Hotelarstwo i papeteria
Chciałbym młodzieży przypomnieć, że drzewiej w dobrej klasy hotelach na stoliku w apartamencie leżała papeteria z szykownym emblemetem tegoż hotelu. Dziś epistolografia raz, że podupadła, dwa że zmieniła kanał przekazu na elektroniczny. Te dwa aspekty degradacji tej sztuki są ze sobą powiązane, bo przecież jak można porozumiewać się na bieżąco, bez opóźnień, to wiadomości są krótsze, a co za tym idzie często i prostsze. Nas jednak bardziej będzie interesowało wypełnienie luki powstałej po papierowych listach poprzez różnego rodzaju rządowe dokumenty.
Ten trend wyśmienicie wyczuło Ministerstow Spraw Zagranicznych i wyposażyło swoich dyplomatów w najnowsze laptopy a także sprzęt do produkcji przeróżnych dokumentów. Prognozy dotyczące rynku papierów wartościowych się sprawdziły, bo już MSZ mogło pomóc mniej gramotnym ambasadom w wystawianiu ausweissów, by ich obywatele mogli opuścić Libię. Nas oczywiście dziwi potrzeba posiadania ausweissów w wolnym świecie, ale nie dyskutujemy tu o gustach a opisujemy zaistniałe zjawisko.
Drugim trend w jaki celuje MSZ to wykorzystanie światowego kryzysu spowodowanego przez krach na rynku nieruchomości w USA. Otóż ministerstwo chce zainwestować w nieruchomości na całym świecie. Jak rozumiemy dla wynajęcia ich innym dyplomatom, bo jak pochwalił się Radek MSZ odniosło swój pierwszy sukces w tej branży instalując szweckiego dyplomatę w konsulacie w Królewcu. Minister dodał z dumą, że konsulaty na siebie zarabiają. Jak na razie ze względu na sprzedaż papeterii, ale jak rozkręci się wynajem, to dochody jeszcze wzrosną.
Te dwa pomysły Radka były tak genialne, że dyplomaci pospiesznie zaczęli opuszczać budynek sejmu jeszcze podczas trwania jego expose, by jak najszybciej skontaktować się ze swymi rządami i przekazać im nowe formy pozyskiwania pieniędzy. Część z nich uciekła w popłochu, by sprawdzić, czy rządowe nieruchomości ich państw nie należą już przypadkiem do nas, Polaków. Najbardziej przestraszyli się przedstawicie państw, co wykupują i odzyskują nasze polskie ziemie, czy przypadkiem nie jest tak, że "złapal Kozak Tatarzyna..." (Jak śpiewał Alosza w piosence o niemożności wyjechania do Izraela z powodu braku odpowiedniego pochodzenia – "Obca krew jest w prostej linii, ale też Tatarzyn.")
Te dwa trendy – hotelarski i papeteryjny – jakkolwiek ze sobą powiązane (co wyjaśniłem we wstępie tegoż panegiryku) są wpisane w bardziej ogólny proces powszechnie zwany "globalizacją". Oznacza to postawienie nowych zadań przed MSZ. Raz musi – nomen omen - działać globalnie, dwa wraz z atrofią granic (w UE podobno ich już nie ma, a co do Rosji – "Kura to nie ptica, Polsza...") musi przerzucić się na działania rynkowe. Ewolucja MSZ w stronę międzynarodowego biznesu jest naturalna, gdyż dyplomaci posiadają immanentną umiejętność prowadzenia negocjacji, co jak wiadomo w handlu się przydaje. Dlatego też Radek słusznie nie forsował swojej pozycji na genseka NATO, gdyż te trendy wskazują, że nie w zbrojeniówce, a głobalnych finansach będą konfitury. Pomysły MSZ to gwarancja nowoczesności i twardego stąpania w XXI w.
