwa prawa. Smutne.
Ale profesor Sadurski już nawet niczego nie stopniuje, na nic nie reaguje. On wiedział zawczasu jak będzie. Do wojny politycznej używa wszelkich argumentów: prawnych, ideologicznych, a zaprawia to tonem pogardy. Pogardy już nie tylko wobec poszczególnych ludzi czy formacji, że przypomnę jego kompletnie nieprzytomny atak na naród węgierski, za politykę wobec imigrantów. Musiałby być zakwalifikowany jako niepoprawny, ale zdaniem takich jak on nie ma przecież poprawności broniącej wrogów poprawności. Choć zakwalifikowanie całego narodu jako „nieudanego” to absurd.
Tak się składa, że jestem jednym z rozlicznych przedmiotów jego obsesji. Kilka miesięcy temu zapowiedziałem, że wytaczam mu proces cywilny. Nie dlatego, że mnie zaatakował, brzydko nazwał, może mnie nazywać jak chce, to są wszystko opinie nie podlegające sądowym ocenom.
Za to chcę go pozwać, że mój komentarz o tym, że jak napisałem w tytule „PiS chce zwrócić Polskę Polakom”, opisał jako ksenofobiczny i antysemicki. Tekst opowiadał o przywracaniu lub wprowadzaniu różnych instytucji społeczeństwa obywatelskiego – nie dotykał w ogóle tematu narodowości, rasy czy religii. To po prostu posługiwanie się kłamliwym argumentem – podejrzewam zresztą, że myśliciel nie zhańbił się przeczytaniem tego co zaatakował. W takie sytuacje prawo może, a nawet powinno wkraczać.
Profesor zareagował na moją zapowiedź gotowością stanięcia w sądowe szranki. Nazwał mnie przy tym pieniaczem i obrzucił rozlicznymi inwektywami, co stało się już rytuałem. Nie ma nic bardziej ponurego, ale i groteskowego, jak profesor, który zauważył po sześćdziesiątce, że czytają go dopiero wtedy, kiedy wygraża, ciska inwektywami i pisze nieprawdę.
Ponieważ ogłosił swoją gotowość publicznie, jak też piszę o tym na portalu. Sadurski podał wtedy nawet do wiadomości mojej redakcji adres obsługującej go kancelarii. Ale żeby złożyć pozew, potrzebny jest jego własny adres. Jak mnie informują adwokaci, którzy podjęli się prowadzenia tej sprawy z mojej strony, tamta kancelaria nie reaguje na apele o podanie tego adresu. Pan mecenas Marcin Zaborski na maile nie odpowiada, do telefonu nie podchodzi – od miesięcy.
Rozumiem, że profesor Sadurski jest obywatelem świata, ale jakiś adres chyba jednak ma. I jest wielkim zwolennikiem władzy, a nawet wszechwładzy sądów. Skąd więc ta awersja do sądzenia się we własnej sprawie? Panie profesorze, to jeden ruch ręką. Niech Pan da przykład poszanowania prawa, o które się Pan tak hałaśliwie upomina, zamiast się ukrywać.
autor: Piotr Zaremba
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. "Rozumiem, że profesor Sadurski jest obywatelem świata, "
"Rozumiem, że profesor Sadurski jest obywatelem świata, ale jakiś adres chyba jednak ma."
albo się ukrywa ,ale ciekawe w takim razie,gdzie płaci podatki....?
gość z drogi
14. Totalniacki manifest prof.
Totalniacki manifest prof. Sadurskiego
Demokracja w naszym nieszczęśliwym kraju otrzymała cios nożem w plecy – i
to od kogo? Od szczerego demokraty, co najmniej tak samo szczerego, jak
Wasilij Wasiliewicz Dokuczajew, którego „Mały Słownik Filozoficzny Akademii Nauk ZSRR” z roku 1953 charakteryzował, jako „filozofa gleboznawcę, społecznika i demokratę”.
Mówię oczywiście o panu profesorze Wojciechu Sadurskim, który jako
płomienny szermierz demokracji zasłynął jeszcze za głębokiej komuny, to
znaczy – w latach 70-tych, kiedy to odbywał rozmaite podyplomowe studia w
krajach członkowskich NATO, no i potem też – ale potem to już nie była
taka wielka sztuka, bo płomiennym szermierzem demokracji został nawet
Aleksander Kwaśniewski („zgoda, ja mogę być leberał, tylko wy o tem mnie powiedzcie”
- deklarował towarzysz Szmaciak). Ale nie o to chodzi, by komukolwiek
cokolwiek wypominać, ani nawet – żeby rozdrapywać stare rany, które
zdążyły już zarosnąć błoną podłości, bo sprawa jest znacznie
poważniejsza.
Chodzi o niedawną krytyczną wypowiedź pana profesora Wojciecha Sadurskiego o sytuacji w Polsce – że „to, z czym mamy dziś do czynienia w Polsce, to triumf aroganckiego i ignoranckiego plebsu”. Plebs, to po łacinie nic innego, jak „lud”. Taka charakterystyka „plebsu”,
czyli ludu może wydawać się trochę dziwna, zwłaszcza w przypadku pana
prof. Wojciecha Sadurskiego, którego ojciec był znanym politycznym
działaczem - właśnie ludowym, czyli tak zwanym „ludowcem” - jak jeszcze przed pierwszą wojną światową i później zresztą też, określano członków i działaczy „ruchu ludowego”,
to znaczy – partii zrzeszających przede wszystkim obywateli pochodzenia
chłopskiego. Wprawdzie niektórzy pięknoduchowie, w rodzaju Juliana
Tuwima, trochę z takich arywistów szydzili – co wyraźnie wynika choćby z
fragmentu „Wiersza, w którym autor grzecznie, ale stanowczo uprasza liczne zastępy bliźnich, aby go w dupę pocałowali”: „I ty, co mieszkasz dziś w pałacu, a srać chodziłeś za chałupę...”
Jestem pewien, że pan prof. Sadurski srać za chałupę nie chodził, a
jeśli nawet chodził, a potem przestał, to czy z tego powodu ma jakiś
tytuł do pogardzania tymi współobywatelami, którzy też tak robili, a
dzisiaj mieszkają w pałacach? Przecież między innymi o to właśnie
działaczom ludowym chodziło – żeby plebs mógł srać jak się należy, to
znaczy – w „surowo higienicznym, przesadnym komforcie”, który można osiągnąć nie tylko w „wielkim hotelu”, czy „pałacu”,
ale również w mieszkaniach komunalnych, które obecnie są przedmiotem
refleksji komisji badającej sprawę reprywatyzacji. Gdyby akurat ta
okoliczność była przyczyną wyraźnego poczucia wyższości nad „plebsem”, jaką pan prof. Wojciech Sadurski właśnie zademonstrował, to trzeba by ją uznać za podstawę nieuzasadnioną.
Ale nie to nawet jest najważniejsze – bo deklaracja pana prof.
Sadurskiego wpisuje się w konflikt między modelem demokracji kierowanej i
demokracji spontanicznej. Przypomnijmy, że demokracja kierowana polega
na tym, że obywatele – a wśród nich i „plebs”, który w rozmaitych ustawach zasadniczych, niewątpliwie panu prof. Sadurskiemu znanych, awansowany jest do rangi „suwerena”
do znaczy – posiadacza zwierzchniej władzy w państwie - wprawdzie
głosują, ale zgodnie ze wskazówkami Pani Wychowawczyni. W demokracji
spontanicznej obywatele głosują, jak chcą. Wypowiedź pana prof.
Sadurskiego dowodzi, ze jest on zwolennikiem demokracji kierowanej, w
której „plebs”, czyli „lud” słucha się starszych i
mądrzejszych. Skąd wiadomo, że ci starsi są jednocześnie mądrzejsi –
tego nie wiadomo – i to jest niestety nieusuwalna słabość modelu
demokracji kierowanej. Ale nie rozpamiętywaniem tej słabości chciałbym
się tu zająć, tylko ustaleniem, kim właściwie jest Pani Wychowawczyni?
Za komuny była to Partia – co nawet znalazło wyraz w art. 3 konstytucji
PRL głoszącym, że „przewodnią siłą społeczeństwa w budowie socjalizmu jest Polska Zjednoczona Partia Robotnicza”, a jej współdziałanie ze „stronnictwami sojuszniczymi”, czyli m.in. z „ludowcami” stanowi podstawę Frontu Jedności Narodu, który z kolei jest „wspólną płaszczyzną”...
- i tak dalej. W swoim czasie przeprowadziłem egzegezę tego artykułu i
udało mi się wydestylować z tego bełkotu sens następujący – że
mianowicie współdziałanie jest podstawą płaszczyzny współdziałania. Czy
jednak Partia rzeczywiście była tą Panią Wychowawczynią? Wszystko
wskazuje na to, że nie, a najlepszym tego świadectwem jest początek
stanu wojennego, kiedy to między 10 tysiącami internowanych znalazł się
były I Sekretarz KC PZPR Edward Gierek i jego pierwszy minister Piotr
Jaroszewicz. Któż wpakował Edwarda Gierka do „internatu”? A któż by, jeśli nie „premier-generał”
Wojciech Jaruzelski z ramienia Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego? Ten
incydent dowodzi, ze najtwardszym jądrem systemu komunistycznego były
tajne służby – RAZWIEDUPR i Służba Bezpieczeństwa, które stan wojenny
przygotowały i przeprowadziły, pokazując Partii, gdzie jest jej miejsce.
Wygląda zatem na to, że za komuny Panią Wychowawczynią była bezpieka –
wojskowa i „cywilna” - i że to ona wydawała wskazówki nie tylko „suwerenom”, czyli obywatelom PRL, którzy zostali wytresowani, by głosować „bez skreśleń”, ale nawet działaczom Partii oraz „stronnictw sojuszniczych” między innymi - „ludowcom” - z jakiego klucza maja ćwierkać.
No dobrze – a kto jest, albo kto ma być Panią Wychowawczynią w III
Rzeczypospolitej? Wiele nostalgicznych świadectw dowodzi, że wśród
płomiennych szermierzy demokracji dominuje pragnienie, by wszystko było „jak przedtem”. To znaczy – konkretnie jak? Wypowiedź pana prof. Sadurskiego nie pozostawia wątpliwości: tak, żeby „plebs” znowu został zmuszony do głosowania zgodnie ze wskazówkami Pani Wychowawczyni! „Tak wylazła z Archanioła stara świnia reakcyjna”, to znaczy – nie tyle może „reakcyjna”,
co totalniacka. Zawsze podejrzewałem płomiennych szermierzy demokracji o
skłonności totalniackie, więc chyba wypada wyrazić wdzięczność panu
prof. Wojciechowi Sadurskiemu, że tak szczerze tę tęsknotę wyraził.
Stanisław Michalkiewicz
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. Powiem wiecej niz Sadurski
Gdyby Polski Prezydent nigdzie nie latal (tak powinno byc?), to by nie zginal w zadnej katastrofie lotniczej. Moze by go tylko otruto? To taki starodawny zwyczaj moskiewski.
16. Uniwersytet z Sydney broni
Uniwersytet z Sydney broni Sadurskiego. Profesor nie ukrywa dumy: "To dla mnie niesamowity honor". Groteskowy list uczelni
i Sprawiedliwość oraz TVP. Do sprawy odniósł się pracodawca Sadurskiego,
Uniwersytet w Sydney.
Sadurski nazwał Prawo i Sprawiedliwość „zorganizowaną grupą przestępczą”.
— napisał Sadurski.
W odniesieniu do TVP Sadurski miał pisać o „zaszczuciu przez rządowe media”.
Oba
podmioty skierowały sprawy do sądu. Do sprawy odniósł się Uniwersytet
w Sydney, na którym wykłada Sadurski. List został podpisany przez
rektora uczelni.
— czytamy w liście podpisanym przez rektora dr. Michaela Spence’a.
Listem pochwalił się sam Sadurski.
— powiedział naukowiec w rozmowie z Onet.pl.
Mly/onet.pl
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
17. Pupile „kasty” w żałobie!
Pupile „kasty” w żałobie! Sadurski: „Komunikacja dotycząca praworządności po prostu przegrała z siłą propagandy TVP”
praworządność, wybrali Prawo i Sprawiedliwość – tak wynika z opinii
przedstawianych przez znanych obrońców „kasty” sędziowskiej profesorów
Matczaka i Sadurskiego. Obaj szukają więc winnych przegranej z kretesem
przez Koalicję Europejską wyborów do Parlamentu Europejskiego.
Prof. Matczak winę zwalił na chybiony atak polityków
KE na Kościół. To dziwne, bo wcześniej nie stał w pierwszym szeregu
obrońców świętości.
– kpi Matczak na twitterze i szybko znajduje kolejne, „racjonalne” uzasadnienie porażki Schetyny i jego ludzi.
– „przekonuje” prof. Matczak.
Ciężki czas nastał także dla innego sojusznika sędziowskich elit.
Gorzkie łzy nad porażką Koalicji Obywatelskiej wylewa również prof.
Wojciech Sadurski. Widzi jednak „światełko” w tunelu dla
„opozycji demokratycznej”.
– przekonuje Sadurski i jak wielu jenmu podobnych kpi z wyborców PiS.
– napisał Sadurski (pisownia oryginalna)Obaj naukowcy muszą teraz przełknąć gorycz porażki, szczególnie,
że od wielu miesięcy kreowali wojnę „kasty” sędziowskiej z rządem,
na walkę o praworządność. Okazało się, że większość Polaków ma dość
bezczelności i bezkarności sędziowskich elit. Nikt nie będzie też
umierał za zblatowanych z politykami sędziów. Ten temat nie ma już
żadnego znaczenia.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. Wojciech Sadurski chce zrobić
Wojciech Sadurski chce zrobić z Polski federację „europejskiego” Zachodu i „ciemniackiego” Wschodu
żeby nie robił Polsce obciachu, a ciemniakom się powie,
że to w obronie różnorodności.
Wiadomo nie od dziś, że pisanie o takich „gigantach” intelektu
i analitykach mogących konkurować z leninowską kucharką, jak prawnik
prof. Wojciech Sadurski, nie ma większego sensu. Czasem jednak można
to robić, gdyż owi „giganci” odsłaniają sposób myślenia elit III RP,
ujawniają, w jakim stanie znajduje się etos uczonego oraz pokazują
wartość podpowiedzi i korekt serwowanych popieranym przez nich
politykom. A poza wszystkim bawią – głównie w wyniku konfrontacji ich
zadęcia i nabzdyczenia z frustracją i bezsilnością, gdy to zadęcie
i nabzdyczenie nie wpływa na rzeczywistość. Spektakl, jaki serwuje
Wojciech Sadurski jest jeszcze zabawny z tego powodu, iż jest on święcie
przekonany, że tryska inteligentną ironią, a jego słowne wynalazki
są twórcze. Istnieje kilka osób podzielających to przekonanie, ale
to raczej intelektualni ekscentrycy.
Frustracja
Wojciecha Sadurskiego narasta wraz z kolejnymi przegrywanymi przez
obecną opozycję wyborami, a wraz z nią maleje jego analityczna
sprawność, a nawet językowa kwiecistość, skoro nawet epitety są mocno
„przymulone”, zaś kpiny „paździerzowate”. Po wyborach
do Parlamentu Europejskiego Wojciech Sadurski nie jest w ogóle zabawny
(jak mocno by nie opuszczać poprzeczki zabawności), jest natomiast tak
mocno rozgoryczony i rozżalony, że nie tylko wysyła w Polskę i świat
żałobne komunikaty, ale ma też zaradcze rozwiązania ustrojowe.
Na Twitterze napisał (i szybko usunął), że wyniki wyborów dostarczyły
mu „kolejnego argumentu za Polską federalną”. W takiej Polsce część
zachodnia jest „pro-liberalna, europejska, świecka”, zaś część wschodnia
– „wiadomo”. W związku z tym potrzebne są „kompetencje wspólne:
polityka zagraniczna i obronna, waluta, armia, podstawowe wolności
obywatelskie (ale w skansenie wschodnim – mniej wolności od religii)”.
Nie
wiem, dlaczego wpis na Twitterze został skasowany, skoro dzień
wcześniej Sadurski otwarcie pisał w gorącym powyborczym komentarzu,
że „wybory potwierdziły i skonsolidowały podział Polski na zachodnią
i wschodnią, według linii ustrojowych, światopoglądowych
i cywilizacyjnych. Mapa powyborcza Polski pokazuje dwie połowy, prawie
bez wyjątków. Powinno to dać siłę pomysłom decentralizacyjnym (np.
firmowanym m.in. przez prof. A[ntoniego] Dudka), a w przyszłości może
nawet federacyjnym (różnica między decentralizacją a federalizacją
polega na tym, że w tej drugiej decentralizacja jest utrwalona
konstytucyjnie). Dlaczego Poznaniak ma cierpieć pomysły na szkołę
popularne w Nowym Targu, zaś Hajnówkowianin męczyć się w modelu rodziny,
przeważającym we Wrocławiu? [sam nie wiem, dlaczego mieszkańcy Poznania
i Hajnówki są pisani z dużej litery]. Zaś na zarzuty o federacji jako
drodze do ‘rozbioru’ czy dezintegracji, odpowiadajmy: jest wręcz
przeciwnie. To rozsądna decentralizacja lub federalizacja pomaga
przetrwać ‘jedności w różnorodności’”.
Dla dobra jasnogrodu
i świata trzeba jakoś ciemnogród ukryć, żeby nie robił Polsce obciachu,
a ciemniakom się powie, że to w obronie różnorodności i żeby nie czuli
się obco w wielkim świecie, bo po co pogłębiać ich kompleksy. Podobną
wizję zaprezentował Sadurski w anglojęzycznym tweet’cie: „Podczas gdy
na poziomie krajowym populistyczne PiS wygrało z liberalnymi demokratami
z przewagą niemal 8 proc., w Warszawie opozycja uzyskała 50 proc., zaś
PiS mniej niż 28 proc. Odwiedzajcie Warszawę! (A prawdopodobieństwo
natrafienia tam na demokratę jest dwukrotnie wyższe od możliwości
natknięcia się na zamordystę)”. Czyli w Warszawie cudzoziemcy mają
szansę, że nie zauważą zamordystycznego ciemnogrodu, zaś poza stolicą
narażają się na wielkie ryzyko zainfekowania.
Gdyby
Sadurski zachował się jak naukowiec (wiem, że to marzenie ściętej
głowy), wziąłby naukowe szkło powiększające, czyli przeszedł od obrazu
makro (wyborcze wyniki w wielkich okręgach wyborczych) do skali mikro
(wyniki w powiatach i gminach), zauważyłby, że Polska jest ciemnogrodzka
i zamordystyczna także na terenach zachodnich, czyli w strefie
jasności. Ostry podział na Zachód i Wschód, a więc także
federalizacja, traciłby sens, chyba że bardzo liczne enklawy ciemności
(w powiatach i gminach) poddano by reedukacji, np. w europejskiej wersji
gułagów. Albo można by zainfekowanych mieszkańców Zachodu przesiedlić
na Wschód. Inaczej nie da się na Zachodzie nie trafić na ciemnotę
i zamordystów. Tylko może powstać pewien dyskomfort, skoro w historii
już przesiedlano i zbyt dobrze to się nie kojarzy.
Federacji
jeszcze nie ma, ale jest problem z nowo wybranymi eurodeputowanymi PiS
(geograficznie tymi z jasnego Zachodu i tymi z ciemnego Wschodu, ale
mentalnie ze Wschodu). A to dlatego, że „wyborcy PiS głosowali (…)
na partię, o której wiadomo, że będąc w ‘rodzinie politycznej’
eurofobów, pro-putinowców i zwykłych wariatów, nie będzie miała żadnego
przebicia na główne negocjacje i kompromisy, dotyczące m.in. funduszy
europejskich”. Gdyby Sadurski zachowywał się jak naukowiec, a nie jak
dresiarz, wiedziałby, że PiS ani wcześniej nie był w takiej „rodzinie
politycznej”, ani nie będzie w przyszłości. Frakcja Europejskich
Konserwatystów i Reformatorów nigdy nie zrzeszała „eurofobów,
pro-putinowców i zwykłych wariatów”, a jej władzom doradzałbym pozwanie
Sadurskiego za te bezpodstawne oskarżenia. Choćby dlatego, żeby mu się
nie wydawało, iż ma jakiś specjalny status i może pluć na każdego,
bo ma „prof.” przed nazwiskiem. Może to go choć trochę ocuci.
Jakieś
procesy umysłowego trzeźwienia są w wypadku Wojciecha Sadurskiego
wątpliwe, skoro ideałem jest dla niego poseł Krzysztof Brejza.
Gdy polityk PO nie zdobył mandatu do europarlamentu, Wojciech Sadurski
tak go pocieszał: „Wiem, że Pan się nie rozczaruje do polityki i nadal
będzie wykonywał fantastyczną robotę, z której Pan jest znany i za którą
– podziwiany”. Wojciech Sadurski też „wykonuje fantastyczną robotę,
z której jest znany i za którą – podziwiany”. A że w tej robocie chodzi
o kompromitowanie statusu i etosu naukowca oraz profesora, to mniejsza,
bo takiej refleksji trudno po Wojciechu Sadurskim oczekiwać. Quod
erat demonstrandum.
autor:
Stanisław Janecki
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. zdRadek i Sadurszczak - targowiczątka
Dyskusja w PE - prof. Sadurski o erozji praworządności w Polsce
uchwały SN – mówił na konferencji w PE prof. Wojciech Sadurski,
przekonując, że postanowienie TK jest kolejnym przykładem pogłębiania
erozji praworządności w Polsce. Dyskusję prowadził europoseł PO Radosław
Sikorski, pomysłodawca spotkania.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
20. Sadurski i akolici
Sadurski i akolici zachwyceni! Wykładowca nie musi przepraszać za słowa o PiS. "Są jeszcze sądy w Rzeczypospolitej"
Prof. Wojciech Sadurski nie musi przepraszać partii PiS
za określenie jej mianem „zorganizowanej grupy przestępczej” orzekł
w czwartek warszawski sąd okręgowy w procesie cywilnym, który
ugrupowanie wytoczyło prawnikowi. Według sądu Sadurski swoją wypowiedzią
nie naruszył dóbr osobistych PiS.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Godne pożałowania wywody Sadurskiego. Broni porównania PiS do „grupy przestępczej”: Działam w ramach wolności słowa
Ale odlot! Sadurski: Władza od 2015 r. działa według modus operandi charakterystycznego dla zorganizowanych grup przestępczych
Wpis Sadurskiego
Chodzi o wpis umieszczony przez profesora na Twitterze 10 listopada 2018 r.
— napisał wtedy prof. Sadurski.
Uzasadnienie sądu
Jak
podkreśliła w czwartek obszernym uzasadnieniu orzeczenia sędzia Sylwia
Urbańska, sformułowanie użyte przez Sadurskiego „jest z pewnością ostre,
ale mieści się w dopuszczalnej krytyce”.
— wskazała sędzia.
Sąd nie zgodził się z twierdzeniem strony pozywającej, zgodnie z którym słowa Sadurskiego
miałyby być wypowiedzią o faktach. Zdaniem sądu jest to wypowiedź
ocenna poprzez użycie metafory. Sąd podkreślił też, że metafora użyta
przez Sadurskiego wyrażała w tym przypadku jego opinię o wykorzystywaniu
państwa przez partię rządzącą do własnych celów przy użyciu
metod niedemokratycznych.
Sędzia Urbańska w uzasadnieniu powołała
się też na orzecznictwo Sądu Najwyższego i Europejskiego Trybunału Praw
Człowieka. Sędzia przypomniała, że SN wskazywał, iż „nie jest
wykluczone posługiwanie się nawet drastycznymi, wywołującymi
kontrowersję formami ekspresji i poglądów w kwestiach o doniosłym
znaczeniu społecznym”.
W uzasadnieniu zauważono też, że ETPCZ
wskazuje, iż „wolność wypowiedzi odnosi się nie tylko do przychylnych
lub neutralnych wypowiedzi, ale też do takich, które mogą być rażące,
szokujące czy niepokojące”. „Jak wskazuje Trybunał, tego wymaga
pluralizm tolerancja i otwartość, bez których nie może istnieć
demokratyczne społeczeństwo” - zaznaczyła sędzia Urbańska.
Twitter usprawiedliwieniem?
Sąd dodał też, że nie można oceniać kwestionowanej wypowiedzi Sadurskiego,
nie biorąc pod uwagę szerokiego kontekstu, w którym została ona użyta.
Sędzia podkreśliła też, że wpływ na ocenę miało też miejsce umieszczenia
wpisu. Zdaniem sądu Twitter charakteryzuje skrótowość i szybkość
reakcji, co w ocenie sądu uprawnia do używania ostrzejszych określeń.
Po ogłoszeniu
orzeczenia pełnomocnik PiS mec. Adrian Salus powiedział PAP, że będzie
rekomendował odwołanie się od tego orzeczenia.
Profesor Sadurski nie stawił się w czwartek w sądzie. Jak dowiedziała się PAP przebywa za granicą. Pełnomocnik profesora mec. Michał Wawrykiewicz wyraził satysfakcję z orzeczenia i kompleksowego uzasadnienia sądu.
Argumentacja pełnomocników PiS
Warszawski
Sąd Okręgowy orzekł w czwartek w procesie cywilnym, który rozpoczął się
w końcu listopada ub.r. Pełnomocnicy PiS argumentowali, że wpis prof.
Sadurskiego narusza dobra osobiste w tym dobre imię partii rządzącej.
W pozwie domagali się od Sadurskiego m.in. przeprosin na Twitterze
i wpłaty 20 tys. zł na rzecz hospicjum Towarzystwo Przyjaciół
Chorych w Białymstoku.
Podczas procesu przed stołecznym sądem
pełnomocnik PiS podkreślał, że prawo do krytyki nie jest nieograniczone
i nie można jej stawiać ponad prawem do ochrony dóbr osobistych. Zdaniem
prawników partii rządzącej krytyka użyta przez pozwanego jest
ukierunkowana jedynie na deprecjację PiS, nie posiadając poza tym
żadnej wartości.
Z kolei Sadurski w składanych wyjaśnieniach
zaznaczył, że jego wpis nie miał na celu obrażenia nikogo, ale była to -
jego zdaniem - forma wyrażenia opinii i dezaprobaty. Sadurski
podkreślił, że użycie określenia „zorganizowana grupa przestępcza” było
metaforycznym wyrażeniem opinii na temat ogólnego schematu
synchronizacji, koordynacji i metod działań elity władzy w Polsce.
Zachwyt Sadurskiego i jego stronników
Waldemar Kuczyński.
@PanWaldemar
Brawo! Cieszy mnie ten wyrok też osobiście. Przestępcze, moim zdaniem, działania PiS i JK wobec ustroju państwa wymagają pisania bez bawełny, właśnie o przestępczej grupie, która zawładnęła państwem, gwałcąc otrzymany mandat wyborczy i Konstytucję. Tak właśnie od dawna piszę.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
21. „Kasta” chroni „hejtera” z
„Kasta” chroni „hejtera” z profesorskim tytułem? Sadurski wygrał proces z PiS: „Zostały dwie sprawy z TVP, też wygram”
10 listopada 2018 roku Sadurski zaatakował partię rządzącą i środowiska narodowe w przeddzień Marszu Niepodległości.
– napisał Sadurski na twitterze.Reakcją Prawa i Sprawiedliwości był pozew o ochronę dóbr osobistych.
Partia domagała się przeprosin i wpłaty 20 tys. złotych na cel
społeczny. Sadurski wygrał w sądzie, w pierwszej instancji. Tłumaczył,
ze użył spornego stwierdzenia w kontekście „metaforycznym”. Kuriozalne
tłumaczenia sędziego znalazły zrozumienie w sądzie. Dzisiejszy wyrok
Sądu Apelacyjnego w Warszawie uprawomocnia wyrok pierwszej instancji.
Warto przy okazji dodać, że Sadurski od lat staje po stronie „kasty”
sędziowskiej. Czy to miało wpływ na kolejne wyroki ws. haniebnej
wypowiedzi konstytucjonalisty? Można się tylko domyślać.
Sojusznicy „kasty:” sędziowskiej już cieszą się z wyroku ws. Sadurskiego.
– napisał na twitterze Michał Wawrykiewicz z „Wolnych Sądów”.
– cieszył się Krzysztof Śmiszek z Lewicy.
Sam Wojciech Sadurski zachowuje się tak,
jakby kolejne zwycięstwa miał już w kieszeni. Procesuje się m.in.
z Telewizją Polską za serię obraźliwych wpisów, w których poniżał
i obrażał dziennikarzy TVP.
– napisał dziś na twitterze
Znany ze swoich szokujących
wpisów w mediach społecznościowych prof. Wojciech Sadurski może czuć
się zadowolony. Prawomocnie wygrał on batalię sądową z Prawem
i Sprawiedliwością. Sprawa trafiła do sądu w związku z wpisem
Sadurskiego, który nazwał PiS „zorganizowaną grupą przestępczą”.
Sadurski przechwala się na twitterze, że wygra kolejny proces, tym
razem z TVP.
