WIDMO „CZARNEGO SUFITU”
Aleksander Ścios, śr., 13/04/2011 - 18:29
Przed ponad pięćdziesięciu laty Józef Mackiewicz perfekcyjnie opisał mechanizm narodzin bolszewickiej technologii kłamstwa. Tej samej, która dziś leży u podstaw kłamstwa smoleńskiego.
Tadeusz, jeden z bohaterów „Drogi donikąd” wyjaśnia Pawłowi: "Bolszewicy (...) wskazują sufit i mówią od razu: "Widzicie ten sufit... On jest czarny jak smoła". (...) Ty myślisz, że to jest ważne dla ludzi, że prawda jest odwrotna? (...) oni się przekonali na podstawie praktyki, że to wcale nieważne". Co więcej – uznali, że "skoncentrowane kłamstwo ludzkie posiada siłę, której granic na razie nie znamy, że można dokonać przewrotu gruntownego w takich dziedzinach, jak mowa ludzka, znaczenie słów itd.". Wystarczy „odebrać ludziom pierwotny sens słów, a otrzymamy właściwie ten stopień paraliżu psychicznego, którego dziś jesteśmy świadkami”.
Poznaliśmy ten mechanizm w czasach PRL-, gdy komuniści stosowali przeciwko Polakom słowa – paralizatory, wykorzystując je dla fałszowania rzeczywistości. „Działalność antysocjalistyczna”, „ekstremizm”, „wrogowie ludu”, „seanse nienawiści”, „podważanie sojuszy” – należały do określeń, dzięki którym „sufit stawał się czarny”. Używano ich nie tylko w oficjalnej propagandzie, ale również jako norm bezprawia, definiując przy ich pomocy zagrożenia dla partyjnego monopolu. W komunistycznej technologii kłamstwa stosowane były powszechnie, jako kwantyfikatory postaw niewygodnych dla reżimu i etykiety definiujące wrogów.
Te same metody przyswoił układ III RP, oparty na ciągłości „ideowej” i personalnej z okresem komunizmu. Miano sukcesora przysługuje Adamowi Michnikowi, którego epitety: „polski szowinizm”, „zoologiczny antykomunizm” „wrodzony antysemityzm”, „rusofobia” i wiele innych na trwałe zdominowały myślenie Polaków i mocno podzieliły społeczeństwo. Porażeni paralizatorem semantycznego kłamstwa nie dostrzegaliśmy, że zachowania moralnie dobre (sprzeciw wobec komunizmu, głoszenie prawdy, patriotyzm, pragnienie wolności) przedstawiano w nich jako rzeczy negatywne, odwracając tym samym ich pierwotne, zgodne z normami etycznymi znaczenie. To, co w każdej zdrowej społeczności byłoby wyznacznikiem pożądanych, obywatelskich postaw i fundamentem budowy silnego państwa – w III RP zostało sprowadzone do moralnego paradoksu, stając się synonimem obskurantyzmu i wyrazem kompromitacji.
Okres rządów PO-PSL służył nie tylko utrwaleniu tych patologii, lecz uczynieniu z nich politycznej „podstawy programowej”. Określenia „IV RP”, „kaczyzm” czy „mohery” stały się bronią semantycznych terrorystów szerzących nienawiść do wszystkiego, co zagrażało ich pozycji i interesom. Według nich dokonywano segregacji społeczeństwa, dzieląc je na „postępowy” elektorat PO i „konserwatywnych” wyborców PiS-u.
Od dnia tragedii smoleńskiej, owi technolodzy kłamstwa mogli całkiem bezkarnie wskazywać Polakom, że „sufit jest czarny jak smoła”. "Myśmy sądzili dotychczas” – mówi jeden z bohaterów „Drogi do nikąd” – „że oni mogą wyczyniać takie seanse zbiorowej hipnozy tylko u siebie po poprzednim zmaltretowaniu swych obywateli. Nic podobnego!".
„Znawcom ludzkiej natury” przyszło to tym łatwiej, że przez wcześniejsze lata skutecznie paraliżowali myślenie Polaków, oferując im nienawiść, jako atrybut służący sublimacji elektoratu Platformy.
To nie teza o winie pilotów była fundamentem putinowskiej dezinformacji, a nienawiść wobec Lecha Kaczyńskiego, fachowo sączona Polakom przez miesiące indoktrynacji. Na niej wsparł się cały gmach rosyjskiego fałszu i na niej zbudowano pozycję grupy rządzącej.
Ten, w istocie genialny pomysł nawiązywał do najniższych, prymitywnych instynktów, czerpiąc siłę z fobii, lęków i ułomności polskiego społeczeństwa.
"Czy zapomniałeś o tym, że człowiek ceni sobie więcej spokój, nawet śmierć, niż swobodę wyboru w poznawaniu dobra i zła? Nie ma dlań nic bardziej kuszącego, pociągającego niż wolność sumienia, ale nie ma też nic tak męczącego, trudnego jak ona” – przypominał Dostojewski w „Braciach Karamazow”.
Rozpoczęta natychmiast po 10 kwietnia warszawsko-moskiewska kampania dezinformacji ujawniała też prawdziwą pozycję rządu Donalda Tuska – jako wspólnika i zakładnika kłamstwa smoleńskiego. Ponieważ koncepcja istnienia Platformy opiera się na walce z PiS-em i nienawiści do braci Kaczyńskich, a wszystkie działania polityczne służą niszczeniu idei silnego państwa – czy Rosja mogła nie wykorzystać tej sytuacji?
Na czym płk Putin mógł oprzeć plan podboju III RP, jeśli nie na grze antypisowską histerią i na kogo innego mógł postawić, jeśli nie na marionetki owładnięte nienawiścią do Prezydenta? Wykorzystanie schematu, na którym opiera się życie publiczne „elit” III RP było najprostszym posunięciem kremlowskich strategów. Rozgrywanie przez Rosję politycznych antynomii i sporów pozwoliło na rozbicie najważniejszych dla Polaków uroczystości katyńskich i doprowadziło do zamknięcia w samolocie – pułapce osób, których działalność i wizja Polski stały na przeszkodzie zamysłom Kremla, mogły je opóźnić lub zniweczyć. Lęk przed utratą władzy na rzecz znienawidzonego PiS-u oraz obawa przed skuteczną polityką Lecha Kaczyńskiego - to podstawowe ogniwo łączące interes Rosji z intencjami grupy rządzącej.
Dlatego niepodobna sądzić, by to państwo i ta władza chciały kiedykolwiek wyjaśnić przyczyny tragedii smoleńskiej, skoro jej skutki mają gwarantować trwałość układu III RP. Nie można oczekiwać, że ludzie, którym mord smoleński otworzył drogi „kariery” i pozwolił zawłaszczyć najważniejsze stanowiska w państwie, będą rzecznikami prawdy. Wszelkie żądania i postulaty kierowane do grupy rządzącej są niedorzeczne i służą wyłącznie legitymizacji tych osób.
Mackiewicz wskazuje wyraźnie, że na tym nie kończy się bolszewicka technologia kłamstwa. Gdy osiągnięto już wiarę, że „sufit jest czarny”, następuje kolejne stadium upodlenia społeczeństwa. "I oto widzimy” –pisze autor - „jak dochodzą do następnego etapu, powiadając do ludzi: „A teraz wyobraźcie sobie, że istnieją podli kłamcy, wrogowie wszelkiej prawdy naukowej, postępu i wiedzy, którzy (...) ośmielają się łgać w żywe oczy, że sufit jest biały!'. I zebrany tłum wyrazi swe oburzenie, wzgardę, a nawet śmiać się będzie i wykpiwać tak oczywiste kłamstwa tych wrogów prawdy".
Na ten mechanizm zwracał uwagę Leszek Kołakowski, pisząc przed czterdziestu laty o „jasnym orędziu” komunizmu: „Wy jesteście doskonali, tamci są zgnili ze szczętem. Już dawno żylibyście w raju, gdyby złość waszych wrogów nie stała na przeszkodzie”.
Zbyt łatwo zapominamy, że po 10 kwietnia miliony Polaków uwierzyło, że „sufit jest czarny”, a wybierając Bronisława Komorowskiego udowodniło, jak dalece ulegliśmy zabójczej technologii. Początkiem kolejnego stadium był mord polityczny w Łodzi i wznowienie kampanii nienawiści wobec Jarosława Kaczyńskiego. Ostatni akcent tej kampanii – prokuratorskie donosy o „znieważaniu Ślązaków”, to zaledwie zapowiedź czekającej nas wkrótce histerii.
Pora zrozumieć, że wyrzeczenie się agresji przez środowisko PO lub rezygnacja z języka nienawiści nie jest i nigdy nie będzie możliwe. To jedyna broń ludzi słabych. Jej odrzucenie musiałoby doprowadzić do unicestwienia tej grupy, do jej rzeczywistej samolikwidacji, poprzez pozbawienie głównego, trwałego fundamentu.
Gdy wiemy, że III RP coraz mocniej zwraca się ku swoim korzeniom, a technologia kłamstwa sięga po kolejne ofiary, trzeba pilnie zdefiniować strategię obrony na czas pozostały do wyborów parlamentarnych. Strategię, która opierając się na trafnej diagnozie, znajdzie równie celne środki.
Po pierwsze - nie sposób uważać tego państwa za kondominium rosyjsko-niemieckie i oskarżać rządzących o współudział w zbrodni, a jednocześnie traktować jego instytucji jak wolnych i suwerennych oraz oczekiwać od nich wyjaśnienia okoliczności tragedii. Nie można osądzać mediów III RP, jako rzeczników wrogiej propagandy i siewców nienawiści, a jednocześnie brać pracowników medialnych za dziennikarzy i upatrywać w nich źródła racjonalnego przekazu.
Ta polityczna schizofrenia zbyt wiele nas dotąd kosztowała.
Albo III RP jest sukcesorem komunistycznego zaprzaństwa i atrapą państwa stojącego na krawędzi przepaści, albo jest to ocena demagogiczna, stworzona przez politycznych pieniaczy, fałszywie diagnozujących rzeczywistość. Albo mamy do czynienia z zakładnikami smoleńskiego kłamstwa i procesem niszczenia naszej suwerenności, albo szermujemy zarzutami, w które sami nie wierzymy.
Józef Mackiewicz nie miał wątpliwości, gdy pisał o „walce nieubłaganej”:
„My musimy komunizm wyniszczyć, wyplenić, wystrzelać! Żadnych względów, żadnego kompromisu! Nie możemy im dawać forów, nie możemy stwarzać takich warunków walki, które z góry przesądzają na naszą niekorzyść. Musimy zastosować ten sam żelazno-konsekwentny system. A tym bardziej posiadamy ku temu prawo, ponieważ jesteśmy nie stroną zaczepną, a obronną!”.
Kompromis polega na wierze w miraże demokracji, dawanie forów na traktowaniu chamów, jak mężów stanu, stwarzanie warunków na przeświadczeniu, że można godnie przeżyć nie wygrywając najbliższych wyborów.
Lech Kaczyński, w przemówieniu, którego nie zdołał wygłosić w Katyniu napisał m.in.: „Nie da się budować trwałych relacji na kłamstwie. Kłamstwo dzieli ludzi i narody. Przynosi nienawiść i złość. Dlatego potrzeba nam prawdy. Racje nie są rozłożone równo, rację mają Ci, którzy walczą o wolność.”
Po drugie zatem, jeśli mamy dokończyć jego dzieło, nie sposób naszych racji przykrywać tchórzliwym bełkotem i udawać, że walczymy zaledwie z politycznym oponentem.
Dranie powtarzający rosyjskie kłamstwa na temat śmierci polskiej elity nie są żadnymi politykami, dziennikarzami bądź „wyborcami Platformy”, bo żadna norma moralna bądź polityczna nie pozwala na kpiny ze śmierci własnych rodaków. W polskiej kulturze nie istnieje przyzwolenie na nienawiść tak wielką, by drwiła z naturalnego prawa do dochodzenia prawdy o śmierci osób bliskich. Nie ma również zgody na taką nikczemność, by Polaków żądających wyjaśnienia tragedii lżyć i oskarżać. Kto tak czyni, jest zaledwie bękartem nie znającym swego miejsca na ziemi i trzeba zrobić wszystko, by pozbawić go władzy.
Pora sobie uprzytomnić, że nie polityczne podziały stworzyły tę dychotomię, lecz planowe działania aparatu nienawiści, niszczącego poczucie wspólnoty narodowej. I nie o żadną politykę tu chodzi, lecz o walkę z człowiekiem i jego systemem wartości.
„Optymizm nie zastąpi nam Polski” – pisał Mackiewicz w artykule z 1944 roku, przedstawiając własną hierarchię wrogów, wśród których "Polak bolszewik" i "bolszewik w ogóle" wyprzedzali największą grupę "obojętnych i oportunistów".
Optymizm, jakim się dziś karmimy będzie tylko wyrazem słabości, jeśli ucieknie od twardych i odważnych decyzji. Wiara w wygraną okaże się pułapką, jeśli nie dostrzeże prawdziwego wroga – milionów „obojętnych i oportunistów”, dla których śmierć w Smoleńsku jest zaledwie telewizyjnym epizodem.
Po trzecie więc - nie można ulec semantycznym terrorystom, narzucającym Polakom „optykę bękarta”. Nie wolno bać się zarzutu „wykorzystania tragedii smoleńskiej”, bełkotu o „błędnej strategii” i „eskalacji konfliktów”. Na tym przecież polega ich zamiar, by obezwładnić nas widokiem „czarnego sufitu”.
Tę tragedię należy koniecznie "wykorzystać", by Polacy poznali sprawców i ich wspólników, by zrozumieli do czego wiedzie nienawiść przyjęta jako program grupy rządzącej; czym kończą się spory sterowane przez "trzeci element" obcego mocarstwa. Zbędne są próby przekonywanie, że domaganie się prawdy o Smoleńsku wynika z dobrych intencji. Nie ma potrzeby tłumaczenia prawd oczywistych i ulegania retoryce łgarzy.
Tragedię trzeba „wykorzystać”, by na zawsze wyplenić zaprzańców i pozbawić władzy miernoty. Ci w Smoleńsku zginęli po to, byśmy potrafili ich ofiarę obrócić w dobro.
Tekst opublikowany w nr. 15/2011 Gazety Polskiej
- Aleksander Ścios - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
28 komentarzy
1. Szanowny Panie Aleksandrze
.."Optymizm, jakim się dziś karmimy będzie tylko wyrazem słabości, jeśli ucieknie od twardych i odważnych decyzji. Wiara w wygraną okaże się pułapką, jeśli nie dostrzeże prawdziwego wroga – milionów „obojętnych i oportunistów”, dla których śmierć w Smoleńsku jest zaledwie telewizyjnym epizodem."...
Myslę, że każdy z nas ma świadomość największego zagrożenia- produktu PRL i PRL-bis, dla których nie liczy sie nic, poza ich mała stabilizacją polegającą na tym, że mają pralkę, telefon, telewizor i kawałek działki.
Nie chcą zmian. Lata propagandy spowodowały, ze zatykaja uszy na wszystko, co może zburzyć ich własny świat izolacji.
Te uszy i oczy się otworzą dopiero wtedy, kiedy ktoś im zabierze te "dobra". Wtedy spytają kto mi to zabrał?
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Szanowny Panie Aleksandrze,
Ostatnie wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego podczas obchodów Rocznicy idą w kierunku przez Pana ujętym. (już delikatne skarcenie w rozmowie Igora Janke było zapowiedzią tego nowego tonu).
Jazgot i zgiełk salonowych mediów jest tak donośny i powszechny, że można być pewnym słuszności tej strategii.
Przypomnę w tym miejscu notkę Wojciecha Wencla, który na swoim blogu sformułował we wrześniu 2010 r. program "powrotu do wybranych metod walki cywilnej, która podczas okupacji zabezpieczała Polaków przed wpływami niemieckiej propagandy".
Autor "roboczo, na podstawie historycznego wzoru" formułuje zasady, które, moim zdaniem, pozostaja wciąż minimalnym programem i wstępem do dalszych działań. Cytuję te zasady w całości:
"1. Bojkot wszelkich działań zmierzających do osłabienia ducha w społeczeństwie, szczególnie prób pomniejszenia rangi katastrofy smoleńskiej i pamięci bohaterów, którzy 10 kwietnia 2010 roku polegli za ojczyznę.
2. Bojkot stacji telewizyjnych, rozgłośni radiowych, czasopism i dzienników jednostronnie i niezgodnie z rzeczywistością przedstawiających polskie życie publiczne, prowadzących nagonkę (nie mylić z merytoryczną krytyką) na Jarosława Kaczyńskiego.
3. Bojkot towarzyski publicystów uczestniczących w tej nagonce.
4. Bojkot wszelkiego rodzaju imprez rozrywkowych i kulturalnych organizowanych przez antydemokratyczne media.
5. Utrzymywanie na najwyższym poziomie poczucia honoru narodowego i solidarności z ludźmi wykluczonymi bądź wyszydzonymi przez media (obrońcy krzyża, mieszkańcy wschodniej Polski, słuchacze Radia Maryja, członkowie NSZZ „Solidarność” i inni)
6. Rozwijanie własnego patriotyzmu (poznawanie historii, literatura piękna, podróże śladami przodków) i aktywność społeczna: promowanie postaw patriotycznych w środowisku rodzinnym, miejscu pracy, szkole (nauczyciele), internecie (autorzy blogów, uczestnicy portali społecznościowych).
7. Udzielanie pomocy ofiarom medialnego monopolu: osobom dyskredytowanym w artykułach z powodów ideologicznych, zwalnianym z pracy (sprawa Wyższej Szkoły Dziennikarstwa im. Melchiora Wańkowicza), podawanym do sądu, szykanowanym za poglądy."
Pisze dalej Wencel: "Ponieważ nie mamy struktur umożliwiających zorganizowanie zbiorowego oporu, zaczynam od siebie. I rzucam hasło walki cywilnej pod rozwagę tych z państwa, którzy – podobnie jak ja – dostrzegają w medialnej propagandzie tendencję sprzeczną z demokracją i polską racją stanu. Listę mediów zasługujących na bojkot niech każdy ustali według własnego uznania. Moja liczy kilkanaście pozycji.
Całość tekstu Wojciecha Wencla tutaj: http://wojciechwencel.blogspot.com/2010/09/tylko-swinie-siedza-w-kinie-p...
3. Sufit jest czarny...
nie tylko dla czerwonych postsowieckich zgredów. Jest już czarny dla matołka Hołdysa i szlachetnych idiotów, jest czarny dla większości "konsumenctwa polskiego" ( pojęcie, które w rzeczywistości medialnej jest włąściwszym określeniem zmanipulowanego społeczeństwa ), jest czarny w deklaracjach zaprzańców i zdrajców, którzy wiedzą, że sufit jest biały. Jakie są szanse, że otumaniony tłum przejrzy ? Niestety dla nas Polaków taką szansą był zawsze czas tragedii... Ale jakie są szanse, że nawet język tragedii nie zostanie wywrócony na opak ? Że nawet jakiś sprzedajny hierarcha nie odprawi Czarnej Mszy, by przysłużyć się świeckiemu rozdawcy łask medialnych ? Jakie jest więc prawdopodobieństwo, że łaska oświecenia przełoży się na arytmetykę wyborczą? Z jednej strony krzepi narastająca trzeżwość młodego pokolenia... ale czy zdąży ono podjąć działania przed nieuchronnym i ciągle modyfikowanym praniem mózgów ? Przed przeistoczeniem się w typowo zniewolone przez media konsumenctwo polskie ? Wspomagane przez "ałtorytety" i celebryckie
matołki? Takie mam wątpliwości Panie Aleksandrze...
Idem
4. Szanowna Pani Marylo,
To jest ta grupa Polaków, do których trafić najtrudniej. Zapominamy wciąż, że prawie połowa dorosłych obywateli nie bierze w ogóle udziału w wyborach. Jeśli nawet zrezygnujemy z owych "oportunistów" warto walczyć o "obojętnych".
To najważniejsze wyzwanie dla PiS-u, by zainteresować Polską Polaków.
Pozdrawiam Panią
5. Szanowny Panie Kazefie,
Pamiętam artykuł pana Wencla i nie stracił on nic na aktualności. Taką strategię należy przyjąć na czas przedwyborczy i z tych ogólnych wniosków wypracować szczegółowy plan działania. Są to trudne postulaty, bo wymagają odrzucenia dotychczasowych stereotypów i traktowania rzeczywistości III RP jak obcej, a wręcz wrogiej.
Jeśli pozwalam sobie w ostatnim czasie na mocną krytykę niektórych działań opozycji, robię to w przeświadczeniu, że na tym również polega poczucie wspólnoty i odpowiedzialności.
Trzeba, by takich głosów było więcej i dotarły do świadomości strategów opozycji.
Pozdrawiam
6. idem
Podzielam takie wątpliwości, bo siła "czarnego sufitu" to siła zła, efekt gry naszą słabością, z której (jak napisał Mackiewicz) - "komuniści wyciągnęli wnioski, jakich nie wyciągnął nikt dotąd w historii." Niełatwo ją pokonać, tym bardziej, gdy mamy tak mało czasu i tak niewielu sprzymierzeńców.
7. a jeśli oni nie kłamią?
Po to by móc skłamać, trzeba wiedzieć, że jest prawda. Wiele osób które znam było od małego wychowywane w przekonaniu, że zawsze należy mówić to, co drugi chce usłyszeć - to z uprzejmości albo to co tobie przynosi korzyść. Prawda wypowiedziana w naszym rozumieniu jest naszym darem dla drugiego człowieka, jest dopuszczeniem drugie do swego wnętrza. Ludzie wychowani w świecie darwinowskim, w świecie konfliktu nie mogą nic dać nikomu za darmo, bo to ich osłabia. Wydaje mi się, że oni nie kłamią i to jest problem.
uparty
8. Chyba najważniejsze
zadanie dla nas to nauczyć ludzi nazywać prawdę po imieniu. Jeżeli nam sie to uda reszta będzie już tylko kwestią czasu.
Pozdrawiam
9. Szanowny Panie Aleksandrze
Rozumiem także Pana intencje domagania się bardziej celnego i efektywnego działania opozycji. Trudno albowiem oczekiwać od przestępcy, że oddawszy swoje dobra zwróci się przeciwko sobie. Trudno także oczekiwać, że postkomunista zarabiający na swej tożsamości, jej się wyrzeknie. Trudno liczyć na łzy i skruchę cyngla z tefalenu lub g.wna, bo to oznaczałoby jego ekonomiczną anihilację. Natomiast powinniśmy zdecydowanie domagać się mądrego i efektywnego działania tych, którzy z bliskimi nam hasłami nie potrafią dotrzeć do elektoratu a także tych, którzy tych haseł używają wręcz do niszczenia "własnych ideologicznie" oddziałów. Tę politykę (np. PJN) uważam za bardziej perfidną i godną pogardy, ponieważ jet to rodzaj manipulacji najlepszymi odruchami społecznymi dla osiągnięcia własnych interesów, a jednocześnie zniszczenia realnej siły opozycyjnej. Także walkę polemiczną ze "szlachetnymi idiotami" relatywizującymi wartości moralne lub wręcz odwracającymi ich przesłanie. A także demaskowanie prawdziwych intencji wszelkiej maści "ałtorytetów" i celebrytów posługującymi się odwrotnym pojmowaniem bliskim nam pojęć - np. "zgody narodowej", "interesu Polski", "powagi Państwa" itp. Najgrożniejsi są więc przebierańcy, wliczając także Kutza i RAŚ, przebierających się za miłośników i wiernych synów Śląska. Tymczasem obrona oczywiście słusznego stanowiska Jarosława Kaczyńskiego jest w tym przypadku nieadekwatnie skuteczna do argumentacji "oburzonych" liberałów propagujących landyzację Polski a także "obrażonej" Ślązaczki. Kluzik, która udaje że nie rozumie intencji J.K. A nie rozumie oczywiście we własnym ( a nie polskiego Śląska ), interesie politycznym.
Pozdrawiam,
idem
Idem
10. Uparty,
Zdecydowana większość nie kłamie, skoro nie wie nawet czym jest prawda. W przypadku technologii "czarnego sufitu" mamy do czynienia nie tylko z narzuconą narracją ale też z mechanizmem permanentnej manipulacji.
Jej istota polega na tym, że dana osoba nie wie, że jest manipulowana. Gdyby, bowiem tę wiedzę posiadała, nie mogłaby ulec manipulacji, a tym bardziej jej zdefiniować i nazwać.
Koronnym dowodem takiego stanu rzeczy mogłyby być wyniki badań przeprowadzonych, przez TNS-OBOP w roku 2008 na zlecenie wydawnictwa Flashbook.pl, związanych z projektem tej firmy, badającej techniki i wpływ manipulacji. Zapytano wówczas Polaków o to, kto z polityków najczęściej próbuje manipulować opinią publiczną?
Pierwsze miejsca zajęli Jarosław Kaczyński - 43% i Lech Kaczyński - 36%.
Skoro manipulowany nie może wiedzieć o działaniach manipulującego, a manipulacja tylko wówczas jest udana, gdy manipulowany nie ma jej świadomości, to wyniki sondażu stanowiły pochwałę działań faktycznych sprawców manipulacji - dziennikarzy.
11. barbarawitkowska
To prawda. Trudne to zadanie, bo nazbyt często pozwalamy sobie narzucić "optykę bękartów" i tłumaczymy się przed nimi z rzeczy oczywistych.
Pozdrawiam Panią
12. Panie Aleksandrze
Ja off topic.
Bardzo sie ciesze, ze pan tu z nami.
Bo my tu zawsze wierni.
Mam nadzieje.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
13. Spiskowy
To prawda. Cieszę się , że mamy tak zacne towarzystwo. Jak czasem zajrzę na tzw. ekran to ręce opadają.
Pozdrawiam
14. idem
Nie wchodziłbym w żadną "polemikę" z wymienionymi przez Pana osobami i środowiskami.
Jest to bezcelowe, ponieważ nie chodzi o wygraną argumentów racjonalnych, lecz wyłącznie o rozprzestrzenianie nienawiści i dezinformacji.
Ten czas trzeba spożytkować na dotarcie do ludzi obojętnych na Polskę. Nie wrogich i zdeprawowanych lecz zagubionych lub zniechęconych do naszej rzeczywistości. To ogromny i "niewykorzystany" elektorat.
Pozdrawiam
15. spiskowy
I ja się z tego cieszę i dziękuję za życzliwe przyjęcie.
Warto tu być.
Pozdrawiam
16. @Aleksander Ścios
Oczywiście nie chodzi mi o przekonywanie tychże osób i środowisk, bo oczywiście jest to bezcelowe, ale proszę zwrócić uwagę na zasięg rozprzestrzeniania kłamstwa i nienawiści im dostępny oraz broń w postaci wszelkiej maści cyngli i celebrytów. Przecież każdy z nich, każdego dnia dokonuje siewu. Jeśli publicznie ich Pan nie zdemaskuje, nie zdemaskuje ich metod, nie spróbuje uświadomić manipulowanym o skali i metodach dezinformacji, jakim są poddawani, jak chce Pan dotrzeć do świadomości tych "niezdecydowanych" i "zniechęconych" a także tych, którzy w dobrej wierze uwierzyli kłamcom? Przecież dysponuje Pan zaledewie ułamkiem ( policzalnym w granicach błędu ), tych środków przekazu, którym dysponują oni. A tym zagubionym, choćby nie codziennie oglądali tefałen czy kupowali g.wno, utkwią w pamięci poszczególne kłamstwa serwowane przez bohaterów seriali i wszelkiej maści podziwianych celebrytów. Przecież telewizja to jest ich życie codzienne, ich autorytety do cytowania i naśladowania a nie najcelniejsze nawet publikacje w niszowych środkach przekazu. Uważa Pan, że należy z nich zrezygnować ? Chce Pan pozwolić Niesiołowskim, Palikotom na wydalanie z siebie ekskrementów podłości, nienawiści i kłamstwa bez ich demaskowania? I powstrzymać się od opinii na temat wypocin "wielkiego polskiego reżysera" czy skretetyniałego Kmicica ? Jeśli tak, to ich ziarno wzejdzie a nie to, które Pan posieje w zaciszu niskonakładowej gazety lub niezbyt powszechnie odwiedzanego portalu. Nie potrafię ocenić jaki zasięg ma np. BM24, w którym mam zaszczyt gościć ale podejrzewam, że trudno porównać jego zasięg z Onetem, który jest morzem g.wna, kłamstwa i manipulacji. I podwórkiem swobodnie defekującyh wynajętych kundli internetowych.
Pozdrawiam,
idem
Idem
17. idem
Są w takim myśleniu poważne braki. Zakłada Pan bowiem, że trzeba niwelować straty wywoływane działaniami ośrodków propagandy poprzez prowadzenie z nimi polemiki i reagowanie na "wydalanie ekskrementów podłości, nienawiści i kłamstwa".
Jak rozumiem, miejscem prowadzenia takiej walki miałyby stać się te same media, w których owe "ekskrementy" powstają.
Z oczywistych względów jest to nierealne, bo w ośrodkach propagandy nie dopuszcza się do wolnej wymiany myśli i stosuje cenzurę. Obecność w nich polemisty, zawsze uwiarygadnia kłamcę lecz nigdy nie przekonuje głupca.
Gdyby zaś chciał to Pan robić poprzez "niskonakładowe gazety lub w niezbyt powszechnie odwiedzanym portalu", nie ma to (zgodnie z Pana uwagami) żadnego sensu, bo taki przekaz nie dotrze przecież do masowego odbiorcy.
Radzę zatem zastanowić się nad kwestią szczegółową. Gdyby nasz głos, z niskonakładowych gazet i internetowych portali był niegroźny i docierał wyłącznie do grupek oszołomów - czemu ta władza boi się tego głosu? I czy boi się dlatego, że prowadzimy "polemikę" z propagandystami tej władzy, czy dlatego, że piszemy prawdę?
Pozdrawiam
18. Jeżeli
w społeczeństwie stanie się powszechne przekonanie, że wysokonakładowe media kłamią -wtedy będą mogli sobie pisać w nich co im ślina na język przyniesie bez żadnego lub z nikłym odzewem społecznym, tak jak kiedyś w Trybunie Ludu. Taką świadomość musimy budować.
19. @ barbarawitkowska
w społeczeństwie stanie się powszechne przekonanie, że wysokonakładowe media kłamią -wtedy będą mogli sobie pisać w nich co im ślina na język przyniesie bez żadnego lub z nikłym odzewem społecznym, tak jak kiedyś w Trybunie Ludu. Taką świadomość musimy budować.
***
Za przeproszeniem to juz bylo. To bylo w latach 80-tych.
Kazdy wiedzial, ze telewizor klamie.
Jak to skonczylo to wiemy.
To za malo prosze pani. To tylko wstep. Otoz my musimy budowac elity. Prosze zwrocic uwage, ze to wlasnei elity zawsze sa celem ataku. A nie zwykli ludzie. dlaczego? Bo ktos sobie zdaje sprawe, ze w elitach jest sila. Potrzeba nam przywodcow.
Wydaje sie, ze w 2005 roku jak PiS wygral panowie agenturalniaki zalozyli, ze tak czy siak bedzie jak zawsze. Ze jakos to skanalizuja. A tu sei okazalo, ze zaczeto demontowac agenture. W tym momencie jakby ktos tych agenturalniakow przypalil ogniem. A prosze sobie wyobrazic, ze przypala pani ogniem spiacego niedzwiedzia.
Otoz oni sa teraz juz obudzeni. I wk*****i za przeproszeniem. Dlatego przygladac sie beda kazdemu nawet najmniejszemu zdarzeniu, ktore powoduje potencjalnei zagrozenie. wiec mamy trudniej. W moim odczuciu my musimy nauczyc sie dzialac na dwoch plaszczyznach: jedna ta formalna, glosna - wrzeski, piski, raban.
I druga ta podpowierzchniowa. Gdzie pchamy wlasne dzieci, rozpoznajemy takich jak my, pomagamy takim jak my itd.
Ta druga jest o niebo trudniejsza, jesli w ogole wykonalna. Mam watpliwosci.
Wracajac zas do tego, ze trzeba budowac przeswiadcznie, ze telewizja klamie. To za malo. Wielu z nas tak sie na tym skoncentruje, ze jak juz osiagna ten stan i zobacza, ze w koncu ludzie rozumieja, ze telewizja klamie, to siada i pomysla:
- w koncu. Wygralismy!!!!
I w tym momencie przegraja.
Problem jest banalny: w im wieksze szambo kogos wcisniesz, tym bardziej sie bedzie cieszyl z malutkich kroczkow w kierunku wyjscia z teo szamba. Dalej bedzie tkwil w szambie po szyje, ale sie bedzie cieszyl, ze udalo mu sie dziwgnac o centymetr.
Otoz nie. Naszym planem ma byc calkowite wyjscie z szamba.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
20. Ciągle powtarzam
w kampaniach wyborczych na wsi PiS jest nieobecny , a to tam jest najwięcej do ugrania i zdobycia , tam jest najmniej zdeptawowanych politycznie ludzi J.Kaczyński powinien więcej czasu poświęcic na spotkania w remizach , świetlicach wiejskich i zachęcic do głosowania na niego, rozmawiajac z nimi merytorycznie, boe wbrew panujacej, pogardliwej opinii o tzw "wieśniakach" ci ludzie wiedzą bardzo dużo i świetnie wyczuwaja sytuacje , niestety ten elektorat jest przez Prawo i Sprawiedliwość kompletnie zaniedbany, potrzebne są spotkania life. Na miejscu Jarosława nie obawiałabym sie też spotykać ze Ślazakami w małych miasteczkach, gdzie kutzowizna ma niewiele do powiedzenia, a Jarosław cieszy się autorytetem
Figa
21. @ Figa
Ja sie z toba zgadzam.
Polskie miasta to sa ludzie ze wsi, ktorzy maja kompleksy i chca sie od tej wsi odciac. Przez to traca autentycznosc, staja sie sztuczni, malo intuicyjni. Traca instynkt.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
22. @spiskowy
Dokładnie tak, to rasiowskie POspólstwo okarża w prokuraturze Jarosława Kaczyńskiego o obrazę Ślązaków, jeśli dojdzie do procesu , to dopilnuję,żeby biało - czerwoni Ślązacy stawili się przed salą sądową, ja jestem gotowa przybyć w stroju regionalnym i zrobimy im happening, cóż za POdłe czasy brrrrrrr.
Figa
23. Spiskowy
Z całym szacunkiem w sprawie elit mam zdanie odrębne.
Jeżeli istnieje takie pojęcie jak wada narodowa to w przypadku społeczeństwa polskiego
jest nią z całą pewnością od stuleci nadmierna, bezkrytyczna i nieedukowalna historycznie ufność w stosunku do elit.
Elity bardzo łatwo skanalizować przy pomocy propagandy, dezinformacji i manipulacji, a te absolutne wyjątki, które są oporne na w/wym procesy zwyczajnie fizycznie wyeliminować.
Ćwiczyliśmy to od stuleci, ostatnio szerzej w sprawie Solidarności.
A zatem , skoro już mamy do dyspozycji te fatalną demokrację,w której głos sprawczy tkwi ostatecznie w rękach anonimowego wyborcy należy starać się doprowadzić do tego, aby ten wyborca w całej swojej masie był wykształcony i świadomy, a decyzje podejmował niezależnie od nacisków i manipulacji.
Zdaje sobie sprawę, że to proces długi i bolesny, nagroda zaś tkwi poza zasięgiem jednego pokolenia.
niestety przeciętny Polak-patriota wykazuje zapotrzebowanie na bogoojczyżniane bajanie z moralizatorską pointą, a najlepiej obiecaną szybką nagrodą na końcu.
Nie możemy tez pewnie nadmiernie liczyć , jak niegdyś bywało na pomoc Kościoła ze względu na obecność różnych Nyczów, Pieronków i Dziwiszów.
A zatem pozostaje bolesna, ale ozdrowieńcza świadomość, że możemy liczyć tylko na siebie i musimy jako Naród wychować się na nowo. I że jako Naród musimy sprawować ścisłą kontrolę nad elitami, tak aby nie zapomniały skąd pochodzą (jeżeli pochodzą).