Ale jak w "Ferdydurke" mamy i nowoczesne pensjonarki, ale też i polski zaścianek. Wszystkie oczy skierowane są w stronę Jarosława. To on nie kocha Polski demokratycznej i wolnorynkowej. On żyje mentalnie w XIX w. Jego ideałem jest dyplomacja XIXw., kiedy to celem było bronienie pozycji danego narodu w świecie. Zresztą mu się chyba jeszcze wydaje, że jesteśmy pod zaborami. Dla niego również ideałem jest XIXw. dziki kapitalizm, kiedy to państwo nie regulowało specjalnie rynku (słowa: "Umowa o pracę to jedna z podstaw współczesnej cywilizacji. Odchodzenie od tego, to powrót do stosunków XIX-wiecznych, to zjawisko skrajnie chore." - to tylko mydlenie oczu.) On zamiast demokracji woli merytokrację, dlatego nie słucha mediów i autorytetów moralnych kreujących gusta i poglądy milionów Polaków składajacych się na demokratyczną większość. On też jest przeciwny wolnemu rynkowi. On chce, żeby rynek rozwijał się szybciej wychodząc na przeciw rosnącym potrzebom obywateli. Dlatego też jego partia, gdy rządziła obniżyła podatki, min. Zyta zredukowała znacząco deficyt zarzucając budżetową kotwicę, by naszą zieloną wyspy nie miotały złośliwe prądy na morzu kryzysu. Dlatego też chciał ułatwić dostęp do zawodów prawniczych, by powiekszyć ich konkurencyjność. Miał też pomysł, by cofnąć Polskę w rozwoju o dwie dekady wracając do ustawy Wilczka.
To są działania wysoce przestarzałe i obskuranckie. Świat poszedł do przodu. Gdy Jarosław mówi o solidarnej Polsce, Radek mówi o solidarnym świecie. Nawet Stany Zjednoczone w ramach światowego solidaryzmu, balansując na granicy katastrofy ekologicznej – drukują masowo dolary i dają je Chińczykom. Na szczęście zostało jeszcze kilka sekwoji (licencja ortografica obecnego rezydenta) w parku Yellowstone. Gdy Jarosław mówi "Polska jest tylko jedna", Radek mówi, że mamy jeden wspólny świat. Oto prawdziwe otwarcie na globalizację. Gdy Zyta zarzucała kotwicę, by jakoś przetrzymać zbliżający się kryzys, nie było to działanie profetyczne, a li tylko krótkowzroczne. Rząd Donaldinia, a w tym MSZ, zerwał z kotwicą, by dać się ponieść prądom kryzysu, wykorzystując je, już nie dla naszego narodowego, ale globalnego interesu. Gdy Jarosław nie dotrzymał słowa w sprawie budownictwa mieszkaniowego, Radek dotrzyma i zbuduje 6 mln konsulatów!
Jarosław nie mógłby nawet zakazać umieszczania filmików w internecie, bo on się na nim nie zna. A jak XVIIIw. dżentelmen (tu Jarosław jest aż 3 wieki za modą), tak Jarosław, jak się na czymś nie zna, to tego nie rusza. Nie tak jak partia rządząca, która jest nowoczesna i ambitna. Nie zna się na razie (co przyznała pewna posłanka), ale się pozna, bo tego wymaga bliżej nieokreślona dyrektywa. I zamknie internet, żeby nikomu nie przyszło do głowy oglądać głupich filmików i popijać piwko. Silnych i stanowczych przywódców potrzebuje Polska, którzy ukrócą to uniwersyteckie bezhołowie, koło którego tak nieodpowiedzialnie, nie wyciągając żadnych konsekwencji przeszedł Jarosław.
To jest jeszcze jeden dowód na obskurantyzm Jarosława, który rodem ze średniowiecza uważa, że człowiek jest kowalem własnego losu. Nic bardziej błędnego. Już renesansowa reformacja uznała, że losem człowieka rządzi predystynacja; a jak donoszą najnowocześniejsze badania socjologiczne, człowiek jest produktem społeczeństwa i całe tabuny Pimków – profesorów z Krakowa, ale też z Florencji, albo tylko z maturą – muszą go pilnować, żeby nie zrobił czegoś głupiego w sieci i poza nią. Wszyscy Młodziakowie z wielkich miast to wiedzą. Tylko dzięki nim i mediom działa demokracja, a po-wolny rynek zapewnia nam zrównoważony zwrost i dobrobyt.
- hrponimirski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz