Rządowi wystarcza ropa z Rosji? senacka Komisja Gospodarki Narodowej.
Od 2016 roku ropa z Morza Kaspijskiego mogłaby już popłynąć rurociągiem do Polski. Budowa brakującego odcinka rurociągu Brody - Płock na terenie Ukrainy i Polski może zakończyć się do 2015 roku. Decydujące dla realizacji tej inwestycji będzie to, czy znajdą się środki na jej sfinansowanie, a polskie rafinerie wyrażą zainteresowanie zakupem tej ropy. To, że wybudujemy rurociąg, który ma być elementem naszego bezpieczeństwa energetycznego, wcale nie jest pewne. Informacji o stanie inwestycji wysłuchała wczoraj senacka Komisja Gospodarki Narodowej.
Budowa połączenia, którym na teren naszego kraju miałaby być transportowana ropa z Morza Kaspijskiego, znalazła się zarówno w strategii polityki energetycznej do 2030 roku zarówno Polski, jak i Ukrainy. Utworzenie takiego połączenia jest jednym z elementów budowy bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju przez znalezienie kolejnej alternatywy źródeł dostaw dla ropy rosyjskiej. W styczniu tego roku znikła - mogłoby się wydawać - największa przeszkoda dla całej inwestycji. Do tej pory ropa tłoczona była w kierunku Brody - Odessa. W styczniu tego roku kierunek tłoczenia odwrócono i aktualnie surowiec fizycznie dociera z Odessy do Brodów, a więc w kierunku Polski. Już obecnie z ropy, która z Azerbejdżanu, przez Gruzję i Morze Czarne transportowana jest do Brodów na Ukrainie, korzystają Ukraińcy oraz Białorusini. Aby kaspijska ropa trafiała do Polski, do wybudowania pozostał jeszcze odcinek rurociągu Brody - Płock: 120 kilometrów po stronie ukraińskiej i 251 kilometrów na terenie Polski. Według przedstawicieli spółki Sarmatia, powołanej w celu realizacji tej inwestycji, budowa rury wymagać będzie 455 mln euro i dodatkowych 121 mln, aby rurociąg zapełnić ropą. Prezes Sarmatii Witalij Bajlarbajow podkreśla, iż to, czy inwestycja zostanie zrealizowana, nie zależy od decyzji spółki, którą kieruje. - Jest to decyzja, która leży w rękach rządów poszczególnych państw, na których obszarze ten rurociąg ma przebiegać - powiedział Bajlarbajow. Kaspijska ropa z terenu Polski mogłaby również trafiać do Niemiec i państw bałtyckich, a także istniejącą infrastrukturą rurociągową do Czech, na Słowację i Węgry.
Stanem realizacji inwestycji niepokoił się ambasador Ukrainy w Polsce Markijan Malskyj. Zaznaczył, iż Polska i Ukraina powinny zawrzeć umowę w sprawie tej inwestycji. Stwierdził, że docierają do niego informacje, iż gros pieniędzy, które w naszym kraju miały zostać przeznaczone na dofinansowanie inwestycji z funduszy wspólnotowych, jest "niepewnych". Zaznaczył, że jeżeli Polska nie zrealizowałaby inwestycji, to ropa i tak znajdzie innych nabywców, lecz na pewno straciłaby na tym inicjatywa Partnerstwa Wschodniego. Ministerstwo Gospodarki w kwestii realizacji inwestycji mówi o "umiarkowanym optymizmie". Wiceminister resortu Joanna Strzelec-Łobodzińska podkreśliła, że harmonogram inwestycji jest "napięty, ale realny". Zaznaczyła, że pieniądze na ten cel są na razie zarezerwowane. Według wiceminister, aby doszło do realizacji, to oprócz finansowego "zapięcia" inwestycji potrzebne jest także zawarcie umów międzynarodowych o zapewnieniu ropy do rurociągu, jak również ustalenie wielkości przesyłu ropy tym rurociągiem, którą odbierałyby polskie rafinerie. Według resortu gospodarki, tego zainteresowania po stronie rafinerii jednak brakuje. Zdaniem Ministerstwa Skarbu Państwa, spółki paliwowe, w których Skarb Państwa ma udziały: Lotos i Orlen, nie widzą przeszkód, by sięgnąć po ropę kaspijską, lecz jej cena musi być konkurencyjna.
Artur Kowalski
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110316&typ=po&id=po10.txt
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz