Żałoba regulowana i cenzura zdrady
Jako kilkuletni brzdąc poznałem przyczynę niepełnego uzębienia mojego ojca, którego tuż po wojnie nie było stać na jego uzupełnienie. Zęby wybił niemiecki żandarm, który uderzył ojca karabinem w twarz i tak wyraził swoją dezaprobatę dla sposobu manifestowania żałoby po śmierci mojego dziadka...
W marcu 1953 r. chodziłem do drugiej klasy. Pamiętam młodą „panią nauczycielkę”, która w zielonej koszuli ZMP i czerwonym krawacie prowadziła szkolne apele. Na tym apelu nie intonowała jak zwykle okrzyków; „Stalin, Bierut, Pick!” – które musieliśmy skandować . Wtedy mówiła płacząc: „przestało bić serce wielkiego Stalina”. A w domu zniknęła cała rodzina sąsiadów, bo ich ojciec – gdy przyszli panowie w skórzanych płaszczach i zaczęli przyklejać w ich oknie portret „wodza rewolucji” – zasugerował, że może powinni zapytać go o zgodę...
Sąsiadów na dwa tygodnie ugoszczono w areszcie, a ich dzieci w domu dziecka. Kto to uczynił personalnie nie umiem powiedzieć, ale byli to z pewnością rodzice lub rodzeństwo wielu gwiazd mediów, które podnoszą głośny raban gdy czyny ich krewnych nazywamy zdradą. W tym roku owe gwiazdy jęły się regulacji naszej żałoby!
W marcu 1956 r. zostałem przymusem zaprowadzony na trasę konduktu pogrzebowego Bolesława Bieruta: szóstka karych ogierów ciągnęła armatnią lawetę – komuchów stać było na traki fason. Mówiło się wtedy – „Pojechał do Moskwy w futerku, przywieźli go w kuferku”. Wielu Polaków skłonnych było wtedy wybaczyć zdrajcy, bo – jak powszechnie i nie bezpodstawnie uważano – został zdradziecko uśmiercony...
1 sierpnia 1957 r. – nastała wtedy tzw. „odwilż” – można było wreszcie zamanifestować żałobę po tragedii Powstania Warszawskiego. Ale krewni wzmiankowanych gwiazd wtedy też nie pozwalali nam mówić „zdrada” na bezczynne obserwowanie zza Wisły, jak Niemcy mordują Warszawę...
W związku ze wspomnianą odwilżą, uroczysty capstrzyk z okazji wybuchu II wojny światowej odbył się w roku 1957 z udziałem wrześniowych dowódców, generałów Juliusza Rómmla i Wiktora Thommee. Stałem nieopodal Grobu Nieznanego Żołnierza w towarzystwie ojca, który zdjął kapelusz i wyprężył się na baczność, gdy obok przechodził brzęcząc ostrogami niewysoki wąsaty starszy pan w długim płaszczu, rogatywce i „przy szabli”. „To mój dowódca” – szepnął ojciec. Do dzisiaj „eleganckie towarzystwo” nie lubi mówić o tym, że tamtego września Polskę zdradzono...
A co do tegorocznej żałoby... Knucie jednego organu państwa polskiego przeciwko drugiemu z poduszczenia władz obcego państwa, może być tylko zdradą lub przejawem skrajnej niekompetencji, wręcz głupoty. Może jestem w błędzie, ale nie mogę uwierzyć w aż taką głupotę panów Tuska, Sikorskiego et consortes...
- Jan Kalemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
7 komentarzy
1. @Jan Kalemba
"W tym roku owe gwiazdy jęły się regulacji naszej żałoby!" - DOKŁADNIE TE SAME GWIAZDY I ICH POTOMKOWIE.
Prawdy sie nie zawrzeszczy, zdrady nie ukryje.
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Pan Jan Kalemba,
Szanowny Panie,
Współczuję.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
3. Pan Jan Kalemba,
Szanowny Panie,
To eleganckie towarzystwo zdradzało nas w 1939 roku.
Zdradzało nas;
W Teheranie,
Jałcie,
Poczdamie.
Zdradza nas do dziś.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
4. Pani Marylo, w rzeczy samej
Ukłony
5. Pan Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
Właściwie nic mi się szczególnego nie stało, a życie zmarnowano dziesiątkom milionów...
Pozdrowienia
6. @
"Może jestem w błędzie, ale nie mogę uwierzyć w aż taką głupotę panów Tuska, Sikorskiego et consortes..."
A ja nie uwierzę, że Ty mógłbyś uwierzyć. Nie, to by oznaczało, że jednak rozmiękczanie mózgów dosięgło tych najtwardszych.
Polecam lekturę mojego wpisu na temat tych ancymonków, przekonanych o bezkarności i ich bezczelnych kłamstw.
http://blogmedia24.pl/node/47233
Pozdrawiam.
7. @ Stan35
Istotnie, nie mógłbym!
Pozdrowienia