CZYTAJ TAKŻE:Sadurski i akolici zachwyceni! Wykładowca nie musi przepraszać za słowa o PiS. „Są jeszcze sądy w Rzeczypospolitej”
10 listopada 2018 roku Sadurski zaatakował partię rządzącą i środowiska narodowe w przeddzień Marszu Niepodległości.
– napisał Sadurski na twitterze.
Proces
Reakcją
Prawa i Sprawiedliwości był pozew o ochronę dóbr osobistych. Partia
domagała się przeprosin i wpłaty 20 tys. złotych na cel społeczny.
Sadurski wygrał w sądzie, w pierwszej instancji. Tłumaczył, ze użył
spornego stwierdzenia w kontekście „metaforycznym”. Kuriozalne
tłumaczenia sędziego znalazły zrozumienie w sądzie. Dzisiejszy wyrok
Sądu Apelacyjnego w Warszawie uprawomocnia wyrok pierwszej instancji.
Warto przy okazji dodać, że Sadurski od lat staje po stronie „kasty”
sędziowskiej. Czy to miało wpływ na kolejne wyroki ws. haniebnej
wypowiedzi konstytucjonalisty? Można się tylko domyślać.
Radość sojuszników „kasty”
Sojusznicy „kasty:” sędziowskiej już cieszą się z wyroku ws. Sadurskiego.
– napisał na twitterze Michał Wawrykiewicz z „Wolnych Sądów”.
– cieszył się Krzysztof Śmiszek z Lewicy.
Sadurski w euforii
Sam
Wojciech Sadurski zachowuje się tak, jakby kolejne zwycięstwa miał już
w kieszeni. Procesuje się m.in. z Telewizją Polską za serię obraźliwych
wpisów, w których poniżał i obrażał dziennikarzy TVP.
– napisał dziś na twitterze
Widać, że „kasta” sędziowska dba o interesy i interesiki swoich pupili.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
22. To ma być człowiek nauki?
To ma być człowiek nauki? Sadurski w ohydny sposób atakuje prof. Majchrowskiego: „Kanalia musi odejść z UW”
Uniwersytetu Warszawskiego. Prof. Jan Majchrowski, wykładowca i sędzia
Sądu Najwyższego, stał się obiektem szokującej nagonki ze strony
lewackich grup na uniwersytecie oraz wspierających je pracowników
naukowych. Prof. Wojciech Sadurski posunął się jednak najdalej,
nazywając prof. Majchrowskiego „kanalią” i domagając się usunięcia
sędziego z uczelni.
– napisał na Twitterze Wojciech Sadurski (pisownia oryginalna).
Po tym
wpisie Twitter zalała fala krytyki. Internauci w mocnych słowach
ocenili szokujący język nienawiści Sadurskiego. Ten nie był już jednak
taki odważny i skasował wpis na TT. Pojawiły się jednak inne.
– napisał Sadurski.
– szczuł ten pupil „kasty” sędziowskiej.
Atak na prof. Jana Majchrowskiego to pokłosie jego odważnej
postawy ws. próby lewackiego ideologizowania Uniwersytetu Warszawskiego.
Nie chciał on by na sali wykładowej pojawiły się symbole „Strajku
Kobiet”. Uczciwie przekazał on swoim studentom, że wykład nie jest
miejscem na manifestacje polityczne i ideologiczne.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
23. Znane zjawisko
Pokurcz bedacy pod ochrona, udaje mocarza. Pstryk...
24. Sadurski w oparach absurdu:
Sadurski w oparach absurdu: "Koszmarne rządy PiS są gorszym wstydem niż cala PRL". Rzecznik PiS odpowiada: "Wspaniały demokrata"
zamieścił w sieci wpis, w którym stwierdził, że rządy Prawa
i Sprawiedliwości są nie tylko „koszmarne”, ale także, że są „gorszym
wstydem niż cała PRL”. „Wspaniały demokrata” - skomentował rzecznik PiS
Radosław Fogiel.
CZYTAJ TAKŻE:
— Absurd! Sadurski: „Na granicy Polski nie ma wojny. Jedyna wojna jest wydana polskim demokratom”. Jest reakcja internautów
— Paskudny
wpis Sadurskiego! Obraził prezydenta. Ostra reakcje w sieci: „Gdy
wydawało się, że spoczęliśmy na dnie Rowu Mariańskiego chamstwa…”
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl