Po wyciągnieciu przez propagandę słów o biedronce by zaatakować Kaczyńskiego za dzielenie Polaków i po oświadczeniu premiera, że on też kupuje w biedronce wydawało się, że propagandzie się udało. Odwrócono uwagę od drożyzny, od projektu pomocy najuboższym przedstawionym przez PiS i od populizmu Tuska który pytał się trzy lata temu  Kaczyńskiego o cenę jabłek. Po wczorajszym oświadczeniu PIH która zarzuca politykom promocję biedronki wydaje się, że propaganda strzeliła sobie w stopę. Samo oświadczenie PIHu która zarzuca POLITYKOM a nie MEDIOM rozdmuchanie sprawy jest kolejnym krokiem zdyskredytowania Kaczyńskiego ale i ten chwyt nie poskutkuje. W Polsce ludzie przeznaczają na jedzenie od 20% do nawet 70% swojego budżetu domowego, ważna jest tutaj dominata w pomiarze takiego zjawiska (tak jak w przypadku mierzenia średniej krajowej) a która pokazuje że ten % się zwieksza. To oczywiscie zmusza ludzi do kupowania w dyskontach, nie robią tego z wyboru, każdy zdaje sobie sprawę z jakości tych produktów i z przyczyny kupowania akurat w tych sklepach. Nadanie takiego rozgłosu słowom J.Kaczyńskiego miało inny skutek od zamierzonego, pokazało bowiem każdemu kto kupuje w biedronce, że jest biedny.  Odkryło poziom życia przeciętnego Polaka i każdy spojrzał na siebie, na swój portel i na sprawy na których się skupia. Jeżeli ktoś zwraca uwagę na to gdzie kupuje jedzenie to jest biedny, a za rządów PO ta bieda się powieksza (chodzi tu o większość nie o średnią, średnia nie pokazuje rozwarstwienia)

Inna sprawa to cena benzyny która przekroczyła 5zł. Propaganda mówi o światowych cenach i o braku możliwości wpływu na to przez rząd. Oczywiście to nie jest prawda, ponieważ na cenę benzyny wpływają: cena zakupu, akcyza i podatki. Cena zakupu wcale nie jest wysoka 112$ za baryłkę do 150$ dwa lata temu. Akcyza jest taka sama a vat wzrósł o1%. Czyli przyczyna lezy w raineriach lub na stacjach benzynowych. Stacje konkurują ze sobą na wolnym rynku, czyli je też można wykluczyć, a zatem cena zależy od ORLENU. Głównym udziałowcem jest państwo a zatem, bezpośredni wpływ ma Premier. Dlaczego pozwala na takie wysokie ceny? odp bardzo prosta, jest to kolejny podatek na łatanie dziury budżetowej. Nie wprowadzi reform ograniczających wydatki ponieważ grozi to strajkami a przed wyborami (ale i nie tylko wg PO) to może oznaczać zmniejszenie poparcia. Zatem najlepiej wg Tuska opodatkować po cichu wszystkich. 

Czym się różni w tych założeniach Kaczyński od Tuska. Prezes PiSu apeluje o obniżenie akcyzy, a co za tym idzie o zmniejszenie ceny na stacjach, a więc większy popyt który przyczyni się do wzrostu PKB. Typowe liberalne podejście, nadwyżkę dzięki temu uzyskaną chce już przeznaczyć w socjalistyczny sposów rozdając najbiedniejszym. Tusk mysli odwrotnie. I teraz zastanówmy się kto jest większym komuchem a kto liberałem?

 

http://kosikm.salon24.pl/291275,tusk-w-pulapce-a-cameron-kupuje-tesco-value