Ponieważ to Naród jest suwerenem.
to jest bardzo trudne zadanie, ale nie niemożliwe, prawie się udało w dwudziestoleciu międzywojennym.
Przydałaby się też zmiana optyki, z (w gruncie rzeczy, mimo praktykowanych obrządków)
materialistycznego na opartą o bożą obecność filozofię wartości absolutnie nadrzędnych.
Dałaby potrzebną siłę moralną.
A zatem -Bóg, historia prawdziwa i świadomość technik manipulacji.
Jeżeli to się uda nie będziemy już stadem baranów, tylko społeczeństwem wolnych, odpowiedzialnych obywateli.
A wtedy to mogą nam nagwizdać.
PS w sprawie elit- proszę zajrzeć , jaki odzew na tym portalu zyskał arcyważny wywiad z prof. Zybertowiczem. Trochę ozdrowieńczej samokrytyki, zadań do wykonania i ludzie nie chcą tego słuchać. Łatwiej puszczać biało-czerwone baloniki ( choć też bardzo ważne- ale nie można na nich skończyć).
Pozdrawiam
24. @ barbarawitkowska
Ja sie nie zgodze. Ludzie sa na zachodzie wobec elit duzo bardziej ufni i zyje im sie lepiej. W Norwegii to np szok. Co powie elita KAZDY powtarza. Tego nei ma u nas.
Problem polega na tym, ze elity sa zepsute. Te nasze.
Dwa - tak to dziala, ze wiekszosc zawsze szuka jakichs wzorcow. I tak bedzie - bo taka jest nasza natura. stad tez elity sa NAJWAZNIEJSZE. A ze sei daja kanalizowac? To juz wlasnie oznaka skurwienia. bo praqwdziwe elity dbaja o swoj narod jak o wlasne dzieci. A te nasze to dbaja o nas jak o niechciane bachory.
My zwyczajnie w swiecie potrzebujemy przadnych elit.
A ludzie za nimi pojda.
to nie ludzie narzucaja jak to ma wygladac
Nigdzie tak nie jest.
to elity.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
25. Spiskowy
Skąd zatem wziąć porządne elity? Z tym był u nas od zawsze kłopot. W czasie, kiedy w Europie elitom za zdradę etc obcinano głowy u nas nic takiego nie miało miejsca. Na skutek jakich okoliczności zatem nasze elity miałyby nauczyć się same z siebie standardów, które w Europie stanowią wzorzec będący spuścizną historii?
Elity mamy , jakie mamy, a zatem trzeba je postawić w takiej sytuacji, aby były zmuszone się podciągnąć. Nie ma co narzekać ani na elity , ani na Naród. Te mamy , jakie mamy i trzeba tym zasobem gospodarować najrozsądniej , jak się da.
Pozdrawiam
26. Spiskowy
jeszcze jedno. Nie uważam za modelową sytuacji , kiedy ktokolwiek powtarza za kimś nawet bardzo mądrym coś nawet bardzo mądrego, jeżeli powtarza to bez zrozumienia.
27. @ barbarawitkowska
jeszcze jedno. Nie uważam za modelową sytuacji , kiedy ktokolwiek powtarza za kimś nawet bardzo mądrym coś nawet bardzo mądrego, jeżeli powtarza to bez zrozumienia.
****
Ale tak sie dzieje czy nam sie podoba czy nie. My prawicowcy w tym wzgledzie jestesmy tacy sami. Tyle, ze z racji pogladow, wartosci szukamy tego gdzie indziej i moze czesciej myslimy samodzielnie. Czesciej nie znaczy zawsze przeciez.
Co do elit - otoz trzeba nad tym pracowac. Mam zdanie takie, ze Lech Kaczynski zginal wlasnie miedzy innymi z powodow budowy elit. Otoz widze to tak, ze zeby budwac elity trzeba posiadac realna wladze. Bo elity nie tylko musza byc duchowo elitami ale takze w praktyce. Musza umiec rzadzic. Caly zas problem polega na tym, ze rzadza nami ludzie skundleni. Ale dzieki temu to oni maja wszystko co do wladzy jest potrzebne: obeznanie, obycie w rzadzeniu, doswiadczenie itd.
Umieja sie zachowac itd.
Dodatkowo to o czym ty piszesz wiaze sie z nasza wiara. My jako katolicy uczymy sie ze cesarz cesarzeam a my i tak przed Bogiem odpowiadamy. Stad nasze podejscie - brak slepego posluszenstwa.
To jednak nie zmienia faktu, ze bez porzadnych elit my nigdzie nie dojhedziemy. Nigdzie.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
28. Spiskowy
Nie ma między nami sprzeczności. Otwartym pozostaje tylko pytanie o kolejność- czy najpierw ma sie podciągnąć Naród i ze swojej masy wyłonic prawdziwe elity, czy wręcz odrotnie elity (jakie i skąd?) maja uczyć Naród. Zdaje się jednak , że jest to pytanie z serii co było pierwsze kura czy jajko.
Osobną rzeczą jest ścisła kontrola elit, niestety konieczna. Nie byłoby kaczmarków, kluzikowych, miśków kamińskich etc , gdyby kontrola społeczna (tzn brak przyzwolenia na byle jakie standardy) była ostrzejsza. Lepiej mieć za wzór 3 osoby naprawdę mądre i dzielne niż całą rzeszę byle jakich.
Pozdrawiam